[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Dlaczego ja?

„Cierpienie ludzkie zawsze jest tajemnicą. I bardzo trudno człowiekowi samemu przedzierać się przez jego mroki. Na horyzoncie naszej wiary pozostaje ten jeden punkt odniesienia - Krzyż Chrystusa - zenit ludzkiego cierpienia i to cierpienia kogoś najniewinniejszego, Baranka bez skazy” (Jan Paweł II).
Cierpienie, zdjęcie poglądowe [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Dlaczego ja?
Cierpienie, zdjęcie poglądowe / pixabay.com/Anemone123

Co roku, gdy wchodzimy w okres Wielkiego Postu, staję z pewną liczbą wewnętrznych pytań o cierpienie. Możemy wobec tego zjawiska zajmować różne postawy,: od ewangelii sukcesu po apoteozę udręki, i jak świat długi i szeroki ludzie różnie sobie je tłumaczą.

Sukces potwierdzeniem Bożej obecności?

Ewangelia sukcesu, która kojarzona jest z niektórymi współczesnymi odłamami protestantyzmu wraca nieco do wczesnobiblijnej koncepcji retrybucji - w skrócie, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie - czyli takim rozumieniu relacji ze Stwórcą, według której im ja bardziej staram się być dobrym człowiekiem, słuchającym Bożych pouczeń i stosującym się do Prawa, tym lepszym życiem Bóg mi odpłaca. Takie podejście widać np. wśród „przyjaciół” Hioba. Przebłyski takiego myślenia możemy odczytać nawet wśród niektórych postaci ewangelicznych. Tu choroba czy nieszczęścia powodowane są zawsze grzechem.

W ewangelii sukcesu z kolei wszystko opiera się na wierze, oddaniu etc. - im bardziej przyjmę Pana i Mu się powierzę, tym szczęśliwsze życie mnie czeka. Tego typu myślenie jest nie tylko czarno-białe, ale i redukujące rzeczywistość oraz wykoślawiające związek Boga z człowiekiem. Obserwując świat możemy bardzo łatwo poddać je w wątpliwość. Nigdzie też nie jest powiedziane o automatycznym usunięciu trudów życia po przylgnięciu do Boga. Owszem, część naszych kłopotów może się wtedy zniwelować, ale nie dlatego, że siła nadprzyrodzona nam jest odejmie, ale dlatego, że zmienia się nasz sposób myślenia i czyny, które wcześniej prowadziły nas na manowce. Wiemy, że w pewnych przypadkach, Bóg ingeruje w życie człowieka np. uzdrawiając go z nieuleczalnej choroby, ale po pierwsze, nie jest to działanie obligatoryjne, a po drugie, zwykle ma On w tym jakiś cel, który owego człowieka lub jego środowisko ma przyprowadzić bliżej Niego. Zatem osią działania Boga w tym świecie nie jest zniknięcie cierpienia, ale bycie blisko człowieka, towarzyszenie mu w drodze, prowadzenie, pocieszenie, wzajemna intymność. Z uwagi na wolność  podarowaną stworzeniu i niedoskonałą naturę naszej rzeczywistości, cierpienie będzie nas dotykać. Darem wybawienia jest dla nas wymiar czasu i krocząca wraz z nim przemijalność.

Cierpienie zbawia?

Jeszcze częściej możemy natknąć się na apoteozę cierpienia, a wręcz formy poszukiwania go, jakby ono samo niosło ze sobą klucz do nieba. Naprawdę nie o to chodzi w podjęciu krzyża. W naszym świecie, w którym dawanie i otrzymywanie miłości skazane jest na rozbijanie się o nasz ludzki horyzont słabości i niestałości, dla każdego, kto styka się z miłością jest oczywiste, że wraz z nią w pakiecie otrzyma też jej brak powodujący ból. Zatem kochającego cierpienie tak czy inaczej samo znajdzie, nie trzeba go szukać. Takie poszukiwanie i samobiczowanie kojarzy mi się zwykle z tym, że uciekamy w życiu od tego bólu, który faktycznie nas dotyka, poświęcając się wydumanym działaniom mającym nas poniżyć lub ugodzić.

Każdy z nas na przestrzeni życia mierzy się z własną historią, środowiskiem, które wprowadzało nas w świat, całą masą przyrodzonych wad, słabości, braku talentów, trudnych osób, przykrości, nieumiejętności, chorób, odrzucenia, żałoby. W tym trzeba uczyć się odróżniać to, co możemy poprawić od tego, co dla własnego dobra po prostu powinniśmy przyjąć, uczyć się pogodzenia i spoglądania na siebie innych w pryzmacie miłości. Z tym naprawdę mamy całe ręce roboty, chłostanie się batogiem po grzbiecie nie jest tu dobrą opcją.

Zatem to nie samo cierpienie zbawia, zbawia Bóg, a dzieje się to na drodze miłości, którą wypełniać możemy luki egzystencji, odczuwane przez nas jako cierpienie.

 

Dlaczego ja?

Wszystko to, co tu powiedziałam jest jednak swoistym „wstępem” do zasadniczego wątku, czyli pytania: czy „dlaczego ja?”, w odniesieniu do wszelkiego bólu, jest konstruktywne i czy czasami nie wydaje się ono być bezpłodne?

Gdybyśmy żyli w czasach myślenia redukcjonistycznego, odpowiedzią na tę kwestię byłby pewnie to, że grzech nasz lub kogoś z przodków powoduje choroby i ból. Tyle że to nie są tamte czasy. Oczywiście możemy analizować, czy swoim działaniem nie przyczyniamy się czasem do pogarszania własnej sytuacji, gdy np. stan naszego zdrowia powiążemy z niezdrową dietą, której eliminacja może nam pomóc. Ale jest to inny rodzaj „dlaczego”, czyli obiektywna analiza. Pytanie „dlaczego ja” nosi w sobie znamiona żalu, pewnej pretensji do siebie, świata lub Boga, która zamyka nas w sferze przeszłości, zasklepia w postawie urazy lub niezdrowym poczuciu winy. Nie znaczy to, że dotknięci cierpieniem, nie możemy do Boga wołać o odpowiedzi, ważne, by się na takim etapie nie zatrzymywać, bo czasami odpowiedzi na to pytanie po prostu nie ma, a przynajmniej nie ma jej w takiej formie, jakiej chcielibyśmy doświadczyć.

Inne pytanie

Istnieje jednak pytanie - zdawałoby się na pierwszy rzut oka, że podobne - prowadzące w zupełnie innym kierunku: „po co ja?”. „Po co” nie skupia się na przyczynach, nie odwołuje ku temu, co przeminęło, „po co” otwiera ku przyszłości, szuka odpowiedzi na temat celu. Co we mnie zbuduje obecna trudna sytuacja? Czego może mnie nauczyć? Kim mnie uczynić? Tu, jak w reklamie województwa pomorskiego, leży morze możliwości.

W samym cierpieniu nie ma nic dobrego, nie jest ono nam przez Boga dane, jest ono brzydkie, niejednokrotnie reakcją na nie może być najwyżej bezradność. Fakt, w niektórych przypadkach cierpienie ujawnia piękno, ale jest to piękno człowieka, jego postawy uformowanej przez reakcję na ból, jednak w wielkiej liczbie sytuacji doświadczania udręki, nie ma zupełnie nic szlachetnego, ani pięknego, jest po prostu człowiek ogarnięty chorobą tak silną, że aby przeżyć kolejny dzień potrzebuje kroplówek z lekami przeciwbólowymi o takiej mocy, która praktycznie uniemożliwia mu kontakt. Taki ból może co najwyżej wynieść na powierzchnię miłość, jaką darzą go jego bliscy. Nasze mniejsze i większe cierpienia nie są przez Boga planowane, ani przyjmowane z otwartymi rękami, ale pytanie „po co” zadane w odpowiednim momencie może rozjaśnić mroki i dać radość celu. Jak bowiem głosi przysłowie - im ciemniejsza jest noc, tym jaśniej świecą gwiazdy.


 

POLECANE
Znany stronnik Donalda Trumpa Charlie Kirk nie żyje z ostatniej chwili
Znany stronnik Donalda Trumpa Charlie Kirk nie żyje

Donald Trump przekazał, ze postrzelony podczas przemówienia w Utah Valley University Charlie Kirk nie żyje

Co ma przykryć europejski sąd nad Danielem Obajtkiem, Patrykiem Jakim i Grzegorzem Braunem? tylko u nas
Co ma przykryć europejski sąd nad Danielem Obajtkiem, Patrykiem Jakim i Grzegorzem Braunem?

Parlament Europejski znów staje się areną walki politycznej, tym razem w sprawie trzech głośnych nazwisk polskiej prawicy: Daniela Obajtka, Patryka Jakiego i Grzegorza Brauna. Parlament Europejski rozpoczął proces uchylania im immunitetów. Trzy różne sprawy, trzy różne konteksty, ale przynajmniej w przypadku Obajtka i Jakiego wspólny mianownik – próba uderzenia w polityków, którzy nie boją się bronić wyższych wartości i głośno mówić o swoich poglądach.

Gen. Kukuła: Białoruś uprzedziła nas o lecących na Polskę dronach z ostatniej chwili
Gen. Kukuła: Białoruś uprzedziła nas o lecących na Polskę dronach

W nocy z wtorku na środę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Część z nich zestrzelono. Generał Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego WP, podkreślił, że koszty użytej amunicji nie mają znaczenia wobec wartości ludzkiego życia. Zaskoczeniem były ostrzeżenia płynące z Białorusi, która poinformowała Warszawę o dronach zmierzających w stronę Polski.

Znany stronnik Donalda Trumpa Charlie Kirk postrzelony w Utah z ostatniej chwili
Znany stronnik Donalda Trumpa Charlie Kirk postrzelony w Utah

Znany działacz związanego z Donaldem Trumpem ruchu MAGA, Charlie Kirk w środę został postrzelony podczas wystąpienia na uniwersytecie w Utah. Mężczyzna został przewieziony do szpitala, jego stan nie jest dotąd znany. Prezydent USA wezwał do modlitwy za niego.

Drony nad Polską. Prezydent Nawrocki: Rozmawiałem z prezydentem Trumpem  z ostatniej chwili
Drony nad Polską. Prezydent Nawrocki: Rozmawiałem z prezydentem Trumpem 

Prezydent Karol Nawrocki poinformował o swojej rozmowie telefonicznej z prezydentem USA. Przywódcy rozmawiali na temat wielokrotnego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Rozmowy potwierdziły jedność sojuszniczą.

Trwa rozmowa Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim z ostatniej chwili
Trwa rozmowa Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim

Trwającą rozmowę prezydenta Karola Nawrockiego i prezydenta USA Donalda Trumpa potwierdził w środę wieczorem na antenie Polsat News Zbigniew Bogucki. Jak podkreślił Zbigniew Bogucki, to czwarta rozmowa obu polityków, jeśli liczyć telekonferencje w szerszym gronie. Szef Kancelarii Prezydenta poinformował też, że prezydent zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego na czwartek o godz. 17.

Donald Tusk po rozmowach z przywódcami kluczowych krajów NATO w Europie z ostatniej chwili
Donald Tusk po rozmowach z przywódcami kluczowych krajów NATO w Europie

Premier Donald Tusk poinformował, że Polska nie tylko otrzymała zapewnienia solidarności od sojuszników, ale także konkretne propozycje wsparcia w zakresie obrony powietrznej. W tle trwają rozmowy na najwyższym szczeblu, w tym planowana rozmowa online prezydenta Karola Nawrockiego z prezydentem USA Donaldem Trumpem. 

Drony nad Polską. Gen. Leon Komornicki: Gdybyśmy mieli system SkyCTRL ryzyko mogłoby być dużo mniejsze tylko u nas
Drony nad Polską. Gen. Leon Komornicki: Gdybyśmy mieli system SkyCTRL ryzyko mogłoby być dużo mniejsze

- Wszystkie systemy obrony przeciwlotniczej, które są do dyspozycji wojsk lądowych trzeba przybliżyć maksymalnie do granicy – mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim gen. Leonem Komornicki, generał dywizji Wojska Polskiego w stanie spoczynku.

Prokuratura: Znalezione drony bez materiałów wybuchowych z ostatniej chwili
Prokuratura: Znalezione drony bez materiałów wybuchowych

Szczątki kolejnego drona odnaleziono w miejscowości Zabłocie-Kolonia w powiecie bialskim (Lubelskie) – poinformowała prokuratura. Spośród znalezionych wcześniej dronów w siedmiu innych miejscach na Lubelszczyźnie trzy zidentyfikowano jako drony typu Gerbera. Nie znaleziono materiałów wybuchowych.

Zaczynamy. Jest reakcja Donalda Trumpa ws. ataku rosyjskich dronów z ostatniej chwili
"Zaczynamy". Jest reakcja Donalda Trumpa ws. ataku rosyjskich dronów

"O co chodzi z naruszaniem przez Rosję polskiej przestrzeni powietrznej za pomocą dronów? Zaczynamy!" – napisał Donald Trump we wtorek po południu czasu polskiego na platformie Truth Social.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Dlaczego ja?

„Cierpienie ludzkie zawsze jest tajemnicą. I bardzo trudno człowiekowi samemu przedzierać się przez jego mroki. Na horyzoncie naszej wiary pozostaje ten jeden punkt odniesienia - Krzyż Chrystusa - zenit ludzkiego cierpienia i to cierpienia kogoś najniewinniejszego, Baranka bez skazy” (Jan Paweł II).
Cierpienie, zdjęcie poglądowe [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Dlaczego ja?
Cierpienie, zdjęcie poglądowe / pixabay.com/Anemone123

Co roku, gdy wchodzimy w okres Wielkiego Postu, staję z pewną liczbą wewnętrznych pytań o cierpienie. Możemy wobec tego zjawiska zajmować różne postawy,: od ewangelii sukcesu po apoteozę udręki, i jak świat długi i szeroki ludzie różnie sobie je tłumaczą.

Sukces potwierdzeniem Bożej obecności?

Ewangelia sukcesu, która kojarzona jest z niektórymi współczesnymi odłamami protestantyzmu wraca nieco do wczesnobiblijnej koncepcji retrybucji - w skrócie, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie - czyli takim rozumieniu relacji ze Stwórcą, według której im ja bardziej staram się być dobrym człowiekiem, słuchającym Bożych pouczeń i stosującym się do Prawa, tym lepszym życiem Bóg mi odpłaca. Takie podejście widać np. wśród „przyjaciół” Hioba. Przebłyski takiego myślenia możemy odczytać nawet wśród niektórych postaci ewangelicznych. Tu choroba czy nieszczęścia powodowane są zawsze grzechem.

W ewangelii sukcesu z kolei wszystko opiera się na wierze, oddaniu etc. - im bardziej przyjmę Pana i Mu się powierzę, tym szczęśliwsze życie mnie czeka. Tego typu myślenie jest nie tylko czarno-białe, ale i redukujące rzeczywistość oraz wykoślawiające związek Boga z człowiekiem. Obserwując świat możemy bardzo łatwo poddać je w wątpliwość. Nigdzie też nie jest powiedziane o automatycznym usunięciu trudów życia po przylgnięciu do Boga. Owszem, część naszych kłopotów może się wtedy zniwelować, ale nie dlatego, że siła nadprzyrodzona nam jest odejmie, ale dlatego, że zmienia się nasz sposób myślenia i czyny, które wcześniej prowadziły nas na manowce. Wiemy, że w pewnych przypadkach, Bóg ingeruje w życie człowieka np. uzdrawiając go z nieuleczalnej choroby, ale po pierwsze, nie jest to działanie obligatoryjne, a po drugie, zwykle ma On w tym jakiś cel, który owego człowieka lub jego środowisko ma przyprowadzić bliżej Niego. Zatem osią działania Boga w tym świecie nie jest zniknięcie cierpienia, ale bycie blisko człowieka, towarzyszenie mu w drodze, prowadzenie, pocieszenie, wzajemna intymność. Z uwagi na wolność  podarowaną stworzeniu i niedoskonałą naturę naszej rzeczywistości, cierpienie będzie nas dotykać. Darem wybawienia jest dla nas wymiar czasu i krocząca wraz z nim przemijalność.

Cierpienie zbawia?

Jeszcze częściej możemy natknąć się na apoteozę cierpienia, a wręcz formy poszukiwania go, jakby ono samo niosło ze sobą klucz do nieba. Naprawdę nie o to chodzi w podjęciu krzyża. W naszym świecie, w którym dawanie i otrzymywanie miłości skazane jest na rozbijanie się o nasz ludzki horyzont słabości i niestałości, dla każdego, kto styka się z miłością jest oczywiste, że wraz z nią w pakiecie otrzyma też jej brak powodujący ból. Zatem kochającego cierpienie tak czy inaczej samo znajdzie, nie trzeba go szukać. Takie poszukiwanie i samobiczowanie kojarzy mi się zwykle z tym, że uciekamy w życiu od tego bólu, który faktycznie nas dotyka, poświęcając się wydumanym działaniom mającym nas poniżyć lub ugodzić.

Każdy z nas na przestrzeni życia mierzy się z własną historią, środowiskiem, które wprowadzało nas w świat, całą masą przyrodzonych wad, słabości, braku talentów, trudnych osób, przykrości, nieumiejętności, chorób, odrzucenia, żałoby. W tym trzeba uczyć się odróżniać to, co możemy poprawić od tego, co dla własnego dobra po prostu powinniśmy przyjąć, uczyć się pogodzenia i spoglądania na siebie innych w pryzmacie miłości. Z tym naprawdę mamy całe ręce roboty, chłostanie się batogiem po grzbiecie nie jest tu dobrą opcją.

Zatem to nie samo cierpienie zbawia, zbawia Bóg, a dzieje się to na drodze miłości, którą wypełniać możemy luki egzystencji, odczuwane przez nas jako cierpienie.

 

Dlaczego ja?

Wszystko to, co tu powiedziałam jest jednak swoistym „wstępem” do zasadniczego wątku, czyli pytania: czy „dlaczego ja?”, w odniesieniu do wszelkiego bólu, jest konstruktywne i czy czasami nie wydaje się ono być bezpłodne?

Gdybyśmy żyli w czasach myślenia redukcjonistycznego, odpowiedzią na tę kwestię byłby pewnie to, że grzech nasz lub kogoś z przodków powoduje choroby i ból. Tyle że to nie są tamte czasy. Oczywiście możemy analizować, czy swoim działaniem nie przyczyniamy się czasem do pogarszania własnej sytuacji, gdy np. stan naszego zdrowia powiążemy z niezdrową dietą, której eliminacja może nam pomóc. Ale jest to inny rodzaj „dlaczego”, czyli obiektywna analiza. Pytanie „dlaczego ja” nosi w sobie znamiona żalu, pewnej pretensji do siebie, świata lub Boga, która zamyka nas w sferze przeszłości, zasklepia w postawie urazy lub niezdrowym poczuciu winy. Nie znaczy to, że dotknięci cierpieniem, nie możemy do Boga wołać o odpowiedzi, ważne, by się na takim etapie nie zatrzymywać, bo czasami odpowiedzi na to pytanie po prostu nie ma, a przynajmniej nie ma jej w takiej formie, jakiej chcielibyśmy doświadczyć.

Inne pytanie

Istnieje jednak pytanie - zdawałoby się na pierwszy rzut oka, że podobne - prowadzące w zupełnie innym kierunku: „po co ja?”. „Po co” nie skupia się na przyczynach, nie odwołuje ku temu, co przeminęło, „po co” otwiera ku przyszłości, szuka odpowiedzi na temat celu. Co we mnie zbuduje obecna trudna sytuacja? Czego może mnie nauczyć? Kim mnie uczynić? Tu, jak w reklamie województwa pomorskiego, leży morze możliwości.

W samym cierpieniu nie ma nic dobrego, nie jest ono nam przez Boga dane, jest ono brzydkie, niejednokrotnie reakcją na nie może być najwyżej bezradność. Fakt, w niektórych przypadkach cierpienie ujawnia piękno, ale jest to piękno człowieka, jego postawy uformowanej przez reakcję na ból, jednak w wielkiej liczbie sytuacji doświadczania udręki, nie ma zupełnie nic szlachetnego, ani pięknego, jest po prostu człowiek ogarnięty chorobą tak silną, że aby przeżyć kolejny dzień potrzebuje kroplówek z lekami przeciwbólowymi o takiej mocy, która praktycznie uniemożliwia mu kontakt. Taki ból może co najwyżej wynieść na powierzchnię miłość, jaką darzą go jego bliscy. Nasze mniejsze i większe cierpienia nie są przez Boga planowane, ani przyjmowane z otwartymi rękami, ale pytanie „po co” zadane w odpowiednim momencie może rozjaśnić mroki i dać radość celu. Jak bowiem głosi przysłowie - im ciemniejsza jest noc, tym jaśniej świecą gwiazdy.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe