Tȟašúŋke Witkó: Kompromitacja szefa niemieckiego wywiadu. Nie pierwsza

Teraz wszystko się zmieni, bowiem jestem w stanie uwodnić mym pryncypałom, że analizy publicystyczno-politologiczne, jakie im dostarczam, są warte każdych pieniędzy i nie mogą oni już dłużej skąpić na nie grosza. A jeśli się nie zgodzą, wówczas rzucam robotę felietonisty i przenoszę się za Odrę, aby tam rozeprzeć się wygodnie w fotelu szefa Bundesnachrichtendienstu, czyli niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej. Zapytacie Państwo, jakie mam kompetencje, aby piastować taki urząd? Odpowiem zdecydowanie, że o wiele wyższe, niż osobnik, który od lat okupuje owo odpowiedzialne – ważne dla bezpieczeństwa także całej Europy – stanowisko.
Wstydzić się za kogoś
Bruno Guntram Wilhelm Kahl, bowiem o nim mowa powyżej, 12 lipca 2025 roku ukończy 63 lata. Mogłoby wydawać się, że człeka, którego skronie już dobrze przyprószyła siwizna winna charakteryzować jakaś mądrość, jednak Kahl skutecznie udowadniania, iż to jedynie jakiś mit nie mający faktycznego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Dlaczego? Ano dlatego, że wygłosił on niedawno tezę mówiącą, iż Rosja – po zwycięstwie nad Ukrainą – będzie dążyła do rozbicia jedności Zachodu i przetestuje wiarygodność artykułu 5. NATO, czyli tego najważniejszego, zwanego „muszkieterskim” – „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Osobiście czuję się zażenowany i obrażany faktem, że suto opłacany urzędnik, w wypowiedzi udzielonej emiterowi wiadomości przeznaczonych dla publiczności międzynarodowej, nadającemu w ponad trzydziestu językach i informującemu świat o tym, co dzieje się w Niemczech – bowiem takie jest główne zadanie stacji Deutsche Welle – serwuje jedynie okrągłe banały. Po ponad dekadzie od ogłoszenia „Doktryny Gierasimowa”, szef służby specjalnej najważniejszego ponoć państwa Starego Kontynentu, publicznie wyartykułował rzecz, którą pani Rozalia – ta z osiedlowego warzywniaka – wykoncypowała samodzielnie już kilka lat temu. Nie wiem, jak moich wspaniałych Czytelników, ale mnie czasem ogrania poczucie wstydu za jakiegoś wysoko wynagradzanego bałwana, okupującego siedzisko jedynie dzięki politycznym koneksjom, który – starając się ukazać swą nadzwyczajność – zapomni się na moment i zacznie mówić to, co faktycznie ma w głowie, ukazując przy tym bezmiar swej ignorancji. Wtedy zwyczajnie mam ochotę uciec gdzieś daleko, by nie słuchać więcej podobnych bzdur.
Symbol głupoty i ignorancji
Bruno Kahl skompromitował się nie po raz pierwszy. To on przebywał na Ukrainie w lutym 2022 roku i to on dał się tam zaskoczyć inwazji Moskwy na Kijów, w wyniku czego trzeba było go pilnie ewakuować z terenu państwa ogarniętego pożogą wojenną. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że wywiad amerykański dużo wcześniej ostrzegał Niemców o planowanym rosyjskim uderzeniu, a mimo wszystko Kahla złapano ze „spodniami spuszczonymi do kostek”. Przecież tego nawet nie da się opisać cenzuralnymi słowami, prawda? No i jaki trzeba mieć tupet oraz jakim trzeba być ignorantem, by w czwartym roku trwania wojny odkryć, że głównym celem Kremla jest Sojusz Północnoatlantycki? Teraz już Państwo doskonale wiedzą, dlaczego pozwoliłem sobie na erzac żartu o tym, że będę lepszym szefem niemieckiego wywiadu, niż Kahl; jego poziom wiedzy o Rosji osiągam nie ruszając się z domowej kanapy. Generalnie, lepiej byłoby, gdyby człek ów przestał udzielać się medialnie, bowiem dawno już jego osoba stała się symbolem głupoty i ignorancji. Tragedią jest to, że ten urzędas śmiało mieści się w intelektualnej medianie elit Europy, więc trudno patrzeć optymistycznie w najbliższą przyszłość. Jeśli nie zaczniemy dokonywać lepszych wyborów przy urnach, to dzięki takim specom pozostanie nam jedynie żarliwa modlitwa.
Howgh!
Tȟašúŋke Witkó, 14 marca 2025 r.
[Autor jest emerytowanym oficerem wojsk powietrznodesantowych. Miłośnik kawy w dużym kubku ceramicznym – takiej czarnej, parzonej, słodzonej i ze śmietanką. Samotnik, cynik, szyderca i czytacz politycznych informacji. Dawniej nerwus, a obecnie już nie nerwus]