Nowe, szokujące informacje nt. sprawy immunitetu Romanowskiego
Szokujące informacje ws. immunitetu posła Romanowskiego
"Opinie prawne", którymi podparła się prokuratura, zatrzymując Marcina Romanowskiego, nie miały takiego waloru, bo nikt ich nie podpisał. Sąd to wychwycił i skrytykował
– podaje "Rz".
Przypomnijmy, że prokuratura, zatrzymując Marcina Romanowskiego, twierdziła, że nie chroni go immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, której polityk jest członkiem. Przekazano, że opinię tę wydano na podstawie dwóch "opinii prawnych".
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", sędzia, która odmówiła aresztowania Romanowskiego, zakwestionowała je ze względu na brak podpisów i daty. I wytknęła, że w takiej postaci przedłożono je sądowi, wnioskując o areszt
– wskazuje środowa "Rzeczpospolita".
Czytaj również: Kandydat PiS na prezydenta. Nowe informacje
Ekspert komentuje
Doniesienia "Rz" skomentował w mediach społecznościowych mec. Bartosz Lewandowski, adwokat i pełnomocnik Marcina Romanowskiego.
Każdy prawnik, a nawet student prawa, wie, że wydruk nie spełnia waloru "dokumentu". Jeśli nie jest opatrzony podpisem, można taki zasadniczo dokument w procesie "wyrzucić do kosza". (…) Czyli prokuratura tak się śpieszyła aby zatrzymać Marcina Romanowskiego, że nawet nie zdobyła z Ministerstwa Sprawiedliwości podpisanych i opatrzonych datą "opinii prawnych". Pozyskaniem "opinii" zajmował się wiceminister Arkadiusz Myrcha, a dokumenty te osobiście do prokuratury przekazał Adam Bodnar
– pisze Lewandowski i podkreśla, że "jedna z autorek opinii" dr hab. Joanna Juchniewicz przyznała, że opinię – z uwagi na wyjazd – podpisała najprawdopodobniej około 1,5 miesiąca po bezprawnym zatrzymaniu posła Romanowskiego, czyli w momencie gdy w Prokuraturze złożono już zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa dotyczącego przekroczenia uprawnień i bezprawnego pozbawienia wolności, a przewodniczący ZPRE potwierdził w oficjalnym piśmie, że autorka zwyczajnie się myli. Autor drugiej "opinii" Andrzej Jackiewicz nie odpowiedział na pytania.
Dlaczego wybrano prawników, którzy nie mogli na czas sporządzić pełnej opinii i dostarczyć ją z prawem wymaganej formie w tak WAŻNEJ sprawie? Dlaczego nie zapytano wprost ZPRE i zlekceważono ostrzeżenia, które płynęły do Polski ze Strasburga w czerwcu? O to trzeba pytać @ArkadiuszMyrcha i @Adbodnar
– wskazuje ekspert.
Czytaj również: Rzeczpospolita: Złe prognozy przemysłu motoryzacyjnego
"Opinia publiczna została wprowadzona w błąd"
W dalszej części wpisu Lewandowski podkreśla, że w sprawie skandaliczne jest jeszcze jedno.
Opinia publiczna czy to poprzez oficjalny komunikat @MS_GOV_PL czy przez rzecznika @PK_GOV_PL była zwyczajnie wprowadzana w błąd. ŻADNYCH opinii stanowiących "podkładkę" pod zatrzymanie i aresztowanie posła @MarcinRoma19996 Prokuratura nie miała❗️Nieprawdę mówił też na konferencjach @Adbodnar i @d_korneluk próbując uzasadniać pozbawienie wolności człowieka rzekomymi "ekspertyzami" – jak to często słyszymy – "wybitnych prawników"
– podkreśla Lewandowski. Mecenas wyraził nadzieję, że lada moment zostanie wszczęte śledztwo ws. działań służb.
Zaraz miną 3 miesiące od kiedy Prokuratura Okręgowa w Warszawie analizuje złożone w imieniu
@MarcinRoma19996 zawiadomienie na działania służb i polityków w tej sprawie. Mam nadzieję, że lada moment śledztwo zostanie wszczęte, a sprawa wyjaśniona i ruszą przesłuchania‼️
– podsumował Bartosz Lewandowski.
Czytaj również: Hennig-Kloska o spadku sprzedaży detalicznej: To dobrze dla klimatu
‼️Dzisiejsza @rzeczpospolita opisuje jak w „uśmiechniętej Polsce” AD 2024 można posła na Sejm RP zatrzymać i próbować aresztować na podstawie odpłatnie zleconych w @MS_GOV_PL „opinii prawnych”, które… nawet nie zostały podpisane❗️
— Bartosz Lewandowski (@BartoszLewand20) October 23, 2024
Każdy prawnik, a nawet student prawa, wie, że… pic.twitter.com/d7bSDMu482