Samuel Pereira po reportażu Moniki Rutke: Ludzie sami po powodzi, ale władzy się powodzi
Czas powodzi i jej następstw to nie tylko katastrofa naturalna, ale przede wszystkim ludzka tragedia. W takich momentach państwo powinno działać szybko, skutecznie i elastycznie, a tymczasem zamiast wsparcia mieszkańcy otrzymują biurokratyczne labirynty, opóźnienia i niejasne przepisy. Do tego też obywatele zostali przez poprzednią władzę przyzwyczajeni. Tymczasem pan Adam, który w powodzi stracił dorobek życia, na zasiłek czekał dwa miesiące. Kiedy już otrzymał zaliczkę, okazało się, że nie wie czy może ją przeznaczyć na to, na co musi pieniądze wydać. Pani Małgorzata z synem sama skuwała tynki, bo nie miała środków na profesjonalne osuszanie. Pan Eugeniusz płaci tysiąc złotych czynszu za mieszkanie, do którego nie ma prawa wejść. Ci ludzie nie proszą o łaskę – chcą jedynie sprawnej pomocy i jasnych zasad.
Pomylone priorytety
Dlaczego więc rząd, który miał być dla ludzi, zawodzi w sytuacjach, kiedy jest najbardziej potrzebny? Powód wydaje się prosty – to wszystko była ściema, a priorytety są całkowicie gdzie indziej. Władza jest zajęta czymś innym. Zamiast pochylić się nad tragedią powodzian, zajmuje się polowaniem na opozycję, ściganiem politycznych adwersarzy i blokowaniem finansowania partii opozycyjnych. Walka o utrzymanie władzy stała się celem samym w sobie. W tym politycznym cyrku zwykli obywatele przestali być ważni – są jedynie statystami w wielkiej grze o władzę, którą rządzący prowadzą kosztem instytucji państwowych, sądowniczych, lokalnych samorządów i, jak widać, samych ludzi.
Tragiczny paradoks polega na tym, że tereny najbardziej dotknięte powodzią – jak Lądek-Zdrój – to miejsca, gdzie władza miała duże poparcie. Partie tworzące dziś rządzącą koalicję zdobyły 56,51 procent głosów w ostatnich wyborach parlamentarnych. Ludzie wierzyli, że władza ich nie zostawi, że w razie problemów będzie ich tarczą ochronną. Tymczasem, zamiast tarczy, mieszkańcy dostają biurokratyczny chaos, a urzędnicy są zmuszani do łamania prawa, byle tylko poprawić statystyki wypłaconych zaliczek. Naciski ze strony urzędów wojewódzkich na pracowników Ośrodków Pomocy Społecznej stały się tak silne, że zaliczki wypłacano bez odpowiednich weryfikacji. Teraz część ludzi, którzy i tak stracili wszystko, będzie musiała zwracać pieniądze. To jest skandal, który samozadowolonej z siebie władzy nawet nie interesuje, a jest to dramat, którego można było uniknąć, gdyby nie polityczne wojenki i PR-owe zagrywki, zamiast działań rządzących.
Władza dba o siebie
Czy tak wygląda państwo, które jest dla ludzi? Czy tak wygląda władza, która dba o swoich obywateli? Nie. Tak zachowuje się władza, która dba o siebie. Jedyna sprawiedliwość w tym wszystkim jest taka, że rząd zapomina o obywatelach „po równo”. Nie interesuje się tymi, którzy poparli opozycję, ale i tych, którzy na nią głosowali i zapomina o tych, którzy, jak mieszkańcy wspólnoty mieszkaniowej „Tadeusz”, zostali zepchnięci na margines. Ci ludzie – jak ujawnił reportaż Rutke - nie mają prawa do zasiłków, bo są zrzeszeni we wspólnocie, a przepisy są wobec nich bezlitosne. W ich zrujnowanych mieszkaniach wilgoć niszczy wszystko, a długotrwały brak decyzji budowlanych uniemożliwia rozpoczęcie remontów. Czy państwo nie powinno wychodzić naprzeciw takim ludziom? Szczególnie jeśli obiecywało zakasane rękawy i konkretną pomoc.
Zamiast tego, rządzący skupiają się na wzmacnianiu swojej władzy kosztem innych instytucji. Sądy, które mogłyby rozstrzygać spory i przyspieszać procesy administracyjne, są osłabiane. Samorządy, które znają lokalne problemy, są lekceważone. Igrzyska zamiast chleba, a obywatele, którzy potrzebują pomocy tu i teraz, są pozostawieni sami sobie.
Ten obraz jest smutny i przygnębiający, ale daje też ważną lekcję. Władza, która zapomina o ludziach, którzy ją wybrali, prędzej czy później musi się z nimi zmierzyć. Również dzięki pracy niezależnych mediów, takich jak portal tysol.pl. Ci, którzy dzisiaj są ofiarami powodzi, jutro mogą stać się jej największymi krytykami. Głos ludu jest potężny – i nawet najbardziej zajęta sobą władza nie powinna o tym zapominać. Ta na razie jest zachłyśnięta swoją dobrym samopoczuciem, ale do czasu.