Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Antysemita Tyrmand

Kilka dni temu mój młodszy znajomy Mathew (czyli Matt) Tyrmand został zaatakowany jako „antysemita”. Wielce zdziwiony zadzwonił do mnie. Powiedziałem, aby się nie przejmował, bo przeciwnicy, jak już nic nie mają do powiedzenia, to stosują ten prosty manewr odczłowieczający i dehumanizujący. Jestem z tym obeznany, bowiem od czasu do czasu takim błotem obrzuca się i mnie. Matt na to: „Ale ja przecież jestem Żydem!”. „Ależ to przecież nie ma znaczenia” – odpowiadam. – Obecna atmosfera wynikająca z zaszłości historycznych, a przede wszystkim spuścizny Holocaustu dyktuje, że nie ma na Zachodzie cięższej moralnej obrazy niż oskarżenia o antysemityzm”.
/ Youtube.com
Wyklucza to osobę tak pomówioną ze społeczności ludzi porządnych. A jednocześnie pozwala przeciwnikom nie ustosunkowywać się merytorycznie do żadnych racjonalnych argumentów. Dokładnie ten proces opisał filozof Leo Strauss z University of Chicago i nazwał reductio ad Hitlerum. Podobnie w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku funkcjonowały oskarżenia o bycie Żydem. Wystarczyło w odpowiedzi na jakąkolwiek propozycję krzyknąć: „Żyd!” albo oskarżyć o „semickość” i w wielu wypadkach na Zachodzie (a w tym i w Polsce) dyskusja się kończyła. Szkalujący wygrywał, bo „Żyd” był słowem kluczem wykluczania.

Kto to Matt Tyrmand? To syn swego ojca. Sam mówi o sobie przede wszystkim, że jest synem Leopolda Tyrmanda, Amerykaninem i Polakiem. Prowokator, wszędobylski kłębek energii, bardzo inteligentny, wręcz błyskotliwy, wygadany, ba! pyskaty i bardzo polski. Poznałem go osobiście chyba ze dwa lata temu. Matt główie popisywał się na mediach społecznościowych, których prawie nie śledzę.

Jego ojciec, legendarny „Zły”, uciekł z PRL, w latach sześćdziesiątych trafił do Nowego Jorku. I od razu zaczął krytykować komunizm. Na początku tamtejsi liberałowie myśleli, że żartuje, że jest ekscentrykiem, ale na pewno w głębi duszy musi lubić Związek Sowiecki i socjalizm. Leopold Tyrmand odmówił sprostytuowania się. Nie dał ciała w PRL, odrzucił taką możliwość w USA. Prawił otwarcie, że aby wygrać z lewactwem, trzeba odbić kulturę. Tolerancjoniści się wściekli. Skończyła się więc praca wykładowcy w Columbia University. Przestano go drukować w liberalnej prasie. Stanął na skraju katastrofy finansowej. Na szczęście znalazł się dobroczyńca, który ufundował Tyrmandowi poważne stanowisko. Stał się redaktorem naczelnym konserwatywnego pisma katolickiego „Chronicles of Culture”. Stało się jednym z najważniejszych ośrodków intelektualnych Ameryki w walce z lewactwem. Leopold Tyrmand do końca życia powiadał, że jego wrogami są narodowi socjaliści, komuniści i nowojorscy liberałowie. To samo mówi o sobie Matt (polecam pisane wraz z Kamilą Sypniewską wspomnienie „Jestem Tyrmand, syn Leopolda”, wyd. Znak, Kraków 2013).

Miał cztery lata, gdy umarł ojciec. Wychowywany głównie przez brata babki, skończył ekonomię na University of Chicago. Tam skrytykował Baracka Obamę, który wykładał na tej uczelni, za lewactwo. Wbrew antyżydowskim modom uniwersyteckim wspierał też Izrael. Zaczął pracować na nowojorskiej giełdzie. Zarobił tyle, aby się nie martwić o podstawowe sprawy, ale jednocześnie odkrył, że wolnościowe teorie trzeba korygować, bo w istniejącym układzie bez odpowiednich znajomości towarzysko-państwowych nie da się pewnych barier przeskoczyć. To pchnęło Matta w stronę populizmu. Popierał Teda Cruza na prezydenta, dopiero po jego klęsce przerzucił się na Trumpa. I zawsze ostro atakuje.

Liberalny izraelski „Haaretz” (29 września) określił Matta i jego platformę medialną Breitart.com jako „Jewish anti-Semites,” czyli „żydowscy antysemici”. W „Washington Post” chłopak został zjechany jako „mętny” (obscure) publicysta polsko-amerykański. Henry Foy z „Financial Times” atakował, ujawniając związki Matta Tyrmanda z polskim MSZ, któremu doradzał (pro publico bono). To wszystko wnet powtórzyła nadwiślańska mutacja orientacji tolerancjonistycznej. I wtedy MSZ się przestraszył i natychmiast wypowiedział umowę o współpracę. Ze strachu złamano tym samym żelazną zasadę solidarności i wspierania sojuszników, a Matt takim niewątpliwie jest.

Matt Tyrmand przyjechał po raz pierwszy do Polski, bo matka miała kłopoty z nadwiślańską biurokracją i układem; zaczęły się awantury o copyright prac Leopolda. Początkowo, kilka lat temu, Matt nie bardzo się orientował w sytuacji. Teraz już potrafi wybrać. Odkrył Ojczyznę swego ojca, uczy się polskiego i publicznie identyfikuje jako Polak. Autentycznie zaczął wypracowywać mentalność i samoświadomość polską. Chce być Polakiem z wyboru. Polakiem właśnie, a nie PRL-owcem czy post-Polakiem. W swych artykułach m.in. jako jeden z nielicznych dementuje refren o „polskim antysemityzmie” czy „polskich obozach koncentracyjnych”. Pisze o tym, że Polska to najlepszy kraj w Europie dla Żydów. Uznał, że najbardziej odpowiada mu PiS. I broni tej orientacji. Wali prosto w oczy, bez umiaru. Strofowałem go nawet, by odczepił się od Anne Applebaum, żony Radka Sikorskiego. Walczymy bowiem z ideami, staramy się nie personalizować ataków. Matt nie słuchał, dokopywał bez umiaru, pisał ogniście, polskim stylem. Otworzył wszystkie możliwe fronty. Kozakował, szarżował. A teraz się zdziwił, że zaatakowano go szaleńczo ze wszystkich stron i nazwano antysemitą.  

A tak na prawdę nie chodzi przede wszystkiem o Anne czy o Polskę. Chodzi o to, że Matt porównał Donalda Trumpa do Jarosława Kaczyńskiego, a zwycięstwo PiS do fali populistycznej wzbierającej w Ameryce. Ale ponieważ atak idzie według utartego schematu reductio ad Hilterum i Polska jest wymówką, to warto byłoby, aby odezwały się głosy w jego obronie, nie tylko ze strony „Najwyższego Czasu”, który zareagował błyskawicznie, ale też i PiS-owskich oficjałów, którym Matt pomagał, a szczególnie tych struchlałych w MSZ. Potrzeba trochę solidarności.

Marek Jan Chodakiewicz
Warszawa, 7 October 2016
www.iwp.edu

 

POLECANE
Nie żyje gwiazda legendarnego serialu z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda legendarnego serialu

Nie żyje James Ransone, znany m.in. z legendarnego serialu "Prawo ulicy" (ang. The Wire). Aktor miał tylko 46 lat.

Norwegia zaostrza przepisy. Wyjazd na święta może skończyć się utratą ochrony z ostatniej chwili
Norwegia zaostrza przepisy. Wyjazd na święta może skończyć się utratą ochrony

Władze Norwegii przed Bożym Narodzeniem zaostrzyły przepisy azylowe. Od czwartku wyjazd z tego kraju, by w okresie świątecznym odwiedzić rodzinę, może skończyć się dla uchodźców utratą statusu czy cofnięciem zezwolenia na pobyt.

Blisko podium w Engelbergu! Kacper Tomasiak najlepszy z Polaków z ostatniej chwili
Blisko podium w Engelbergu! Kacper Tomasiak najlepszy z Polaków

Kacper Tomasiak zajął piąte miejsce, Paweł Wąsek był 13., Kamil Stoch - 18., a Maciej Kot - 27. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi przed Słoweńcem Domenem Prevcem i Niemcem Felixem Hoffmannem.

Policyjna obława w Warszawie. Wyprowadził z mieszkania 9-latka z ostatniej chwili
Policyjna obława w Warszawie. Wyprowadził z mieszkania 9-latka

Na warszawskiej Białołęce doszło do awantury domowej, podczas której mężczyzna wyprowadził z mieszkania 9-letniego chłopca i oddalił się z dzieckiem w nieznanym kierunku – informuje Onet. Policja rozpoczęła obławę.

IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka

IMGW prognozuje na poniedziałek i wtorek duże zachmurzenie, lokalne mgły oraz opady deszczu.

Kłótnia w TVP między doradcą prezydenta a prowadzącą. Nie ma pani prawa mnie wypraszać z ostatniej chwili
Kłótnia w TVP między doradcą prezydenta a prowadzącą. "Nie ma pani prawa mnie wypraszać"

Decyzja Unii Europejskiej o wielomiliardowej pożyczce dla Ukrainy doprowadziła do ostrego sporu w studiu TVP Info. W trakcie programu doszło do kłótni między doradcą prezydenta RP Błażejem Pobożym a prowadzącą.

Groźny wypadek w Gdyni. Wjechał w przechodniów i restaurację z ostatniej chwili
Groźny wypadek w Gdyni. Wjechał w przechodniów i restaurację

W Gdyni przy ul. Władysław IV kierowca samochodu marki volvo z nieustalonych przyczyn stracił panowanie nad pojazdem, potrącił 16-latkę, a następnie uderzył w budynek restauracji.

Putin gotowy do rozmowy z Macronem. Jest reakcja Pałacu Elizejskiego z ostatniej chwili
Putin gotowy do rozmowy z Macronem. Jest reakcja Pałacu Elizejskiego

Pałac Elizejski poinformował w niedzielę, że z zadowoleniem przyjął deklarację przywódcy Rosji Władimira Putina o gotowości do rozmowy z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem – podała agencja AFP. W najbliższych dniach podjęte zostaną decyzje w sprawie dalszych kroków – dodano w oświadczeniu.

Karol Nawrocki mówił o braku partnerstwa z Ukrainą. Co o tym sądzą Polacy? pilne
Karol Nawrocki mówił o braku partnerstwa z Ukrainą. Co o tym sądzą Polacy?

Podczas wizyty Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie Karol Nawrocki poruszył temat relacji polsko-ukraińskich. Po rozmowie obu prezydentów odbyła się konferencja prasowa, na której przedstawiono główne wątki spotkania.

Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego

W okresie świątecznym Transport GZM wprowadza zmiany w kursowaniu. – Czymś nowym jest obowiązywanie 24 grudnia niedzielnych i świątecznych rozkładów jazdy – zapowiada Zarząd Transportu Metropolitalnego.

REKLAMA

Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Antysemita Tyrmand

Kilka dni temu mój młodszy znajomy Mathew (czyli Matt) Tyrmand został zaatakowany jako „antysemita”. Wielce zdziwiony zadzwonił do mnie. Powiedziałem, aby się nie przejmował, bo przeciwnicy, jak już nic nie mają do powiedzenia, to stosują ten prosty manewr odczłowieczający i dehumanizujący. Jestem z tym obeznany, bowiem od czasu do czasu takim błotem obrzuca się i mnie. Matt na to: „Ale ja przecież jestem Żydem!”. „Ależ to przecież nie ma znaczenia” – odpowiadam. – Obecna atmosfera wynikająca z zaszłości historycznych, a przede wszystkim spuścizny Holocaustu dyktuje, że nie ma na Zachodzie cięższej moralnej obrazy niż oskarżenia o antysemityzm”.
/ Youtube.com
Wyklucza to osobę tak pomówioną ze społeczności ludzi porządnych. A jednocześnie pozwala przeciwnikom nie ustosunkowywać się merytorycznie do żadnych racjonalnych argumentów. Dokładnie ten proces opisał filozof Leo Strauss z University of Chicago i nazwał reductio ad Hitlerum. Podobnie w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku funkcjonowały oskarżenia o bycie Żydem. Wystarczyło w odpowiedzi na jakąkolwiek propozycję krzyknąć: „Żyd!” albo oskarżyć o „semickość” i w wielu wypadkach na Zachodzie (a w tym i w Polsce) dyskusja się kończyła. Szkalujący wygrywał, bo „Żyd” był słowem kluczem wykluczania.

Kto to Matt Tyrmand? To syn swego ojca. Sam mówi o sobie przede wszystkim, że jest synem Leopolda Tyrmanda, Amerykaninem i Polakiem. Prowokator, wszędobylski kłębek energii, bardzo inteligentny, wręcz błyskotliwy, wygadany, ba! pyskaty i bardzo polski. Poznałem go osobiście chyba ze dwa lata temu. Matt główie popisywał się na mediach społecznościowych, których prawie nie śledzę.

Jego ojciec, legendarny „Zły”, uciekł z PRL, w latach sześćdziesiątych trafił do Nowego Jorku. I od razu zaczął krytykować komunizm. Na początku tamtejsi liberałowie myśleli, że żartuje, że jest ekscentrykiem, ale na pewno w głębi duszy musi lubić Związek Sowiecki i socjalizm. Leopold Tyrmand odmówił sprostytuowania się. Nie dał ciała w PRL, odrzucił taką możliwość w USA. Prawił otwarcie, że aby wygrać z lewactwem, trzeba odbić kulturę. Tolerancjoniści się wściekli. Skończyła się więc praca wykładowcy w Columbia University. Przestano go drukować w liberalnej prasie. Stanął na skraju katastrofy finansowej. Na szczęście znalazł się dobroczyńca, który ufundował Tyrmandowi poważne stanowisko. Stał się redaktorem naczelnym konserwatywnego pisma katolickiego „Chronicles of Culture”. Stało się jednym z najważniejszych ośrodków intelektualnych Ameryki w walce z lewactwem. Leopold Tyrmand do końca życia powiadał, że jego wrogami są narodowi socjaliści, komuniści i nowojorscy liberałowie. To samo mówi o sobie Matt (polecam pisane wraz z Kamilą Sypniewską wspomnienie „Jestem Tyrmand, syn Leopolda”, wyd. Znak, Kraków 2013).

Miał cztery lata, gdy umarł ojciec. Wychowywany głównie przez brata babki, skończył ekonomię na University of Chicago. Tam skrytykował Baracka Obamę, który wykładał na tej uczelni, za lewactwo. Wbrew antyżydowskim modom uniwersyteckim wspierał też Izrael. Zaczął pracować na nowojorskiej giełdzie. Zarobił tyle, aby się nie martwić o podstawowe sprawy, ale jednocześnie odkrył, że wolnościowe teorie trzeba korygować, bo w istniejącym układzie bez odpowiednich znajomości towarzysko-państwowych nie da się pewnych barier przeskoczyć. To pchnęło Matta w stronę populizmu. Popierał Teda Cruza na prezydenta, dopiero po jego klęsce przerzucił się na Trumpa. I zawsze ostro atakuje.

Liberalny izraelski „Haaretz” (29 września) określił Matta i jego platformę medialną Breitart.com jako „Jewish anti-Semites,” czyli „żydowscy antysemici”. W „Washington Post” chłopak został zjechany jako „mętny” (obscure) publicysta polsko-amerykański. Henry Foy z „Financial Times” atakował, ujawniając związki Matta Tyrmanda z polskim MSZ, któremu doradzał (pro publico bono). To wszystko wnet powtórzyła nadwiślańska mutacja orientacji tolerancjonistycznej. I wtedy MSZ się przestraszył i natychmiast wypowiedział umowę o współpracę. Ze strachu złamano tym samym żelazną zasadę solidarności i wspierania sojuszników, a Matt takim niewątpliwie jest.

Matt Tyrmand przyjechał po raz pierwszy do Polski, bo matka miała kłopoty z nadwiślańską biurokracją i układem; zaczęły się awantury o copyright prac Leopolda. Początkowo, kilka lat temu, Matt nie bardzo się orientował w sytuacji. Teraz już potrafi wybrać. Odkrył Ojczyznę swego ojca, uczy się polskiego i publicznie identyfikuje jako Polak. Autentycznie zaczął wypracowywać mentalność i samoświadomość polską. Chce być Polakiem z wyboru. Polakiem właśnie, a nie PRL-owcem czy post-Polakiem. W swych artykułach m.in. jako jeden z nielicznych dementuje refren o „polskim antysemityzmie” czy „polskich obozach koncentracyjnych”. Pisze o tym, że Polska to najlepszy kraj w Europie dla Żydów. Uznał, że najbardziej odpowiada mu PiS. I broni tej orientacji. Wali prosto w oczy, bez umiaru. Strofowałem go nawet, by odczepił się od Anne Applebaum, żony Radka Sikorskiego. Walczymy bowiem z ideami, staramy się nie personalizować ataków. Matt nie słuchał, dokopywał bez umiaru, pisał ogniście, polskim stylem. Otworzył wszystkie możliwe fronty. Kozakował, szarżował. A teraz się zdziwił, że zaatakowano go szaleńczo ze wszystkich stron i nazwano antysemitą.  

A tak na prawdę nie chodzi przede wszystkiem o Anne czy o Polskę. Chodzi o to, że Matt porównał Donalda Trumpa do Jarosława Kaczyńskiego, a zwycięstwo PiS do fali populistycznej wzbierającej w Ameryce. Ale ponieważ atak idzie według utartego schematu reductio ad Hilterum i Polska jest wymówką, to warto byłoby, aby odezwały się głosy w jego obronie, nie tylko ze strony „Najwyższego Czasu”, który zareagował błyskawicznie, ale też i PiS-owskich oficjałów, którym Matt pomagał, a szczególnie tych struchlałych w MSZ. Potrzeba trochę solidarności.

Marek Jan Chodakiewicz
Warszawa, 7 October 2016
www.iwp.edu


 

Polecane