Wybory w Niemczech: co maskuje histeria na punkcie sukcesu AfD
Wybory parlamentarne w dwóch wschodnioniemieckich landach - Saksonii i Turyngii - przyniosły ogólnie oczekiwany, aczkolwiek nieprzyjemny dla władz federalnych wynik. W wyborach w Turyngii najwięcej głosów zdobyła AfD (32,8 proc.), a w dalszej kolejności CDU (23,6 proc.) i BSW (15,8 proc.). Die Linke uzyskała 13,1 proc. głosów, a SPD 6,1 proc. W Turyngii CDU zapowiedziała, że będzie rozmawiać z SPD i lewicowym Sojuszem Sahry Wagenknecht (BSW). Wyklucza rozmowy z AfD i Die Linke. Wcześniej lider chadeków Friedrich Merz powiedział, że współpraca ze skrajną prawicą (AfD) i postkomunistami z Die Linke jest wykluczona. W 120-osobowym landtagu Saksonii CDU będzie miała tylko dwa mandaty więcej niż skrajna prawica - 42 w porównaniu do 40. W obu krajach związkowych lewicowy BSW, który powstał dopiero na początku tego roku, zajął trzecie miejsce: 15,8 proc. w Turyngii i 11,8 proc. w Saksonii. Na czwartym miejscu w Turyngii znajduje się była partia Wagenknecht, postkomunistyczna Die Linke.
Czytaj również: Olimpijskie złoto jednak dla Julii Szeremety? Sensacyjne doniesienia
Żałosny wynik Koalicji świateł drogowych
Wyniki partii wchodzących w skład „koalicji świateł drogowych” kanclerza Olafa Scholza okazały się po prostu żałosne. W Turyngii SPD zdobyła zaledwie 6,1 proc. głosów i sześć mandatów na 88, podczas gdy Zieloni nie przekroczyli pięcioprocentowego progu. W Saksonii SPD ma 7,3 procent, a Zieloni przekroczyli barierę. Ale razem te dwie partie zdobyły tylko 17 mandatów na 120. Co więcej, bastiony CDU to tylko duże miasta: stolica Turyngii Erfurt oraz Chemnitz, Zwickau, Drezno i Lipsk w Saksonii. Cała reszta okręgów to zwycięstwo AfD.
Nie należy jednak przeceniać wyniku partii prorosyjskich, antyimigranckich, spoza mainstreamu. Saksonia, jak i Turyngia to małe kraje związkowe. Łącznie zaledwie 7 proc. ludności Niemiec, łącznie zaledwie 5,5 proc. PKB niemieckiego. Do tego AfD jest otoczona politycznym „kordonem sanitarnym”. Jest przykładem partii, która może nawet zdobyć największe poparcie, ale być w opozycji. Aczkolwiek silnej opozycji, zdolnej blokować pewne decyzje. W rzeczywistości te wybory to był protest przeciwko stagnacji w gospodarce. Potwierdza to po raz kolejny gwałtowny wzrost partii Wagenknecht, która dała Niemcom możliwość opowiedzenia się za ograniczeniem imigracji i pomocy dla Ukrainy bez głosowania na AfD. „To jest to, o czym sondaże krzyczały przez ostatni rok: wyborcy mają dość Scholza i jego koalicji, która nie może poradzić sobie z imigracją i dostosować celów klimatycznych pomimo rzeczywistych i rosnących szkód gospodarczych” - napisał The Wall Street Journal. - Jedyną alternatywą głównego nurtu pozostaje CDU”.
Czytaj także: Niemcy: Jest śledztwo ws. oszustw wyborczych
Prorosyjskośc partii establishmentowych
Sondaże ogólnokrajowe pokazują to samo: CDU/CSU jest tak samo popularna jak cała koalicja rządząca, a AfD jest na drugim miejscu. Ponieważ do niemieckich wyborów parlamentarnych pozostał już tylko rok, w cyklu politycznym nadszedł czas, aby zastanowić się, jak bardzo wzrosną szanse SPD, jeśli partia nie będzie kierowana przez Scholza. Lokalne triumfy AfD i – w cieniu, ale nie mniej ważne sukcesy BSW – nie powinny przykrywać faktu, że trendy polityczne generalnie sprzyjają chadekom. Także z ich prorosyjskim skrzydłem w postaci CSU czy premiera Saksonii Kretschmera. Który zresztą uratował partii zwycięstwo, minimalnie wyprzedzając AfD, tylko dlatego, że był w kampanii nie mniej prorosyjski, niż AfD i BSW.