Jakub Pacan: Jak kochają nas Niemcy
„Dla utrwalenia zaborów, dla ich usprawiedliwienia w opinii świata, przesączała się przez cały wiek (XIX w.) przez trzy zainteresowane państwa szczególna propaganda, szczepiąca nieufność do każdego słowa, do każdego argumentu wychodzącego z Polski. Wszystko co mówili Polacy uznawane było w opinii światowej za niesłuszne i niesprawiedliwe. W czasie tworzenia nowej powojennej karty Europy zwyciężały nie nasze argumenty i dowody, ale niemieckie. Ich mapy, ich statystyki, ich opinie (...). Niemcy mają w opinii politycznej kredyt na rachunku otwartym, my mamy tylko kredyt hipoteczny, lichwiarsko oprocentowany. Niemcy – w razie potrzeby uzyskują pomoc nawet od swych politycznych przeciwników – my nie możemy uzyskać takiej pomocy nawet od przyjaciół. Niemcy mają prawo nawet do agresji, nasze prawo do obrony stawiane jest pod znakiem zapytania. Dla Niemiec wydaje się za mało miejsca nawet w potężnym, czterofrontowym domu; dla nas ma być za dużo we własnym, ciasnym korytarzu” – tak o sytuacji Polski w Europie pisał w 1932 r. Eugeniusz Kwiatkowski w książce „Dysproporcje. Rzecz o Polsce przeszłej i obecnej”.
Powrót do przeszłości
Czy dziś w naszych sporach z Unią Europejską nakręcanych głównie przez Berlin w osobach kanclerz Angeli Merkel, a wcześniej Martina Schulza, coś się zmieniło? Przecież Frans Timmermans, Jean Claude Juncker i prezydent Francji Emmanuel Macron ciskają gromy na nasz rząd, czerpiąc właśnie z retoryki niemieckiej. To z niemieckich mediów wyszła w świat opowieść o zamachu na demokrację w Polsce. To należące do niemieckiego koncernu media w Polsce jako pierwsze alarmowały o populistach z Warszawy, którzy chcą wyprowadzić nasz kraj z Europy...
#REKLAMA_POZIOMA#