Polski katar, brytyjskie kichanie czyli mamy „power”
Szybki rozwój gospodarczy Polski w latach 2015-2023 może przyczynić się do, uwaga… zmiany rządu w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej! Od 14 lat rządzą tam bez przerwy Torysi czyli Partia Konserwatywna – ta sama, która, dopóki ich ojczyzna była w Unii Europejskiej funkcjonowała z nami w tej samej frakcji EKR w Parlamencie Europejskim. Po Brexicie Konserwatyści rządzą tak, jak rządzili przed Brexitem. Ba, według Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) w ciągu najbliższych pięciu lat (dokładnie 2023-2027) rozwój gospodarczy Londynu będzie choć niewielki, to i tak większy niż Berlina i Paryża. Istnieje zatem życie po Brexicie!
Jednak co ma do tego Polska? Ano, ma bo kilkanaście miesięcy temu lider Labour Party, czyli Partii Pracy Keir Starmer ostro zaatakował premiera Jego Królewskiej Mości, mówiąc, że pod rządami prawicy doszło do tego, że w roku 2030 Polska, z której setki tysięcy ludzi wyjeżdżały na Wyspy Brytyjskie do pracy – wyprzedzi, gdy chodzi o PKB Wielką Brytanię. Skądinąd kilka miesięcy temu powtórzył to - choć nie powiedział, że to cytat - Donald Tusk. Słowa być może przyszłego lokatora 10 Downing Street musiały podziałać na wyobraźnię Brytyjczyków, ponieważ PKB Zjednoczonego Królestwa przez ostatnie 20 lat, po wejściu Polski do UE, był w dużym stopniu tworzony przez ponad milion (według oficjalnych statystyk, a w praktyce półtora miliona) naszych rodaków, którzy przyjechali „za chlebem” do Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. A teraz ta Polska za kilka lat, a więc za chwilę ich zdystansuje?
I tak sukcesy w gospodarce, które zawdzięczamy polskim przedsiębiorcom, polskim pracownikom i polskiemu (poprzedniemu) rządowi mogą pogrążyć rząd Jego Królewskiej Mośći króla Karola. Z tego widać, że jak nad Wisłą, Odrą, Wartą i Bugiem mamy katar, to nad Tamizą, chcą, nie chcą, ale kichają…
*tekst ukazał się na portalu wio.waw.pl (26.06.2024)