Samuel Pereira: To jest prawdziwy rasizm, Panie Tusk

Dziecinada, można by rzecz. Po co się tym w ogóle zajmować? To tylko jeden z wielu przykładów nadmuchiwania czegoś, czego nie ma. Gorzej dzieje się wtedy, gdy „walkę z rasizmem” zaprzęga się do polityki, a robią to ci, którzy mają w głębokim poważaniu ludzi o odmiennym kolorze skóry czy narodowości, tylko chętnie użyją ich do walki wewnętrznej ze swoimi rodakami o innych poglądach. Najlepszym przykładem są przekazy medialne po każdych wyborach, gdy liberalne media mówią o wygranej lub przegranej „partii demokratycznych” oraz „skrajnych” i „populistycznych”. W tej drugiej grupie oczywiście zawsze znajdują się ugrupowania prawicowe, konserwatywne, tak jakby one demokratyczne nie były. Biorą udział w wyborach, startują dokładnie na tych samych warunkach co partie lewicowe i liberalne, ale już na starcie wsadzane są do szufladki „antydemokratycznych radykałów”. Co do populizmu, to jest to wyraz już totalnej hipokryzji, gdy palcem wskazują ci, co potrafią dla potrzeb kampanii obiecać „100 konkretów na 100 dni”, a na koniec się okazuje, że w tym czasie zrealizowali ich co najwyżej kilka. W kampanii wyborczej przed ostatnimi wyborami do Parlamentu Europejskiego doszło do tego, że EPL, czyli frakcja unijna, do której należą Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe – tak bardzo grzała swoją narrację, że oni są anty, a ich adwersarze prorosyjscy, że Ursula von der Leyen nawet w Portugalii krzyczała na wyborców konserwatywnych, którzy przyszli na spotkanie z nią wyrazić swój sprzeciw, że oni chcą Rosji w Portugalii, zachodnim krańcu Europy dodajmy. Tak się wkręciła w swoją propagandę, pani komisarz.
Czytaj również: Nie było żadnej rozmowy Tusk–Scholz. Mamy nagranie
„Rasizm”
Poważniej się robi, gdy sprzeciw wobec nielegalnej migracji, a ściśle rzecz biorąc sprzeciw wobec polityki migracyjnej rządzących w UE, przedstawiany jest jako rasizm. W Polsce jest to o tyle ponure, że robi to obóz polityczny, który atakuje obecną opozycję, że będąc u władzy „sprowadziła do Polski 250 tys. migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki”. Do tego przekazu propagandowego wrócił ostatnio Donald Tusk. „Sprowadzili SETKI TYSIĘCY migrantów z Azji i Afryki (zarabiając przy okazji na wizach) oraz rosyjskich i białoruskich «informatyków», pomagając w budowie obcej agentury” – napisał na platformie X. W jednym zdaniu zawarł dwie ciężkie manipulacje. Po pierwsze, postawił na równi włamujących się do Europy i wpychanych do naszego kraju nielegalnych przybyszy, których cechuje łatwość do popełniania przestępstw i wrogość wobec krajów, do których przybywają, i ich mieszkańców z ludźmi, których do legalnej pracy w pełni sformalizowany i uporządkowany sposób na jakiś czas zaprosili polscy pracodawcy. W tym rolnicy do pracy sezonowej, a tych rolników rzekomo PSL chce reprezentować. Manipulacja numer dwa to obrzydliwe insynuacje wobec Białorusinów, którzy uciekli przed Aleksandrem Łukaszenką, od lat pracują w Polsce, asymilują się i pomagają naszemu krajowi, a nowy premier – w imię celów politycznych – miesza ich z błotem.
To nieuczciwe
To jest prawdziwy rasizm i ksenofobia, Panie Tusk. Przypisywanie rasizmu i ksenofobii osobom, które sprzeciwiają się nielegalnej migracji lub mają inne poglądy polityczne, to zabieg destrukcyjny i nieuczciwy. Prawdziwa walka z uprzedzeniami wymaga uczciwości i autentycznego zaangażowania, a nie cynicznych zagrywek, do których ma Pan słabość. Zamiast tego cofa nas Pan do epoki, gdzie dialog i prawda ustępują miejsca propagandzie i manipulacji.