REWANŻ WKRÓTCE
Pani Ursula Gertrud von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej i kandydatka Europejskiej Partii Ludowej (tam, gdzie PO i PSL)na tę funkcję ponownie nawet nie raczy udawać, że jest bezstronna i obiektywna. Jej przyjazd do Polski ma jeden polityczny powód: poprzeć Donalda Tuska i Koalicje Obywatelską przed wyborami do europarlamentu, które odbędą się równo za miesiąc i jeden dzień. Przed wyborami do Sejmu RP szef jej rodziny politycznej EPL i kolega z CDU-CSU Manfred Weber wprost żądał, aby Polacy nie głosowali na PiS- tak, jak teraz poucza Rumunów, żeby nie głosowali na prawicowy AUR i Węgrów, żeby nie wspierali FIDESZ-u. To oczywiście ingerencje w wewnętrzne sprawy Polski – choć jakoś Niemcy mnie tym zaskoczyli. Herr Weber robił to brutalnie, Frau von der Leyen bardziej w rękawiczkach – ale wymowa jest jednoznaczna: nasi zachodni sąsiedzi mówią Polakom, jak mają głosować. Także zresztą Madziarom, Rumunom itd. itp. Jednak ten kij ma dwa końce. Szefową KE wybrał europarlament jedynie dziewięcioma głosami i były to głosy europosłów PiS, którzy – słusznie – chcieli wówczas zablokować antypolskiego komisarza Fransa Timmermansa. Po tej kadencji i tej wizycie Niemka nie ma co liczyć na poparcie europosłów PiS i może mieć problem z wyborem.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (08.05.2024)