Aborcyjny klincz - ustawa o "in vitro" prawnym gwoździem do trumny dla aborcjonistek

Zapalczywość feministek organizujących protesty w sprawie aborcji, domagających się darmowego usuwania ciąży w szpitalach na każdym etapie rozwoju płodu przez wiele miesięcy szła w parze z podobnym zapamiętaniem nierzadko tych samych kobiet w sprawie wprowadzenia darmowych (czyli finansowanych przez państwo) zabiegów in vitro. Rząd Donalda Tuska od początku deklarował, że zrobi i jedno, i drugie. Jednak paradoksalnie spełnienie obu postulatów doprowadzi do największego i bezprecedensowego kryzysu prawnego w historii Polski, być może dając szansę na ratowanie dzieci skazanych na aborcję. Na każdym – nawet początkowym – etapie ciąży.
Ogólnopolski Strajk Kobiet Aborcyjny klincz - ustawa o
Ogólnopolski Strajk Kobiet / Silar, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons

Abstrahując od kwestii moralnych dotyczących aborcji, prawna pozycja nienarodzonych dzieci jest dość precyzyjnie określona przez już obowiązujące w Polsce prawo. Jego zmiana pociągnęłaby za sobą konieczność kolejnych zmian w prawie dotyczącym rodzin, a to mogłoby zagrozić pozycji obecnego rządu.

Czytaj także: Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć

Strajk kobiet czy strajk intelektu?

Kiedy 14 czerwca 2023 roku ulicami Warszawy szedł bezspornie głośny i duży marsz kobiet protestujących w sprawie zakazu aborcji, podobne protesty odbywały się w innych miastach Polski. Formalnie i nieformalnie zrzeszone pod wspólnym logiem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet feministki oficjalnie chciały upamiętnić śmierć kilku pacjentek szpitali, w tym przede wszystkim 33-letniej Doroty z Bochni, która zmarła w piątym miesiącu ciąży w szpitalu w Nowym Targu, ponieważ lekarze nie zdecydowali się na usunięcie ciąży w 20 tygodniu życia płodu. Decyzja o aborcji byłaby jednoznaczna ze złamaniem prawa chroniącego przed zabiciem wszystkie dzieci – również te znajdujące się jeszcze w łonie matek. 

Feministki nie krytykowały prawa – owszem, domagały się jego natychmiastowej zmiany, jednak na sztandarach i na ustach niosły hasła kwestionujące życie w łonie matki jako takie. Z licznych transparentów oraz okrzyków można było się dowiedzieć, że dziecko w łonie matki nie jest ani człowiekiem, ani nawet życiem. To wyłącznie „zlepek komórek”, którego każda kobieta powinna móc się pozbyć w dowolnym momencie. To nawet nie zarodek – wszak na początku ciąży, po zapłodnieniu, to tylko komórka jajowa z plemnikiem w środku, wyjaśniały protestujące, domagając się „bezpiecznej i darmowej skrobanki” na każdym etapie ciąży. 

„Wasze sądy i kaplice, nasze pięści i macice” – ryczały feministki, przechodząc ulicami Warszawy. I dalej: „Mój rozum, moje ciało, moja sprawa” czy: „Nasza płodność, wasza podłość”, nie mówiąc już o wszelkich wulgaryzmach w stylu: „Cała Polska śpiewa z nami, wypier***ać z PiS-owcami”. Feministkom wtórowali mężczyźni – najczęściej reprezentujący środowiska LGBT, którzy z definicji nie zgadzają się na żadną formę zapłodnienia – oprócz natychmiastowego wprowadzenia aborcji na życzenie oraz dostępu do tzw. tabletki „dzień po” wszystkim dziewczętom od 15. roku życia – bez recepty. Przy czym do tego rodzaju tabletek feministki zaliczyły i środki wczesnoporonne, i tabletki uniemożliwiające zapłodnienie. Nieco ciszej podczas tych samych marszów Strajk Kobiet domagał się także finansowania przez państwo zabiegów in vitro jako „najskuteczniejszej formy leczenia niepłodności”. Kwestia in vitro w czasie protestów zajmowała dalsze miejsce w postulatach – to oczywiste, w końcu sztuczne zapłodnienie stoi w dość dużej opozycji do usuwania ciąży na każdym etapie jej trwania i widzieli to nawet najzagorzalsi zwolennicy aborcji. 

Aborcja na sztandarach rządu

Faktycznie wszystkie wykrzykiwane podczas czerwcowych i późniejszych protestów hasła znalazły się w programach wyborczych partii stojących w opozycji do ówczesnego rządu Zjednoczonej Prawicy. Tabletki „dzień po” i dopuszczalność aborcji w dyskusji publicznej dla lewicowych i liberalnych wyborców szybko stały się tematami znacznie ważniejszymi niż kwestie bezpieczeństwa państwa czy rozwoju gospodarczego. Już po stworzeniu koalicji 13 grudnia znalazły się na górze listy zobowiązań nowego rządu – zobowiązań, które miały być wprowadzone w życie w czasie pierwszych 100 dni nowego rządu. Przeciwnicy aborcji szybko zostali nazwani „ciemnogrodem”, przeciwko ich argumentom wytoczono zaś najcięższe działa, określając ich mianem wrogów kobiet, wolności, a nawet praw człowieka.

Już w lutym tego roku Sejm uchwalił nowelizację prawa farmaceutycznego przewidującą dostępność bez recepty jednego z hormonalnych środków antykoncepcyjnych, czyli tzw. „tabletki dzień po”. Tabletki – po wejściu prawa w życie – będą mogły kupić nawet 15-latki jako lek OTC, czyli sprzedawany bez recepty i niekoniecznie po konsultacji z lekarzem. 

Obecnie w Sejmie trwają prace nad czterema projektami zmiany prawa aborcyjnego – wszystkie przewidują zalegalizowanie aborcji, przy czym najdalej idący ma gwarantować tzw. „skrobankę na życzenie”. Zgodnie z nimi – także z projektem zakładającym powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego przewidującego możliwość usunięcia ciąży do 12. tygodnia jedynie w przypadkach, kiedy ciąża jest efektem gwałtu, w związku z nią zagrożone jest życie niedoszłej matki lub ze względu na wady płodu – rozpoczynające się życie nie podlega ochronie prawnej, mając dla kobiety znaczenie wyłącznie fizjologiczne. Od niewiele ponad tygodnia zajmować się ma nimi specjalna komisja sejmowa powołana do tego celu.

Ochrona życia poczętego

Zapisy z projektów zmian prawa aborcyjnego są jednak z definicji już niezgodne z prawem – prawem uchwalonym przez tę samą koalicję pod koniec listopada ubiegłego roku i obowiązującym w Polsce od 2 stycznia. Wskutek tych samych protestów feministek i środowisk LGBT zrewolucjonizowano kwestie prawne dotyczące leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego, czyli tzw. in vitro. Od stycznia zapłodnienie pozaustrojowe jest finansowane ze środków budżetu państwa. To dobra wiadomość dla licznych par bezskutecznie starających się o dziecko. Paradoksalnie to także dobra wiadomość dla... przeciwników aborcji.

Ustawa o in vitro dość precyzyjnie określa, co jest, a co nie jest „zlepkiem komórek” i od jakiego momentu zarodek podlega ochronie prawnej. Przepisy o in vitro określają również, na czym taka ochrona prawna ma polegać i kto za nią odpowiada. Przepisy te dotyczą wszystkich zarodków, bez względu na to, czy do zapłodnienia doszło w próbówce – z udziałem lekarzy, czy w sposób naturalny. 

Metoda in vitro polega na doprowadzeniu do zapłodnienia komórki jajowej w warunkach laboratoryjnych. Gdy zapłodniona w taki sposób komórka jajowa zaczyna się dzielić, zgodnie z prawem staje się zarodkiem (nie zlepkiem komórek, ale początkiem człowieka), który można przenieść do ciała matki. Dalej ciąża przebiega już w sposób naturalny. Skuteczność tej metody jako leczenia niepłodności ocenia się bardzo wysoko, bowiem już po pierwszej próbie w ciążę zachodzi nawet 35 proc. kobiet. Zarodki, czyli zapłodnione komórki jajowe, podlegają w Polsce specjalnej ochronie prawnej. Nie można ich zniszczyć – najwyżej oddać do anonimowej adopcji, lub wyrazić zgodę na ich dalsze mrożenie (co kosztuje przyszłych rodziców kilkaset złotych rocznie). Szczególne prawa zarodków obowiązują przez 20 lat – później trafiają do adopcji bez względu na zgodę (lub jej brak) rodziców dziecka. Najczęściej przejmuje je państwo i to urzędnicy po konsultacji z lekarzami wyrażają zgodę na wykorzystanie ich przez pary, które z różnych powodów nie mogą mieć swoich własnych dzieci. 

Czytaj także: Józefaciuk porównał religię do męskiego przyrodzenia. Nawet Czarzasty nie wytrzymał

Ustawowy klincz

Podlegające ochronie prawnej zarodki nie mogą również trafić do samotnego rodzica – nawet jeżeli dawczynią komórki jajowej jest biologiczna matka dziecka. W sprawie zmian dotyczących tego obszaru, tak żeby samotne matki również mogły cieszyć się ciążą po pozaustrojowym zapłodnieniu, lobbują niemal wszystkie nadwiślańskie kliniki leczenia bezpłodności, wskazując jako przykład maki samotnie noszące ciążę powstałą wskutek naturalnego zapłodnienia i samotnie wychowujące dzieci. 

Analogicznie do ochrony zarodków in vitro podobna ochrona dotyczy zarodków znajdujących się w łonie matki. Nie są one – to mówi ustawa o leczeniu niepłodności – zlepkiem komórek, ale początkiem życia. Ich zabicie (czy zniszczenie, jak to jest określane w klinikach in vitro) jest penalizowane, chyba że obecna koalicja zdecyduje się zrezygnować z tej metody oraz odebrać rodzicom możliwość starania się o dziecko w przypadku kłopotów z naturalnym zapłodnieniem, co cofnęłoby polską medycynę w rozwoju o całe dekady. Byłoby to również oczywistym łamaniem praw człowieka i ustawiłoby Polskę w jednym rzędzie z najbardziej zacofanymi krajami świata. W innym wypadku rządzący musieliby przyznać, że bawią się eugeniką, wybierając, które dzieci zasługują na życie, a które nie.

 Czytaj także: To już koniec wczasów all inclusive jakie znamy?

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 


 

POLECANE
Symboliczne zdjęcie liderów Trójmorza zgromadzonych wokół Włóczni św. Maurycego i wizerunku Chrobrego z ostatniej chwili
Symboliczne zdjęcie liderów Trójmorza zgromadzonych wokół Włóczni św. Maurycego i wizerunku Chrobrego

We wtorek po południu na Zamku Królewskim w Warszawie rozpoczęło się spotkanie liderów państw Inicjatywy Trójmorza, podczas którego wykonano niezwykle symboliczną fotografię.

Nowa fala oszustw telefonicznych. Co zrobić, aby nie dać się nabrać? Wiadomości
Nowa fala oszustw telefonicznych. Co zrobić, aby nie dać się nabrać?

Coraz więcej Polaków otrzymuje połączenia z nieznanych, zagranicznych numerów – najczęściej z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii. Choć na pierwszy rzut oka mogą wyglądać jak oferta pracy lub kontakt od znajomego, to w rzeczywistości mamy do czynienia z próbą oszustwa.

Ministerstwo Klimatu tworzy serwis do walki z... dezinformacją klimatyczną z ostatniej chwili
Ministerstwo Klimatu tworzy serwis do walki z... dezinformacją klimatyczną

Ministerstwo klimatu i środowiska tworzy serwis poświęcony walce z dezinformacją klimatyczną – poinformowała we wtorek minister Paulina Hennig-Kloska. Zjawisko dezinformacji klimatycznej było jednym z tematów nieformalnego spotkania ministrów środowiska i klimatu w Warszawie.

To OZE mogą stać za blackoutem w Hiszpanii i Portugalii tylko u nas
To OZE mogą stać za blackoutem w Hiszpanii i Portugalii

Od 12 godzin pod pełną parą pracuja hiszpańscy śledczy i analitycy rynku energii, aby ustalić, co było faktycznym powodem pierwszego tak dużego w Europie blackoutu. Wstępnie wykluczono atak terrorystyczny. Niemal na pewno nie był to sabotaż pracownika lub pracowników spółek energetycznych. Czy za problemem stoi miks energetyczny kraju Cervantesa? Liczby i eksperci sugerują, że to najbardziej prawdopodobne.

Rosja szykuje się do wojny nad Bałtykiem. To realny scenariusz tylko u nas
Rosja szykuje się do wojny nad Bałtykiem. To realny scenariusz

To nie strachy na Lachy, ale bardzo realny scenariusz. Wojnę z NATO – zapewne początkowo na jak najniższym poziomie eskalacji, by dać pretekst USA i „starej Europie” do wstrzymania się od pełnej odpowiedzi – Rosja rozpocznie nad Bałtykiem.

Ujawniono szczegóły zatrzymania księdza, który miał krytykować aborterkę z Oleśnicy z ostatniej chwili
Ujawniono szczegóły zatrzymania księdza, który miał krytykować aborterkę z Oleśnicy

W rozmowie z RatujŻycie.pl siostra zatrzymanego ks. Grzegorza opisała, w jaki sposób jej brat został zatrzymany przez służby w związku z mailem, jakiego wysłał do dr Gizeli Jagielskiej.

Karol Nawrocki: Zwierzchnik sił zbrojnych musi być stabilny emocjonalnie z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: Zwierzchnik sił zbrojnych musi być stabilny emocjonalnie

Popierany przez PiS kandydat Karol Nawrocki stwierdził we wtorek w Nowej Dębie, że Polska potrzebuje zwierzchnika sił zbrojnych, "który będzie stabilny emocjonalnie i stabilny pod względem swoich poglądów". Wskazał, że chodzi o osobę, która m.in. zadba o nasz sojusz z USA i o pozycję Polski w NATO.

Bezpieczeństwo energetyczne Polski. Andrzej Duda zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego z ostatniej chwili
Bezpieczeństwo energetyczne Polski. Andrzej Duda zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego

Zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego ws. bezpieczeństwa energetycznego Polski zapowiedział prezydent Andrzej Duda po spotkaniu liderów Trójmorza. Jak powiedział, wydarzenia w Hiszpanii i Portugalii to "sygnał alarmowy", aby zadbać o stan sieci energetycznych regionu.

Dariusz Matecki wskazuje: Najbardziej obrzydliwy specjalista od kłamstw polityka
Dariusz Matecki wskazuje: "Najbardziej obrzydliwy specjalista od kłamstw"

"Najbardziej obrzydliwy specjalista od kłamstw wyborczych" – pisze na platformie X poseł PiS Dariusz Matecki o parlamentarzyście PO Sławomirze Nitrasie. W opublikowanym komentarzu Matecki opisał sytuację z 2006 roku, gdy Nitras był szefem sztabu wyborczego kandydata PO Piotr Krzystka na prezydenta Szczecina.

Niemcy w tarapatach. Tapinoma magnum sieją spustoszenie z ostatniej chwili
Niemcy w tarapatach. Tapinoma magnum sieją spustoszenie

Inwazyjne mrówki Tapinoma magnum niszczą infrastrukturę w Niemczech i powodują przerwy w prądzie – informuje Frankfurter Rundschau.

REKLAMA

Aborcyjny klincz - ustawa o "in vitro" prawnym gwoździem do trumny dla aborcjonistek

Zapalczywość feministek organizujących protesty w sprawie aborcji, domagających się darmowego usuwania ciąży w szpitalach na każdym etapie rozwoju płodu przez wiele miesięcy szła w parze z podobnym zapamiętaniem nierzadko tych samych kobiet w sprawie wprowadzenia darmowych (czyli finansowanych przez państwo) zabiegów in vitro. Rząd Donalda Tuska od początku deklarował, że zrobi i jedno, i drugie. Jednak paradoksalnie spełnienie obu postulatów doprowadzi do największego i bezprecedensowego kryzysu prawnego w historii Polski, być może dając szansę na ratowanie dzieci skazanych na aborcję. Na każdym – nawet początkowym – etapie ciąży.
Ogólnopolski Strajk Kobiet Aborcyjny klincz - ustawa o
Ogólnopolski Strajk Kobiet / Silar, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons

Abstrahując od kwestii moralnych dotyczących aborcji, prawna pozycja nienarodzonych dzieci jest dość precyzyjnie określona przez już obowiązujące w Polsce prawo. Jego zmiana pociągnęłaby za sobą konieczność kolejnych zmian w prawie dotyczącym rodzin, a to mogłoby zagrozić pozycji obecnego rządu.

Czytaj także: Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć

Strajk kobiet czy strajk intelektu?

Kiedy 14 czerwca 2023 roku ulicami Warszawy szedł bezspornie głośny i duży marsz kobiet protestujących w sprawie zakazu aborcji, podobne protesty odbywały się w innych miastach Polski. Formalnie i nieformalnie zrzeszone pod wspólnym logiem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet feministki oficjalnie chciały upamiętnić śmierć kilku pacjentek szpitali, w tym przede wszystkim 33-letniej Doroty z Bochni, która zmarła w piątym miesiącu ciąży w szpitalu w Nowym Targu, ponieważ lekarze nie zdecydowali się na usunięcie ciąży w 20 tygodniu życia płodu. Decyzja o aborcji byłaby jednoznaczna ze złamaniem prawa chroniącego przed zabiciem wszystkie dzieci – również te znajdujące się jeszcze w łonie matek. 

Feministki nie krytykowały prawa – owszem, domagały się jego natychmiastowej zmiany, jednak na sztandarach i na ustach niosły hasła kwestionujące życie w łonie matki jako takie. Z licznych transparentów oraz okrzyków można było się dowiedzieć, że dziecko w łonie matki nie jest ani człowiekiem, ani nawet życiem. To wyłącznie „zlepek komórek”, którego każda kobieta powinna móc się pozbyć w dowolnym momencie. To nawet nie zarodek – wszak na początku ciąży, po zapłodnieniu, to tylko komórka jajowa z plemnikiem w środku, wyjaśniały protestujące, domagając się „bezpiecznej i darmowej skrobanki” na każdym etapie ciąży. 

„Wasze sądy i kaplice, nasze pięści i macice” – ryczały feministki, przechodząc ulicami Warszawy. I dalej: „Mój rozum, moje ciało, moja sprawa” czy: „Nasza płodność, wasza podłość”, nie mówiąc już o wszelkich wulgaryzmach w stylu: „Cała Polska śpiewa z nami, wypier***ać z PiS-owcami”. Feministkom wtórowali mężczyźni – najczęściej reprezentujący środowiska LGBT, którzy z definicji nie zgadzają się na żadną formę zapłodnienia – oprócz natychmiastowego wprowadzenia aborcji na życzenie oraz dostępu do tzw. tabletki „dzień po” wszystkim dziewczętom od 15. roku życia – bez recepty. Przy czym do tego rodzaju tabletek feministki zaliczyły i środki wczesnoporonne, i tabletki uniemożliwiające zapłodnienie. Nieco ciszej podczas tych samych marszów Strajk Kobiet domagał się także finansowania przez państwo zabiegów in vitro jako „najskuteczniejszej formy leczenia niepłodności”. Kwestia in vitro w czasie protestów zajmowała dalsze miejsce w postulatach – to oczywiste, w końcu sztuczne zapłodnienie stoi w dość dużej opozycji do usuwania ciąży na każdym etapie jej trwania i widzieli to nawet najzagorzalsi zwolennicy aborcji. 

Aborcja na sztandarach rządu

Faktycznie wszystkie wykrzykiwane podczas czerwcowych i późniejszych protestów hasła znalazły się w programach wyborczych partii stojących w opozycji do ówczesnego rządu Zjednoczonej Prawicy. Tabletki „dzień po” i dopuszczalność aborcji w dyskusji publicznej dla lewicowych i liberalnych wyborców szybko stały się tematami znacznie ważniejszymi niż kwestie bezpieczeństwa państwa czy rozwoju gospodarczego. Już po stworzeniu koalicji 13 grudnia znalazły się na górze listy zobowiązań nowego rządu – zobowiązań, które miały być wprowadzone w życie w czasie pierwszych 100 dni nowego rządu. Przeciwnicy aborcji szybko zostali nazwani „ciemnogrodem”, przeciwko ich argumentom wytoczono zaś najcięższe działa, określając ich mianem wrogów kobiet, wolności, a nawet praw człowieka.

Już w lutym tego roku Sejm uchwalił nowelizację prawa farmaceutycznego przewidującą dostępność bez recepty jednego z hormonalnych środków antykoncepcyjnych, czyli tzw. „tabletki dzień po”. Tabletki – po wejściu prawa w życie – będą mogły kupić nawet 15-latki jako lek OTC, czyli sprzedawany bez recepty i niekoniecznie po konsultacji z lekarzem. 

Obecnie w Sejmie trwają prace nad czterema projektami zmiany prawa aborcyjnego – wszystkie przewidują zalegalizowanie aborcji, przy czym najdalej idący ma gwarantować tzw. „skrobankę na życzenie”. Zgodnie z nimi – także z projektem zakładającym powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego przewidującego możliwość usunięcia ciąży do 12. tygodnia jedynie w przypadkach, kiedy ciąża jest efektem gwałtu, w związku z nią zagrożone jest życie niedoszłej matki lub ze względu na wady płodu – rozpoczynające się życie nie podlega ochronie prawnej, mając dla kobiety znaczenie wyłącznie fizjologiczne. Od niewiele ponad tygodnia zajmować się ma nimi specjalna komisja sejmowa powołana do tego celu.

Ochrona życia poczętego

Zapisy z projektów zmian prawa aborcyjnego są jednak z definicji już niezgodne z prawem – prawem uchwalonym przez tę samą koalicję pod koniec listopada ubiegłego roku i obowiązującym w Polsce od 2 stycznia. Wskutek tych samych protestów feministek i środowisk LGBT zrewolucjonizowano kwestie prawne dotyczące leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego, czyli tzw. in vitro. Od stycznia zapłodnienie pozaustrojowe jest finansowane ze środków budżetu państwa. To dobra wiadomość dla licznych par bezskutecznie starających się o dziecko. Paradoksalnie to także dobra wiadomość dla... przeciwników aborcji.

Ustawa o in vitro dość precyzyjnie określa, co jest, a co nie jest „zlepkiem komórek” i od jakiego momentu zarodek podlega ochronie prawnej. Przepisy o in vitro określają również, na czym taka ochrona prawna ma polegać i kto za nią odpowiada. Przepisy te dotyczą wszystkich zarodków, bez względu na to, czy do zapłodnienia doszło w próbówce – z udziałem lekarzy, czy w sposób naturalny. 

Metoda in vitro polega na doprowadzeniu do zapłodnienia komórki jajowej w warunkach laboratoryjnych. Gdy zapłodniona w taki sposób komórka jajowa zaczyna się dzielić, zgodnie z prawem staje się zarodkiem (nie zlepkiem komórek, ale początkiem człowieka), który można przenieść do ciała matki. Dalej ciąża przebiega już w sposób naturalny. Skuteczność tej metody jako leczenia niepłodności ocenia się bardzo wysoko, bowiem już po pierwszej próbie w ciążę zachodzi nawet 35 proc. kobiet. Zarodki, czyli zapłodnione komórki jajowe, podlegają w Polsce specjalnej ochronie prawnej. Nie można ich zniszczyć – najwyżej oddać do anonimowej adopcji, lub wyrazić zgodę na ich dalsze mrożenie (co kosztuje przyszłych rodziców kilkaset złotych rocznie). Szczególne prawa zarodków obowiązują przez 20 lat – później trafiają do adopcji bez względu na zgodę (lub jej brak) rodziców dziecka. Najczęściej przejmuje je państwo i to urzędnicy po konsultacji z lekarzami wyrażają zgodę na wykorzystanie ich przez pary, które z różnych powodów nie mogą mieć swoich własnych dzieci. 

Czytaj także: Józefaciuk porównał religię do męskiego przyrodzenia. Nawet Czarzasty nie wytrzymał

Ustawowy klincz

Podlegające ochronie prawnej zarodki nie mogą również trafić do samotnego rodzica – nawet jeżeli dawczynią komórki jajowej jest biologiczna matka dziecka. W sprawie zmian dotyczących tego obszaru, tak żeby samotne matki również mogły cieszyć się ciążą po pozaustrojowym zapłodnieniu, lobbują niemal wszystkie nadwiślańskie kliniki leczenia bezpłodności, wskazując jako przykład maki samotnie noszące ciążę powstałą wskutek naturalnego zapłodnienia i samotnie wychowujące dzieci. 

Analogicznie do ochrony zarodków in vitro podobna ochrona dotyczy zarodków znajdujących się w łonie matki. Nie są one – to mówi ustawa o leczeniu niepłodności – zlepkiem komórek, ale początkiem życia. Ich zabicie (czy zniszczenie, jak to jest określane w klinikach in vitro) jest penalizowane, chyba że obecna koalicja zdecyduje się zrezygnować z tej metody oraz odebrać rodzicom możliwość starania się o dziecko w przypadku kłopotów z naturalnym zapłodnieniem, co cofnęłoby polską medycynę w rozwoju o całe dekady. Byłoby to również oczywistym łamaniem praw człowieka i ustawiłoby Polskę w jednym rzędzie z najbardziej zacofanymi krajami świata. W innym wypadku rządzący musieliby przyznać, że bawią się eugeniką, wybierając, które dzieci zasługują na życie, a które nie.

 Czytaj także: To już koniec wczasów all inclusive jakie znamy?

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe