Koniec niemieckiego kryzysu energetycznego? Niezupełnie
Szwajcarskie media zauważają, że z powodu daleko posuniętej transformacji energetycznej Niemiec, kraj ten może stać się nieatrakcyjną opcją dla wielu przedsiębiorstw przemysłowych. Według ich informacji wśród berlińskich polityków i dziennikarzy krąży narracja wedle której kryzys energetyczny już się skończył i został "przepracowany". Zwrócili oni uwagę, że nawet w niemieckim "Der Spiegiel" pojawił się tekst zatytyułowany "Legenda drogiej energii elektrycznej".
Czytaj także: Szwecja: nie żyje młoda kobieta. Szokujący motyw
Pogoda była łaskawa
Wątpliwości co do tego ma jednak "NZZ", które zwraca uwagę, że Niemcy w 2023 roku potrzebowały po prostu mniej węgla niż w 2022 roku ze względu na pogodę. Sprawa nie został a jednak rozwiązana. Dodatkowo zauważają oni, że w tym roku nie było "zimy węglowej" to udział źródeł energii o niskiej emisji CO2 w mikście elektroenergetycznym Niemiec w okresie grzewczym wyniósł zaledwie 55 procent, czyli tyle samo co chociażby w Czechach. A przecież Niemcy w ostatnich latach wydały setki miliardów na transformację energetyczną.
Czytaj także: Rząd igra z bezpieczeństwem Polski. Prawdziwe cele próby usunięcia Adama Glapińskiego
Taniego prądu nie ma
Christoph Maurer, który doradza rządowi federalnemu w kwestiach energetycznych powiedział w rozmowie z "Neue Zürcher Zeitung , że Niemcy nie mają idealnych warunków geograficznych dla OZE i nawet w porównaniu z takimi krajami jak Dania i Holandia, jego kraj ma „znacznie mniej odpowiednie obszary”, szczególnie pod morskie turbiny wiatrowe.
- "Narracja krążąca po Berlinie ma jeszcze inne słabe strony. Bo o tanim prądzie i gazie nie może być mowy. Szczególnie przedsiębiorstwa przemysłowe, które wymagają dużych ilości energii elektrycznej, nadal mają problem. Warto wiedzieć, że firmy te są zwolnione z wielu opłat, które muszą uiścić inni konsumenci. Na przykład prawie nie muszą płacić opłat sieciowych. Operatorzy sieci zbierają je w celu rozbudowy sieci elektroenergetycznych; Jest to niezbędne dla transformacji energetycznej"
- zwraca uwagę "NZZ".