Hanna Dobrowolska: Wrogie przejęcie polskiej oświaty przez UE wymaga sprzeciwu
Demontaż dopiero przed nami
Nie jest przypadkiem, iż posiedzenie Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania, jakie odbyło się 23.02 zostało poświęcone kwestii Europejskiego Obszaru Edukacji (European Education Area). Jest on słusznie postrzegany jako realne zagrożenie dla autonomii polskiej szkoły i to właśnie podkreślano w kontekście zmian planowanych przez MEN w podstawach programowych. Jasno mówi o tym w oświadczeniu wygłoszonym podczas konferencji prasowej doradca prezydenta RP, przewodniczący Rady - prof. Andrzej Waśko:
W mediach jest obecny temat zmian w podstawie programowej, zgłaszanej przez rząd i ministerstwo pod kierunkiem minister Barbary Nowackiej. Kiedy przyglądamy się tym zmianom widzimy pewną zależność, czy wręcz równoległość w kierunku, w jakim idą te zmiany i rekomendacje, czy też zaleceń unijnych wynikających z tych dokumentów
- stwierdził przewodniczący Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania.
Zbliżamy się do wniosku, że te zmiany są realizacją owych podstawowych założeń "Europejskiego obszaru edukacji" i priorytetów, które dla edukacji w krajach UE proponuje Parlament Europejski, Komisja Europejska. Wobec tego widzimy, że proces zmian w polskim szkolnictwie ma charakter jakby podwykonawstwa pewnego projektu, który ma ogólnopolski zasięg i to jest nowa sytuacja
- powiedział prof. Andrzej Waśko.
Według dyskutowanego ostatnio projektu zmian Traktatów UE, polityka oświatowa ma zostać wyjęta z zakresu kompetencji rządów krajowych i stać się częścią centralnie sterowanej polityki unijnej. Temu właśnie służy owo odszczegółowienie podstaw programowych, o którym szeroko mówili przedstawiciele MEN i eksperci - jako bezpośredni wykonawcy konkretnych „odchudzających” zabiegów na podstawie programowej. W tym celu dokonano precyzyjnego wyłuskania z podstawy wszystkich treści narodowych, a nawet regionalnych, na co zwracają uwagę analitycy z zakresu np. geografii.
Oficjalnie podawanym celem planowanych zmian jest ograniczenie obowiązkowego zakresu treści nauczania i ulżenie doli przepracowanego i przeciążonego ucznia. Rada przy Prezydencie RP wskazała inny klucz do przeprowadzanych zmian – presję struktur UE, by przygotować podwaliny pod nowy system oświaty ponadpaństwowej i ponadnarodowej, oraz uległość obecnego MEN, by projekt ten wdrożyć jak najszybciej. Na dodatek, zmiany te mają na razie kosmetyczny – według MEN – charakter. Główna „reforma”, czyli demontaż polskiej szkoły, dopiero przed nami.
Ogromny sprzeciw wobec kierunku zmian
Otwarte konsultacje propozycji zmian przygotowanych przez ekspertów zakończyły się 19 lutego. Do resortu wpłynęło 50 262 uwag, co świadczy o poważnym społecznym poruszeniu środowisk związanych z oświatą, i najogólniej – brakiem zgody Polaków na przyjęty kierunek zmian.
Najwięcej sugestii dotyczyło historii (31 411), języka polskiego (11 092), historii i teraźniejszości (2820) i biologii (1519). Wiele wzburzenia wywołały także zmiany w zakresie chemii i geografii. Około 300 osób, reprezentujących organizacje i stowarzyszenia [gdyż taki był wymóg wobec dyskutantów rejestrujących się poprzez specjalny formularz] uczestniczyło przez 3 dni w spotkaniach online na temat projektowanych zmian. Przedstawiciele resortu i eksperci mieli wiele do powiedzenia, zaś wypowiedzi „konsultantów” ograniczano do minimum i niekiedy nie sposób było dokończyć wyrażania opinii. Zakres prekonsultacji świadczy nie tyle o „otwartości” MEN - co podnosili urzędnicy – a o skali zastrzeżeń i do samego projektu, i wobec metody forsowania zmian. Tak pospiesznie wprowadzanych i zarazem tak głębokich zmian programowych nie pamiętają najstarsi oświatowcy.
– pisze jedna z publicystek, komentując zakres zmian przedmiotu chemia.
Powszechne oburzenie wzbudza staranne wyczyszczenie podstaw z konkretów i faktów [zwanych „szczegółami”], które stanowią wszak o istocie wiedzy przekazywanej w szkole. Ogólnie już znana jest poruszająca analiza zmian z zakresu historii dokonana przez profesora Andrzeja Nowaka i wygłoszona publicznie w dn. 20.02 w trakcie wykładu "Niepodległość: walka, ofiara, rezygnacja". Wyliczanka usuniętych treści z zakresu historii nie pozostawia złudzeń - to starannie przemyślany perfidny projekt, a nie chaotyczne zmiany.
[…] „ istotą całości jest wykreślenie pamięci o niepodległości Polski, o tym, że bywali w historii Polski zewnętrzni przeciwnicy niepodległości, że bywali wewnętrzni zdrajcy, którzy tę niepodległość sprzedawali, i że byli bohaterowie, którzy tej niepodległości bronili”
– kończy swoją miażdżącą krytykę propozycji MEN autor „Dziejów Polski”.
Już na początku marca, po uwzględnieniu [?] uwag , końcowe propozycje projektów podstaw programowych mają być ponownie przekazane przez ekspertów do MEN. Jaki ekspert – a zespoły były nadspodziewanie „kameralne” – jest w stanie dokonać analizy wielu tysięcy uwag szczegółowych, by odpowiedzialnie zweryfikować wcześniejsze rozwiązania? Jakie wnioski można wyciągnąć w ciągu niespełna 2 tygodni, poza jednym – to zadanie niewykonalne.
Oby "konsultacje" nie były fikcją!
Podano, że na podstawie eksperckich propozycji ministerstwo pilnie przygotuje projekty rozporządzeń zmieniających rozporządzenia w sprawie podstawy programowej. W połowie kwietnia br. zostaną one skierowane do konsultacji publicznych, do opiniowania i do uzgodnień międzyresortowych. Oby te „konsultacje” nie były fikcją! Oby wypowiadające się za chwilę podmioty wykazały się należytą determinacją w obronie polskiej szkoły.
Ministerstwo poinformowało, że nowa, zawężona podstawa programowa będzie obowiązywać w okresie przejściowym od roku szkolnego 2024/2025. W tym czasie eksperci będą pracować nad kompleksową reformą programową, która ma wejść w życie od 1 września 2026/2027 w szkołach podstawowych, a od roku szkolnego 2028/2029 do szkół ponadpodstawowych.
Podczas wspomnianej konferencji prasowej prezydencki doradca Prof. Andrzej Waśko zauważył, że cała opinia publiczna poruszona jest informacjami o skrajnych ograniczeniach zadawania zadań domowych oraz zmianach oceniania w szkołach:
Unijna edukacyjna układanka jest realizowana konsekwentnie i za bardzo duże pieniądze.
W styczniu br. Warszawę odwiedziła europejska komisarz ds. innowacji, badań naukowych, kultury, edukacji i młodzieży Iliana Iwanowa. Pochwaliła się wówczas, iż w 2022 r. „Dofinansowaliśmy 2397 projektów kwotą 200 mln euro; w projektach tych wzięło udział 4461 organizacji i zmobilizowały one 90 632 osoby”. Podane liczby odnoszą się do Polski! Uśredniając, nietrudno obliczyć, iż każda z tych organizacji mogła pozyskać ok. 180 tysięcy złotych, i to zaledwie w jednym roku. Właśnie dzięki tym środkom realizowana jest społeczna podbudowa dla Europejskiego Obszaru Edukacji. Strumień finansów na promocję, szkolenia, kampanie społeczne, media społecznościowe, portale itd.
Inicjatywa ta wyraża naszą wspólną wizję, jak powinny wyglądać włączająca edukacja wysokiej jakości i uczenie się przez całe życie, dostępne ponad granicami i dla wszystkich
- mówiła górnolotnie komisarz. Tyle że „włączająca edukacja wysokiej jakości” nie ma nic wspólnego z dotychczasowym pojmowaniem jakości kształcenia. Jest inkluzją społeczną wysokiej jakości, czyli pełnym włączeniem i realizacją równościowego programu dla wszystkich państw i przyjmowanych przez nie milionów imigrantów. Tak sformatowane inkluzyjne społeczeństwo nie ma być narodowe i nie ma mieć narodowej oświaty!
O edukacji włączającej mowa była już niejednokrotnie, gdy poruszano kwestię edukacji osób niepełnosprawnych i zagrożonego szkolnictwa specjalnego.
Jednak wymienienie edukacji włączającej w kontekście Europejskiego Obszaru Edukacji przez komisarz Iwanową, i to na progu reformy programowej, powinno nam uświadomić, że polska oświata ma włączyć się i … roztopić w tym „obszarze”, a likwidacja kluczowych treści z historii Polski oraz pozycji z kanonu lektur ma ten ideologiczny projekt przyspieszyć.
"Transnarodowa mobilność edukacyjna” i inne nowinki
Jakie inne nowinki reklamuje komisarz? Kluczową jest „transnarodowa mobilność edukacyjna” postulowana w najnowszych zaleceniach Rady, przedstawionych w sejmie 16 listopada 2023 r. Przyjęła je bez uwag Komisja do Spraw UE (SUE), ale czy były przedmiotem prac sejmowej Komisji Edukacji? Zalecenia noszą nazwę „Europa w ruchu” – mobilność edukacyjna dla wszystkich” i powinny być poddane szczególnej analizie z powodu ich wagi.
„Mobilność” jest szczególnie istotna w wypadku kształcenia nauczycieli; postuluje się m.in. „uznanie zadań dydaktycznych realizowanych za granicą za odpowiednik szkoleń realizowanych w krajowej instytucji kształcenia i szkolenia”, co wprost oznacza przejęcie systemu kształcenia kadr dydaktycznych przez podmioty ponadnarodowe. Dokument zawiera wiele innych kluczowych dla systemu oświaty kwestii.
Celem Europejskiego Obszaru Edukacyjnego „ jest rozwój umiejętności, motywowanie nauczycieli i wzmocnienie europejskiego szkolnictwa wyższego oraz jednoczesne wspieranie transformacji w kierunku ekologicznej i cyfrowej przyszłości" – mówiła w Polsce komisarz, a zmiany proponowane przez MEN współgrają z wytyczonym celem. Bez tego kontekstu trudno dobrze zrozumieć właściwe przyczyny transformacji polskiej szkoły.
Przytoczmy na koniec opinię kilkunastu profesorów, którzy wspólnie, w imieniu społeczności skupionej w Akademickich Klubach Obywatelskich, podpisali ważny dokument pod nazwą: Protest przeciw planowanym przez MEN zmianom w podstawach programowych nauczania w szkołach.
Profesorowie z wielu ośrodków akademickich w Polsce wprost wskazują na [nieoczywiste dla wielu] prawdziwe intencje pomysłodawców antyreformy programowej w oświacie:
Przedstawiony w ramach tzw. prekonsultacji zakres tych zmian, polegających głównie na eliminacji sprawia wrażenie jakby aktualne kierownictwo Ministerstwa zmierzało do ograniczenia możliwości kształcenia się młodych pokoleń Polaków. […] Poważny niepokój budzą też planowane zmiany w nauczaniu języka polskiego, które zagrażają zachowaniu kodu kulturowego stanowiącego osnowę wspólnoty wszystkich nas Polaków oraz gwarancję jej przetrwania nawet w najtrudniejszych chwilach. Akademickie Kluby Obywatelskie wzywają Ministerstwo Edukacji Narodowej do zaniechania szkodliwych zmian w podstawach programowych nauczania w szkołach wszystkich stopni, które pod pretekstem „odchudzenia treści” zmierzają do pozbawienia młodego pokolenia przyszłości jako świadomych swej wartości Polaków.
Trudno o lepszą diagnozę celu, w jakim minister Nowacka z taką determinacją i w takim tempie realizuje swoje plany. To nie jest cel realizowany dla dobra polskiego ucznia i Polski!
Przeciwko fałszowaniu programów nauczania przez rząd Donalda Tuska opowiedzieli się m.in. polscy i węgierscy historycy.
Niech za chwilę – bo już w połowie kwietnia - glos podmiotów konsultujących projekt rozporządzenia, z nauczycielskimi związkami zawodowymi na czele, uwzględni te wydobyte na jaw antypolskie intencje obecnych władz MEN. Niech za tym pójdą kolejne akty sprzeciwu wobec pozbawiania Narodu podwalin jego samoświadomości, budowanych na wiedzy, jaką zawsze wytrwale, a często heroicznie, krzewiła polska szkoła.
Od nas zależy, by złowroga nazwa nadana resortowi oświaty przez liczne oburzone głosy - Ministerstwo Eliminacji Narodowej – nie stała się samospełniającą się przepowiednią.
Hanna Dobrowolska, ekspert oświatowy, Ruch Ochrony Szkoły
Hanna Dobrowolska jest polonistką, redaktorką, autorką podręczników szkolnych do języka polskiego dla kl.4-6 oraz do nauczania początkowego, a także licznych pomocy metodycznych. Jest konsultantem Ministerstwa Edukacji Narodowej, dziennikarką, publicystką, członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Jest współzałożycielką Ruchu Ochrony Szkoły. Odznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi.