[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Wojny duchów

Żyjący ponad sto lat temu kalwinista, premier Holandii i podróżnik Abraham Kuyper w publikacji „On Islam” (Bellingham, WA: Lexham Press and Acton Institute for the Study of Religion and Liberty, 2017) odnotował następujące przysłowie marokańskie: „Raczej wolałbym, aby moje zboże zgniło na polu, niż miałbym dać z niego chleb chrześcijańskiemu psu”.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Wojny duchów
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Tego wymiaru islamu brak w narracji tzw. mediów głównego nurtu. Oto przykład narracji odwrotnej: Amerykanie sami stworzyli problem terroryzmu, który wykluł się w Afganistanie. Zresztą wszystko jest winą Zachodu, który przeprowadza agresję militarną, cywilizacyjną i gospodarczą przeciw światowi islamskiemu. A teraz politycy USA nie pozwalają amerykańskiemu wojsku i służbom specjalnym zwalczać wroga, jak należy. Taka wyłania się konkluzja po lekturze trzech książek: dziennikarskiego przyczynkarstwa oraz dwóch pamiętników.

„Wiarygodne zaprzeczenie”

Socjalliberalny dziennikarz Steve Coll w pracy „Ghost Wars: The Secret History of the CIA, Afghanistan, and Bin Laden, from the Soviet Invasion to September 10, 2001” [Wojny duchów: Tajna historia CIA, Afganistanu i Bin Ladena od sowieckiej inwazji do 10 września 2001 r.] (New York: The Penguin Press, 2004) oparł się w większości na historii mówionej, czyli dziennikarskich wywiadach. Ale wczytał się też w większość odtajnionych dokumentów amerykańskich, choć nie jest tego wiele. Według jego lewicowej interpretacji za wszystko jest odpowiedzialny przede wszystkim Ronald Reagan. Przynajmniej na początku. Do jego prezydentury Afganistan był właściwie ignorowany przez USA. Dopiero pod koniec rządów Jimmy’ego Cartera Amerykanie zaczęli zwracać na ten kraj większą uwagę. Jednak architektem polityki carterowskiej był Zbigniew Brzeziński, który ostro zareagował na sowiecką inwazję tego kraju. USA postanowiły wesprzeć antykomunistycznych mudżahedinów. Ale aby nie było formalnych związków z Waszyngtonem, pomoc szła przez Pakistan. Taka użyteczna hipokryzja dyplomatyczna. To się nazywa „wiarygodne zaprzeczenie” (plausible deniability).

Sowietów trzeba było zwalczać stale i wszędzie

Mechanizm wypracowany przez Cartera – Brzezińskiego odziedziczyli Reagan i jego ludzie, wśród których najbardziej zaangażowany w antysowiecką wojnę był szef CIA Bill Casey. Reaganauci główkowali tak: my jesteśmy ludźmi wierzącymi, w większości chrześcijanami. To samo mudżahedini. Nieważne, że to wyznawcy islamu. Ważne, że uznają Boga, istotę wyższą, co stawia ich – tak jak i nas – w opozycji do ateistycznego komunizmu wyznawanego przez Sowietów. Na tym gruncie jesteśmy z mudżahedinami filozoficznie kompatybilni.
Coll traktuje to jako zarzut, ja jako pochwałę. Sowietów trzeba było zwalczać stale i wszędzie. Gdyby do tego garnęli się zlaicyzowani liberałowie, to nie trzeba by było uciekać się do muzułmańskich fundamentalistów. Zresztą bez względu na wszystko walczącemu z komuną Afganistanowi należało się wsparcie. W rezultacie tego Afganistan został gorącym frontem zimnej wojny. Ale USA płaciły wysoką cenę za pakistański współudział w krucjacie-dżihadzie przeciw Sowietom. Mianowicie Pakistan zażądał wyłączności na przydział amerykańskich środków. Dokładnie to pakistański wywiad wojskowy przejął kontrolę nad afgańską wojną. Dawał środki do walki i życia tylko swoim faworytom, głównie fundamentalistycznemu Gulbuddinowi Hekmatjarowi i jemu podobnym. Wspierał również Pasztunów, ale najbardziej chyba efektywny z mudżów Ahmad Shah Massoud i jego Tadżycy zostali odcięci od amerykańskiej pomocy.

Polityka Pakistanu

Pakistanem kierowały trzy przesłania. Po pierwsze – chodziło o geopolitykę. Mniej niż sowieckiej ekspansji Pakistan obawiał się agresji Indii. Po drugie – chodziło o władzę. Ten, kto rozdawał pomoc, mógł wytworzyć klientelę w Afganistanie, która – w razie zwycięstwa – stałaby się rządem tego kraju i działała pod dyktando Pakistanu, głównie w sprawie Indii. Po trzecie – chodziło o wiarę islamską. Pakistańscy generałowie dzielili się na kemalistów i fundamentalistów. Ci ostatni wspierali podobnych sobie islamistów wśród mudżahedinów. A kemaliści na to się zgadzali, uznali bowiem, że skrajni radykałowie islamscy są najbardziej fanatycznymi dżihadystami, a więc są bardziej skuteczni w boju przeciw niewiernym. A zresztą niektórzy z nich brali też udział w partyzanckim dżihadzie w Kaszmirze przeciw Indiom. A to nawet zlaicyzowanej części generalicji pakistańskiej było bardzo na rękę. Z tych powodów też Pakistan patrzył przez palce na zagranicznych ochotników, głównie Arabów i Berberów, którzy zaczęli tłumnie pokazywać się w Afganistanie. Oprócz mięsa armatniego uprzednio na zapomodze społecznej w Europie Zachodniej znajdowali się też wśród nich zamożni turyści, zwykle z Arabii Saudyjskiej i emiratów, którzy na dżihad wpadali na chwilkę, ale zostawiali trochę grosza, a potem nawet przysyłali dużo więcej na potrzeby mudżahedinów. Z tego skapywało dość dużo – oficjalnie i nieoficjalnie – Pakistanowi i jego generałom.

Osama bin Laden

Wśród arabskich turystów, którzy postanowili zawojować, permanentnie wyróżniał się syn miliardera, Osama bin Laden. Początkowo był to zamożny chłopak z chęcią wspierania dżihadu vs. komuna. Jego rola ograniczała się głównie do finansowania walki oraz słuchania kazań. Brał też udział w kilku potyczkach i jednej poważnej walce z Sowietami. Po pewnym czasie stworzył własną organizację o nazwie Baza, czyli Al-Kaida. W pewnym momencie ogłosił, że USA i Zachód są takim samym szatanem jak Sowieci. Spopularyzował koncept kalifatu i ulemy, która znajdzie się u szczytu, gdy społeczność islamska podbije świat. Bin Laden połączył od wtedy rolę finansisty i ideologa czy też teologa radykalnego islamu. Jego działalność była możliwa, ponieważ Arabia Saudyjska długo patrzyła na niego przez palce. Królestwo kontrolowało własnych radykałów, eksportując ich za granicę. Tymczasem USA po wycofaniu się Sowietów z Afganistanu (co było pomyślane jako tymczasowy manewr taktyczny, ale doszło do implozji centrum i z planów powrotu zbrojnego Moskwy zostały nici) po prostu zignorowały Afganistan. Zostawiły go na pastwę losu. To jest zresztą typowe dla amerykańskiej „polityki” zagranicznej. Koncentruje się na problemach doraźnych, a jak już się je rozwiąże, to się odchodzi i zapomina. USA dlatego nie wspierały w Kabulu nikogo. Nie starały się prowadzić żadnej polityki długofalowej w stosunku do Afgańczyków.

Osama bin Laden miał środki, aby kupić sobie Afganistan, szczególnie po zwycięstwie talibanu, czyli fundamentalistycznych wędrownych mnichów-kaznodziejów wyhodowanych w obozach uchodźców afgańskich przez pakistańskie służby specjalne za pieniądze amerykańskie. Wtedy to Al-Kaida zaczęła budować komórki na całym świecie, nie tylko w państwach islamskich, ale również w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej. Od wczesnych lat dziewięćdziesiątych ludzie bin Ladena przeprowadzali ataki na amerykańskie cele, m.in. World Trade Center, ambasady amerykańskie w Afryce, okręt USS Cole.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 29 stycznia br.


 

POLECANE
Marsz Powstania Warszawskiego 1 sierpnia się odbędzie, jest decyzja sądu! z ostatniej chwili
Marsz Powstania Warszawskiego 1 sierpnia się odbędzie, jest decyzja sądu!

- Wygraliśmy przed Sądem Okręgowym sprawę o cykliczność zgromadzenia #MarszPowstaniaWarszawskiego z Wojewodą Mazowieckim! - informuje Robert Bąkiewicz na "X".

TVP zignorowała apel Powstańców. Tomasz Wolny: niepojęte pilne
TVP zignorowała apel Powstańców. Tomasz Wolny: niepojęte

Mimo zbliżającej się 81. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, organizatorzy uroczystości w Warszawie nie odpowiedzieli na apel weteranów, którzy domagali się powrotu Tomasza Wolnego jako prowadzącego koncert „Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki”.

Odkryto złoże ropy i gazu w Polsce. Niemcy wściekli: Nie może być tak... z ostatniej chwili
Odkryto złoże ropy i gazu w Polsce. Niemcy wściekli: "Nie może być tak..."

Odkryto złoża ropy naftowej i gazu na Bałtyku, na terytorium Polski. – Polskie przedsięwzięcie to wsteczna polityka przemysłowa w wymiarze klimatycznym stojąca w sprzeczności z interesami środowiska i turystyki – grzmi minister środowiska landu Till Backhaus.

Środki zabrane Instytutowi Pileckiego przekazane do TVP w likwidacji Wiadomości
Środki zabrane Instytutowi Pileckiego przekazane do TVP w likwidacji

Środki, które w zeszłym roku miały zostać przeznaczone na rozwój oddziału Instytutu Pileckiego w Nowym Jorku i utworzenie wystawy poświęconej bohaterowi narodowemu – rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu – zostały ostatecznie przekazane… Telewizji Polskiej SA w likwidacji - informuje "Rzeczpospolita".

Rząd bez Tuska? Najgorzej oceniają go najmłodsi wyborcy. Sondaż pilne
Rząd bez Tuska? Najgorzej oceniają go najmłodsi wyborcy. Sondaż

Z sondażu przeprowadzonego dla „Rzeczpospolitej” wynika, że 37,9 proc. Polaków uważa, iż rząd lepiej funkcjonowałby bez Donalda Tuska jako premiera. Tego zdania jest szczególnie dużo młodych – aż połowa osób poniżej 24. roku życia nie chce Tuska na czele rządu.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

– Od niedzieli do wtorku w Polsce wystąpią wysokie sumy opadów. Będą się one wiązały z niżem, ale nie można go nazwać klasycznym niżem genueńskim – powiedziała PAP synoptyk IMGW Dorota Pacocha.

Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Katowic

Rozpoczęła się kampania "Włącz tryb pasażera z klasą". Akcja przypomina o odpowiednich zachowaniach podczas podróży lotniczej – informuje Port lotniczy Katowice-Pyrzowice.

Rywal Orbana wzywa do przedterminowych wyborów z ostatniej chwili
Rywal Orbana wzywa do przedterminowych wyborów

Peter Magyar, główny przeciwnik polityczny premiera Węgier Viktora Orbána, zaapelował w piątek o przeprowadzenie przedterminowych wyborów parlamentarnych w październiku tego roku. Jego ugrupowanie, TISZA, od dłuższego czasu notuje w sondażach wyborczych podobne lub wyższe poparcie niż rządzący Fidesz. .

Awantura na pokładzie, interweniowały służby. Linia lotnicza oskarżona o antysemityzm Wiadomości
Awantura na pokładzie, interweniowały służby. Linia lotnicza oskarżona o antysemityzm

Kiludziesięcioosobowa grupa francuskich nastolatków wraz z opiekunami została siłą usunięta z pokładu samolotu linii Vueling. Powodem było agresywne zachowanie, zakłócanie porządku i zagrożenie dla bezpieczeństwa pozostałych pasażerów. Gdy ujawniono, że grupa jest pochodzenia żydowskiego, pojawiły się oskarżenia wobec przewoźnika o antysemickie motywy działania.

Łukaszenka: Szykujemy się do wojny Wiadomości
Łukaszenka: "Szykujemy się do wojny"

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka spotkał się z dziennikarkami podczas wizyty w gospodarstwie rolnym Ozierickij-Agro w obwodzie mińskim. Choć głównym celem wizyty były trwające żniwa, w rozmowie z mediami poruszył również temat napiętych stosunków między Białorusią a krajami Europy Zachodniej.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Wojny duchów

Żyjący ponad sto lat temu kalwinista, premier Holandii i podróżnik Abraham Kuyper w publikacji „On Islam” (Bellingham, WA: Lexham Press and Acton Institute for the Study of Religion and Liberty, 2017) odnotował następujące przysłowie marokańskie: „Raczej wolałbym, aby moje zboże zgniło na polu, niż miałbym dać z niego chleb chrześcijańskiemu psu”.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Wojny duchów
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Tego wymiaru islamu brak w narracji tzw. mediów głównego nurtu. Oto przykład narracji odwrotnej: Amerykanie sami stworzyli problem terroryzmu, który wykluł się w Afganistanie. Zresztą wszystko jest winą Zachodu, który przeprowadza agresję militarną, cywilizacyjną i gospodarczą przeciw światowi islamskiemu. A teraz politycy USA nie pozwalają amerykańskiemu wojsku i służbom specjalnym zwalczać wroga, jak należy. Taka wyłania się konkluzja po lekturze trzech książek: dziennikarskiego przyczynkarstwa oraz dwóch pamiętników.

„Wiarygodne zaprzeczenie”

Socjalliberalny dziennikarz Steve Coll w pracy „Ghost Wars: The Secret History of the CIA, Afghanistan, and Bin Laden, from the Soviet Invasion to September 10, 2001” [Wojny duchów: Tajna historia CIA, Afganistanu i Bin Ladena od sowieckiej inwazji do 10 września 2001 r.] (New York: The Penguin Press, 2004) oparł się w większości na historii mówionej, czyli dziennikarskich wywiadach. Ale wczytał się też w większość odtajnionych dokumentów amerykańskich, choć nie jest tego wiele. Według jego lewicowej interpretacji za wszystko jest odpowiedzialny przede wszystkim Ronald Reagan. Przynajmniej na początku. Do jego prezydentury Afganistan był właściwie ignorowany przez USA. Dopiero pod koniec rządów Jimmy’ego Cartera Amerykanie zaczęli zwracać na ten kraj większą uwagę. Jednak architektem polityki carterowskiej był Zbigniew Brzeziński, który ostro zareagował na sowiecką inwazję tego kraju. USA postanowiły wesprzeć antykomunistycznych mudżahedinów. Ale aby nie było formalnych związków z Waszyngtonem, pomoc szła przez Pakistan. Taka użyteczna hipokryzja dyplomatyczna. To się nazywa „wiarygodne zaprzeczenie” (plausible deniability).

Sowietów trzeba było zwalczać stale i wszędzie

Mechanizm wypracowany przez Cartera – Brzezińskiego odziedziczyli Reagan i jego ludzie, wśród których najbardziej zaangażowany w antysowiecką wojnę był szef CIA Bill Casey. Reaganauci główkowali tak: my jesteśmy ludźmi wierzącymi, w większości chrześcijanami. To samo mudżahedini. Nieważne, że to wyznawcy islamu. Ważne, że uznają Boga, istotę wyższą, co stawia ich – tak jak i nas – w opozycji do ateistycznego komunizmu wyznawanego przez Sowietów. Na tym gruncie jesteśmy z mudżahedinami filozoficznie kompatybilni.
Coll traktuje to jako zarzut, ja jako pochwałę. Sowietów trzeba było zwalczać stale i wszędzie. Gdyby do tego garnęli się zlaicyzowani liberałowie, to nie trzeba by było uciekać się do muzułmańskich fundamentalistów. Zresztą bez względu na wszystko walczącemu z komuną Afganistanowi należało się wsparcie. W rezultacie tego Afganistan został gorącym frontem zimnej wojny. Ale USA płaciły wysoką cenę za pakistański współudział w krucjacie-dżihadzie przeciw Sowietom. Mianowicie Pakistan zażądał wyłączności na przydział amerykańskich środków. Dokładnie to pakistański wywiad wojskowy przejął kontrolę nad afgańską wojną. Dawał środki do walki i życia tylko swoim faworytom, głównie fundamentalistycznemu Gulbuddinowi Hekmatjarowi i jemu podobnym. Wspierał również Pasztunów, ale najbardziej chyba efektywny z mudżów Ahmad Shah Massoud i jego Tadżycy zostali odcięci od amerykańskiej pomocy.

Polityka Pakistanu

Pakistanem kierowały trzy przesłania. Po pierwsze – chodziło o geopolitykę. Mniej niż sowieckiej ekspansji Pakistan obawiał się agresji Indii. Po drugie – chodziło o władzę. Ten, kto rozdawał pomoc, mógł wytworzyć klientelę w Afganistanie, która – w razie zwycięstwa – stałaby się rządem tego kraju i działała pod dyktando Pakistanu, głównie w sprawie Indii. Po trzecie – chodziło o wiarę islamską. Pakistańscy generałowie dzielili się na kemalistów i fundamentalistów. Ci ostatni wspierali podobnych sobie islamistów wśród mudżahedinów. A kemaliści na to się zgadzali, uznali bowiem, że skrajni radykałowie islamscy są najbardziej fanatycznymi dżihadystami, a więc są bardziej skuteczni w boju przeciw niewiernym. A zresztą niektórzy z nich brali też udział w partyzanckim dżihadzie w Kaszmirze przeciw Indiom. A to nawet zlaicyzowanej części generalicji pakistańskiej było bardzo na rękę. Z tych powodów też Pakistan patrzył przez palce na zagranicznych ochotników, głównie Arabów i Berberów, którzy zaczęli tłumnie pokazywać się w Afganistanie. Oprócz mięsa armatniego uprzednio na zapomodze społecznej w Europie Zachodniej znajdowali się też wśród nich zamożni turyści, zwykle z Arabii Saudyjskiej i emiratów, którzy na dżihad wpadali na chwilkę, ale zostawiali trochę grosza, a potem nawet przysyłali dużo więcej na potrzeby mudżahedinów. Z tego skapywało dość dużo – oficjalnie i nieoficjalnie – Pakistanowi i jego generałom.

Osama bin Laden

Wśród arabskich turystów, którzy postanowili zawojować, permanentnie wyróżniał się syn miliardera, Osama bin Laden. Początkowo był to zamożny chłopak z chęcią wspierania dżihadu vs. komuna. Jego rola ograniczała się głównie do finansowania walki oraz słuchania kazań. Brał też udział w kilku potyczkach i jednej poważnej walce z Sowietami. Po pewnym czasie stworzył własną organizację o nazwie Baza, czyli Al-Kaida. W pewnym momencie ogłosił, że USA i Zachód są takim samym szatanem jak Sowieci. Spopularyzował koncept kalifatu i ulemy, która znajdzie się u szczytu, gdy społeczność islamska podbije świat. Bin Laden połączył od wtedy rolę finansisty i ideologa czy też teologa radykalnego islamu. Jego działalność była możliwa, ponieważ Arabia Saudyjska długo patrzyła na niego przez palce. Królestwo kontrolowało własnych radykałów, eksportując ich za granicę. Tymczasem USA po wycofaniu się Sowietów z Afganistanu (co było pomyślane jako tymczasowy manewr taktyczny, ale doszło do implozji centrum i z planów powrotu zbrojnego Moskwy zostały nici) po prostu zignorowały Afganistan. Zostawiły go na pastwę losu. To jest zresztą typowe dla amerykańskiej „polityki” zagranicznej. Koncentruje się na problemach doraźnych, a jak już się je rozwiąże, to się odchodzi i zapomina. USA dlatego nie wspierały w Kabulu nikogo. Nie starały się prowadzić żadnej polityki długofalowej w stosunku do Afgańczyków.

Osama bin Laden miał środki, aby kupić sobie Afganistan, szczególnie po zwycięstwie talibanu, czyli fundamentalistycznych wędrownych mnichów-kaznodziejów wyhodowanych w obozach uchodźców afgańskich przez pakistańskie służby specjalne za pieniądze amerykańskie. Wtedy to Al-Kaida zaczęła budować komórki na całym świecie, nie tylko w państwach islamskich, ale również w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej. Od wczesnych lat dziewięćdziesiątych ludzie bin Ladena przeprowadzali ataki na amerykańskie cele, m.in. World Trade Center, ambasady amerykańskie w Afryce, okręt USS Cole.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 29 stycznia br.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe