Ukraińskie media już rozczarowane Tuskiem
W związku z proniemieckim zwrotem Ukrainy w ukraińskich mediach i sferach rządowych eksplodowały nadzieje związane z dojściem do władzy „liberalnego” i „europejskiego” Donalda Tuska, który wprawdzie pięć lat temu mówił w Radzie Najwyższej, że „nie ma Europy bez Ukrainy”, ale po rosyjskiej inwazji na Ukrainę nawet Ukrainy nie odwiedził. Pojawiła się na Ukrainie nadzieja, że nowy rząd Donalda Tuska rozwiąże problem protestu polskich rolników na granicy. A tymczasem kolejki po obu stronach granicy tylko się wydłużyły.
„Niespełnione oczekiwania”
W szczególności nikt nie spodziewał się szybkiej decyzji o zakazie importu produktów rolnych do Polski. Wydawało się jednak, że horror na granicy musi się natychmiast skończyć. Powołaniu rządu Tuska 11 grudnia towarzyszyły również głośne deklaracje z Warszawy o wsparciu dla Ukrainy, zamiarze wizyty Tuska w Kijowie itp., dodające nadziei.
Od tego czasu minęły prawie cztery tygodnie.
Można powiedzieć, że nawet ostrożne oczekiwania nie zostały spełnione.
(…)
Wszystkie te problemy są coraz bardziej zaostrzane przez odmowę Donalda Tuska wzięcia odpowiedzialności politycznej i zakończenia wojny handlowej z Ukrainą, która, choć rozpoczęła się za czasów poprzedniego rządu, teraz leży w jego kompetencjach
– pisze ukraińska Europejska Prawda w artykule „Polska prowadzi «wojnę» przeciwko europejskiej przyszłości Ukrainy. Warszawa musi zdać sobie z tego sprawę”.
Nowy polski rząd, na którego czele stoi premier Donald Tusk, pomimo obietnic zaangażowania we wsparcie Ukrainy w dalszym ciągu zamierza utrzymać protekcjonistyczną politykę swoich poprzedników. W szczególności będzie przeciwny przedłużeniu umowy o wolnym handlu między Ukrainą a UE (…)
– pisze ukraiński Korrespondent.net.
Czytaj również: Mariusz Kamiński przekazał wiadomość z więzienia
„Uwolnić posłów”. Gorąco w Sejmie [WIDEO]
Kontekst. Konflikt ukraińsko-polski
Stosunki polsko-ukraińskie uległy gwałtownemu pogorszeniu po ataku Wołodymyra Zełenskiego na Polskę na forum ONZ, jego sugestiami na temat rzekomej „prorosyjskości” i hołdzie, jaki złożył Niemcom, zapraszając ich do Rady Bezpieczeństwa. Pretekstem miała być rzekoma „blokada ukraińskiego zboża”, która w istocie polegała wyłącznie na zakazie importu szkodliwego dla polskich rolników, podczas gdy tranzyt odbywał się bez przeszkód, a wręcz wzrósł. Zwrot Zełenskiego mógł doprowadzić do obniżenia poparcia dla PiS i w efekcie konieczności oddania władzy.
Stosunkom polsko-ukraińskim nie służy również wciąż obowiązujący zakaz ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Nawet za czasów, kiedy te stosunki kwitły, gesty Wołodymyra Zełenskiego były dalece niewystarczające.