Tadeusz Płużański: Zamek, niemiecka i sowiecka mordownia Polaków

13 stycznia 1954 r. zlikwidowane zostało więzienie na lubelskim Zamku, wykorzystywane przede wszystkim do przetrzymywania więźniów politycznych. Uważane za jedno z najgorszych miejsc w komunistycznej Polsce, nawet bardziej krwawe, niż w czasach, kiedy polskich patriotów męczyli tu Niemcy. Prócz innych morderców, nad niepodległościowcami znęcał się na zamku m.in. ścigany do swej śmierci bezskutecznie przez Instytut Pamięci Narodowej Salomon Morel.
Zamek Lubelski Tadeusz Płużański: Zamek, niemiecka i sowiecka mordownia Polaków
Zamek Lubelski / IPN

Akcję na Zamek, aby odbić przetrzymywanych tam kolegów – żołnierzy antykomunistycznej konspiracji chciał przeprowadzić słynny partyzant Lubelszczyzny, cichociemny mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”. Podobnie, jak w przypadku planów ataku na areszt Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, znalazł się zdrajca, który doniósł o tych zamiarach bezpiece i udaremnił akcję.
„Komendanci zamku to byli zwykli bandyci – mówił mi mjr Miron Borejsza, Żołnierz Wyklęty.
– Najgorsza była baszta – cele przejściowe. Jak się człowiek położył, to musiał leżeć tak do pobudki, bo tak było gęsto i nie można się było ruszyć. Tak do 2-3 tygodni na tej baszcie nas trzymali, a później rozdzielali na cele. Mnie w końcu przenieśli na pierwszy oddział, czysto polityczny, do celi numer 7. Zobaczyłem, że jeden na mnie mruga, a to był „Kmita”, Przybylski Henryk, od „Zapory”. I „Kmita” mówi do komendanta celi, bo w każdej celi był komendant: <>. No i „Kmita” pytał mnie, jak wpadłem. Ale na ogół nikt się na celi specjalnie nie wywnętrzał, wiadomo, kapusie byli”.

Czytaj również: Brytyjski dziennik: Tusk przyjął taktykę, którą UE potępiała. Prounijni fanatycy jednak milczą

Rafał Woś: Witam jako zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”

 

"Babinicz"

Zamek Lubelski to świetny pretekst, aby przypomnieć historię Zygmunta Libery „Babinicza”, który w tej ubeckiej katowni był męczony w sposób szczególnie okrutny przez rok. Libera, urodzony w 1906 r. na Lubelszczyźnie, w dwudziestoleciu mieszkał i odbywał służbę wojskową na Kujawach i Pomorzu. Brał udział w wojnie obronnej 1939 r., a następnie wstąpił do konspiracji niepodległościowej, do Polskiej Organizacji Zbrojnej „Racławice”. W maju 1942 r. przeszedł do Armii Krajowej, gdzie pełnił funkcję komendanta placówki, a w 1944 r. dołączył do oddziału Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. W lutym 1945 r. „Uskok” reaktywował oddział partyzancki w ramach Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość – „Babinicz” pełnił w nim funkcję zastępcy dowódcy do spraw administracyjnych oraz dowodził jednym z patroli. Od jesieni 1947 r. kpt. Broński ukrywał się w zamaskowanym podziemnym bunkrze pod stodołą w gospodarstwie Lisowskich w Dąbrówce (dzisiaj Nowogród). Razem z nim ukrywał się „Babinicz”. Tak było do 18 maja 1949 r. Za wskazanie miejsca, w którym przebywali, komuniści dwukrotnie wyznaczyli nagrodę finansową.

19 maja 1949 r. Zygmunt Libera został aresztowany w Nowej Woli przez funkcjonariuszy PUBP Lubartów wskutek zdrady Franciszka Kasperka „Hardego”, byłego podkomendnego „Uskoka”. „Hardy” w 1947 r. wyszedł z lasu i ujawnił się. Został agentem UB przyjmując pseudonim „Janek”. To on doprowadził ubeków do „Babinicza”, a ten po wielodniowym bestialskim przesłuchaniu zdradził kryjówkę „Uskoka”.
21 maja 1949 r. gospodarstwo Lisowskich zostało otoczone przez specjalną grupę operacyjną Milicji Obywatelskiej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Urzędu Bezpieczeństwa. Ubecy przywieźli też „Babinicza”. „I nawet nie jego opuchnięta, zasiniaczona twarz najbardziej mnie zaszokowała. Przeraził mnie wygląd jego bosych stóp. Były to dwie kłody! Tak spuchnięte, że chyba nie istniały na świecie buty, w które by weszły te stopy!” – tak wygląd Zygmunta Libery opisała Irena Dybkowska-Sobieszczańska, wnuczka Lisowskich, a wtedy również łączniczka „Uskoka”.

 

"Uskok" rozerwał się granatem

Kapitana Brońskiego próbowano ująć żywego. Chciano go uśpić, zalać bunkier wodą, kuszono łagodnym wyrokiem… Ten jednak nie miał zamiaru się poddać. 21 maja 1949 r. rano rozerwał się granatem. Wiadomo, że ciało przewieziono do Lublina. Miejsce jego pochówku wciąż nie jest znane. Zdrajca nie pożył długo. 1 września 1950 r. wyrok śmierci na „Hardym” wykonali żołnierze podziemia.

23 marca 1950 r. ppor. Zygmunt Libera został skazany na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Lublinie. Wyrok wykonano 28 maja 1950 r. na Zamku.
 


 

POLECANE
Rano przyszedł SS-man i wyczytał kilka nazwisk tylko u nas
"Rano przyszedł SS-man i wyczytał kilka nazwisk"

Po rozpracowaniu przez rybnickie gestapo (dzięki zdrajcy Jana Ziętka) organizacji konspiracyjnej rybnickiego ZWZ, ponad 60 osób aresztowano w dniach 11-13.02.1943 r. i przewieziono dnia 13.02.1943 r. do KL Auschwitz. Tam, po osadzeniu w bloku 2a, przetrzymywano więźniów przez okres śledztwa. Dodaję, ze w bloku tym rozdzielono przybyłych na „kobiety na prawo, mężczyźni na lewo” i na leżąco na betonowej posadzce oczekiwali na przesłuchania (a trwało to w niektórych przypadkach aż 3 miesiące).

Niemieckie media: Czy Niemcy będą jeździli do pracy do Polski? gorące
Niemieckie media: Czy Niemcy będą jeździli do pracy do Polski?

Niemiecki Nordkurier opisuje przypadek polskiego emigranta w Niemczech Bogumiła Pałki, który pracuje w Niemczech jako tłumacz przysięgły - "Czy Niemcy będą jeździli do pracy do Polski?" - czytamy w tytule artykułu.

Karol Nawrocki domaga się jednostronnego wypowiedzenia Paktu Migracyjnego polityka
Karol Nawrocki domaga się jednostronnego wypowiedzenia Paktu Migracyjnego

- Wszystkimi wstrząsnęły tragiczne informacje o zamachu w Magdeburgu. Łączę się w bólu z najbliższymi ofiar oraz modlę się o zdrowie dla wszystkich poszkodowanych - powiedział Karol Nawrocki na krótkim wideo, w którym skomentował wczorajszą tragedię w Niemczech.

Musiałem zacząć od zera. Znany dziennikarz przerwał milczenie Wiadomości
"Musiałem zacząć od zera". Znany dziennikarz przerwał milczenie

Artur Rawicz przez lata był jedną z kluczowych postaci polskiego dziennikarstwa muzycznego. Jego pasja do rozmów z artystami oraz ogromna wiedza o muzyce, zwłaszcza rapie, przyniosły mu dużą popularność. Niewielu jednak wiedziało, że w ostatnich latach zmagał się z poważnymi problemami, które doprowadziły go do kryzysu życiowego.

Francja: brutalny, zbiorowy gwałt na Polce Wiadomości
Francja: brutalny, zbiorowy gwałt na Polce

W miejscowości Gap we Francji doszło do dramatycznego zdarzenia. 42-letnia kobieta polskiego pochodzenia została zgwałcona przez trzech mężczyzn. Do zdarzenia doszło 13 grudnia, gdy przyjechała odwiedzić swoją córkę i przyjaciółkę.

Atak na jarmark w Magdeburgu. Nowe wstrząsające ustalenia Wiadomości
Atak na jarmark w Magdeburgu. Nowe wstrząsające ustalenia

Dziewięcioletnie dziecko i czworo dorosłych zginęło w piątkowym ataku na jarmark bożonarodzeniowy w Magdeburgu - poinformował szef prokuratury w tym mieście, Horst Walter Nopens. 200 osób zostało rannych.

Tragiczne odkrycie nad rzeką Oława. Trwa akcja służb Wiadomości
Tragiczne odkrycie nad rzeką Oława. Trwa akcja służb

Nad rzeką Oława na Dolnym Śląsku doszło do tragicznego odkrycia. Policja i służby ratunkowe znalazły ciało około 40-letniej kobiety. Kilka dni wcześniej, niedaleko miejsca zdarzenia, znaleziono jej rzeczy osobiste, w tym torebkę i tajemniczy list adresowany do rodziny.

Węgierskie MSZ: Europa powinna się wreszcie obudzić pilne
Węgierskie MSZ: Europa powinna się wreszcie obudzić

Europa powinna się wreszcie obudzić po tym, jak pochodzący z Arabii Saudyjskiej mężczyzna wjechał w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym w niemieckim Magdeburgu - napisał w mediach społecznościowych minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto.

Klaudia El Dursi ogłosiła radosną nowinę. W sieci lawina gratulacji Wiadomości
Klaudia El Dursi ogłosiła radosną nowinę. W sieci lawina gratulacji

W sobotni poranek widzowie „Dzień Dobry TVN” mieli okazję usłyszeć wyjątkową wiadomość od Klaudii El Dursi.

Rumuńscy dziennikarze śledczy po anulowaniu wyników wyborów: wiemy kto opłacił kampanię na TikToku i nie jest to Rosja z ostatniej chwili
Rumuńscy dziennikarze śledczy po anulowaniu wyników wyborów: wiemy kto opłacił kampanię na TikToku i nie jest to Rosja

Pierwszą turę wyborów prezydenckich w Rumunii wygrał Călin Georgescu. Jednak wyniki wyborów zostały anulowane, nawet nie z powodu fałszerstw wyborczych, ale niejasnych oskarżeń o finansowanie przez Rosję filmików na TikToku. Rumuńscy dziennikarze podają zupełnie inną wersję.

REKLAMA

Tadeusz Płużański: Zamek, niemiecka i sowiecka mordownia Polaków

13 stycznia 1954 r. zlikwidowane zostało więzienie na lubelskim Zamku, wykorzystywane przede wszystkim do przetrzymywania więźniów politycznych. Uważane za jedno z najgorszych miejsc w komunistycznej Polsce, nawet bardziej krwawe, niż w czasach, kiedy polskich patriotów męczyli tu Niemcy. Prócz innych morderców, nad niepodległościowcami znęcał się na zamku m.in. ścigany do swej śmierci bezskutecznie przez Instytut Pamięci Narodowej Salomon Morel.
Zamek Lubelski Tadeusz Płużański: Zamek, niemiecka i sowiecka mordownia Polaków
Zamek Lubelski / IPN

Akcję na Zamek, aby odbić przetrzymywanych tam kolegów – żołnierzy antykomunistycznej konspiracji chciał przeprowadzić słynny partyzant Lubelszczyzny, cichociemny mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”. Podobnie, jak w przypadku planów ataku na areszt Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, znalazł się zdrajca, który doniósł o tych zamiarach bezpiece i udaremnił akcję.
„Komendanci zamku to byli zwykli bandyci – mówił mi mjr Miron Borejsza, Żołnierz Wyklęty.
– Najgorsza była baszta – cele przejściowe. Jak się człowiek położył, to musiał leżeć tak do pobudki, bo tak było gęsto i nie można się było ruszyć. Tak do 2-3 tygodni na tej baszcie nas trzymali, a później rozdzielali na cele. Mnie w końcu przenieśli na pierwszy oddział, czysto polityczny, do celi numer 7. Zobaczyłem, że jeden na mnie mruga, a to był „Kmita”, Przybylski Henryk, od „Zapory”. I „Kmita” mówi do komendanta celi, bo w każdej celi był komendant: <>. No i „Kmita” pytał mnie, jak wpadłem. Ale na ogół nikt się na celi specjalnie nie wywnętrzał, wiadomo, kapusie byli”.

Czytaj również: Brytyjski dziennik: Tusk przyjął taktykę, którą UE potępiała. Prounijni fanatycy jednak milczą

Rafał Woś: Witam jako zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”

 

"Babinicz"

Zamek Lubelski to świetny pretekst, aby przypomnieć historię Zygmunta Libery „Babinicza”, który w tej ubeckiej katowni był męczony w sposób szczególnie okrutny przez rok. Libera, urodzony w 1906 r. na Lubelszczyźnie, w dwudziestoleciu mieszkał i odbywał służbę wojskową na Kujawach i Pomorzu. Brał udział w wojnie obronnej 1939 r., a następnie wstąpił do konspiracji niepodległościowej, do Polskiej Organizacji Zbrojnej „Racławice”. W maju 1942 r. przeszedł do Armii Krajowej, gdzie pełnił funkcję komendanta placówki, a w 1944 r. dołączył do oddziału Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. W lutym 1945 r. „Uskok” reaktywował oddział partyzancki w ramach Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość – „Babinicz” pełnił w nim funkcję zastępcy dowódcy do spraw administracyjnych oraz dowodził jednym z patroli. Od jesieni 1947 r. kpt. Broński ukrywał się w zamaskowanym podziemnym bunkrze pod stodołą w gospodarstwie Lisowskich w Dąbrówce (dzisiaj Nowogród). Razem z nim ukrywał się „Babinicz”. Tak było do 18 maja 1949 r. Za wskazanie miejsca, w którym przebywali, komuniści dwukrotnie wyznaczyli nagrodę finansową.

19 maja 1949 r. Zygmunt Libera został aresztowany w Nowej Woli przez funkcjonariuszy PUBP Lubartów wskutek zdrady Franciszka Kasperka „Hardego”, byłego podkomendnego „Uskoka”. „Hardy” w 1947 r. wyszedł z lasu i ujawnił się. Został agentem UB przyjmując pseudonim „Janek”. To on doprowadził ubeków do „Babinicza”, a ten po wielodniowym bestialskim przesłuchaniu zdradził kryjówkę „Uskoka”.
21 maja 1949 r. gospodarstwo Lisowskich zostało otoczone przez specjalną grupę operacyjną Milicji Obywatelskiej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Urzędu Bezpieczeństwa. Ubecy przywieźli też „Babinicza”. „I nawet nie jego opuchnięta, zasiniaczona twarz najbardziej mnie zaszokowała. Przeraził mnie wygląd jego bosych stóp. Były to dwie kłody! Tak spuchnięte, że chyba nie istniały na świecie buty, w które by weszły te stopy!” – tak wygląd Zygmunta Libery opisała Irena Dybkowska-Sobieszczańska, wnuczka Lisowskich, a wtedy również łączniczka „Uskoka”.

 

"Uskok" rozerwał się granatem

Kapitana Brońskiego próbowano ująć żywego. Chciano go uśpić, zalać bunkier wodą, kuszono łagodnym wyrokiem… Ten jednak nie miał zamiaru się poddać. 21 maja 1949 r. rano rozerwał się granatem. Wiadomo, że ciało przewieziono do Lublina. Miejsce jego pochówku wciąż nie jest znane. Zdrajca nie pożył długo. 1 września 1950 r. wyrok śmierci na „Hardym” wykonali żołnierze podziemia.

23 marca 1950 r. ppor. Zygmunt Libera został skazany na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Lublinie. Wyrok wykonano 28 maja 1950 r. na Zamku.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe