2024: rok wyborów
Przyszły rok to czas kluczowych dla polityki międzynarodowej wyborów. Wiadomo, kto wygra wybory prezydenckie w Rosji, zatem pytanie z nimi związane nie dotyczy personaliów, a skali powszechnej mobilizacji do armii, którą na pewno ogłosi Putin. Zapewne będzie to paręset, a może kilkaset tysięcy nowych żołnierzy, którzy niestety mogą w istotny sposób wpłynąć na przebieg wojny z Ukrainą. Na tejże Ukrainie też odbędą się wybory: zarówno prezydenckie, jak i do Werchownej Rady – jednoizbowego parlamentu w Kijowie. Pytanie tylko: czy się ostatecznie odbędą? Z jednej strony byłby to sygnał, że nasz wschodni sąsiad jest normalnym i stabilnym państwem i nic nie stoi na przeszkodzie w elekcji. A z drugiej strony skoncentrowanie się na i tak już coraz bardziej narastającej walce wewnętrznej – z aferą podsłuchową (w kwaterze głównodowodzącego armii gen. Załużnego) w tle - nie służy, niestety, ani wizerunkowi Kijowa w świecie, ani wewnętrznej mobilizacji do walki z rosyjskim imperializmem. Wreszcie na początku listopada odbędą się wybory prezydenckie w największym mocarstwie świata. Ich wynik nie ma większego znaczenia, gdy chodzi o zaangażowanie USA na Bliskim Wschodzie, ale może mieć istotny wpływ na wojnę w Europie Wschodniej. Wybory w tych trzech krajach i to, co stanie się po nich, może spowodować trzęsienie w polityce międzynarodowej.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (27.12.2023)