Powrót do Europy - z analfabetą!
Nowy-stary premier rzekł: „Polska wróciła do Europy”. Według mnie – dwója z geografii, bo Polska od zawsze była, jest i będzie w Europie. A może chodziło o taką ekonomiczną metaforę, że niby przez osiem lat było dno, a teraz będzie niebo? Informuję zatem nowy rząd, że za naszych rządów, gdy chodzi o PKB na głowę mieszkańca wyprzedziliśmy Grecję, potem Portugalię, właśnie doścignęliśmy Hiszpanię i bardzo niewiele dzieli nas od Włoch! A może to miała być taka metaforka polityczna? Jeśli tak, to trafił premier kulą w płot rzeczywistości: oto bowiem w ostatnich siedmiu latach – i to zarówno za Trumpa, jak i za Bidena – Polska stała się dla USA partnerem „numer 1” w UE. To za naszych rządów zostaliśmy liderem naszego regionu, bo inwestowaliśmy w Grupę Wyszehradzką, w bardzo bliskie relacje z krajami bałtyckimi, a także zacisnęliśmy więzy z Bałkanami. Rząd poprzedni wolał obnosić się z Trójkątem Weimarskim (Niemcy, Francja, Polska), ale tenże okazał się „Trójkątem Bermudzkim”. W tym prawdziwym oceanicznym „Trójkącie Bermudzkim” giną statki, a w tym europejskim, politycznym- ginęły polskie interesy. Wpisuję tę „oczywistą oczywistość” do sztambucha nowego rządu, choć bez większej wiary, że pojmą, co piszę. Skoro nie pojmują innych, zupełnie podstawowych spraw. Weźmy nowego ministra ds. europejskich. Gdy zeznawał w warszawskim sądzie jako świadek w sprawie zaginięcia cennych obrazów z kancelarii prezydenta Komorowskiego, w której pracował, na pytanie Sądu: „Czy Panu coś mówi nazwisko Chełmoński?”- odpowiedział z ujmującą szczerością kulturowego analfabety: „Nie”. Wysoki Sąd zamarł, delikwent widząc to dodał pospiesznie, że może inni pracownicy prezydenckiej kancelarii zajmujący się kulturą będą może wiedzieli więcej. Mam wrażenie, że ów minister ds. UE zna się na Europie tak jak na polskim malarstwie...
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (20.12.2023)