Ryszard Czarnecki: ŻUŻEL, RÓŻE i SIEKIERA
Mój dobry znajomy był za młodu zapalonym kibicem żużlowym. Marzył, żeby jego przyszła żona podzielała pasję męża. Poznał dziewczynę. Jedno z pierwszych spotkań w kawiarni w hotelu „Rzeszów” w stolicy Podkarpacia. Nagle facet uświadamia sobie z przerażeniem, że on tu gadu-gadu, a tu za chwilę, na nieodległym stadionie Stali Rzeszów mecz żużlowy Polska-Związek Radziecki! Podniecony perspektywą spotkania z dziewczyną zapomniał o kibicowskim obowiązku! Ale kibic nie odpuszcza. Po kawie i ciastku uznając, że raz kozie śmierć, mój znajomek zadaje fundamentalne pytanie: „Lubisz żużel?”. Dziewczyna spojrzała na niego, uśmiechnęła się i pokiwała twierdząco głową. Gość zwariował ze szczęścia. Już sobie wyobraził, że będą razem chodzić na mecze, potem z dziećmi… Od razu zaprosił na mecz. Poszli, wysłuchali hymnów, dziś nawet nie pamięta, jaki był wynik. Wracając – bo jako dżentelmen, oczywiście odprowadza dziewczynę – nagle słyszy pytanie: „Słuchaj, ale o co ty mnie tak naprawdę pytałeś w tej kawiarni?”. Facet zdębiał: „Jak to o co? Wiadomo, że o żużel! A ty co zrozumiałaś?” Na co wybranka serca: „Zrozumiałam, że pytasz, czy lubię róże.”
Są małżeństwem już ponad 40 lat – ale na żużlu nie byli już nigdy więcej razem…
Takich okołożużlowych anegdot jest, w każdej kibicowskiej głowie, dużo więcej.
Są też opowieści tragiczne
Są też jednak opowieści tragiczne. Jedna taka - też z Rzeszowa. Grzegorz Kuźniar, dziś już dawno po „siedemdziesiątce” kiedyś solidny ligowiec Stali Rzeszów razem, z nomen omen – Ryszardem Czarneckim (sic!) przywozili w każdym niemal meczu około 10 punktów. Indywidualnie był mistrzem Polski juniorów i zdobył „Srebrny Kask”. Do żużla wciągnął młodszego brata. Jechali razem na treningu. Młodszy, ambitny nie chciał odpuścić i doganiał starszego brata. Już po linii mety ich motocykle szczepiły się i pognały w kierunku drewnianej bandy. Grzegorz zdążył zeskoczyć, brat -nie. Doznał obrażeń, poważniejszych, niż wydawało się na początku i odwieziono go do szpitala. Brat jeszcze odwiedził go, przyniósł do szpitalnego łóżka czereśnie. W nocy 17-letni Wiesiu dostał wewnętrznego krwotoku i zmarł. Ich mama z rozpaczy porąbała siekierą dwa motocykle Jawy należące do braci, których rozdzielił żużel…
„Czarny sport”, tak jak życie, pełen jest takich historii…
*tekst ukazał się w magazynzuzel.pl (04.12.2023)
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Co zamierza Putin? Eksperci: Rozmowy z nim nie mają obecnie sensu