Ekspert: Centralizacja UE ma pomóc Europie konkurować z Chinami i USA? To kompletna bzdura
Zacznijmy od podstaw. Aby UE mogła konkurować długoterminowo z mocarstwami, musi mieć potężną gospodarkę. 40 lat temu, UE odpowiadała za 25% światowego PKB, a dziś za 14.55%. Tej postępującej marginalizacji nie da się zatrzymać jedną decyzją, a nawet w kilka lat, bo jest efektem dekad braku rozwoju:
- Europa nie ma żadnej globalnej firmy technicznej konkurującej z amerykańskimi Google, Amazon, Apple… czy też z chińskimi Huawei, Alibaba.
- W rozwoju sztucznej inteligencji jest taka przepaść między UE a Chinami i USA, że my nawet nie z nimi rywalizujemy. My możemy gonić jedynie Japonię i Koreę.
- Udziału Europy w światowej produkcji chipów w ciągu 20 lat spadł z 25% do obecnie 8%.
- Ale chociaż w zielonych technologiach Europa jest potęgą? Nic bardziej mylnego. Rynek ten jest absolutnie zdominowany przez Chiny: 80% produkcji paneli słonecznych, 60% akumulatorów do samochodów elektrycznych, 60% turbin wiatrowych.
Czytaj również: Kosiniak-Kamysz gęsto tłumaczy się z afery wiatrakowej
Olbrzymie kłopoty niemieckiego przemysłu. Wielka firma przenosi produkcję z Niemiec do... Polski
Europa jest daleko w tyle
W kluczowych technologiach przyszłości Europa jest daleko w tyle. Absolutnie nie ma podstaw ku temu, aby mieć nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli rywalizować gospodarczo z tymi, którzy będą je tworzyć i kontrolować.
Czy da się coś z tym zrobić? Uważam, że tak i nie. Już wyjaśniam. Europa to kontynent bogatych ludzi, więc stać nas na duże inwestycje. Na przykład możemy zwiększyć znacząco wydatki na innowacje. Wiecie, że w top 30 uniwersytetów świata jest tylko jeden z UE? W Europie brakuje czegoś w rodzaju amerykańskiej Dolny Krzemowej, czyli zintegrowanego centrum gospodarczo i biznesowego. Chińczycy stworzyli takowe z Shenzen, które 40 lat temu było miasteczkiem rybackim, a dziś znajdują się tam siedziby Tencent i Huawei.
Szukając odpowiedzi na amerykańskich stronach będąc ciekawym zewnętrznego punktu widzenia, dlaczego nie ma w Europie takich firm na Google, Apple, czy META wskazywali oni na: brak jednolitego rynku usług, brak kapitału na finansowanie ryzykownych przedsięwzięć i co najbardziej boli - kulturowa niechęć do podejmowania ryzyka i przedsiębiorczości.
Europie brakuje głodu rywalizacji
Myślę, że w Europie brakuje już głodu zwycięstwa i ducha rywalizacji. Ma to swoje konsekwencje. Zamiast zdobyć świat, postanowiliśmy w poczuciu wyższości zostać sumieniem świata. Supermocarstwem normatywnym uzurpując sobie prawo w mówieniu każdemu, co jest dobre, a co złe. Zamiast być liderem rozwoju technologii, UE postanowiła być liderem w uregulowaniu technologii. Nie mamy swoich mediów społecznościowych, więc postanowiliśmy stworzyć takie prawo ich funkcjonalnie, które będzie wzorem dla całego świata.
Przykład - Jakie będą konsekwencje geopolityczne wprowadzenia cła węglowego CBAN? Temat może nie jest jeszcze tak znany, więc tłumaczę. Sektory gospodarki wysokoemisyjne wyniosły się z Europy, by nie podlegać między innymi klimatyczno-środowiskowym przepisom. Niedługo jak będziemy importować z Indii stal, to tamtejszy eksporter ma zapłacić nam cło węglowe w wysokości europejskich uprawnień do emisji CO2, które są superdrogie - 4x średniej światowej. Niby celem jest to, aby przemysł UE nie miał powodu do uciekania z produkcją. Oczywiście przemysł żaden nie wróci, bo sjest jeszcze wiele innych czynników. Konsekwencje mogą być takie, że dostaniemy od pewnych państw cła odwetowe, a inne państwa lub firmy, które nie będą chciały więcej płacić, to zmienią sobie odbiorców.
I taka indyjska huta jak sobie to wszystko policzy może wyjść, że taniej będzie eksportować jej stal do Chin nawet z rabatem niż płacić cło UE. Niektóre produkty europejskie będą też mniej konkurencyjne, więc i importer zagraniczny będzie wolał zmienić dostawcę na Chiny. Ok, też zarobimy na cłach, ale na krótko, bo to jest zwykły protekcjonizm gospodarczy! Taki sam ma być pomysł na katastrofę w przemyśle samochodowym.
Europa traci motoryzację
Obecnie Europa traci swoją perłę w koronie, czyli motoryzację. Okazało się, że Chiny potrafią robić dobre i tanie elektryki. Z fabryk Chinach wyjechało 6 na 10 pojazdów elektrycznych wyprodukowanych na całym świecie. Produkują ich ponad 2 razy więcej, niż wynosi popyt na rynku wewnętrznym, więc chcą eksportować. Kierunek oczywisty - tam gdzie żyją bogaci ludzie, którzy sami nałożyli na siebie zakaz samochodów spalinowych. Bruksela jest już w defensywie. Rok temu wszczęto dochodzenie antysubsydyjne wobec chińskiego sektora pojazdów elektrycznych.
Niemcy i Francja grają na siebie
Dwa słowa jeszcze o Rosji, bo obok konkurencji gospodarczej superpaństwo unijne, ma też być odpowiedzią na agresję militarną. W rzeczywistości wygląda to tak, że tylko państwa wschodniej flanki NATO na serio traktują rosyjskie zagrożenie. Niemieckie "zeitenwende" po ponad roku okazało się być jedynie hasłem marketingowym. Berlin nie chcą brać na siebie większych nakładów na zbrojenia. Za to Francja bardziej niż Rosją zainteresowana jest sytuacja na Morzu Śródziemnym i sytuacją w Afryce. Europa nie będzie długo zdolna do samodzielnej obrony, nie mamy bazy przemysłowej i nie widać sygnałów, aby ktoś na poważnie się zajął jej odbudową. W związku z tym zdolności Europy do samodzielnej obrony w przewidywalnej perspektywie czasowej to mrzonki.
Francja i Niemcy nie grają na UE jako całość, a na siebie. Było to widać, chociażby podczas wizyt obu przywódców w Chinach. Sholz niespodziewanie wybrał się do Pekinu zabierając ze sobą liderów niemieckiego biznesu próbując załatwić swoje inwestycje. Marcon pozazdrościł mu i zrobił to samo. Z tym że wybrała się z nim szefowa KE, która została tam upokorzona (bo prezentuje ona bardziej twarde podejście do Chin). Ale prezydentowi Francji wcale to nie przeszkadzało, a wyjeżdżając mówił w samych superlatywach o ChRL. Głębsza integracja europejska, gdyby była przeprowadzona w innym duchu politycznym, z innym przywództwem mogłaby być zasadna, a nawet atrakcyjna dla Polski. Niestety nic nie zapowiada tego, aby główne kierunki UE rozwoju i polityki zagranicznej miały się zmienić.
UE nawet po zmianie traktatów nie będzie rywalizować gospodarczo z USA i Chinami, a nawet nie będzie tarczą na rosyjską armię. Jest takie powiedzenie, że Europa w przyszłości stanie się muzeum lub parkiem rozrywki dla bogatych Azjatów i coraz trudniej się z tym nie zgodzić. Na koniec musimy sobie coś wyjaśnić. Ten wpis nie jest wcale antyeuropejski, tak jak wpisy opisujące realnie ukraińską armię nie są prorosyjskie. Mam nadzieję, że chociaż taką lekcję jako społeczeństwo wyciągnęliśmy z ostatnich miesięcy.
[Autor jest absolwentem Politologii na Uniwersytecie Warszawskim oraz Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie w Białymstoku. Nauczycielem akademicki związanym z Uniwersytetem w Białymstoku. Jego zainteresowania badawcze obejmują politykę zagraniczną Chińskiej Republiki Ludowej w szczególności relacje z USA. Publikuje w ramach Instytutu Nowej Europy]