Gazeta Wyborcza atakuje Agnieszkę Holland

- Po dwóch latach pisania o migracji i kryzysie na granicy nie mam wątpliwości, że wytwarzamy fałszywą wiedzę
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej jest od dwóch lat prezentowany w dwóch narracjach: tej otwarcie antyimigracyjnej i odwołującej się do bezpieczeństwa oraz tej humanitarnej, skupionej na łamaniu praw azylowych i często nawiązującej do Zagłady.
Ten drugi dyskurs, funkcjonujący wcześniej głównie w relacjach aktywistów i niektórych mediów, w ostatnich miesiącach cementują książka Mikołaja Grynberga "Jezus umarł w Polsce" i film "Zielona Granica"
- pisze Małgorzata Tomczak w artykule "Rodziny z dziećmi, wykształcona Afganka, ciężarna kobieta - osoby takie, jak w filmie Holland, są na granicy wyjątkami" na łamach Wyborcza.pl.
Obydwu wymienionym utworom autorka zarzuca, że choć "funkcjonują w debacie jako niemal dokumentalne zapisy sytuacji na granicy, to w rzeczywistości ukazują tylko jej niewielki, przefiltrowany odcinek", unikają zadawania prawdziwych pytań, a kompleksowość tematu wciskają w czarno-białe kategorie.
Czytaj również: Sondaż: Co Polacy sądzą o obietnicach wyborczych Tuska?
Brytyjski tygodnik uderzył w PiS. Jest reakcja wiceszefa MSZ
Historia Eileen
Rozprawia się również z rzekomą "
historią Eileen", która miała być zaginioną iracką czterolatką . Tak zwane "wiodące media" publikowały i publikują mnóstwo historii krzywd, które miały spotkać imigrantów, włącznie z "masowymi grobami" i "ciałami płynącymi graniczną Swisłoczą" (którą miejscami chyba można by z racji zmiennej szerokości po prostu przejść) - Była to jedna z opowieści, którą usłyszeli aktywiści i przekazali dalej - pisze o historii Eileen Tomczak. Tomczak pisze o narracji o „dzieciach umierających na granicy", którą utrwala teraz „Zielona Granica".Na przykład podczas wyborczej debaty o dzieciach umierających na granicy mówiła Joanna Scheuring-Wielgus. Wydaje mi się, że nie wiemy o żadnym udokumentowanym przypadku śmierci dziecka na polskiej granicy.
- pisze Tomczak.
Operacja „Śluza”
Wobec Polski i Litwy miała miejsce, lub trwa nadal, operacja hybrydowa służb Białorusi zmierzająca do destabilizacji kraju przy pomocy imigrantów. W Polsce rozpętano histerię. Politycy opozycji, celebryci i „obrońcy praw człowieka” zrobili wiele, by de facto udrożnić łukaszenkowski kanał przerzutu ludzi do Polski.
Białoruski opozycyjny dziennikarz Tadeusz Giczan opisał proceder nazywany przez białoruskie służby operacją „Śluza”. Akcja sprowadzania imigrantów na granice z państwami UE, którą wymyślono już lata temu, miała służyć wywieraniu presji na UE, chciano wymusić na niej przekazanie funduszy „na ochronę”. Po wybuchu wojny na Ukrainie stało się jasne, że operacja „Śluza” była preludium mającym służyć osłabieniu Polski.