Paweł Jędrzejewski: Stereotyp na temat „Polski prześladującej Murzynów” rozsypał się z hukiem

W okresie ostatniego roku najwięcej dyskryminacji z jakichkolwiek powodów (nie tylko rasowych) było w Austrii, Niemczech i Finlandii. Nieco mniej, ale też sporo, w Danii, Luksemburgu, Belgii i Irlandii. Trochę lepiej było we Włoszech, Francji i Hiszpanii. Następna w kolejności jest Szwecja, gdzie dyskryminacji jest już zdecydowanie mało. Od Szwecji lepsze, to znaczy zdecydowanie najmniej zainfekowane wirusem dyskryminacji, są już tylko Polska i Portugalia. Gdy spojrzymy na dyskryminację w ciągu ostatnich 12 miesięcy z powodów wyłącznie rasowych, Polska również znajduje się w trójce najmniej rasistowskich państw Europy. Natomiast w okresie ostatnich pięciu lat Polska nie ma sobie równych w Unii Europejskiej i jest zdecydowanie najmniej rasistowskim krajem. Badania były o tyle solidne, że nie pytano o poziom rasizmu organizacji walczących z rasizmem, bo te nie są wiarygodne, ale rzeczywistych, czarnoskórych mieszkańców tych państw.
Czytaj również: Jest komunikat Państwowej Komisji ds. Badania Wpływów Rosyjskich
„Time”: Zełenski czuje się zdradzony przez zachodnich sojuszników
W Polsce nie ma tradycji rasizmu
Jest oczywiste, że w Polsce są rasiści, bo nie ma miejsca na ziemi, w którym nie można by ich znaleźć. Ale zjawisko trzeba rozpatrywać w kontekście, czyli porównywać do sytuacji w innych krajach, w innych społeczeństwach. I właśnie te najnowsze badania udowadniają, że Polska jest od rasizmu znacznie bardziej wolna niż jej zachodni sąsiad, czyli Niemcy, i większość krajów Zachodu. Niekoniecznie wynika to z wyższości moralnej Polaków, choć tego przecież nie wiemy z tych badań, natomiast ma to z pewnością uzasadnienie historyczne. Nie mieliśmy jako naród nic wspólnego z niewolnictwem mieszkańców Afryki, nie maczaliśmy także palców w handlu niewolnikami, nie mieliśmy kolonii, w których bylibyśmy „sahibami” z poczuciem rasowej wyższości. Afrykańczycy pojawiali się w polskiej historii bardzo rzadko. To też nie nasza zasługa: tak po prostu wyszło w dziejach narodu i państwa. Żadna tradycja rasizmu nie miała nawet szans się w Polsce ukształtować. Jednak niezależnie, jakie są historyczne przyczyny, faktem jest, że na tle innych społeczeństw europejskich, które zostały uwzględnione w tych konkretnych badaniach, wyglądamy bardzo dobrze. Na pewno pomaga w tym fakt, że czarnoskórych przybyszów z Afryki lub ich potomków jest w Polsce niewielu. I przebywają przede wszystkim w dużych miastach. Szkoda, że badania nie objęły innych państw niegdysiejszego bloku wschodniego. Ciekawe byłoby zobaczenie, jak sytuacja wygląda u Czechów, Słowaków czy Węgrów.
W Polsce jest w ogóle mniej dyskryminacji niż na zachodzie Europy
Rezultaty badania wykazują jeszcze coś bardzo interesującego. W tle badań dyskryminacji z przyczyn rasowych przeprowadzono również badania dyskryminacji z innych przyczyn w populacji ogólnej, żeby zobaczyć nie tylko, jak traktowani są czarnoskórzy, ale także, jak traktowani są wszyscy inni ludzie. Okazało się, że np. w Austrii 27% ogółu populacji czuje się dyskryminowane z różnych przyczyn, ale aż 67% Murzynów. W Niemczech wynosi to odpowiedni 16% i 65%, a w Finlandii 16% i 57%. Czyli istnieją kolosalne różnice w traktowaniu czarnoskórych mieszkańców tych państw i ogólnej populacji. W Austrii ta różnica w traktowaniu wynosi 40%, w Finlandii 41%, a w Niemczech aż 49%. Natomiast w Polsce te wskaźniki to 13% i 19%. Co to oznacza? Po pierwsze to, że ludzie w Polsce są o wiele mniej dyskryminowani z jakichkolwiek powodów, niż ma to miejsce w większości krajów europejskich, a szczególnie w Austrii, Finlandii i Niemczech. Mimo że media od lat wmawiały, że jest inaczej. A po drugie, że Murzyni są, wedle własnej oceny, dyskryminowani zaledwie o 6% bardziej niż reszta populacji, czyli dość blisko statystycznego błędu. „Zaledwie”, bo w innych krajach są to różnice kilkakrotnie większe. Po prostu według tych badań w Polsce dyskryminacja jest rzadkością.
Jest jeszcze lepiej
Ale to nie wszystko! W badaniu zapytano respondentów o ich świadomość dotyczącą organizacji, które oferują wsparcie lub porady ofiarom dyskryminacji z jakiejkolwiek przyczyny. I cóż się okazało? Jedynie w dwóch krajach UE – w Polsce i Szwecji – ponad połowa respondentów pochodzenia afrykańskiego ma świadomość istnienia wyspecjalizowanej organizacji wsparcia (56% w Polsce i 51% w Szwecji). W pozostałych 11 krajach UE poziom świadomości jest niższy i waha się od 19% w Hiszpanii do 37% w Austrii. A co w sprawie organów państwowych do spraw równości, czyli dbających o ochronę przed dyskryminacją? „Świadomość istnienia organów ds. równości była najwyższa w Danii (67 %), Polsce (64 %)” – czytamy w raporcie.
I jeszcze jedno zagadnienie: przeprowadzający badania chcą uzyskać odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu dyskryminacja rasowa zmniejsza zaufanie do instytucji publicznych. Inaczej mówiąc, chodzi o to, jak bardzo obniża się poziom zaufania np. do policji, po tym, gdy dyskryminowany lub prześladowany z powodów rasowych człowiek zwraca się do policji o pomoc. „Respondenci pochodzenia afrykańskiego, którzy doświadczyli dyskryminacji rasowej w ciągu ostatnich 5 lat, mają znacząco niższy poziom zaufania do policji (z wynikiem 5,5 w zakresie wartości średnich w skali od 0 do 10) niż respondenci, którzy nie mieli takiego doświadczenia (6,7)”. I tu chlubnym wyjątkiem jest znów Polska, w której zaufanie do policji wynosi wśród czarnoskórych aż 7,1, a po doświadczeniu z policją obniża się zaledwie o 0,1 punktu, przy średniej europejskiej dwunastokrotnie (!) wyższej. Polska policja w tym aspekcie spisuje się znakomicie. Nie dziwi więc, że została oceniona najwyżej w Europie przez czarnoskórych. „Ponad trzy czwarte respondentów z Polski (81%) oraz z Portugalii (76 %) twierdzi, że policja potraktowała ich z dużym lub odpowiednim szacunkiem” – stwierdza raport. We wszystkich innych państwach policja otrzymuje drastycznie gorsze oceny.
Warto jeszcze wspomnieć, że badania wykazały, iż w Polsce czarnoskórzy pracownicy nie tylko nie stykają się z dyskryminacją w miejscu pracy, ale w niektórych aspektach są traktowani lepiej niż ogólna populacja. W dodatku w żadnym innym europejskim kraju, a wyłącznie w Polsce, osoby o afrykańskich korzeniach mają lepsze warunki mieszkaniowe i życiowe niż statystyczna większość obywateli. Na to ma na pewno wpływ wysoki poziom wykształcenia i kwalifikacji zawodowych Murzynów mieszkających w Polsce. Polska przyciąga najlepszych ludzi i ci najlepsi są traktowani najlepiej. Badania wykazały, że magnesem są dla nich w Polsce przede wszystkim studia wyższe lub zatrudnienie, czyli są to ludzie ambitni zawodowo.
Popularny stereotyp legł w gruzach. Walka ze słowem „Murzyn” nie wystarczy
I tak oto rozsypał się z hukiem pracowicie budowany, przede wszystkim przez lewicę i aktywistów „pedagogiki wstydu”, stereotyp Polski jako kraju, w którym nienawidzi się i prześladuje Murzynów.
Oczywiście działacze organizacji lewicowych z obsesją na punkcie rzekomego polskiego rasizmu doskonale wiedzieli, że ten antymurzyński rasizm nie jest w Polsce na „oczekiwanym” wysokim poziomie. Nie mogąc znaleźć mocnych, konkretnych dowodów na rasizm Polaków, od kilkunastu lat prowadzili kampanię zwalczania słowa „Murzyn”, które nigdy nie było pogardliwe, ale doskonale neutralne. Wymyślili tego „Murzyna” jako wroga, z braku czegokolwiek solidnego i lepszego. Murzyn to człowiek o ciemnej skórze, który albo pochodzi z Afryki, albo jego przodkowie pochodzili z Afryki. Bardzo ciemnoskórzy mieszkańcy np. Indii nie są Murzynami, bo nie pochodzą z Afryki, a z kolei urodzeni w Afryce i mieszkający tam od pokoleń tzw. Afrykanerzy (niegdyś nazywaniu Burami) nie są – rzecz jasna – Murzynami, bo są biali. To wie każde polskie dziecko, bo chyba każde polskie dziecko zostało w którymś momencie swojego dzieciństwa poinstruowane przez poetę, że „Murzynek Bambo w Afryce mieszka, czarną ma skórę ten nasz koleżka”. Ludzie z obsesją „polskiego rasizmu” od lat atakują nie tylko słowo „Murzyn”, jako rzekomo rasistowskie, ale także przeprowadzili już kilka kampanii skierowanych przeciwko „Murzynkowi Bambo”. To, że doszukują się rasizmu w niewinnym słowie „Murzyn” i w jeszcze bardziej niewinnym „Murzynku Bambo”, wynika – rzecz oczywista – z ich rozpaczliwej desperacji i przerażenia, że na całym „postępowym” świecie da się „bohatersko walczyć z rasizmem”, a w Polsce nie ma do tego żadnych konkretnych podstaw. I stąd to żałosne wmawianie rasizmu w „Murzyna” i oskarżanie o rasizm Juliana Tuwima – autora „Murzynka Bambo”. Jest w tym ponury chichot historii. Bo oto Tuwim – mocno lewicowy poeta, niekiedy nawet prześladowany za swoje żydowskie pochodzenie – pisze wiersz dla dzieci, którego wyraźnym celem jest wywołanie u nich sympatii do czarnoskórego rówieśnika i przekazanie im, że Murzynek Bambo jest taki sam, jak one. I teraz, po prawie 90 latach, zostaje de facto oskarżany o tworzenie rasistowskiej poezji. Biedny Tuwim. I szokująca bezmyślność oskarżycieli. „Murzynek Bambo” faktycznie nieco przestarzały, ale trzeba go docenić za zasługi. Przecież w tym wierszu Tuwim był najwyraźniej prekursorem idei wielokulturowości, tak bliskiej sercom współczesnych lewicowców. Kończył swój utwór okrzykiem żalu polskich dzieci: „Szkoda, że Bambo czarny, wesoły, nie chodzi razem z nami do szkoły”.
No, to jak tylko nowy polski rząd zgodzi się na przymusową relokację migrantów z Afryki, to wreszcie będzie chodził.
Czy to dobry pomysł, okaże się w kolejnych latach i dekadach. To zależy od polskiej polityki migracyjnej, decydującej, kto będzie tu przyjeżdżał i na jakich zasadach. Jednak biorąc pod uwagę, że polityka migracyjna Unii Europejskiej jest bezsensowna, a nawet groźna, a Polska będzie miała zapewne skłonności do popierania polityki Unii, byłbym raczej pesymistą. Bo niestety we współczesnym świecie zdominowanym przez Internet można zbyt łatwo pielęgnować swoją kulturową obcość i zarazem niechęć lub nawet pogardę wobec miejsca, w którym się żyje. A to bywa niebezpieczne dla otoczenia.