Prof. Boštjan M. Turk: Polska jest ostatnią przeszkodą na drodze Europy do upadku

Wybory w Polsce 15 października 2023 r. będą kluczowym momentem dla przyszłości Europy. Europa nigdy nie była tak bardzo w uścisku autodestrukcyjnych sił jak dziś. Procesami uruchamianymi przez jej zachodnią część kierują Francja i Niemcy, które kontrolują brukselską biurokrację. W rzeczywistości jest to eksperyment, jakiego żadna cywilizacja wcześniej nie widziała. Niektórzy będą twierdzić, że w ten sposób upadło Imperium Rzymskie i Europa powtarza jego historię. Nic bardziej mylnego.
Flaga Polski Prof. Boštjan M. Turk: Polska jest ostatnią przeszkodą na drodze Europy do upadku
Flaga Polski / Pixabay.com

Imperium Rzymskie upadło, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, ponieważ zostało pokonane militarnie. Ale zanim to nastąpiło, walczyło z całych sił, a siła ta pochodziła z góry. W szczególności Dioklecjan wprowadził reformy, aby zapewnić przetrwanie swoich rządów. Przetrwało, podobnie jak starożytna Grecja. Chociaż Rzym ją podporządkował, to Rzym ją przekształcił. Stąd wers Horacego: "Podbita Grecja podbiła zaciekłego zdobywcę i przekształciła go swoimi sztukami". 

 

Celowy demontaż

Nikt nigdy nie twierdził, że Grecja upadła. Rzym również nie upadł. Jest tutaj, żyje w nas. Jego dziedzictwo przekształciło najeźdźców i dało początek światu zachodniemu. Rzymskie praktyki administracyjne i kultura wpłynęły na rozwój języków, religii, sztuki, architektury, filozofii, prawa i form rządów, nie tylko na terytorium, które obejmował, ale także daleko poza nim.  

Jednak w dzisiejszej Europie (w jej zachodniej części) jesteśmy świadkami odwrotnego procesu: celowego demontażu wartości, które Europejczycy otrzymali od Imperium Rzymskiego. I które stanowią o ich tożsamości. Proces ten prowadzi do upadku (europejskiego) Zachodu, który rozpada się na naszych oczach. Demontaż ten jest tym bardziej zdumiewający, że nie znajduje uzasadnienia w żadnym z dokumentów Unii. Rzeczywiście, wszystko, co robi się w Brukseli w imię europejskich wartości, nie ma podstaw w Traktacie Lizbońskim, najwyższym obecnie obowiązującym dokumencie. 

Dokument lizboński stanowi zatem standard obowiązków i praw, poza którym nie ma nic. W UE ma on moc aksjomatu. Podstawy, czyli wartości europejskie, są zdefiniowane w preambule w artykułach 1 i 2, więc są szczególnie podkreślone. Zacytujmy je: "Czerpiąc inspirację z kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy, z którego wyrosły uniwersalne wartości nienaruszalności i niezbywalności praw człowieka, wolności, demokracji, równości i praworządności". Wartości te wywodzą się zatem z cywilizacji europejskiej i stanowią jej niezbywalną część. Jednak to właśnie te wartości są atakowane. Nawet jeśli jest to narzucona dekadencja, która oznaczałaby koniec życia, jakie znamy, większość zachodnich polityk nie stawia oporu. Blokada dla tych samobójczych tendencji tworzy się na Wschodzie, a przede wszystkim w Polsce, która zostanie poddana próbie 15 października, a wraz z nią cała Europa. 

 

Anomalia

To, co się dzieje, jest w rzeczywistości jedną z największych anomalii prawnych we współczesnej historii Europy. Biorąc pod uwagę, że Europa nie ma konstytucji z powodu nieudanego referendum w 2005 r., traktat lizboński działa jak konstytucja. Można to porównać do sytuacji, w której państwa członkowskie - ich rządy - naruszają konstytucję państwa, które reprezentują, jednocześnie stosując terror wobec każdego, kto je o to oskarża. Jest to również najwłaściwsze porównanie do zilustrowania wysiłków rządu warszawskiego w obliczu brukselskiej biurokracji i jej głównych myślicieli. Ci ostatni, negując wszystkie wartości, są zainteresowani tylko dwiema z nich, które pojawiają się w traktacie jako ostatnie. Są to "poszanowanie praworządności i poszanowanie praw osób należących do mniejszości".

Jest też temat, o którym traktat lizboński nie wspomina, a mianowicie walka z globalnym ociepleniem. Stała się ona czymś w rodzaju codziennego rytuału. Na przykład, nie można już obejrzeć programu informacyjnego bez usłyszenia o tym w takiej czy innej formie. Jednak w Traktacie Lizbońskim słowo "zmiana klimatu" pojawia się tylko raz na 328 stronach tekstu, w kontekście artykułu 191, który stanowi: "Polityka Unii zmierza do osiągnięcia następujących celów: promowania działań na poziomie międzynarodowym w celu rozwiązania problemów regionalnych lub światowych. Podejmuje ona działania w sprawie problemów środowiska naturalnego, w szczególności w celu przeciwdziałania zmianom klimatycznym". Tak więc "zmiany klimatyczne" w ogóle nie znajdują się w agendzie Unii Europejskiej, a jeśli już, to ich miejsce jest marginalne. Oto bezpośredni dowód kolosalnego nadużycia. 

Przede wszystkim dlatego, że walka z globalnym ociepleniem jest w rzeczywistości walką z wiodącymi sektorami europejskiego przemysłu (przede wszystkim z przemysłem samochodowym). Nie przetrwałby tego, co właśnie narzuciła mu Bruksela: "W szczególności Rada UE przyjęła nową dyrektywę w sprawie energii odnawialnej w celu zwiększenia udziału energii odnawialnej w ogólnym zużyciu energii w UE do 42,5% do 2030 roku. Pomoże to UE osiągnąć cel klimatyczny polegający na zmniejszeniu emisji w UE o co najmniej 55% do 2030 r." - czytamy w jednym z najnowszych dokumentów. Po raz drugi znajdujemy się w erze paleozoicznej z takimi pomysłami.

 

"Praworządność"

Innym punktem nadużycia europejskiej magna carta jest tak zwane "poszanowanie praworządności". Co to jest i kto tego nie przestrzega? Jeśli Polska, zgodnie z europejskimi rezolucjami w sprawie totalitaryzmu, kwestionuje kariery tych, którzy łamali prawa człowieka w starym reżimie, działa zgodnie z wprowadzającymi częściami traktatu lizbońskiego. Warszawie należy się za to uznanie. Ponieważ tekst jest w tej kwestii jasny: "Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka".

A co z "poszanowaniem praw osób należących do mniejszości", o którym mowa w artykule Traktatu na samym końcu? Co to oznacza? Słowo "mniejszość" nie jest nigdzie zdefiniowane w Traktacie. Nie wspomina się w nim o osobach LGBT+, które - bardziej niż arbitralnie - stały się symbolem europejskich "wartości".  Promotorzy ochrony "mniejszości" po raz kolejny nadużywają zatem traktatu lizbońskiego w tym fundamentalnym sensie, że stawiają prawa takiej "mniejszości" ponad prawami większości. Dokument wyraźnie mówi o zasadzie równości dla wszystkich. Stwierdza: "We wszystkich swoich działaniach Unia szanuje zasadę równości swoich obywateli, którzy są traktowani z jednakową uwagą przez jej instytucje, organy i jednostki organizacyjne".
Oceniając mapę polityczną Europy z tego punktu widzenia, należy dojść do wniosku, że to obecny polski rząd (wraz z Grupą Wyszehradzką) najbardziej opiera się deeuropeizacji starego kontynentu, jeśli przez "deeuropeizację" rozumieć niszczenie pierwotnej tożsamości Europejczyków. Nie miejmy złudzeń: migranci, walka ze zmianami klimatu i ekscesy ideologii LGBT+ mają na celu zniszczenie tego, co nazywamy cywilizacją zachodnią. To jest środowisko, w którym ukształtował się człowiek europejski, w tym Polak. W istocie ci, którzy zarządzają polityką Brukseli, dążą do zniszczenia zarówno cywilizacji, jak i jej bytów narodowych, poszczególnych państw tworzących dziś Europę. 

 

Polska "ostatnią przeszkodą"

W tym kontekście musimy też oceniać Donalda Tuska. On i jego Platforma są koniem trojańskim zniszczenia cywilizacji europejskiej, zaaranżowanym przez Brukselę w sprzeczności z postulatami Traktatu Lizbońskiego. Bezpośrednim dowodem na to jest fakt, że przewodniczący Platformy Obywatelskiej rozpoczął już misję, której celem było zniszczenie mechanizmów, w oparciu o które funkcjonuje tradycyjny człowiek, czyli większość Europejczyków. 

W październiku 2017 r. opublikowany został kontrowersyjny dokument. Jego tytuł to "Inclusive Communications". Na ponad 16 stronach określono w nim standardy używania języka bardziej neutralnego płciowo i przyjaznego osobom LGBT+. Donald Tusk, ówczesny przewodniczący Rady Europejskiej, stał za dokumentem i podpisał go. Jego nazwisko jest wymienione obok nazwiska raczej anonimowego urzędnika, najwyraźniej odpowiedzialnego za jego praktyczne wdrożenie.

Jeśli Donald Tusk zrobił to raz, zrobi to ponownie. Jego zwycięstwo oznaczałoby usunięcie ostatniej przeszkody dzielącej Europę od upadku. Nie trzeba dodawać, że polityka europejska jest obecnie w stanie załamania. Niepowodzenie zielonej transformacji jest najbardziej widoczne w Niemczech. Ich gospodarka, z ogromnymi inwestycjami w dekarbonizację przemysłu, nie jest już w stanie dotrzymać kroku Stanom Zjednoczonym i azjatyckim gigantom. Obecnie w Izraelu możemy zobaczyć, co oznacza agresywny islam po zrzuceniu maski wielokulturowości. Nie wspominajmy nawet o tyranii społeczności LGBT+ i o tym, co myśli o niej większość ludzi.

Historia jest czasem pisana z wyprzedzeniem. Tak będzie 15 października w Polsce.


Boštjan Marko Turk
Profesor uniwersytecki, członek Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk
 


 

POLECANE
Po latach znów na ekranie. Kultowa produkcja powraca Wiadomości
Po latach znów na ekranie. Kultowa produkcja powraca

W serwisie SkyShowtime zadebiutował nowy polski serial oryginalny „Glina. Nowy rozdział”, kontynuacja kultowej produkcji kryminalnej sprzed lat. 

Planetoida nazwana na cześć polskiego miasta Wiadomości
Planetoida nazwana na cześć polskiego miasta

Miasto Chorzów ma od teraz swoją nazwę w kosmosie. Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU) zatwierdziła nazwę „Chorzów” dla planetoidy o numerze 535266, odkrytej przez polskich astronomów Michała Kusiaka i Michała Żołnowskiego.

Komunikat dla mieszkańców Sosnowca Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Sosnowca

W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu ruszył nowy program leczenia ciężkiej osteoporozy pomenopauzalnej. Terapia biologiczna, finansowana przez NFZ, ma szansę znacząco zmniejszyć ryzyko złamań u pacjentek w wieku powyżej 60 lat.

Berlin w kryzysie. Miasto tonie w śmieciach i długach Wiadomości
Berlin w kryzysie. Miasto tonie w śmieciach i długach

Berlin, niegdyś duma Niemiec, dziś zmaga się z narastającymi problemami. Rosnące zadłużenie, przestępczość, brud i chaos sprawiają, że stolica coraz częściej staje się symbolem upadku niemieckiego modelu „różnorodności i otwartości”.

Prof. Romuald Szeremietiew: Chińscy komuniści mogą sięgnąć po środki militarne tylko u nas
Prof. Romuald Szeremietiew: Chińscy komuniści mogą sięgnąć po środki militarne

„Chiny budowały swoją siłę w świecie dzięki wymianie handlowej, rozwojowi gospodarczemu. Ale od pewnego czasu zdaje się zaczynają mieć kłopot z rozwojem gospodarczym. Jak wiadomo, w sytuacjach, kiedy pojawia się jakiś cięższy kryzys, komuniści mogą sięgnąć po środki militarne” - ocenia w rozmowie z portalem Tysol.pl prof. Romuald Szeremietiew, ekspert w dziedzinie wojskowości i bezpieczeństwa, komentując skandaliczne słowa przedstawicieli ChRL w Parlamencie Europejskim.

Konkurs w Hinzenbach: Kamil Stoch tuż za podium z ostatniej chwili
Konkurs w Hinzenbach: Kamil Stoch tuż za podium

Kamil Stoch zajął czwarte miejsce w sobotnim konkursie Letniej Grand Prix w skokach narciarskich na normalnym obiekcie w austriackim Hinzenbach. Wygrał Niemiec Philipp Raimund, przed Austriakami Danielem Tschofenigem i Janem Hoerlem.

Nie żyje aktor polskich filmów i seriali Wiadomości
Nie żyje aktor polskich filmów i seriali

Nie żyje Andrzej Mrożewski. Polski aktor miał 85 lat. Informację o jego śmierci przekazała rodzina w mediach społecznościowych.

W Braniewie odsłonięto pomnik Kresowych Żołnierzy Niezłomnych Wyklętych z ostatniej chwili
W Braniewie odsłonięto pomnik Kresowych Żołnierzy Niezłomnych Wyklętych

Pomnik Kresowych Żołnierzy Niezłomnych Wyklętych - poświęcony wszystkim poległym, zamordowanym, zmarłym żołnierzom kresowych brygad Armii Krajowej oraz innych struktur niepodległościowych - odsłonięto w sobotę w Braniewie.

Nowe doniesienia o kontrakcie Lewandowskiego. Barcelona ma dylemat z ostatniej chwili
Nowe doniesienia o kontrakcie Lewandowskiego. Barcelona ma dylemat

Robert Lewandowski rozegrał w tym sezonie dziewięć spotkań w barwach FC Barcelony, w których zdobył cztery bramki. Niestety, z powodu kontuzji mięśniowej napastnik znów musi pauzować - przerwa może potrwać nawet sześć tygodni.

Import węglowodorów z Rosji kwitnie w najlepsze. Coraz więcej rosyjskiego LNG napływa do UE przez terminal w Zeebrugge z ostatniej chwili
Import węglowodorów z Rosji kwitnie w najlepsze. Coraz więcej rosyjskiego LNG napływa do UE przez terminal w Zeebrugge

Przez terminal w Zeebrugge, na północy Belgii, napływa do Europy coraz więcej skroplonego gazu ziemnego (LNG) z Rosji; w ciągu pierwszych sześciu miesięcy bieżącego roku 42 proc. importowanego przez ten terminal LNG pochodziło z tego kraju - podały belgijskie media.

REKLAMA

Prof. Boštjan M. Turk: Polska jest ostatnią przeszkodą na drodze Europy do upadku

Wybory w Polsce 15 października 2023 r. będą kluczowym momentem dla przyszłości Europy. Europa nigdy nie była tak bardzo w uścisku autodestrukcyjnych sił jak dziś. Procesami uruchamianymi przez jej zachodnią część kierują Francja i Niemcy, które kontrolują brukselską biurokrację. W rzeczywistości jest to eksperyment, jakiego żadna cywilizacja wcześniej nie widziała. Niektórzy będą twierdzić, że w ten sposób upadło Imperium Rzymskie i Europa powtarza jego historię. Nic bardziej mylnego.
Flaga Polski Prof. Boštjan M. Turk: Polska jest ostatnią przeszkodą na drodze Europy do upadku
Flaga Polski / Pixabay.com

Imperium Rzymskie upadło, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, ponieważ zostało pokonane militarnie. Ale zanim to nastąpiło, walczyło z całych sił, a siła ta pochodziła z góry. W szczególności Dioklecjan wprowadził reformy, aby zapewnić przetrwanie swoich rządów. Przetrwało, podobnie jak starożytna Grecja. Chociaż Rzym ją podporządkował, to Rzym ją przekształcił. Stąd wers Horacego: "Podbita Grecja podbiła zaciekłego zdobywcę i przekształciła go swoimi sztukami". 

 

Celowy demontaż

Nikt nigdy nie twierdził, że Grecja upadła. Rzym również nie upadł. Jest tutaj, żyje w nas. Jego dziedzictwo przekształciło najeźdźców i dało początek światu zachodniemu. Rzymskie praktyki administracyjne i kultura wpłynęły na rozwój języków, religii, sztuki, architektury, filozofii, prawa i form rządów, nie tylko na terytorium, które obejmował, ale także daleko poza nim.  

Jednak w dzisiejszej Europie (w jej zachodniej części) jesteśmy świadkami odwrotnego procesu: celowego demontażu wartości, które Europejczycy otrzymali od Imperium Rzymskiego. I które stanowią o ich tożsamości. Proces ten prowadzi do upadku (europejskiego) Zachodu, który rozpada się na naszych oczach. Demontaż ten jest tym bardziej zdumiewający, że nie znajduje uzasadnienia w żadnym z dokumentów Unii. Rzeczywiście, wszystko, co robi się w Brukseli w imię europejskich wartości, nie ma podstaw w Traktacie Lizbońskim, najwyższym obecnie obowiązującym dokumencie. 

Dokument lizboński stanowi zatem standard obowiązków i praw, poza którym nie ma nic. W UE ma on moc aksjomatu. Podstawy, czyli wartości europejskie, są zdefiniowane w preambule w artykułach 1 i 2, więc są szczególnie podkreślone. Zacytujmy je: "Czerpiąc inspirację z kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy, z którego wyrosły uniwersalne wartości nienaruszalności i niezbywalności praw człowieka, wolności, demokracji, równości i praworządności". Wartości te wywodzą się zatem z cywilizacji europejskiej i stanowią jej niezbywalną część. Jednak to właśnie te wartości są atakowane. Nawet jeśli jest to narzucona dekadencja, która oznaczałaby koniec życia, jakie znamy, większość zachodnich polityk nie stawia oporu. Blokada dla tych samobójczych tendencji tworzy się na Wschodzie, a przede wszystkim w Polsce, która zostanie poddana próbie 15 października, a wraz z nią cała Europa. 

 

Anomalia

To, co się dzieje, jest w rzeczywistości jedną z największych anomalii prawnych we współczesnej historii Europy. Biorąc pod uwagę, że Europa nie ma konstytucji z powodu nieudanego referendum w 2005 r., traktat lizboński działa jak konstytucja. Można to porównać do sytuacji, w której państwa członkowskie - ich rządy - naruszają konstytucję państwa, które reprezentują, jednocześnie stosując terror wobec każdego, kto je o to oskarża. Jest to również najwłaściwsze porównanie do zilustrowania wysiłków rządu warszawskiego w obliczu brukselskiej biurokracji i jej głównych myślicieli. Ci ostatni, negując wszystkie wartości, są zainteresowani tylko dwiema z nich, które pojawiają się w traktacie jako ostatnie. Są to "poszanowanie praworządności i poszanowanie praw osób należących do mniejszości".

Jest też temat, o którym traktat lizboński nie wspomina, a mianowicie walka z globalnym ociepleniem. Stała się ona czymś w rodzaju codziennego rytuału. Na przykład, nie można już obejrzeć programu informacyjnego bez usłyszenia o tym w takiej czy innej formie. Jednak w Traktacie Lizbońskim słowo "zmiana klimatu" pojawia się tylko raz na 328 stronach tekstu, w kontekście artykułu 191, który stanowi: "Polityka Unii zmierza do osiągnięcia następujących celów: promowania działań na poziomie międzynarodowym w celu rozwiązania problemów regionalnych lub światowych. Podejmuje ona działania w sprawie problemów środowiska naturalnego, w szczególności w celu przeciwdziałania zmianom klimatycznym". Tak więc "zmiany klimatyczne" w ogóle nie znajdują się w agendzie Unii Europejskiej, a jeśli już, to ich miejsce jest marginalne. Oto bezpośredni dowód kolosalnego nadużycia. 

Przede wszystkim dlatego, że walka z globalnym ociepleniem jest w rzeczywistości walką z wiodącymi sektorami europejskiego przemysłu (przede wszystkim z przemysłem samochodowym). Nie przetrwałby tego, co właśnie narzuciła mu Bruksela: "W szczególności Rada UE przyjęła nową dyrektywę w sprawie energii odnawialnej w celu zwiększenia udziału energii odnawialnej w ogólnym zużyciu energii w UE do 42,5% do 2030 roku. Pomoże to UE osiągnąć cel klimatyczny polegający na zmniejszeniu emisji w UE o co najmniej 55% do 2030 r." - czytamy w jednym z najnowszych dokumentów. Po raz drugi znajdujemy się w erze paleozoicznej z takimi pomysłami.

 

"Praworządność"

Innym punktem nadużycia europejskiej magna carta jest tak zwane "poszanowanie praworządności". Co to jest i kto tego nie przestrzega? Jeśli Polska, zgodnie z europejskimi rezolucjami w sprawie totalitaryzmu, kwestionuje kariery tych, którzy łamali prawa człowieka w starym reżimie, działa zgodnie z wprowadzającymi częściami traktatu lizbońskiego. Warszawie należy się za to uznanie. Ponieważ tekst jest w tej kwestii jasny: "Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka".

A co z "poszanowaniem praw osób należących do mniejszości", o którym mowa w artykule Traktatu na samym końcu? Co to oznacza? Słowo "mniejszość" nie jest nigdzie zdefiniowane w Traktacie. Nie wspomina się w nim o osobach LGBT+, które - bardziej niż arbitralnie - stały się symbolem europejskich "wartości".  Promotorzy ochrony "mniejszości" po raz kolejny nadużywają zatem traktatu lizbońskiego w tym fundamentalnym sensie, że stawiają prawa takiej "mniejszości" ponad prawami większości. Dokument wyraźnie mówi o zasadzie równości dla wszystkich. Stwierdza: "We wszystkich swoich działaniach Unia szanuje zasadę równości swoich obywateli, którzy są traktowani z jednakową uwagą przez jej instytucje, organy i jednostki organizacyjne".
Oceniając mapę polityczną Europy z tego punktu widzenia, należy dojść do wniosku, że to obecny polski rząd (wraz z Grupą Wyszehradzką) najbardziej opiera się deeuropeizacji starego kontynentu, jeśli przez "deeuropeizację" rozumieć niszczenie pierwotnej tożsamości Europejczyków. Nie miejmy złudzeń: migranci, walka ze zmianami klimatu i ekscesy ideologii LGBT+ mają na celu zniszczenie tego, co nazywamy cywilizacją zachodnią. To jest środowisko, w którym ukształtował się człowiek europejski, w tym Polak. W istocie ci, którzy zarządzają polityką Brukseli, dążą do zniszczenia zarówno cywilizacji, jak i jej bytów narodowych, poszczególnych państw tworzących dziś Europę. 

 

Polska "ostatnią przeszkodą"

W tym kontekście musimy też oceniać Donalda Tuska. On i jego Platforma są koniem trojańskim zniszczenia cywilizacji europejskiej, zaaranżowanym przez Brukselę w sprzeczności z postulatami Traktatu Lizbońskiego. Bezpośrednim dowodem na to jest fakt, że przewodniczący Platformy Obywatelskiej rozpoczął już misję, której celem było zniszczenie mechanizmów, w oparciu o które funkcjonuje tradycyjny człowiek, czyli większość Europejczyków. 

W październiku 2017 r. opublikowany został kontrowersyjny dokument. Jego tytuł to "Inclusive Communications". Na ponad 16 stronach określono w nim standardy używania języka bardziej neutralnego płciowo i przyjaznego osobom LGBT+. Donald Tusk, ówczesny przewodniczący Rady Europejskiej, stał za dokumentem i podpisał go. Jego nazwisko jest wymienione obok nazwiska raczej anonimowego urzędnika, najwyraźniej odpowiedzialnego za jego praktyczne wdrożenie.

Jeśli Donald Tusk zrobił to raz, zrobi to ponownie. Jego zwycięstwo oznaczałoby usunięcie ostatniej przeszkody dzielącej Europę od upadku. Nie trzeba dodawać, że polityka europejska jest obecnie w stanie załamania. Niepowodzenie zielonej transformacji jest najbardziej widoczne w Niemczech. Ich gospodarka, z ogromnymi inwestycjami w dekarbonizację przemysłu, nie jest już w stanie dotrzymać kroku Stanom Zjednoczonym i azjatyckim gigantom. Obecnie w Izraelu możemy zobaczyć, co oznacza agresywny islam po zrzuceniu maski wielokulturowości. Nie wspominajmy nawet o tyranii społeczności LGBT+ i o tym, co myśli o niej większość ludzi.

Historia jest czasem pisana z wyprzedzeniem. Tak będzie 15 października w Polsce.


Boštjan Marko Turk
Profesor uniwersytecki, członek Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe