[Felieton „TS”] Waldemar Biniecki: Wdzięczność
Warto więc przypomnieć, że tuż po ataku Rosji na Ukrainę Polacy masowo, bez przymusu, zupełnie spontanicznie przyjmowali Ukraińców w swoich domach, głównie kobiety i dzieci. Zyskaliśmy wtedy w świecie zachodnim uznanie, ale trwało to stosunkowo krótko, bo nie potrafiliśmy tego tematu przepracować dyplomatycznie i medialnie. Za to po zalaniu polskiego rynku rolnego tanim ukraińskim zbożem rząd w Kijowie na czele z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim rozpoczął bezprecedensowy atak na Polskę i izolację Polski w relacjach sąsiedzkich. Mimo zaproszenia na Forum Ekonomiczne w Karpaczu i inne tego typu wydarzenia delegacje z Ukrainy nie przybyły. Nie ma również polskich delegacji na wydarzeniach ekonomicznych w Kijowie – na ostatnie forum dotyczące odbudowy Ukrainy polskiej delegacji po prostu nie zaproszono. Nie było słowa „przepraszam” podczas oczekiwanej przez Polaków rocznicy rzezi wołyńskiej. Nie było słowa „przepraszam” za incydent w Przewodowie. Do dziś rodziny ofiar nie otrzymały odszkodowań za śmierć swoich bliskich. Ukraina skarży Polskę do Światowej Organizacji Handlu i wprowadza embargo na polskie warzywa i owoce.
Tak Polska pomaga Ukrainie
Według Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii – który podkreśla, że jego raport na temat pomocy poszczególnych krajów dla Ukrainy jest poważnie zaniżony w stosunku do Polski, bo trudno jest ustalić pewne wyliczenia – Polska od początku konfliktu Ukrainy z Rosją przekazała: pomoc obywatelom Ukrainy – 71,4 mld PLN, pomoc militarną – 14 mld PLN, pomoc prywatną Polaków – 10 mld PLN, pomoc humanitarną – 4,3 mld PLN, pomoc finansową – 1,6 mld PLN. Trzeba dodać do tego zbiórki finansowe różnych grup polskiej diaspory, gdzie w samym Chicago zebrano ponad pół miliona dolarów. Łącznie kiloński instytut mówi o kwocie wyższej niż 100 mld PLN. Trzeba zaznaczyć, że sprzęt wojskowy dostarczony jest Ukrainie w przeciwieństwie do innych krajów za darmo. To bardzo dużo jak na rozwijający się ciągle kraj. Kryzys zbożowy może doprowadzić do załamania się polskiego rolnictwa, ale to dla prezydenta Ukrainy nie ma żadnego znaczenia.
Czas na zmianę przywódcy?
Jest taka indiańska legenda, w której skorpion prosi lisa, aby ten przepłynął z nim na grzbiecie na drugi brzeg. W połowie drogi skorpion kąsa lisa. – Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał lis. – Przecież teraz zginiemy razem. – Trudno, taka jest moja natura – odpowiedział skorpion. Zdaje się, że po tych wszystkich uściskach, Orderze Orła Białego pozostaniemy odpowiedzialni i dalej musimy wspierać Ukrainę. Może powinniśmy to robić jednak nieco inaczej. Na pewno nie za darmo. Może warto zacząć się ściskać z generałem Wałerijem Załużnym. Jedno jest pewne. Po wielkiej wpadce Zełenskiego w Kanadzie, gdzie parlament kanadyjski w stojącej owacji uhonorował nazistę z Dywizji SS „Galizien”, stało się jasne, że Zachód będzie się uważnie przyglądał wszystkim ruchom Zełenskiego, a Departament Stanu pewnie już dawno zdiagnozował jego potencjalnego następcę. Do tego przysłowiową łyżkę dziegciu dorzucili republikanie, blokując fundusze dla Ukrainy. Zegar tyka. Szkoda tylko, że nie mamy skutecznej dyplomacji, która znajduje się po aferze wizowej w głębokim kryzysie.