Szef bankowej „S” Marcin Stroński: Sprawy pracownicze mogą nas połączyć

– Solidarność to coś więcej niż związek zawodowy – to społeczność, która wyznając bliskie mi wartości, przyczyniła się do odzyskania przez Polskę wolności. Te nurty ideowe, które składały się na Solidarność były bardzo istotne. To było moje marzenie, by do tego Związku dołączyć i w nim działać – stwierdził Marcin Stroński, przewodniczący Krajowej Sekcji Bankowców oraz sekretarz Krajowego Sekretariatu Banków Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność”.
 Szef bankowej „S” Marcin Stroński: Sprawy pracownicze mogą nas połączyć
/ fot. Marcin Stroński

– Panie Przewodniczący, jak rozpoczęła się pańska przygoda z Solidarnością? Kiedy wstąpił Pan do Związku i jak wyglądała pańska droga od szeregowe działacza do przewodniczącego Sekcji Bankowców?

– W bankowości zacząłem pracować tuż po studiach politologicznych na Uniwersytecie Jagiellońskim. W kraju panowało wówczas duże bezrobocie, a w tym sektorze były akurat wakaty. Gdy zaczynałem pracę w banku, bardzo mnie irytowało i stresowało podejście przełożonych, którzy naciskali na realizację planów sprzedażowych. Wielu moich kolegów i koleżanek traciło z tego powodu zatrudnienie. Innymi słowy byli zwalniani, bo nie sprzedali klientom wystarczającej konkretnych (wymaganych) kredytów i usług bankowych. Osobiście nie zgadzałem się z takim podejściem. W mojej ocenie powinno się przede wszystkim pytać klienta o jego potrzeby, o to, co jest dla niego ważne, a nie przymuszać pracowników, aby na siłę sprzedawali produkty bankowe, bo ktoś umieścił je w planie sprzedażowym. Wówczas postanowiłem, że gdy tylko otrzymam umowę na stałe, to zapiszę się do związku zawodowego. Do Solidarności dołączyłem w 2011 roku.

– Dlaczego Solidarność?

– Solidarność była dla mnie ważna ze względów historycznych, ale też okazało się, że w banku, z którym się wtedy łączyliśmy istniała już komórka Solidarności. Zacząłem więc tworzyć struktury w moim banku, gdzie związków zawodowych żadnych jeszcze nie było. Później po połączeniu banków zostałem dokooptowany do Prezydium Komisji Zakładowej. W 2014 roku zostałem z kolei delegatem do Krajowej Sekcji Bankowców, a później kolega Alfred Bujara zaproponował mi funkcję Sekretarza w Sekretariacie Banków, Handlu i Ubezpieczeń. Po kolejnych czterech latach, wraz z nową kadencją w Związku, w 2018 roku zostałem wybranym przewodniczącym bankowej Solidarności. Moja droga rozpoczęła się zatem od sprzeciwu wobec nieetycznego kierowania sprzedażą w banku. Chciałem, żeby pracownicy w bankach byli uczciwie traktowani, ale i w drugą stronę. Wiedziałem, że działalność związkowa przynosi korzyści również konsumentom, a więc i całemu społeczeństwu.

Wartości „S” zawsze były dla mnie ważne

– Czy przy wyborze związku, poza względami praktycznymi, kierował się Pan także wartościami? Solidarności przywiązuje dużą wagę do wiary chrześcijańskiej, patriotyzmu i historii.

– To było kluczowe. Urodziłem się w latach 80., dlatego te wartości tożsamościowe, historyczne, patriotyczne, nauczanie społeczne Kościoła zawsze były dla mnie bardzo ważne. Solidarność to coś więcej niż związek zawodowy – to społeczność, która wyznając bliskie mi wartości, przyczyniła się do odzyskania przez Polskę wolności. Te nurty ideowe, które składały się na Solidarność były bardzo istotne. To było moje marzenie, by do tego Związku dołączyć i w nim działać. Nie wyobrażam sobie, abym mógł dołączyć do związku zawodowego, który był tworzony dajmy na to przez komunistów. W mojej rodzinie zawsze dobrze się mówiło o Solidarności, choć nikt z jej członków nie był w pierwszej linii zaangażowany w działalność związkową. Jestem więc swego rodzaju pionierem.

– A czy ktoś z Pana rodziny należał wcześniej do związku?

– Mój ojciec był górnikiem, więc pewnie był członkiem związku zawodowego, ale raczej szeregowym działaczem. Pozostali członkowie rodziny prowadzili z reguły drobne działalności gospodarcze, które obecnie są niszczone przez wielkie korporacje. To jest też ważne w kontekście ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, którą wywalczyliśmy jako Solidarność. Ograniczanie wpływów międzynarodowych korporacji jest dobre dla rozwoju drobnego handlu a działanie w związku zawodowym w żaden sposób się z tym nie kłóci. Więcej, jest z tym całkowicie zbieżne.

Niepotrzebny spór

– Od transformacji ustrojowej minęły już ponad trzy dekady. Niektórzy działacze Solidarności poszli do polityki, inni do biznesu, jedni pozostali w Związku, inni z niego odeszli. Jedni gromadzą się w Sali BHP inni w Europejskim Centrum Solidarności. Jak Pan patrzy na ten podział?

– Są takie rzeczy, które nie powinny być wplątywane w spór polityczny, a niestety tam się znalazły. Mam znajomych we wszystkich możliwych opcjach politycznych, dlatego zawsze staram się ich wysłuchać, zrozumieć i unikać antagonizowania. Weźmy na przykład wolne niedziele. Wszystkie partie, którym są bliskie kwestie społeczne – PiS, Lewica, nawet narodowy nurt Konfederacji – popierały ograniczenie handlu. Można łączyć różne środowiska, ale nie powinno się ich antagonizować. Teraz modne jest na przykład ESG (uwzględnianie w zarządzaniu firmą kwestii środowiskowych, etycznych i pracowniczych – przyp. red.), które jestem przekonany, że są bliskie wielu politykom z różnych opcji. Tak samo w kwestiach związkowych. Europejskie Centrum Solidarności i historyczna Sala BHP leżą bardzo blisko siebie. Może warto byłoby się spotkać pośrodku, na placu albo pod krzyżem upamiętniającym ofiary Grudnia ‘70, żeby wspólnie porozmawiać. Tak, przewodniczący i działacze Solidarności poszli w różnych kierunkach, ale wierzę, że są takie sprawy, głównie pracownicze, które mogą nas połączyć. Mogą połączyć i Janusza Śniadka i Henrykę Krzywonos. Ten konflikt jest niepotrzebny, a zaostrzanie go przez polityków szkodzi Związkowi. Dla mnie Solidarność jest jedna i dziwi mnie to, że niektórzy atakują związek walczący o prawa pracownicze. Ja zawsze wierzyłem w dialog i myślę, że tak jak sala ECS i sala BHP są bardzo blisko, tak i my jesteśmy siebie bliżej niż nam się wydaje.

Tekst pochodzi z 37 (1807) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO] z ostatniej chwili
Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO]

Dziś ma miejsc otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Nie obyło się bez skandalu.

Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej z ostatniej chwili
Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o emeryturach i rentach, która wprowadza tzw. "rentę wdowią". Nowe przepisy przewidują dodatkowe świadczenie dla owdowiałych od 1 stycznia 2027 roku.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Niemieckie służby podały dane z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Niemieckie służby podały dane

Niemieckie służby opublikowały raport dotyczący sytuacji na polsko-niemieckiej granicy. Podano dane.

Skandal w Niemczech. W Berlinie miały powstać mieszkania socjalne, powstało co innego tylko u nas
Skandal w Niemczech. W Berlinie miały powstać mieszkania socjalne, powstało co innego

Przy ulicy Lisa-Fittko-Straße w Berlinie miało powstać 215 mieszkań socjalnych. Koszty wynajmu mieszkań to jeden z najważniejszych tematów i bolączką niemieckiej stolicy.

Burza wokół pogrzebu Jacka Jaworka. Mieszkańcy mówią wprost z ostatniej chwili
Burza wokół pogrzebu Jacka Jaworka. Mieszkańcy mówią wprost

Nikt do tej pory nie zgłosił się po odebranie ciała Jacka Jaworka. Prokuratura czeka na decyzję rodziny, ale wszystko wskazuje na to, że potrójnego zabójcę z Borowców będzie musiała pochować opieka społeczna.

Pilna ewakuacja w Paryżu. Policja odnalazła podejrzaną paczkę z ostatniej chwili
Pilna ewakuacja w Paryżu. Policja odnalazła podejrzaną paczkę

Tuż przed startem ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu policja zdecydowała o pilnej ewakuacji placu nieopodal trasy pochodu sportowców.

Nowa składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Minister Finansów podał datę z ostatniej chwili
Nowa składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Minister Finansów podał datę

Minister Finansów Andrzej Domański zapowiedział w Sejmie, że od 1 stycznia 2025 roku zlikwidowana zostanie składka zdrowotna dla przedsiębiorców od sprzedaży środków trwałych.

Znany program znika z TVP2 po 33 latach z ostatniej chwili
Znany program znika z TVP2 po 33 latach

Po ponad 30 latach z anteny TVP2 znika "Panorama". Nowa "Panorama" ma mieć teraz nową formułę i będzie emitowana w TVP Info.

Nergal nie odpowie za znieważenie godła. Jest decyzja prokuratury z ostatniej chwili
Nergal nie odpowie za znieważenie godła. Jest decyzja prokuratury

Prokuratura Regionalna w Gdańsku poinformowała o wycofaniu zarzutów wobec Adama "Nergala" Darskiego i jego współpracowników dotyczących znieważenia polskiego godła.

Przełomowe odkrycie na Marsie. Naukowcy są zdumieni z ostatniej chwili
Przełomowe odkrycie na Marsie. Naukowcy są zdumieni

Łazik Perseverance dokonał na Marsie niezwykłego odkrycia. Chodzi o skałę o nazwie "Cheyava Falls", która może zawierać ślady dawnego życia na Czerwonej Planecie.

REKLAMA

Szef bankowej „S” Marcin Stroński: Sprawy pracownicze mogą nas połączyć

– Solidarność to coś więcej niż związek zawodowy – to społeczność, która wyznając bliskie mi wartości, przyczyniła się do odzyskania przez Polskę wolności. Te nurty ideowe, które składały się na Solidarność były bardzo istotne. To było moje marzenie, by do tego Związku dołączyć i w nim działać – stwierdził Marcin Stroński, przewodniczący Krajowej Sekcji Bankowców oraz sekretarz Krajowego Sekretariatu Banków Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność”.
 Szef bankowej „S” Marcin Stroński: Sprawy pracownicze mogą nas połączyć
/ fot. Marcin Stroński

– Panie Przewodniczący, jak rozpoczęła się pańska przygoda z Solidarnością? Kiedy wstąpił Pan do Związku i jak wyglądała pańska droga od szeregowe działacza do przewodniczącego Sekcji Bankowców?

– W bankowości zacząłem pracować tuż po studiach politologicznych na Uniwersytecie Jagiellońskim. W kraju panowało wówczas duże bezrobocie, a w tym sektorze były akurat wakaty. Gdy zaczynałem pracę w banku, bardzo mnie irytowało i stresowało podejście przełożonych, którzy naciskali na realizację planów sprzedażowych. Wielu moich kolegów i koleżanek traciło z tego powodu zatrudnienie. Innymi słowy byli zwalniani, bo nie sprzedali klientom wystarczającej konkretnych (wymaganych) kredytów i usług bankowych. Osobiście nie zgadzałem się z takim podejściem. W mojej ocenie powinno się przede wszystkim pytać klienta o jego potrzeby, o to, co jest dla niego ważne, a nie przymuszać pracowników, aby na siłę sprzedawali produkty bankowe, bo ktoś umieścił je w planie sprzedażowym. Wówczas postanowiłem, że gdy tylko otrzymam umowę na stałe, to zapiszę się do związku zawodowego. Do Solidarności dołączyłem w 2011 roku.

– Dlaczego Solidarność?

– Solidarność była dla mnie ważna ze względów historycznych, ale też okazało się, że w banku, z którym się wtedy łączyliśmy istniała już komórka Solidarności. Zacząłem więc tworzyć struktury w moim banku, gdzie związków zawodowych żadnych jeszcze nie było. Później po połączeniu banków zostałem dokooptowany do Prezydium Komisji Zakładowej. W 2014 roku zostałem z kolei delegatem do Krajowej Sekcji Bankowców, a później kolega Alfred Bujara zaproponował mi funkcję Sekretarza w Sekretariacie Banków, Handlu i Ubezpieczeń. Po kolejnych czterech latach, wraz z nową kadencją w Związku, w 2018 roku zostałem wybranym przewodniczącym bankowej Solidarności. Moja droga rozpoczęła się zatem od sprzeciwu wobec nieetycznego kierowania sprzedażą w banku. Chciałem, żeby pracownicy w bankach byli uczciwie traktowani, ale i w drugą stronę. Wiedziałem, że działalność związkowa przynosi korzyści również konsumentom, a więc i całemu społeczeństwu.

Wartości „S” zawsze były dla mnie ważne

– Czy przy wyborze związku, poza względami praktycznymi, kierował się Pan także wartościami? Solidarności przywiązuje dużą wagę do wiary chrześcijańskiej, patriotyzmu i historii.

– To było kluczowe. Urodziłem się w latach 80., dlatego te wartości tożsamościowe, historyczne, patriotyczne, nauczanie społeczne Kościoła zawsze były dla mnie bardzo ważne. Solidarność to coś więcej niż związek zawodowy – to społeczność, która wyznając bliskie mi wartości, przyczyniła się do odzyskania przez Polskę wolności. Te nurty ideowe, które składały się na Solidarność były bardzo istotne. To było moje marzenie, by do tego Związku dołączyć i w nim działać. Nie wyobrażam sobie, abym mógł dołączyć do związku zawodowego, który był tworzony dajmy na to przez komunistów. W mojej rodzinie zawsze dobrze się mówiło o Solidarności, choć nikt z jej członków nie był w pierwszej linii zaangażowany w działalność związkową. Jestem więc swego rodzaju pionierem.

– A czy ktoś z Pana rodziny należał wcześniej do związku?

– Mój ojciec był górnikiem, więc pewnie był członkiem związku zawodowego, ale raczej szeregowym działaczem. Pozostali członkowie rodziny prowadzili z reguły drobne działalności gospodarcze, które obecnie są niszczone przez wielkie korporacje. To jest też ważne w kontekście ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, którą wywalczyliśmy jako Solidarność. Ograniczanie wpływów międzynarodowych korporacji jest dobre dla rozwoju drobnego handlu a działanie w związku zawodowym w żaden sposób się z tym nie kłóci. Więcej, jest z tym całkowicie zbieżne.

Niepotrzebny spór

– Od transformacji ustrojowej minęły już ponad trzy dekady. Niektórzy działacze Solidarności poszli do polityki, inni do biznesu, jedni pozostali w Związku, inni z niego odeszli. Jedni gromadzą się w Sali BHP inni w Europejskim Centrum Solidarności. Jak Pan patrzy na ten podział?

– Są takie rzeczy, które nie powinny być wplątywane w spór polityczny, a niestety tam się znalazły. Mam znajomych we wszystkich możliwych opcjach politycznych, dlatego zawsze staram się ich wysłuchać, zrozumieć i unikać antagonizowania. Weźmy na przykład wolne niedziele. Wszystkie partie, którym są bliskie kwestie społeczne – PiS, Lewica, nawet narodowy nurt Konfederacji – popierały ograniczenie handlu. Można łączyć różne środowiska, ale nie powinno się ich antagonizować. Teraz modne jest na przykład ESG (uwzględnianie w zarządzaniu firmą kwestii środowiskowych, etycznych i pracowniczych – przyp. red.), które jestem przekonany, że są bliskie wielu politykom z różnych opcji. Tak samo w kwestiach związkowych. Europejskie Centrum Solidarności i historyczna Sala BHP leżą bardzo blisko siebie. Może warto byłoby się spotkać pośrodku, na placu albo pod krzyżem upamiętniającym ofiary Grudnia ‘70, żeby wspólnie porozmawiać. Tak, przewodniczący i działacze Solidarności poszli w różnych kierunkach, ale wierzę, że są takie sprawy, głównie pracownicze, które mogą nas połączyć. Mogą połączyć i Janusza Śniadka i Henrykę Krzywonos. Ten konflikt jest niepotrzebny, a zaostrzanie go przez polityków szkodzi Związkowi. Dla mnie Solidarność jest jedna i dziwi mnie to, że niektórzy atakują związek walczący o prawa pracownicze. Ja zawsze wierzyłem w dialog i myślę, że tak jak sala ECS i sala BHP są bardzo blisko, tak i my jesteśmy siebie bliżej niż nam się wydaje.

Tekst pochodzi z 37 (1807) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe