[Felieton „TS”] Cezary Krysztopa: Żałośni „pogromcy” Oskara
Dlatego wydaje mi się, że ta kampania nienawiści, którą prowadzą wobec niego już nie tylko jego własna Alma Mater – Uniwersytet Warszawski – ale i wszystkie zjednoczone i potężne „wiodące media”, choć sporo mówi o samym Oskarze, to jeszcze więcej mówi o tych, którzy tę kampanię prowadzą.
„Niewłaściwa aktywność” w mediach społecznościowych
Zarzuca się Oskarowi Szafarowiczowi rzekomą „niewłaściwą aktywność” w mediach społecznościowych, ponieważ krytykował posłankę Platformy w kontekście afery pedofilskiej. Ja się od takiej krytyki powstrzymałem ze względu na to, co spotkało jej syna, choć uważam, że byłoby ją za co krytykować. Jednocześnie uważam, że krytyka Szafarowicza to doprawdy mały pikuś w porównaniu z tym, co się na co dzień wylewa z ust i klawiatur „oświeconych” w internecie. Wylewa się również w kierunku Szafarowicza w znacznie większej ilości i o znacznie większym stężeniu jadu. Nawet jeśli uznać, że Oskar popełnił błąd, to ten kompletnie blaknie w porównaniu z radami „żeby się powiesił”, nie sądzicie?
„Najwierniejszy skansen PRL”
To, co się dzieje wokół Oskara Szafarowicza, mówi również sporo o polskim środowisku akademickim, które jest na dzisiaj bodaj najwierniejszym skansenem PRL, który w żaden sposób nie podlegał weryfikacji po 1989 roku i nadal jest przechowalnią najbardziej groteskowych peerelowskich kreatur, które z czerwonego przemalowały się tęczowo i myślą, że nikt tego nie widzi. A jeśli nawet ktoś słusznie zauważa, że średnia wieku profesury wskazuje na naturę raczej „postpeerelowską”, to zmienia to tylko tyle, że – owszem – młodzi profesorowie po to, żeby zostać dokooptowanymi do środowiska, musieli przejść środowiskową czerwono-tęczową weryfikację. Mało tego, w udowadnianiu swojej „wierności” są tak komsomolsko radykalni, że sami powinni podlegać procesowi dyscyplinarnemu. Jakie to ma skutki dla wolności akademickiej czy w ogóle jakości kształcenia, świadczą lokaty, które polskie uczelnie zajmują w międzynarodowych rankingach, w których szorują po dnie. A jest to sytuacja rażąca tym bardziej, że polskie uczelnie są tu porównywane między innymi do zachodnich uczelni, które same przechodzą kryzys wolności akademickiej, stając się w największym stopniu nie rozsadnikami wiedzy, a rozsadnikami jedynego słusznego zestawu ideologicznego. Dlatego, korzystając z możliwości, które daje mi ten felieton, chciałbym wyrazić swoje poparcie dla Oskara Szafarowicza i potępienie dla totalitarnych zapędów uczelnianych baronów.