[Felieton „TS”] Karol Gac: Święto demokracji
Kwestia referendum rozpaliła polityczne emocje. Opozycja niemal od razu wezwała do bojkotu. Ba, Donald Tusk podczas Rady Krajowej PO zdążył je już nawet uroczyście „unieważnić”. W ślad za politykami o bojkot zaapelowały także tzw. organizacje pozarządowe, które mniej lub bardziej sympatyzują z opozycją, jak choćby Amnesty International, Akcja Demokracja, KOD, Fundacja Wolne Sądy czy stowarzyszenie Kampania Przeciw Homofobii. W tym miejscu warto się zastanowić, dlaczego ci, którzy tak wiele mówią o demokracji, podmiotowości Polaków czy potrzebie wyrażenia swojego zdania, teraz nawołują do czegoś całkowicie przeciwnego?
Cztery pytania referendalne
Wiadomo już, że 15 października Polacy wypowiedzą się w czterech kwestiach: wyprzedaży majątku państwowego podmiotom zagranicznym; podniesienia wieku emerytalnego; likwidacji bariery na granicy polsko-białoruskiej oraz przyjęcia nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Oczywistym jest, że zarówno dobór tematów, jak i treść pytań nie są przypadkowe. Przy takiej ich konstrukcji każdy inny wynik niż cztery razy „NIE” będzie sporym zaskoczeniem. Z politycznego punktu widzenia Zjednoczona Prawica zapędziła opozycję w pułapkę.
Opozycja wzywa do bojkotu
Opozycji nie pozostało więc nic innego, jak próbować dyskredytować referendum oraz wzywać do jego bojkotu, co już się dzieje. Oczywiście go nie poprze, a tematy, których dotyczy referendum, są obciążające dla PO i pozostałej części opozycji. Wyprzedaż polskiego majątku narodowego to nie tylko trudne lata 90. i rządy liberałów, ale również czas koalicji PO – PSL. W końcu to Donald Tusk mówił, że LOT nie musi być państwowy oraz że nie ma przeciwwskazań do prywatyzacji Lotosu. Za rządów PO – PSL sprzedano wiele polskich firm, których tylko część udało się odkupić za rządów Zjednoczonej Prawicy. Podobnie jest z podwyższeniem wieku emerytalnego – to decyzja rządu PO – PSL, a jej twarzą byli do spółki Donald Tusk oraz Władysław Kosiniak-Kamysz. Pozostałe kwestie także obciążają polityczne sumienie PO. To rząd PO – PSL zgodził się w 2015 r. na mechanizm przymusowej relokacji oraz przekonywał, że jesteśmy gotowi na przyjęcie „każdej ilości” nielegalnych imigrantów. Z kolei podczas kryzysu migracyjnego to politycy Koalicji Obywatelskiej i Lewicy urządzali happeningi przy granicy, a następnie głosowali w Sejmie przeciwko powstaniu bariery.
Nie dziwi więc, że opozycja robi, co może, by referendum zdyskredytować. Niezależnie od tego warto skorzystać z przysługującego nam prawa, a przynajmniej samodzielnie przeanalizować argumenty obu stron.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.