[Felieton „TS”] Cezary Krysztopa: Ale jaja
Niesamowita „kapsuła czasu” przenosząca ponad trzydzieści lat w przeszłość, kiedy mieliśmy inne głosy, o wiele więcej energii i jakieś włosy. Pamiętam ten koncert. Połamałem wtedy palec, skacząc przy scenie i jednocześnie trzymając się jakiejś kratki, chyba nagłośnienia do projekcji filmowych, bo zasadniczo koncert odbywał się na sali nieistniejącego już kina „Czajka” w Michałowie. Co tam palec, kolega złamał wtedy rękę, skacząc ze sceny. Chciał „posurfować” nad ludźmi jak na teledyskach Nirvany, ale nikt go nie złapał i poleciał w drewniane krzesełka.
Za moich czasów…
Zresztą może i mieliśmy połamane palce czy ręce, ale czy to komuś przeszkadzało? Przede wszystkim mieliśmy kupę energii, ale to niesamowitą kupę energii i jeszcze więcej pomysłów na jej zagospodarowanie. Wybaczcie, wiem, że to zabrzmi jak sakramentalne „a za moich czasów”, ale wydaje mi się, że dzisiejsza młodzież z twarzami przyrośniętymi do urządzeń, nie ma nawet bladego pojęcia na ten temat. I muzyki słuchało się inaczej i innej. To była muzyka, którą robili dla nas nasi koledzy ze szkoły. Myśmy ich wspierali, przychodząc na próby i ciesząc się z każdego udanego akordu, a oni wspierali nas, starając się wymyślać nowe utwory i teksty, które dotykały naszego życia, tego, co nas obchodziło. To nie była tania sieczka zatwierdzona przez centralę koncernu muzycznego gdzieś za granicą, tylko sieczka nasza, z którą się identyfikowaliśmy i do której mieliśmy bardzo osobisty stosunek.
Kiedy się już tym sam nacieszę, puszczę piosenkę Najstarszemu, żeby wiedział, że tata też kiedyś miał pewnego rodzaju krytyczny stosunek do szkoły, kiedy pod sceną ryczeliśmy razem z naszymi kolegami: „Wstajesz z rana, chwytasz za teczkę, robisz do szkoły bez sensu wycieczkę. Myślisz, że wygrałeś coś, bo masz średnią trzy i coś. Po co, do widzenia, będziesz słuchał ich ględzenia? Po co, do widzenia, będziesz słuchał ich ględzenia? […] Znów te same widzisz twarze, beznamiętne, bez wyrazu. Teraz lekcja o tym trwa, jak zabijać własne ja. Po co, do widzenia, będziesz słuchał ich ględzenia? Po co, do widzenia, będziesz słuchał ich ględzenia?”… Tylko nie wiem, czy mu się to w głowie zmieści, że tata, który go goni do szkoły i prosi, żeby nie zrobił czegoś głupiego, sam śpiewał pod sceną takie „straszne rzeczy”, a i robił czasem całkiem głupie. No i jakie taka konfrontacja może mieć konsekwencje.