Marcin Palade o wyborach w Hiszpanii: Europa przesuwa się na prawo. Brukselskie elity czeka sporo stresów
Na pierwszym miejscu zameldują się chadecy z Partii Ludowej (PP), którzy będą musieli do większości dobrać sobie koalicjanta. Mają do wyboru narodowych konserwatystów z VOX (czego nie chce centrala EPP i Bruksela) lub socjalistów z PSOE (czego oczekuje Bruksela).
Dwie opcje
Wybór pierwszej opcji oznaczałby, że kraje nr 3 (Włochy), 4 (Hiszpania) i 5 (Polska) w UE byłyby rządzone przez formacje stojące, wg przyjętego unijnego podziału, na prawo od centrum. Do wymienionych warto doliczyć jeszcze te, które w ostatnim czasie weszły na drogę "faszyzacji Starego Kontynentu" czyli Finlandię, Łotwę i Szwecję, gdzie w skład koalicji rządzących z premierami z EPP weszli przedstawiciele partii zrzeszonych w ECR (eurokonserwatyści), bądź tak jak w Szwecji rządzący są zależni od głosów konserwatystów (Szwedzcy Demokraci).
Wybór drugiej opcji byłby potwierdzeniem utrzymania przez centralę EPP kursu na kooperację wyłącznie z siłami na lewo od siebie (od liberałów, przez socjalistów, ekologów aż po skrajną lewicę). Co mogłoby skutkować dalszym osłabieniem eurochadecji i przejmowaniem części jej wyborców w krajach UE przez ECR i ID (vide AfD w Niemczech).
Brukselskie stresy
Wybór nie jest łatwy a z konsekwencjami nie tylko dla Hiszpanii, a nade wszystko politycznego kształtu UE. Europa przesuwa się na prawo, czego nie chcą przyjąć do wiadomości brukselskie elity. Czeka je jeszcze sporo stresów. Przed nami wybory w Polsce, Holandii a w maju 2024 do PE.