Konrad Wernicki: Czy roboty zabiorą nam pracę?
- Weź mi wygeneruj tekst biograficzny o Tadeuszu Kościuszce - mówię do kolegi.
- “Co?!” - słyszę w odpowiedzi.
- No znaczy się normalnie napisz taki krótki tekst historyczny o jego życiu i dokonaniach.
- No dobra, ale dziś już nie mam czasu, jutro do tego przysiądę, to pojutrze coś będę miał.
- W sumie już nieważne. Właśnie Chat GPT wygenerował mi taki tekst w czasie gdy odpowiadałeś, ale dzięki za chęci.
Tak to wygląda. Chat GPT potrafi napisać całkiem składny artykuł na podstawie danych, które znajdzie w swoich zasobach czyli w… całym internecie. To czego człowiek musi szukać, czytać, łączyć w całość, on ma już “ w sobie”. Jest też całkiem kreatywny bo bez trudu napisze scenariusz do serialu, filmu, albo wymyśli bajkę do przeczytania dziecku na dobranoc. Ale zacznijmy od początku.
Czym jest sztuczna inteligencja?
Sztuczna inteligencja nie jest czymś nowym w naszej rzeczywistości. W istocie pojawiła się dość dawno, dla dzisiejszych nastolatków wręcz w średniowieczu, bo jej pierwsze podrygi to lata 50. XX w. Autorem terminu “sztuczna inteligencja” jest John McCarthy, amerykański informatyk, który tak oto zdefiniował SI: “konstruowanie maszyn, o których działaniu dałoby się powiedzieć, że są podobne do ludzkich przejawów inteligencji”. Wtedy też powstały chat-boty, które były zdolne do prostej, tekstowej wymiany zdań z człowiekiem na podstawie algorytmicznego dopasowania odpowiedzi do zadawanych pytań.
Dziś możemy powiedzieć, że sztuczna inteligencja naszych czasów to maszyna/robot/aplikacja/oprogramowanie, z zaprogramowanym modelem algorytmów, które mówią jej jak reagować na konkretne polecenia, korzystając przy tym ze swoich zasobów, którymi są najczęściej zasoby internetu. To niby nie jest jakiś kosmos, ale moc obliczeniowa takich maszyn i ich sieciocentryczność, sprzężenie z internetem sprawiają, że to co potrafią zrobić, zwykłego człowieka zdumiewa.
Człowiek by napisać jakiś tekst “o czymś” musi najpierw poświęcić czas na research, poznanie tematu, nieco go przeanalizować, albo mieć już w głowie dobrze osadzoną wiedzę na dany temat. ChatGPT to wszystko robi w ułamek sekundy i może poruszać się w dowolnej dziedzinie, której informacje ma podane w internecie. Pisanie też idzie mu szybciej niż człowiekowi. Co prawda daleko mu do dobrego autora czy dziennikarza, ale czy większości ludzi również nie jest daleko?
Z kolei DALL-E to oprogramowanie, które potrafi generować grafikę z niczego, a w zasadzie z tego, co się jej podyktuje. Może to być grafika realistyczna, karykaturalna lub kopia stylu dowolnego artysty czy malarza na temat naszej wariacji, którą jej opiszemy. Przez jakiś czas sporo internautów bawiło się tym narzędziem i przy pomocy SI tworzyło mniej lub bardziej zaawansowane i zaskakujące obrazy. Natomiast ludzie, którzy naprawdę do tego przysiedli i potrafili rozpisać czego oczekują, otrzymywali w zamian istne dzieła sztuki. Nie przesadzam, niektóre zdobywały prestiżowe nagrody w konkursach artystycznych. Dopiero potem okazywało się, że prawdziwym autorem-laureatem danego dzieła był… komputer.
Do tej pory sztuczna inteligencja kojarzyła nam się z infantylnymi chat-botami na różnych stronach www, z którymi nie szło się dogadać oraz z filmami science-fiction w której roboty zdobywają samoświadomość i przejmują władzę nad światem. Rzeczywistość poszła w nieco inną stronę. Okazało się, że SI potrafi wykonywać pracę za człowieka.
Komu sztuczna inteligencja zabierze pracę?
Niegdyś gdy powstawały pierwsze maszyny parowe i linie produkcyjne ludzie bili na alarm. Pracownicy protestowali oburzeni, że te oto nowe wymysły techniki sprawią, że za chwilę nie będzie dla nich pracy. Zdarzało się nawet, że robotnicy niszczyli maszyny, które miały im tę pracę odebrać ze względu na swoją wydajność.
Zdaje się, że podobnie dziś niektórzy biją w tarabany, że trzeba powstrzymać rozwój SI, bo inaczej miliony osób staną się niepotrzebne, nastąpi fala bezrobocia i gospodarka upadnie. Nie pierwszy raz człowiek boi się postępu. Od czasu rewolucji przemysłowej ludzkość zaskakiwana jest nowymi wynalazkami i cudami techniki, których sposobu działania większość społeczeństwa nie rozumie w momencie ich debiutu. A człowiek z natury boi się tego co nieznane bo, uwaga, również działa na zasadzie algorytmów.
Każdy z nas jako małe dziecko poznawał świat poprzez wzrok, słuch, dotyk, smak. Gdy pierwszy raz jako szkraby wzięliśmy do buzi garść ziemi, to dopiero po posmakowaniu jej zrozumieliśmy, że nie nadaje się do jedzenia. Dopiero po przyłożeniu ręki do ognia i poczuciu wzrostu temperatury pojęliśmy, że ten sprawia ból i jest niebezpieczny. To wszystko zapisuje się w naszym mózgu i działa na zasadzie algorytmów. Teraz gdy widzimy ogień, oko przesyła sygnał do mózgu, mózg odczytuje ten obraz, łączy go z zapisanym doświadczeniem i voila, wiemy, żeby już ręki do niego nie zbliżać.
Tak samo działa tworzona dziś SI z tą różnicą, że wszelkie algorytmy musi jej najpierw napisać człowiek, na zasadzie: “Ktoś napisze ci zdanie X, to musisz odpowiedzieć Y”, itd. oczywiście na o wiele bardziej skomplikowanym poziomie złożoności. Różnica między człowiekiem, a SI polega na tym, że to człowiek potrafi budować nowe algorytmy, albo je przełamywać: “Skoro ogień mnie rani, to co zrobić, by się przed nim zabezpieczyć?” i tak np. tworzy rękawice ochronne. Maszyna by poprzestała na etapie “nie dotykać”. Ale wróćmy do tematu pracy odbieranej przez roboty.
Ludzie bali się, że maszyny odbiorą im pracę, bo ta może być od teraz wykonywana szybciej i sprawniej niż za pomocą ich rąk. Z początku nie rozumieli też, że można pracować 8 godzin dziennie zamiast 12. Albo, że zamiast łupać kilofem skały, można zostać, ot choćby psim fryzjerem. Rozwój technologii sprawił, że ludzie mieli coraz więcej czasu, a praca zaczynała być coraz lżejsza, natomiast pracować wciąż trzeba było, więc zaczęły powstawać nowe zawody i usługi. Kapitał w gospodarce cały czas rósł, ludzie, którzy dorabiali się majątków na rozwoju przemysłowym chcieli jakoś te pieniądze wydawać, więc trochę sztucznie, a trochę z fanaberii zaczynały powstawać nowoczesne i modne usługi. Kto by kiedyś pomyślał, że będzie zawód polegający na dowożeniu jedzenia z restauracji do domu klienta oddalonego o 1 kilometr, bo temu nie będzie chciało się ruszyć tyłka po jedzenie. W XIX w. uznaliby to za kompletny absurd. Dziś kurierzy dowożący jedzenie to na ulicach polskich miast standard. Możliwe, że za jakiś czas pojawią się autonomiczne drony, które dzięki rozwiniętym algorytmom i dostępowi do map Google, będą dostarczać nam jedzenie już bez konieczności angażowania w to człowieka. Czy wtedy kurierzy także zaczną protestować? Być może, a może być też tak, że znajdą sobie nowe, dziś nieznane nikomu zajęcie, albo… przejdą na dochód gwarantowany.
Niech pracują za nas roboty
Cała historia ludzkości sprowadza się do tego, że człowiek tworzy narzędzia, dzięki którym wiele rzeczy wykonuje sprawniej, szybciej, lepiej. Czy dziś ktoś ma pretensje do siebie i historii, że dzięki taczce z kołem może szybciej przetransportować węgiel do piwnicy, aniżeli tachać go workami na plecach? Czy powinniśmy mieć pretensję, że opisy produktów w sklepach internetowych coraz częściej są tworzone przez SI, aniżeli przez copywriterów za głodowe stawki? Dorośnijmy i pozwólmy sami sobie zdjąć tę presję konieczności ciągłej pracy. Potrzeby ludzkie są niezmienne od tysięcy lat. Musimy pić, jeść, spać i robić rzeczy, które sprawiają nam przyjemność. Praca jest jedynie środkiem do tego, a nie celem samym w sobie. Praca rzecz jasna może spełniać nasze ambicje i pochłaniać, jeśli jest ciekawa, ale przecież brak pracy nie oznacza, że nie możemy robić rzeczy ambitnych. Dziś niewiele osób może sobie pozwolić na aktywność społeczną, aktywistyczną, czy choćby w odpowiedniej mierze interesować się i rozumieć otaczającą rzeczywistość. Mniej czasu i energii poświęcanym pracy zawodowej stwarza możliwość na większe zaangażowanie się w działanie społeczne i realizowanie pasji, które mogą być pożytkiem dla całego społeczeństwa. Nudną pracę zostawmy robotom.
Wszystko zmierza ku temu, że dzięki rozwojowi technologii coraz więcej pracy będzie wykonywana za nas. Nie załamujmy rąk nad tym i nie ubolewajmy nad tym. Skoro nasza praca wciąż będzie wykonywana przy o wiele mniejszych kosztach, generując ten sam lub wyższy zysk, to może w końcu pora na to, by zagwarantować społeczeństwu minimum potrzebne do egzystencji, tak by mogło żyć w spokoju o własne życie i się rozwijać?
Wielkim hamulcowym mogą być tu właściciele owych rozwiązań na bazie SI, którzy pewnie z chęcią kumulowaliby zysk takiej robotyzacji, by pławić się w luksusach i przepalać pieniądze na głupoty jak wysyłanie samochodu w kosmos. Tu kłania się rola państwa, by takich oligarchów odpowiednio opodatkować za dostęp do społeczeństwa, dzięki któremu się bogacą. W końcu ich roboty byłyby do niczego, gdyby nie my.
Cyfryzacja głupcy!
To jednak pieśń przyszłości, która nawet wobec szybkiego rozwoju SI wydaje się dość abstrakcyjna i odległa. Bo jak tu mówić o rychłej robotyzacji i świecie pełnym robotów, skoro dziś wielu pracowników przerasta konfiguracja służbowej skrzynki mailowej na komputerze czy telefonie? Niektórzy snują wizje o katastroficznym końcu świata w którym komputery rozprawią się z gatunkiem ludzkim niczym w filmie “Terminator”, a jednocześnie nie są w stanie sami sobie pomóc, używając Google czy choćby ChatGPT w swoim codziennym życiu. Może zwyczajnie boją się tego co nieznane?
Czekam z niecierpliwością na dzień, w którym spracowana kasjerka w Biedronce nie będzie musiała biegać od swojej kasy do kasy “samoobsługowej”, bo ta potrzebuje “więcej informacji”. Jak tak mają wyglądać te terminatory, to ja dziękuję bardzo. Niech na początek zaczną chociaż dobrze ważyć towar, żeby Pani kasjerka miała choć trochę lżejszą pracę.