Prof. Boštjan M. Turk: Putin tej wojny nie przetrwa
W dniu pisania tego tekstu inny młody człowiek użył granatu wojskowego z napędem rakietowym do zniszczenia całego domu. Pomiędzy tymi dwoma przestępstwami popełniono kilka innych morderstw. Zostały one popełnione przez nastolatków przeciwko ich rówieśnikom. Z powodu tych zbrodni oczy całego świata ponownie zwróciły się na Serbię. Nie zwracano na nią takiej uwagi przez długi czas, w rzeczywistości nie od czasu podpisania porozumienia z Dayton, które zakończyło wojnę w Bośni i Hercegowinie. Było to w 1995 roku. Porozumienia z Dayton, zaaranżowane przez Stany Zjednoczone, skutecznie zakończyły wojny na terytorium byłej Jugosławii. Później nastąpił epizod kosowski, ale był on bardziej efemeryczny i przede wszystkim mniej krwawy.
Klucz do zrozumienia obecnej wojny
Ale Serbia i wojny w byłej Jugosławii pomagają nam zrozumieć wydarzenia militarne na Ukrainie, zwłaszcza to, o czym mówi światowa prasa, a mianowicie ofensywę ukraińskiej wiosny. Powód jest jasny: Slobodan Miloszević i Władimir Putin wywodzili się z tego samego aparatu partyjnego i podzielali ten sam system wartości. Armie byłej Jugosławii i byłego Związku Radzieckiego były również wzorowane na tym samym modelu. Strategia była taka sama, zarówno w ataku, jak i obronie. Ofensywa obejmowała intensywne ataki na ufortyfikowane pozycje (bunkry, gniazda karabinów maszynowych itp.), co wiązało się z wysokimi ofiarami. Trzonem obu armii była artyleria. Obie opierały się na sztywnej doktrynie ideologicznej opartej na negacji Zachodu jako głównego zagrożenia. Ponownie, obie armie były wyposażone w tę samą broń, od piechoty przez czołgi po samoloty. Obie charakteryzowały się tym, że nigdy nie pokonały wroga. Ich ostatnie zwycięstwo miało miejsce w 1945 roku.
Oczywiste jest jednak, że bez amerykańskiej pomocy Rosjanie nie byliby w stanie oprzeć się niemieckiemu atakowi w 1941 r., a komunistyczna partyzantka Tito walczyła przy użyciu broni dostarczonej w dużej mierze przez zachodnich aliantów. Rosja nigdy nie pokonałaby nazistów w pojedynkę, podobnie jak zwolennicy Tito nigdy nie wyzwoliliby Jugosławii w pojedynkę.
Ostatnie zwycięstwo militarne Związku Radzieckiego miało więc miejsce w 1945 roku, podobnie jak Jugosłowiańskiej Armii Ludowej. Po tym roku były już tylko porażki. W 1989 roku Moskwa została zmuszona do wycofania się z Afganistanu, gdzie jej żołnierze walczyli przez 10 lat. To wycofanie było częściowo odpowiedzialne za jej upadek. Armia jugosłowiańska, która w latach 80. zmieniła się ideologicznie w armię Slobodana Miloszevicia. Stała się narodowo-socjalistyczna. Jako taka, ponownie stała się wierną kopią armii Federacji Rosyjskiej, ideologicznie wywodzącej się ze Związku Radzieckiego, z dodatkiem zaostrzonego nacjonalizmu. Armia Miloszevicia reprezentowała interesy Wielkiej Serbii, armia Putina reprezentuje interesy Wielkiej Rosji. Pod względem sukcesów bojowych armia serbska była podobna do armii radzieckiej lub dzisiejszej armii rosyjskiej.
Rzeczywiście, w wojnach była Jugosławia przegrała wszystkie bitwy, w tym ostatnią w Kosowie. W serbskiej mentalności Kosowo jest "kolebką narodu", ale od 2008 roku jest autonomiczne. To tylko kwestia czasu, zanim Belgrad uzna jego niepodległość. Serbia zostanie wówczas zredukowana do tak zwanego "belgradzkiego pasaluka", czyli terytorium, które zajmowała podczas okupacji tureckiej do końca drugiej połowy XIX wieku. Taka porażka może mieć również wpływ na Rosję. W jednym z poprzednich artykułów artykule wskazałem, że niepowodzenie wojny na Ukrainie może być przyczyną jej rozpadu na dwie części, zachodnią i wschodnią.
Putin i Miloszevic
Zarówno wojska Putina, jak i Miloszevicia nie były w stanie prowadzić operacji ofensywnych z elementem zaskoczenia, co jest niezbędnym warunkiem sukcesu militarnego. Obaj rekompensowali sobie tę niezdolność agresywną retoryką. Dobrym przykładem jest nazwa agresji na Ukrainę: specjalna operacja wojskowa. W żargonie wojskowym oznacza to akcję ofensywną, nowoczesny blitzkrieg, który kończy się zwycięstwem. Rzeczywistość jest daleka od tego. Specjalna operacja wojskowa zamieniła się w wojnę pozycyjną. Obie armie tracą po kilkuset żołnierzy dziennie. To samo stało się po pierwszej specjalnej operacji wojskowej Slobodana Miloszevicia w Bośni i Hercegowinie. Przerodziła się ona w wojnę okopową, w której codziennie ginęły dziesiątki żołnierzy po obu stronach. Koniec działań wojennych przyniosły negocjacje w Dayton.
Armia rosyjska nie jest zatem w stanie przeprowadzić specjalnej operacji wojskowej o integralnym charakterze z powodów, o których wspomniałem powyżej. Mówiąc dokładniej, nigdy w swojej historii nie przeprowadziła takiego manewru. Dlatego nie powinniśmy być zaskoczeni uderzającym faktem. Federacja Rosyjska dokonała inwazji na Ukrainę, czyli działała ofensywnie. A przynajmniej powinna była to zrobić. Jednak przez ostatnie dwa miesiące wszyscy mówili o ukraińskiej kontrofensywie, a Moskwa milczała, mimo że jako pierwsza została wezwana do ogłoszenia nowej ofensywy, a nawet serii ofensyw. Jest to dosłownie niewiarygodne z punktu widzenia strategii wojskowej.
Strach
Moskwa daje się zastraszyć, strachowi poddaje nawet najważniejsze wydarzenie, parada z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja. W czasie, gdy Putin najbardziej potrzebuje udowodnić militarną wyższość swojej broni, robi dokładnie odwrotnie. Organizuje paradę, która jest całkowicie upośledzona, ponieważ brakuje w niej kilku typowych elementów rosyjskiej potęgi wojskowej, począwszy od sił powietrznych. I robi to przed kamerami, które przekazują całemu światu wiadomość o bardziej niż osłabionej potędze.
Kolejna paralela z Jugosławią może pomóc zrozumieć, co się dzieje. W marcu 1991 r. delegacja generałów pod przewodnictwem dowódcy jugosłowiańskich sił zbrojnych, Veljko Kadijevicia, udała się do sztabu generalnego armii radzieckiej w Moskwie. Kadijević spędził w Moskwie ostatnią część swojego życia, po opuszczeniu Serbii w 2004 roku. Dowiedział się, że będzie sądzony przed Trybunałem ds. Zbrodni Wojennych w Hadze za ludobójstwo Chorwatów i Muzułmanów i uciekł. Ale tam jugosłowiańscy generałowie byli gorzko rozczarowani. Zwrócili się do swoich radzieckich odpowiedników o pomoc wojskową w stłumieniu demokracji i niepokojów narodowych, które wówczas panowały w kraju. Odpowiedź, jaką otrzymali, była antologiczna: "Radziecka technologia została właśnie pokonana w Iraku (wojna w Zatoce Perskiej) Zachód wyprzedza nas technologicznie o pokolenie. Sami nie możemy wam pomóc, ponieważ obawiamy się, że Związek Radziecki również upadnie. Rób, co chcesz.
Putin nie przetrwa
Faktem jest, że Irak był wyposażony głównie w radziecki sprzęt wojskowy. Władimir Putin, jako wieloletni informator KGB, musiał wiedzieć o tym spotkaniu, podobnie jak z pewnością wiedział, jaką odpowiedź radzieccy generałowie dali swoim jugosłowiańskim odpowiednikom. Do czasu, gdy rozpoczął atak na Ukrainę, minęło 30 lat od tamtych wydarzeń. Technologia i taktyka rosyjskiej armii nie zmieniły się znacząco. Śmigłowce, samoloty, czołgi i inne rodzaje broni zostały zaprojektowane w czasach sowieckiego imperium. Rosja korzysta z niektórych najnowszych technologii, to prawda. Tym razem zaproponowano nową analogię: nazistowskie Niemcy również miały je od 1944 roku, ale tutaj Federacja Rosyjska i hitlerowskie Niemcy podają sobie ręce: było zbyt mało broni i pojawiły się one zbyt późno.
Co skłoniło Władimira Putina, wysokiego rangą oficera wywiadu, do ataku na Ukrainę, nie jest jasne w świetle tego, co właśnie powiedzieliśmy. Wiedział, że na dłuższą metę szanse na zwycięstwo są zerowe, jeśli w grę wchodzi zachodnia broń. Ale musiał również wiedzieć, że jest bardzo prawdopodobne, że Zachód nie będzie tolerował jego inwazji w sposób pokojowy. Sam Putin zawsze powtarzał, że chce przywrócenia Związku Radzieckiego. Nie jest jasne, skąd wziął ten pomysł. Jasne jest jednak, że jego ofiarami są Ukraińcy. Wszystko wskazuje dziś na to, że przetrwają oni specjalną operację wojskową. Ale wszystko wskazuje również na to, że Władimir Putin jej nie przetrwa. Chyba że zdarzy się cud, a te w polityce zwykle się nie zdarzają.
Boštjan Marko Turk
Profesor uniwersytecki, członek Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk