Krzysztof "Toyah" Osiejuk: Kto zabił Patrycję z Kętrzyna?

Temat? Proszę bardzo. Oto temat. Kto temu Kubusiowi pokazał, że aborcja jest rozwiązaniem? Kto tej Patrycji powiedział, że 15 lat to świetny wiek na rozpoczęcie życia seksualnego?
 Krzysztof "Toyah" Osiejuk: Kto zabił Patrycję z Kętrzyna?
/ screen YouTube
      




      Wprawdzie w całej Polsce od rana pogoda jest taka sama dokładnie, jak intencje, jakie stoją za tak zwanym „czarnym protestem”, niemniej jednak gdzieś tam, jak można podejrzewać, grupki tych opętańców się gromadzą i wykrzykują swoje tak samo czarne, jak ów marsz, hasła. To z myślą o nich chciałbym przypomnieć swój stary, ale jakże niestety aktualny tekst, jeszcze z kwietnia roku 2009.
 
 
 
      21 Marca 1963 roku w Los Angeles odbył się pojedynek bokserski o mistrzostwo świata w wadze piórkowej między Sugarem Ramosem - pretendentem, a obrońcą tytułu – Davey Moorem. W dziesiątej rundzie Ramos powalił Moore’a potężnym prawym sierpowym,. Moore upadł, uderzył tyłem głowy w linę ringu, uszkodził pień mózgu, po czym zmarł. Parę lat później, wybitny muzyk i kompozytor Bob Dylan napisał piosenkę zatytułowaną „Who Killed Davey Moore?” Dylan nigdy nie nagrał piosenki o śmierci Moore’a na płycie, jednak wykonywał ja niekiedy na koncertach, zawsze wzbudzając zrozumiały entuzjazm.
      O co chodziło Dylanowi? Otóż uznał on, że tak naprawdę Ramos był w najmniejszym stopniu winnym śmierci Moore’a. Dla Dylana, galeria osób, którzy ponoszą odpowiedzialność za tę śmierć, jest o wiele poważniejsza. Oto publiczność, która żądała dobrej, mocnej walki Nie mieli żadnych złych intencji. Oni chcieli tylko „odrobiny potu”. Oto sędzia, który – widząc, że sytuacja Moore’a jest dramatyczna – mógł walkę przerwać „w ósmej, ale tłum by, cholera, buczał, że tylko stracili pieniądze”. Jest też dziennikarz sportowy, który zapewnia, że boks wcale nie jest jedynym niebezpiecznym sportem, że „w takim footballu jest dokładnie tyle samo ryzyka”. Słyszymy menadżera Moore’a, który oczywiście wie, ze „to okropne dla jego żony i dzieci, że umarł”, ale jednocześnie ma pretensje, że Moore go nie uprzedził, że się źle czuje. Mamy też nawet człowieka, który osobiście postawił na zwycięstwo Moore’a pieniądze. I on też przysięga, że go nawet nie tknął. I, podobnie jak cała reszta, krzyczy: „Nie ja!” I wreszcie mamy samego Ramosa, który w ogóle nic nie rozumie, bo on wie, że to co on robi to jego zawód, a to co się stało, to „przeznaczenie i wola boża”.
      A Dylan z uporem pyta: „Kto zabił Davey’a Moore’a? Dlaczego? I z jakiego powodu?”
Naprawdę świetna piosenka. Tylko czemu przyszło mi dziś do głowy, żeby o niej wspomnieć? Otóż przez minione święta nadrabiałem zaległości czytelnicze i w pewnym momencie przeczytałem wiadomość, że na 25 lat więzienia został skazany niejaki Jakub Wereszczyński, który udusił pewną Patrycję, następnie zbezcześcił jej zwłoki, by w końcu je podpalić. On miał 19 lat, dziewczyna miała lat 15, była z chłopcem w ciąży, on namawiał ją żeby ciążę przerwała, ona nie chciała, więc ją udusił. Oto prosta historia. Historia, jak z piosenki. Piosenki której nie ma. Bo nikt jakoś, cholera, takiej piosenki nie napisał. Niestety.
      A tak bardzo bym chciał, żeby refleksja, która na wieść o tej zbrodni przyszła mi do głowy, również zainteresowała kogoś, kto ma zdolności, talent i serce. Tak bardzo bym chciał, żeby pytanie, które mi dziś przychodzi do głowy – Kto zabił Patrycję? Dlaczego? Z jakiego powodu? – zainspirowało kogoś, kto potrafiłby mu nadać wymiar artystyczny. Bo mam tyle pytań i do wielu ludzi te pytania chciałbym zaadresować. A wśród nich, to podstawowe: Jak do tego doszło, że ów Kubuś uznał, że aborcja to zwykłe rozwiązanie na codzienne kłopoty. Jak to się stało, ze on – człowiek z pewnością niezbyt wykształcony, niezbyt oczytany, nie aż tak bardzo wrażliwy – może za wiele nie wiedział, ale to akurat wiedział. Że jest coś takiego jak aborcja i ona właśnie stanowi wyjście w sytuacjach trudnych.
      Boję się jednak, że nic z tego. Nie będzie z tego ani piosenki, ani opowiadania, ani nawet zwykłej zadumy, która by sięgnęła dalej niż poza tę stronę. Oczywiście, podstawowy problem jest taki, że artyści klasy Boba Dylana nie rodzą się na pniu. Nie rodzą się też na pniu artyści o jego wrażliwości. Ale też, nie da się ukryć, że u nas akurat nie za bardzo można znaleźć nawet zwykłych ludzi o choćby drobnym śladzie tego typu czułości. Jesteśmy wszyscy zajęci albo swoimi codziennymi sprawami, a – jeśli czas pozwoli – możemy się trochę powściekać na polityków i na to, co ostatnio zrobili lub powiedzieli. A i tu też tylko w wymiarze wybitnie podstawowym.
      Jednak spróbuję. Chciałbym zaproponować temat. Może jakiś zdolny piosenkarz, choćby ten sprytny, wyszczekany, niezmiernie przebiegły Tomasz Szwed, który regularnie w „Szkle Kontaktowym” przedstawia swoje komentarze na tematy bieżące, z towarzyszeniem głosu i gitary. On by z pewnością umiał opowiedzieć taką prostą historię. Wzór już nawet ma. A temat? Proszę bardzo. Oto temat. Kto temu Kubusiowi pokazał, że aborcja jest rozwiązaniem? Kto tej Patrycji powiedział, że 15 lat to świetny wiek na rozpoczęcie życia seksualnego. A mam tu parę osób, które mogłyby stworzyć nie gorszą scenę, niż bohaterowie piosenki Dylana.
      Oto mówi red. Piotr Pacewicz z Gazety Wyborczej: „To nie ja! Przecież ja nie kazałem mu zabić tej dziewczyny. Ja tylko zwracałem uwagę na cały szereg dramatów. Osobistych dramatów. Niechciane ciąże, życiowe problemy, złamane kariery. Poza tym, zastanówmy się, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby jednak to dziecko urodziła. Kto by się nią zajął. Kto by zatroszczył się o to dziecko. Czy taka sytuacja nie doprowadziłaby do większych nieszczęść? Nie przesadzajmy z tym wszystkim. I proszę mnie nie winić. Przecież ja jej nawet nie tknąłem”.
      Oto minister zdrowia Ewa Kopacz: „Przepraszam, czy to może do mnie pretensje? Proszę nie wskazywać na mnie palcem. Osobiście uważam, że aborcja nie jest żadnym rozwiązaniem. Sama zresztą jestem katoliczką i osobiście ani bym nie zgodziła się na aborcję dla własnego dziecka, ani nigdy bym do aborcji nikogo nie namawiała. A że w życiu bywa różnie? To niczyja wina. Zresztą moja sytuacja jest szczególna. Jestem urzędnikiem państwowym i swoje poglądy siłą rzeczy muszę zostawić za drzwiami swojego urzędu. Jak ktoś może ode mnie wymagać, żebym narzucała innym swój światopogląd?”
      A teraz opinia publiczna: „Cóż można chcieć od nas? Człowiek haruje od rana do nocy, żeby związać koniec z końcem, od czasu do czasu sobie coś ładnego kupić i od pierwszego do pierwszego zasłużyć na tę odrobinę przyjemności. A poglądy? Każdy z nas przecież ma swoje poglądy. A jak człowiek czyta gazety, ogląda telewizję, to przecież trudno powiedzieć, co jest prawdą, a co kłamstwem. Nie każdy musi być znowu taki mądry. Kościół twierdzi, że aborcja to zło. Ale ja, mimo że uważam się za człowieka Kościoła, to wciąż zadaję sobie pytanie: ‘A cóż to jest to zło?’”
     Wystąpiłby tu też z pewnością ten lekarz ginekolog, który zupełnie niedawno przeprowadził aborcje u niejakiej Agaty: „Nie wiem, czego ona się bała. Przecież w dzisiejszych czasach taki zabieg, to nic wielkiego. Rozumiem, że mogła nie mieć pieniędzy. Ale przecież nie ona jedyna. Jest kryzys, bywa ciężko, ale człowiek ma przyjaciół, rodziców. Nie rozumiem, czemu jej nikt nie pomógł. Ale żeby do mnie pretensje. Przecież to nie ja ją udusiłem. Mogę nawet zapewnić, że gdybym wiedział, co się stanie, to wyskrobałbym ją nawet za pół ceny”.
      Mogłaby tez głos zabrać feministka, Magdalena Środa: „To prawdziwa tragedia! Ale czemu ani szkoła, ani Kościół, ani dom, nie uświadomił tej dziewczynie, że to ona przede wszystkim decyduje o swoim życiu? Czemu nikt jej nie powiedział, że nie powinna się bać? Mogła przyjść do nas. Mamy przecież najróżniejsze organizacje, gdzie służymy i radą i pomocą i żadna dziewczyna, czy kobieta nie odejdzie od nas bez odpowiedniej porady. Ale żeby mieć pretensje do nas! Za co? Przecież to nawet nie kobieta ją zabiła. To nie żadna z nas, prawda?”
       I w końcu też na pewno zechciałby coś powiedzieć coś ten Kuba: „Co chcecie ode mnie? No dobra. Udusiłem ja. Ale zdenerwowała mnie. Przecież mogła się tak nie upierać. Wszyscy wiedzą, że aborcja to nic takiego. I gazety to piszą i w telewizji to mówią i różni politycy też swoje wiedzą. A ja mam dopiero dziewiętnaście lat. Przede mną całe życie. Czemu się tak uparła? Co jej szkodziło? Ale tak to jest. To wszystko przez ten Kościół. Mieszają ludziom w głowach i z tego tylko kłopoty”.
      Taka piosenka mi się marzy. Ale – jak mówię – nie można na nią liczyć. Na nic za bardzo nie można liczyć. W świecie, który zajęty jest głównie aspirowaniem, nie ma czasu na sentymenty A o poezji, to już nawet nie wypada myśleć. Wczorajszej nocy, kiedy cała Polska cieszyła się malowanymi jajkami, barankami z ciasta, zastawionymi pięknie stołami, cudowną pogodą, na jednym kraju Polski powódź nie pozwoliła ludziom nawet pewnie złożyć sobie porządnie życzeń. Na drugim końcu naszej Polski, wybuchł pożar w tzw. hotelu społecznym. Rozumiem, że hotel społeczny to takie miejsce, gdzie mieszkają rodziny eksmitowane, choćby z powodu nie płaconego czynszu. Więc część tych rodzin spłonęła. W noc z niedzieli na poniedziałek.
      Prezydent ogłosił żałobę narodową. I się zaczęło liczenie. Właśnie tak. W społeczeństwach aspirujących, jedyne co jako tako się potrafi robić, to liczyć. Przede wszystkim liczyć.
 

 

POLECANE
Rubio: Straty Rosji na froncie gwałtownie wzrosły z ostatniej chwili
Rubio: Straty Rosji na froncie gwałtownie wzrosły

Szef resortu spraw zagranicznych USA Marco Rubio oświadczył, że straty ponoszone przez Rosję na froncie wojny z Ukrainą gwałtownie wzrosły od początku roku. Według niego od stycznia Rosja straciła 100 tys. żołnierzy. Wypowiedź Rubio przytoczył w piątek portal Moscow Times.

Wiadomości
Wielcy Polacy w nietypowych dziedzinach

Gdy myślimy o polskich sukcesach na arenie międzynarodowej, najczęściej przychodzą nam do głowy wybitni sportowcy, naukowcy, artyści czy politycy. To naturalne. Jednak obok wielkich i dobrze znanych nazwisk istnieje cały świat mniej typowych dziedzin, w których Polacy również błyszczą. I to często w sposób, który zaskakuje nawet osoby uważnie śledzące życie publiczne.

Ewakuacja pacjentów z OIOM. Woda wlewa się na oddział  z ostatniej chwili
Ewakuacja pacjentów z OIOM. Woda wlewa się na oddział 

Pacjenci Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej w Szpitalu Powiatowym w Giżycku ( woj. warmińsko-mazurskie) zostali ewakuowani. Powodem tej decyzji były obfite opady deszczu, które doprowadziły do zalania parteru, gdzie znajduje się oddział z chorymi podłączonymi do aparatury. Pacjenci zostali przewiezieni do innych szpitali w województwie warmińsko-mazurskim. 

Dziewięciu europejskich premierów ma dość kagańca ETPCz. Napisali list z ostatniej chwili
Dziewięciu europejskich premierów ma dość kagańca ETPCz. Napisali list

Dziewięciu premierów europejskich rządów napisało list otwarty do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka o „nową interpretację” Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r. List zainicjowały premier Włoch Giorgia Melonii oraz Danii Mette Frederiksen. Widnieje pod nim także podpis polskiego premiera Donalda Tuska.

Krzysztof Bosak o oczekiwaniach wobec Ukrainy: Zakaz tego kultu z ostatniej chwili
Krzysztof Bosak o oczekiwaniach wobec Ukrainy: Zakaz tego kultu

– Wierzymy, że pojednanie jest możliwe tylko na prawdzie, której obecnie brakuje – mówił wicemarszałek Sejmu, lider Konfederacji Krzysztof Bosak w związku z przypadającą w piątek 82. rocznicą kulminacji zbrodni wołyńskiej. – Oczekujemy zgody na ekshumacje i zaprzestania kultu zbrodniarzy – dodał.

Poseł PiS o wypowiedzi Brauna ws. Auschwitz. Czy jest zdolność koalicyjna? z ostatniej chwili
Poseł PiS o wypowiedzi Brauna ws. Auschwitz. Czy jest "zdolność koalicyjna"?

– Wypowiedź Grzegorza Brauna negująca dokonywanie ludobójstwa w Auschwitz to jest absolutny skandal – ocenił w piątek poseł PiS, b. wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Pytany o to, czy w związku z tym Braun stracił zdolność koalicyjną, poseł PiS odpowiedział, że ''nie ma takiego tematu''.

Karol Nawrocki: 11 lipca symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: 11 lipca symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA

„11 lipca 1943 r. symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA” – ocenił prezydent elekt Karol Nawrocki w mijającą w piątek 82. rocznicę kulminacji zbrodni wołyńskiej. „Dla nas, Polaków, ten dzień to czas refleksji i modlitwy, wspomnienia bestialsko zamordowanych dzieci, kobiet i starców” – dodał.

Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Mieszkańcy Wrocławia muszą przygotować się na poważne utrudnienia w rejonie mostu Grunwaldzkiego. Od soboty, 12 lipca, zmienia się organizacja ruchu — zarówno dla samochodów, jak i dla autobusów oraz tramwajów. Powodem jest awaria magistrali wodociągowej znajdującej się kilka metrów pod ziemią.

„Czas na ekshumacje i potępienie banderyzmu”. Dziś rocznica „krwawej niedzieli” na Wołyniu tylko u nas
„Czas na ekshumacje i potępienie banderyzmu”. Dziś rocznica „krwawej niedzieli” na Wołyniu

– Trzeba doprowadzić do penalizacji banderyzmu oraz kontynuować wywieranie nacisków na władze Ukrainy, żeby pozwoliły nam godnie pochować naszych rodaków. Na kłamstwie i przemilczeniu nigdy nie zbudujemy dobrych relacji – mówi w rozmowie z portalem Tysol.pl Paweł Zdziarski, prezes stowarzyszenia „Wspólnota i pamięć”, autor książek o ukraińskim ludobójstwie na Polakach na Wołyniu.

Trump zapowiada ważne oświadczenie ws. Rosji z ostatniej chwili
Trump zapowiada ważne oświadczenie ws. Rosji

Prezydent USA Donald Trump powiedział w czwartek, że zawarto umowę, na mocy której Stany Zjednoczone wysyłają Ukrainie uzbrojenie poprzez NATO, a Sojusz płaci za to uzbrojenie. Dodał, że w poniedziałek będzie miał „ważne oświadczenie” dotyczące Rosji.

REKLAMA

Krzysztof "Toyah" Osiejuk: Kto zabił Patrycję z Kętrzyna?

Temat? Proszę bardzo. Oto temat. Kto temu Kubusiowi pokazał, że aborcja jest rozwiązaniem? Kto tej Patrycji powiedział, że 15 lat to świetny wiek na rozpoczęcie życia seksualnego?
 Krzysztof "Toyah" Osiejuk: Kto zabił Patrycję z Kętrzyna?
/ screen YouTube
      




      Wprawdzie w całej Polsce od rana pogoda jest taka sama dokładnie, jak intencje, jakie stoją za tak zwanym „czarnym protestem”, niemniej jednak gdzieś tam, jak można podejrzewać, grupki tych opętańców się gromadzą i wykrzykują swoje tak samo czarne, jak ów marsz, hasła. To z myślą o nich chciałbym przypomnieć swój stary, ale jakże niestety aktualny tekst, jeszcze z kwietnia roku 2009.
 
 
 
      21 Marca 1963 roku w Los Angeles odbył się pojedynek bokserski o mistrzostwo świata w wadze piórkowej między Sugarem Ramosem - pretendentem, a obrońcą tytułu – Davey Moorem. W dziesiątej rundzie Ramos powalił Moore’a potężnym prawym sierpowym,. Moore upadł, uderzył tyłem głowy w linę ringu, uszkodził pień mózgu, po czym zmarł. Parę lat później, wybitny muzyk i kompozytor Bob Dylan napisał piosenkę zatytułowaną „Who Killed Davey Moore?” Dylan nigdy nie nagrał piosenki o śmierci Moore’a na płycie, jednak wykonywał ja niekiedy na koncertach, zawsze wzbudzając zrozumiały entuzjazm.
      O co chodziło Dylanowi? Otóż uznał on, że tak naprawdę Ramos był w najmniejszym stopniu winnym śmierci Moore’a. Dla Dylana, galeria osób, którzy ponoszą odpowiedzialność za tę śmierć, jest o wiele poważniejsza. Oto publiczność, która żądała dobrej, mocnej walki Nie mieli żadnych złych intencji. Oni chcieli tylko „odrobiny potu”. Oto sędzia, który – widząc, że sytuacja Moore’a jest dramatyczna – mógł walkę przerwać „w ósmej, ale tłum by, cholera, buczał, że tylko stracili pieniądze”. Jest też dziennikarz sportowy, który zapewnia, że boks wcale nie jest jedynym niebezpiecznym sportem, że „w takim footballu jest dokładnie tyle samo ryzyka”. Słyszymy menadżera Moore’a, który oczywiście wie, ze „to okropne dla jego żony i dzieci, że umarł”, ale jednocześnie ma pretensje, że Moore go nie uprzedził, że się źle czuje. Mamy też nawet człowieka, który osobiście postawił na zwycięstwo Moore’a pieniądze. I on też przysięga, że go nawet nie tknął. I, podobnie jak cała reszta, krzyczy: „Nie ja!” I wreszcie mamy samego Ramosa, który w ogóle nic nie rozumie, bo on wie, że to co on robi to jego zawód, a to co się stało, to „przeznaczenie i wola boża”.
      A Dylan z uporem pyta: „Kto zabił Davey’a Moore’a? Dlaczego? I z jakiego powodu?”
Naprawdę świetna piosenka. Tylko czemu przyszło mi dziś do głowy, żeby o niej wspomnieć? Otóż przez minione święta nadrabiałem zaległości czytelnicze i w pewnym momencie przeczytałem wiadomość, że na 25 lat więzienia został skazany niejaki Jakub Wereszczyński, który udusił pewną Patrycję, następnie zbezcześcił jej zwłoki, by w końcu je podpalić. On miał 19 lat, dziewczyna miała lat 15, była z chłopcem w ciąży, on namawiał ją żeby ciążę przerwała, ona nie chciała, więc ją udusił. Oto prosta historia. Historia, jak z piosenki. Piosenki której nie ma. Bo nikt jakoś, cholera, takiej piosenki nie napisał. Niestety.
      A tak bardzo bym chciał, żeby refleksja, która na wieść o tej zbrodni przyszła mi do głowy, również zainteresowała kogoś, kto ma zdolności, talent i serce. Tak bardzo bym chciał, żeby pytanie, które mi dziś przychodzi do głowy – Kto zabił Patrycję? Dlaczego? Z jakiego powodu? – zainspirowało kogoś, kto potrafiłby mu nadać wymiar artystyczny. Bo mam tyle pytań i do wielu ludzi te pytania chciałbym zaadresować. A wśród nich, to podstawowe: Jak do tego doszło, że ów Kubuś uznał, że aborcja to zwykłe rozwiązanie na codzienne kłopoty. Jak to się stało, ze on – człowiek z pewnością niezbyt wykształcony, niezbyt oczytany, nie aż tak bardzo wrażliwy – może za wiele nie wiedział, ale to akurat wiedział. Że jest coś takiego jak aborcja i ona właśnie stanowi wyjście w sytuacjach trudnych.
      Boję się jednak, że nic z tego. Nie będzie z tego ani piosenki, ani opowiadania, ani nawet zwykłej zadumy, która by sięgnęła dalej niż poza tę stronę. Oczywiście, podstawowy problem jest taki, że artyści klasy Boba Dylana nie rodzą się na pniu. Nie rodzą się też na pniu artyści o jego wrażliwości. Ale też, nie da się ukryć, że u nas akurat nie za bardzo można znaleźć nawet zwykłych ludzi o choćby drobnym śladzie tego typu czułości. Jesteśmy wszyscy zajęci albo swoimi codziennymi sprawami, a – jeśli czas pozwoli – możemy się trochę powściekać na polityków i na to, co ostatnio zrobili lub powiedzieli. A i tu też tylko w wymiarze wybitnie podstawowym.
      Jednak spróbuję. Chciałbym zaproponować temat. Może jakiś zdolny piosenkarz, choćby ten sprytny, wyszczekany, niezmiernie przebiegły Tomasz Szwed, który regularnie w „Szkle Kontaktowym” przedstawia swoje komentarze na tematy bieżące, z towarzyszeniem głosu i gitary. On by z pewnością umiał opowiedzieć taką prostą historię. Wzór już nawet ma. A temat? Proszę bardzo. Oto temat. Kto temu Kubusiowi pokazał, że aborcja jest rozwiązaniem? Kto tej Patrycji powiedział, że 15 lat to świetny wiek na rozpoczęcie życia seksualnego. A mam tu parę osób, które mogłyby stworzyć nie gorszą scenę, niż bohaterowie piosenki Dylana.
      Oto mówi red. Piotr Pacewicz z Gazety Wyborczej: „To nie ja! Przecież ja nie kazałem mu zabić tej dziewczyny. Ja tylko zwracałem uwagę na cały szereg dramatów. Osobistych dramatów. Niechciane ciąże, życiowe problemy, złamane kariery. Poza tym, zastanówmy się, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby jednak to dziecko urodziła. Kto by się nią zajął. Kto by zatroszczył się o to dziecko. Czy taka sytuacja nie doprowadziłaby do większych nieszczęść? Nie przesadzajmy z tym wszystkim. I proszę mnie nie winić. Przecież ja jej nawet nie tknąłem”.
      Oto minister zdrowia Ewa Kopacz: „Przepraszam, czy to może do mnie pretensje? Proszę nie wskazywać na mnie palcem. Osobiście uważam, że aborcja nie jest żadnym rozwiązaniem. Sama zresztą jestem katoliczką i osobiście ani bym nie zgodziła się na aborcję dla własnego dziecka, ani nigdy bym do aborcji nikogo nie namawiała. A że w życiu bywa różnie? To niczyja wina. Zresztą moja sytuacja jest szczególna. Jestem urzędnikiem państwowym i swoje poglądy siłą rzeczy muszę zostawić za drzwiami swojego urzędu. Jak ktoś może ode mnie wymagać, żebym narzucała innym swój światopogląd?”
      A teraz opinia publiczna: „Cóż można chcieć od nas? Człowiek haruje od rana do nocy, żeby związać koniec z końcem, od czasu do czasu sobie coś ładnego kupić i od pierwszego do pierwszego zasłużyć na tę odrobinę przyjemności. A poglądy? Każdy z nas przecież ma swoje poglądy. A jak człowiek czyta gazety, ogląda telewizję, to przecież trudno powiedzieć, co jest prawdą, a co kłamstwem. Nie każdy musi być znowu taki mądry. Kościół twierdzi, że aborcja to zło. Ale ja, mimo że uważam się za człowieka Kościoła, to wciąż zadaję sobie pytanie: ‘A cóż to jest to zło?’”
     Wystąpiłby tu też z pewnością ten lekarz ginekolog, który zupełnie niedawno przeprowadził aborcje u niejakiej Agaty: „Nie wiem, czego ona się bała. Przecież w dzisiejszych czasach taki zabieg, to nic wielkiego. Rozumiem, że mogła nie mieć pieniędzy. Ale przecież nie ona jedyna. Jest kryzys, bywa ciężko, ale człowiek ma przyjaciół, rodziców. Nie rozumiem, czemu jej nikt nie pomógł. Ale żeby do mnie pretensje. Przecież to nie ja ją udusiłem. Mogę nawet zapewnić, że gdybym wiedział, co się stanie, to wyskrobałbym ją nawet za pół ceny”.
      Mogłaby tez głos zabrać feministka, Magdalena Środa: „To prawdziwa tragedia! Ale czemu ani szkoła, ani Kościół, ani dom, nie uświadomił tej dziewczynie, że to ona przede wszystkim decyduje o swoim życiu? Czemu nikt jej nie powiedział, że nie powinna się bać? Mogła przyjść do nas. Mamy przecież najróżniejsze organizacje, gdzie służymy i radą i pomocą i żadna dziewczyna, czy kobieta nie odejdzie od nas bez odpowiedniej porady. Ale żeby mieć pretensje do nas! Za co? Przecież to nawet nie kobieta ją zabiła. To nie żadna z nas, prawda?”
       I w końcu też na pewno zechciałby coś powiedzieć coś ten Kuba: „Co chcecie ode mnie? No dobra. Udusiłem ja. Ale zdenerwowała mnie. Przecież mogła się tak nie upierać. Wszyscy wiedzą, że aborcja to nic takiego. I gazety to piszą i w telewizji to mówią i różni politycy też swoje wiedzą. A ja mam dopiero dziewiętnaście lat. Przede mną całe życie. Czemu się tak uparła? Co jej szkodziło? Ale tak to jest. To wszystko przez ten Kościół. Mieszają ludziom w głowach i z tego tylko kłopoty”.
      Taka piosenka mi się marzy. Ale – jak mówię – nie można na nią liczyć. Na nic za bardzo nie można liczyć. W świecie, który zajęty jest głównie aspirowaniem, nie ma czasu na sentymenty A o poezji, to już nawet nie wypada myśleć. Wczorajszej nocy, kiedy cała Polska cieszyła się malowanymi jajkami, barankami z ciasta, zastawionymi pięknie stołami, cudowną pogodą, na jednym kraju Polski powódź nie pozwoliła ludziom nawet pewnie złożyć sobie porządnie życzeń. Na drugim końcu naszej Polski, wybuchł pożar w tzw. hotelu społecznym. Rozumiem, że hotel społeczny to takie miejsce, gdzie mieszkają rodziny eksmitowane, choćby z powodu nie płaconego czynszu. Więc część tych rodzin spłonęła. W noc z niedzieli na poniedziałek.
      Prezydent ogłosił żałobę narodową. I się zaczęło liczenie. Właśnie tak. W społeczeństwach aspirujących, jedyne co jako tako się potrafi robić, to liczyć. Przede wszystkim liczyć.
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe