[wywiad] Znana watykanistka o Janie Pawle II: Cechowała go niezwykła harmonia wiary i działania

- Wierni widzieli, że to, co mówi papież Polak, jest spójne z jego działaniami. To była harmonia wiary i działania. Niezwykła wręcz w dzisiejszym świecie integralność - mówi w rozmowie z KAI Valentina Alazraki Crastich. Watykanistka i korespondentka meksykańska. Dziennikarka, która towarzyszyła Janowi Pawłowi II podczas stu jego podróży apostolskich odebrała w tym tygodniu doktorat honoris causa Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.
Jan Paweł II z młodzieżą w Rzymie, 1990 rok [wywiad] Znana watykanistka o Janie Pawle II: Cechowała go niezwykła harmonia wiary i działania
Jan Paweł II z młodzieżą w Rzymie, 1990 rok / wikimedia commons/CC BY-SA 3.0 pl/Gov.pl

Łukasz Kaczyński (KAI): Otrzymała Pani doktorat honoris krakowskiej uczelni papieskiej w uznaniu pracy dziennikarskiej na rzecz biskupów Rzymu oraz Kościoła katolickiego. Czym jest dla Pani to wyróżnienie?

Valentina Alazraki Crastich: - To wielka niespodzianka. Kiedy zaczynałam tę pracę na początku pontyfikatu Jana Pawła II, miałam 23 lata i na pewno nie wyobrażałam sobie, że spotka mnie taki zaszczyt po prawie 45 latach pracy dziennikarskiej związanej z Watykanem. Wyróżnienie ze strony krakowskiej uczelni, której patronuje papież Polak, odbieram jako uznanie sposobu wykonywania przeze mnie pracy dziennikarza, jak i chęci ukazywania przeze mnie ludzkiego oblicza Jana Pawła II, z którym współpracowałam najdłużej. 

Starałam się w swoich relacjach mówić o nim nie tylko jako o papieżu, ale także o człowieku. Żeby moi odbiorcy zobaczyli go jako kogoś bliskiego, wręcz członka ich rodziny. Co więcej, po jego śmierci poczułam się w obowiązku, by dalej mówić o papieżu z Polski. By jego dziedzictwo nie zostało zapomniane, zwłaszcza wśród nowych pokoleń. To nasz obowiązek moralny - przekazywać ludziom nie tylko historię życia św. Jana Pawła II, ale wszystko, co powiedział, napisał i robił oraz opisywać w jaki sposób sprawił, że świat jest lepszy. 

Jednocześnie starałam się, by moja praca zawodowa odzwierciedlała to, że chcę żyć wiarą. By uniwersalne wartości, takie jak godność ludzka, były w niej zawsze obecne, szczególnie przez szacunek i wysłuchanie drugiego człowieka. Nigdy nie powiedziałam żadnego kłamstwa oraz czegoś, czego powiedzieć nie powinnam. Zawsze mówiłam i mówię tylko to, w co wierzę. Ten doktorat traktuję więc jako uhonorowanie mojej pracy zarówno podczas pontyfikatu Jana Pawła II, jak i po jego zakończeniu. 

- Obecnie w mediach trwa ostra debata na temat podejścia św. Jana Pawła II do problemu pedofilii w Kościele. W wywiadzie dla KAI George Weigel stwierdził, że „psychopaci oszukują ludzi, nawet świętych” oraz że każdy, kto sugeruje, że papież Polak świadomie ignorował nadużycia seksualne w Kościele, wykazuje się ignorancją co do charakteru św. Jana Pawła II. Zgadza się Pani z takimi stwierdzeniami?

- Absolutnie. Każdy, kto poznał Jana Pawła II za życia, widział doskonale, jak on funkcjonował. Dlaczego tak mocno Ojciec Święty docierał do ludzi, zwłaszcza młodych, ze swoimi przesłaniem i głoszeniem Ewangelii? Bo wierni widzieli, że to, co mówi papież Polak, jest tym, co robi. To była harmonia wiary i działania. Niezwykła wręcz w dzisiejszym świecie integralność i spójność. 

Kiedy rozpoczęły się głośne skandale seksualne w Kościele, a więc około 2002 r., Jan Paweł II wezwał kardynałów do Rzymu i przedstawił swoją wizję tego, jak należy zarządzać w takich sytuacjach. Jednocześnie trzeba wskazać, że niektórzy z oskarżanych działali bardzo wyrafinowanie oraz że mieli już rozbudowaną sieć wspólników swoich zbrodni zarówno w Watykanie, jak i poza nim. Dzięki temu potrafili oszukiwać w bardzo rozległy sposób, jak na przykład robił to Marcial Maciel Degollado w moim ojczystym Meksyku. 

Mając tego świadomość, jak i znając z bliska Jana Pawła II, a także przeżywając jego proces wyniesienia na ołtarze, myślę, że przyjmowanie, że papież Polak świadomie coś ukrywał czy ignorował w materii nadużyć seksualnych w Kościele, to zakwestionowanie jego osoby, charakteru jego pontyfikatu i wszystkiego, co zrobił. Myślę, że podejmował on działania zawsze, gdy tylko takie tragiczne informacje docierały do niego bezpośrednio. A czy mogło być tak, że nie wszystko do niego trafiało, to już temat odrębny.

- Walka z pedofilią i innym nadużyciami seksualnymi w Kościele trwa. Jak ocenia Pani tę sytuację? Czy Kościół idzie w dobrym kierunku i czy w Pani ocenie społeczeństwa zachodnie zdają sobie sprawę, że to nie jest tylko problem duchownych, ale ogółem całego społeczeństwa?

- Sądzę, że droga działań w tym zakresie została jednoznacznie wyznaczona, ale Kościoły w poszczególnych krajach idą po niej szybciej lub wolniej. Są też niestety państwa, gdzie wciąż neguje się w ogóle istnienie nadużyć seksualnych ze strony duchownych. 

Trzeba mieć świadomość, że to, że nie doszło do ujawienia wielkich skandali, nie oznacza, że nie ma takich zdarzeń. Najważniejsze moim zdaniem jest to, by Kościół naprawdę zrozumiał, że ofiary muszą być zawsze w centrum jakichkolwiek działań. Muszą być wysłuchane, zrozumiane, trzeba im wierzyć i pomagać w procesie uzdrowienia. Bo zadośćuczynienie to pierwsza odpowiedź na wyrządzone krzywdy. 

Po drugie Kościół musi przyjąć, że, niestety, stracił ogromnie wiele wiarygodności przez ukrywanie skandali seksualnych lub zarzucenia mediom, że je one ujawniały. Brak jasnego stanięcia po stronie ofiar sprawia, że media nie będą sprzymierzeńcem Kościoła. Bo wsparcie ofiar to praca, którą Kościół może podjąć właśnie z dziennikarzami. Kościół musi zrozumieć, że ludzie nie przebaczą kłamstwa i ukrywania.

Oczywiście, że nadużycia seksualnie nie dotyczą tylko Kościoła katolickiego i są obecne w różnych grupach społecznych czy nawet w rodzinach, jednak formułowanie takiej odpowiedzi na zarzuty wobec osób duchownych traktowane jest często jako odrzucanie winy. Nie da się ukryć, że od Kościoła i jego przedstawicieli można oczekiwać więcej. Nadużycia seksualne ze strony duchownych to bardzo poważna sprawa. Od lekarza oczekuje się uleczenia, a od kapłana opieki duchowej, a nie krzywdy cielesnej i wynikającej z niej psychicznej.

- Jak z perspektywy wieloletniego doświadczenia dziennikarskiego w Watykanie ocenia Pani obecność tematyki papieskiej w mediach światowych?

- Przed pontyfikatem Jana Pawła II informacje dotyczące Kościoła i urzędu Ojca Świętego były zwięzłe i krótkie. Dzięki papieżowi Polakowi takie wiadomości przeniosły się na pierwsze strony gazet czy później portali internetowych, stawały się też głównymi newsami w telewizji i radiu. Wszystko dzięki jego pracy - myślę, że z uwagi na jego wyjątkowe zdolności medialne, poruszanie aktualnych problemów w swoich kazaniach, które były transmitowane przez media, jak i podróże po całym świecie. Jednocześnie do tych informacji, jakby całkiem naturalnie, dochodziły zagadnienia społeczne, polityczne czy gospodarcze związane z miejscami, do których przybywał. To wszystko sprawiło, że osoba Ojca Świętego z kogoś nieosiągalnego i dalekiego, stała się przyjacielem rodziny w niektórych domach. 

Ten trend odmienił się po objęciu posługi Piotrowej przez Benedykta XVI. Papież ten wszedł w swój pontyfikat spotykając się z wielką liczbą uprzedzeń, jakie media miały do jego osoby jako prefekta Kongregacja Nauki Wiary. Często, jak pamiętamy, określany był rottweilerem wiary. Do tego doszła kulminacja skandali związanych z nadużyciami seksualnymi w Kościele, których szczególne opisywanie przez media rozpoczęło się pod koniec pontyfikatu Jana Pawła II, a także niezrozumienie intencji Benedykta XVI czy błędy w komunikacji. 

Można powiedzieć, że cały jego pontyfikat miał negatywny przekaz medialny. Zapominano, jak wiele dobra duchowego przyniósł ten czas. Zmieniło się to z objęciem Watykanu przez Franciszka, któremu, można wręcz stwierdzić, media wybaczały wszystko - ale też do czasu. Ten „miesiąc miodowy” skończył się wraz z nagłośnieniem skandalu homoseksualnego w Chile 5 lat temu. Niektóre media stały się krytyczne wobec obecnego papieża i trwa to do tej pory. 

- Czy Franciszek radzi sobie z obecnymi wyzwaniami Kościoła?

- Papież Franciszek stał się niejako „wiosną Kościoła”. Zdecydował się zejść do ludzi, bo jest osobą prostolinijną, bezpośrednią i spontaniczną. Sam też podkreśla, że pewne rzeczy tylko zaczyna. Stawia pytania, których wcześniejsi papieże nie zadawali: o świat współczesny, o homoseksualność, o osoby rozwiedzione, ogółem o to, jak zmienia się rzeczywistość i gdzie oraz jaka jest w tym rola Kościoła. Jednocześnie nie daje odpowiedzi. Stawia te pytania i czeka, co się wydarzy. To taka synodalność w drodze. 

Ta metoda jest z jednej strony dobra, bo pokazuje otwartość osoby Ojca Świętego, ale niestety jednocześnie może wprowadzić zagubienie wiernych. Bo rozpoczęta została dyskusja dotycząca niektórych trudnych życiowych problemów członków Kościoła, choć jego powszechna doktryna w żaden sposób się nie zmieniła. Niemniej mentalność, która charakteryzuje papieża Franciszka, jest na urzędzie papieskim dobra, bo pokazuje otwartość Kościoła na wszystkich. Skupienie się też na tej jednej ewangelicznej owcy, które się zagubiła, a nie tylko na pozostałych dziewięćdziesięciu dziewięciu, które w Kościele się dobrze zachowują. Choć doprowadziło to do polaryzacji, z uwagi na obecność w strukturach kościelnych ludzi bardziej tradycyjnych, którzy są w swego rodzaju kontrze do nauczania papieża Franciszka. 

Wielkim wyzwaniem staje się zatem, zwłaszcza po śmierci Benedykta XVI, niedoprowadzenie do realnego rozłamu i podziału w Kościele. Niemniej możemy oczekiwać, że do jakiejś formy konfrontacji dojdzie i pewnie w niedalekiej przyszłości zobaczymy, jakie będą jej rezultaty.

Rozmawiał Łukasz Kaczyński, współpraca Mateusz Zimny / Kraków


 

POLECANE
Drony nad lotniskiem w Kopenhadze. Loty całkowicie wstrzymane z ostatniej chwili
Drony nad lotniskiem w Kopenhadze. Loty całkowicie wstrzymane

Samoloty nie mogą obecnie lądować ani startować na lotnisku Kastrup w Kopenhadze z powodu obecności dronów – poinformowała w poniedziałek wieczorem duńska policja.

Oglądałem wywiad z Trumpem na Fox News, kiedy zobaczyłem depeszę PAP, byłem w szoku tylko u nas
"Oglądałem wywiad z Trumpem na Fox News, kiedy zobaczyłem depeszę PAP, byłem w szoku"

Przy takich polskich mediach, Putin może zwolnić speców od dezinformacji. Obejrzałem rozmowę z Donaldem Trumpem na kanale Fox News. Po kilku godzinach czytam polskie portale i własnym oczom nie wierzę!

Macron: Francja uznaje państwo palestyńskie z ostatniej chwili
Macron: Francja uznaje państwo palestyńskie

Prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił w poniedziałek w Nowym Jorku, że jego kraj uznaje państwo palestyńskie. Wyraził przekonanie, że jest to rozwiązanie, które przyczyni się do pokoju między Palestyńczykami i Izraelczykami.

Rząd Tuska podniesie podatki? Polacy nie mają złudzeń z ostatniej chwili
Rząd Tuska podniesie podatki? Polacy nie mają złudzeń

61,5% Polaków obawia się podwyżek podatków przez rząd Donalda Tuska – wynika z badania United Surveys opublikowanego w poniedziałek przez serwis Wirtualna Polska.

PKO BP wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKO BP wydał pilny komunikat

Uważaj na fałszywe e-maile o temacie: "Prosimy o potwierdzenie danych w celu utrzymania dostępu do usług REF: xxxxx" oraz "Potwierdzenie przelewu" – informuje PKO Bank Polski.

Złota Piłka 2025. Ogłoszono miejsce Roberta Lewandowskiego z ostatniej chwili
Złota Piłka 2025. Ogłoszono miejsce Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski oraz napastnik FC Barcelony, niespodziewanie nie znalazł się nawet w najlepszej dziesiątce plebiscytu Złotej Piłki. Polak zajął dopiero 17. miejsce w prestiżowym plebiscycie.

Sikorski do Rosji: Zostaliście ostrzeżeni, nie przychodźcie ze skargami z ostatniej chwili
Sikorski do Rosji: "Zostaliście ostrzeżeni, nie przychodźcie ze skargami"

– Jeśli kolejna rakieta lub statek powietrzny zostanie zestrzelony, nie przychodźcie tu ze skargami, zostaliście ostrzeżeni – powiedział do Rosji wicepremier Radosław Sikorski w poniedziałek na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ na temat wtargnięcia rosyjskich myśliwców w przestrzeń powietrzną Estonii.

Przedstawiciel Rosji w ONZ wyśmiał rząd Tuska ws. incydentu w Wyrykach z ostatniej chwili
Przedstawiciel Rosji w ONZ wyśmiał rząd Tuska ws. incydentu w Wyrykach

Rosyjska propaganda zrobiła użytek z wystąpienia wiceministra spraw zagranicznych Marcina Bosackiego. Przedstawiciel Rosji przy ONZ wprost nawiązał do słów wiceszefa polskiego resortu spraw zagranicznych.

Prezydent Nawrocki spotkał się z szefową ds. inwestycji Google z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki spotkał się z szefową ds. inwestycji Google

Prezydent Karol Nawrocki spotkał się w poniedziałek w Nowym Jorku z prezes i dyrektor ds. inwestycji spółek Alphabet i Google Ruth Porat.

PKW odrzuciła wnioski Żurka i Kierwińskiego z ostatniej chwili
PKW odrzuciła wnioski Żurka i Kierwińskiego

Państwowa Komisja Wyborcza nie uwzględniła wniosków ministra spraw wewnętrznych i administracji, złożonych na prośbę ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Wnioski dotyczyły odwołania 43 komisarzy wyborczych.

REKLAMA

[wywiad] Znana watykanistka o Janie Pawle II: Cechowała go niezwykła harmonia wiary i działania

- Wierni widzieli, że to, co mówi papież Polak, jest spójne z jego działaniami. To była harmonia wiary i działania. Niezwykła wręcz w dzisiejszym świecie integralność - mówi w rozmowie z KAI Valentina Alazraki Crastich. Watykanistka i korespondentka meksykańska. Dziennikarka, która towarzyszyła Janowi Pawłowi II podczas stu jego podróży apostolskich odebrała w tym tygodniu doktorat honoris causa Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.
Jan Paweł II z młodzieżą w Rzymie, 1990 rok [wywiad] Znana watykanistka o Janie Pawle II: Cechowała go niezwykła harmonia wiary i działania
Jan Paweł II z młodzieżą w Rzymie, 1990 rok / wikimedia commons/CC BY-SA 3.0 pl/Gov.pl

Łukasz Kaczyński (KAI): Otrzymała Pani doktorat honoris krakowskiej uczelni papieskiej w uznaniu pracy dziennikarskiej na rzecz biskupów Rzymu oraz Kościoła katolickiego. Czym jest dla Pani to wyróżnienie?

Valentina Alazraki Crastich: - To wielka niespodzianka. Kiedy zaczynałam tę pracę na początku pontyfikatu Jana Pawła II, miałam 23 lata i na pewno nie wyobrażałam sobie, że spotka mnie taki zaszczyt po prawie 45 latach pracy dziennikarskiej związanej z Watykanem. Wyróżnienie ze strony krakowskiej uczelni, której patronuje papież Polak, odbieram jako uznanie sposobu wykonywania przeze mnie pracy dziennikarza, jak i chęci ukazywania przeze mnie ludzkiego oblicza Jana Pawła II, z którym współpracowałam najdłużej. 

Starałam się w swoich relacjach mówić o nim nie tylko jako o papieżu, ale także o człowieku. Żeby moi odbiorcy zobaczyli go jako kogoś bliskiego, wręcz członka ich rodziny. Co więcej, po jego śmierci poczułam się w obowiązku, by dalej mówić o papieżu z Polski. By jego dziedzictwo nie zostało zapomniane, zwłaszcza wśród nowych pokoleń. To nasz obowiązek moralny - przekazywać ludziom nie tylko historię życia św. Jana Pawła II, ale wszystko, co powiedział, napisał i robił oraz opisywać w jaki sposób sprawił, że świat jest lepszy. 

Jednocześnie starałam się, by moja praca zawodowa odzwierciedlała to, że chcę żyć wiarą. By uniwersalne wartości, takie jak godność ludzka, były w niej zawsze obecne, szczególnie przez szacunek i wysłuchanie drugiego człowieka. Nigdy nie powiedziałam żadnego kłamstwa oraz czegoś, czego powiedzieć nie powinnam. Zawsze mówiłam i mówię tylko to, w co wierzę. Ten doktorat traktuję więc jako uhonorowanie mojej pracy zarówno podczas pontyfikatu Jana Pawła II, jak i po jego zakończeniu. 

- Obecnie w mediach trwa ostra debata na temat podejścia św. Jana Pawła II do problemu pedofilii w Kościele. W wywiadzie dla KAI George Weigel stwierdził, że „psychopaci oszukują ludzi, nawet świętych” oraz że każdy, kto sugeruje, że papież Polak świadomie ignorował nadużycia seksualne w Kościele, wykazuje się ignorancją co do charakteru św. Jana Pawła II. Zgadza się Pani z takimi stwierdzeniami?

- Absolutnie. Każdy, kto poznał Jana Pawła II za życia, widział doskonale, jak on funkcjonował. Dlaczego tak mocno Ojciec Święty docierał do ludzi, zwłaszcza młodych, ze swoimi przesłaniem i głoszeniem Ewangelii? Bo wierni widzieli, że to, co mówi papież Polak, jest tym, co robi. To była harmonia wiary i działania. Niezwykła wręcz w dzisiejszym świecie integralność i spójność. 

Kiedy rozpoczęły się głośne skandale seksualne w Kościele, a więc około 2002 r., Jan Paweł II wezwał kardynałów do Rzymu i przedstawił swoją wizję tego, jak należy zarządzać w takich sytuacjach. Jednocześnie trzeba wskazać, że niektórzy z oskarżanych działali bardzo wyrafinowanie oraz że mieli już rozbudowaną sieć wspólników swoich zbrodni zarówno w Watykanie, jak i poza nim. Dzięki temu potrafili oszukiwać w bardzo rozległy sposób, jak na przykład robił to Marcial Maciel Degollado w moim ojczystym Meksyku. 

Mając tego świadomość, jak i znając z bliska Jana Pawła II, a także przeżywając jego proces wyniesienia na ołtarze, myślę, że przyjmowanie, że papież Polak świadomie coś ukrywał czy ignorował w materii nadużyć seksualnych w Kościele, to zakwestionowanie jego osoby, charakteru jego pontyfikatu i wszystkiego, co zrobił. Myślę, że podejmował on działania zawsze, gdy tylko takie tragiczne informacje docierały do niego bezpośrednio. A czy mogło być tak, że nie wszystko do niego trafiało, to już temat odrębny.

- Walka z pedofilią i innym nadużyciami seksualnymi w Kościele trwa. Jak ocenia Pani tę sytuację? Czy Kościół idzie w dobrym kierunku i czy w Pani ocenie społeczeństwa zachodnie zdają sobie sprawę, że to nie jest tylko problem duchownych, ale ogółem całego społeczeństwa?

- Sądzę, że droga działań w tym zakresie została jednoznacznie wyznaczona, ale Kościoły w poszczególnych krajach idą po niej szybciej lub wolniej. Są też niestety państwa, gdzie wciąż neguje się w ogóle istnienie nadużyć seksualnych ze strony duchownych. 

Trzeba mieć świadomość, że to, że nie doszło do ujawienia wielkich skandali, nie oznacza, że nie ma takich zdarzeń. Najważniejsze moim zdaniem jest to, by Kościół naprawdę zrozumiał, że ofiary muszą być zawsze w centrum jakichkolwiek działań. Muszą być wysłuchane, zrozumiane, trzeba im wierzyć i pomagać w procesie uzdrowienia. Bo zadośćuczynienie to pierwsza odpowiedź na wyrządzone krzywdy. 

Po drugie Kościół musi przyjąć, że, niestety, stracił ogromnie wiele wiarygodności przez ukrywanie skandali seksualnych lub zarzucenia mediom, że je one ujawniały. Brak jasnego stanięcia po stronie ofiar sprawia, że media nie będą sprzymierzeńcem Kościoła. Bo wsparcie ofiar to praca, którą Kościół może podjąć właśnie z dziennikarzami. Kościół musi zrozumieć, że ludzie nie przebaczą kłamstwa i ukrywania.

Oczywiście, że nadużycia seksualnie nie dotyczą tylko Kościoła katolickiego i są obecne w różnych grupach społecznych czy nawet w rodzinach, jednak formułowanie takiej odpowiedzi na zarzuty wobec osób duchownych traktowane jest często jako odrzucanie winy. Nie da się ukryć, że od Kościoła i jego przedstawicieli można oczekiwać więcej. Nadużycia seksualne ze strony duchownych to bardzo poważna sprawa. Od lekarza oczekuje się uleczenia, a od kapłana opieki duchowej, a nie krzywdy cielesnej i wynikającej z niej psychicznej.

- Jak z perspektywy wieloletniego doświadczenia dziennikarskiego w Watykanie ocenia Pani obecność tematyki papieskiej w mediach światowych?

- Przed pontyfikatem Jana Pawła II informacje dotyczące Kościoła i urzędu Ojca Świętego były zwięzłe i krótkie. Dzięki papieżowi Polakowi takie wiadomości przeniosły się na pierwsze strony gazet czy później portali internetowych, stawały się też głównymi newsami w telewizji i radiu. Wszystko dzięki jego pracy - myślę, że z uwagi na jego wyjątkowe zdolności medialne, poruszanie aktualnych problemów w swoich kazaniach, które były transmitowane przez media, jak i podróże po całym świecie. Jednocześnie do tych informacji, jakby całkiem naturalnie, dochodziły zagadnienia społeczne, polityczne czy gospodarcze związane z miejscami, do których przybywał. To wszystko sprawiło, że osoba Ojca Świętego z kogoś nieosiągalnego i dalekiego, stała się przyjacielem rodziny w niektórych domach. 

Ten trend odmienił się po objęciu posługi Piotrowej przez Benedykta XVI. Papież ten wszedł w swój pontyfikat spotykając się z wielką liczbą uprzedzeń, jakie media miały do jego osoby jako prefekta Kongregacja Nauki Wiary. Często, jak pamiętamy, określany był rottweilerem wiary. Do tego doszła kulminacja skandali związanych z nadużyciami seksualnymi w Kościele, których szczególne opisywanie przez media rozpoczęło się pod koniec pontyfikatu Jana Pawła II, a także niezrozumienie intencji Benedykta XVI czy błędy w komunikacji. 

Można powiedzieć, że cały jego pontyfikat miał negatywny przekaz medialny. Zapominano, jak wiele dobra duchowego przyniósł ten czas. Zmieniło się to z objęciem Watykanu przez Franciszka, któremu, można wręcz stwierdzić, media wybaczały wszystko - ale też do czasu. Ten „miesiąc miodowy” skończył się wraz z nagłośnieniem skandalu homoseksualnego w Chile 5 lat temu. Niektóre media stały się krytyczne wobec obecnego papieża i trwa to do tej pory. 

- Czy Franciszek radzi sobie z obecnymi wyzwaniami Kościoła?

- Papież Franciszek stał się niejako „wiosną Kościoła”. Zdecydował się zejść do ludzi, bo jest osobą prostolinijną, bezpośrednią i spontaniczną. Sam też podkreśla, że pewne rzeczy tylko zaczyna. Stawia pytania, których wcześniejsi papieże nie zadawali: o świat współczesny, o homoseksualność, o osoby rozwiedzione, ogółem o to, jak zmienia się rzeczywistość i gdzie oraz jaka jest w tym rola Kościoła. Jednocześnie nie daje odpowiedzi. Stawia te pytania i czeka, co się wydarzy. To taka synodalność w drodze. 

Ta metoda jest z jednej strony dobra, bo pokazuje otwartość osoby Ojca Świętego, ale niestety jednocześnie może wprowadzić zagubienie wiernych. Bo rozpoczęta została dyskusja dotycząca niektórych trudnych życiowych problemów członków Kościoła, choć jego powszechna doktryna w żaden sposób się nie zmieniła. Niemniej mentalność, która charakteryzuje papieża Franciszka, jest na urzędzie papieskim dobra, bo pokazuje otwartość Kościoła na wszystkich. Skupienie się też na tej jednej ewangelicznej owcy, które się zagubiła, a nie tylko na pozostałych dziewięćdziesięciu dziewięciu, które w Kościele się dobrze zachowują. Choć doprowadziło to do polaryzacji, z uwagi na obecność w strukturach kościelnych ludzi bardziej tradycyjnych, którzy są w swego rodzaju kontrze do nauczania papieża Franciszka. 

Wielkim wyzwaniem staje się zatem, zwłaszcza po śmierci Benedykta XVI, niedoprowadzenie do realnego rozłamu i podziału w Kościele. Niemniej możemy oczekiwać, że do jakiejś formy konfrontacji dojdzie i pewnie w niedalekiej przyszłości zobaczymy, jakie będą jej rezultaty.

Rozmawiał Łukasz Kaczyński, współpraca Mateusz Zimny / Kraków



 

Polecane
Emerytury
Stażowe