[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Jestem gejem. Nie paraduję. Dlaczego?

W miniony weekend ulicami przeszła tzw. Parada Równości. Mnie w niej nie było, mimo, że jestem homoseksualnym mężczyzną. Dlaczego? Czemu nie paraduję, choć kiedyś paradowałem?
Obchody
Obchody "Miesiąca Dumy" w Bangkoku / EPA/NARONG SANGNAK Dostawca: PAP/EPA

Moja pierwsza Parada

Mam osiemnaście lat. Jestem w końcu dorosły. I jestem na mojej pierwszej Paradzie Równości. Od dawna tego chciałem!

Niosę ze sobą transparent, odpowiadający na wulgarne pytanie Romana Giertycha, który obecnie jest u szczytu swojej kariery. “Czy d*py was nie bolą?” - ironizował Giertych niedawno, a jego pytanie wybrzmiało echem aprobaty i dezaprobaty w mediach. „Nie, d*py nas nie bolą!” - można więc przeczytać na moim transparencie. Sam transparent nie jest jednak mój: zrobił go ktoś z grupy Młodych Socjalistów, z którymi maszeruję, bo moja kuzynka wstąpiła w ich szeregi. Kiedy transparent był gotowy, nikt nie chciał go ponieść, robię to więc ja. Mnie on bawi, mnie on nie przeszkadza.

Parada trwa kilka godzin. Idziemy przez miasto, mijając różne domy. Niektórzy gapie wychylający się przez okna, patrzą na nas z pogardą. Większość jednak jest pozytywnie nastawiona. Wkraczając na warszawską Pragę, widzimy nawet szpital pełen pielęgniarek, które masowo solidaryzują się z naszym pochodem.

Oficjalna kontrmanifestacja jest mała: może kilkanaście osób? Większość z zasilających ją uczestników grozi nam hasłami o piekle. Część wymachuje też prostackimi szyldami z „zakazem p*dałowania”, na których jeden mężczyzna uprawia seks analny z drugim. Najbardziej agresywni z kontrmanifestacji rzucają w nas małymi kamykami i jajkami, najczęściej – na szczęście! - chybiając. Jedno z jajek ląduje jednak w wózku z dzieckiem kobiety, która albo szła z nami, albo tylko chciała przecisnąć się między obiema grupami. Śpiący w wózku niemowlak zaczyna płakać, a matka – panikować. My idziemy dalej.

Nie mam w tym momencie większych zastrzeżeń do Parady: wbrew temu, przed czym przestrzegały prawicowe media, większość z nas to normalni ludzie. Maszerujemy zwyczajnie ubrani, a nasze wymagania nie są wygórowane. Większość stara się przekazać Polsce, że geje i lesbijki są ludźmi jak wszyscy inni i pragną zauważenia. To, co nas różni, to nasze miłości: chcemy być w związkach z osobami tej samej płci. I to te związki – oraz ich sformalizowanie – są fokusem tej Parady, a przynajmniej moim.

Jedyna dziwność zaczyna się na końcu Parady, jeżeli nie liczyć tęczowego husarza na jej szpiclu. Z tyłu idą bowiem drag queeny, transwestyci (nikt w tym momencie nie mówi o „osobach trans”) oraz organizacje parodiujące katolickie ryty. Ten dziwny tył odpycha mnie i wprawia w zakłopotanie.

Po co ubrali się jak dziwolągi? Po co te hasła z papieżem? To te klauny potem będą pokazywane w mediach! - zwracam uwagę jednego z idących obok socjalistów. On tłumaczy mi, że na Paradzie nie wolno nikogo wykluczać.

Ja kiwam głową, ale nie jestem przekonany. Nie boję się, że to ta grupa zdominuje Paradę. Boję się raczej, że robienie z siebie chodzącego cyrku gryzie się z tym, co ja sam chciałbym przekazać swoją obecnością innym.

Ostatecznie jednak kasuję facetów przebranych za parodie kobiet z mojego umysłu. To szczęśliwy dzień, dzień nadziei i nie warto sobie psuć humoru. Ostatecznie: my tu walczymy o Równość, Wolność i Tolerancję! I gdy Parada się kończy, mam wrażenie, że swoim chodem zmieniłem świat na lepszy.

 

Moja pierwsza Parada w Berlinie

Mam dwadzieścia pięć lat. Nie jestem już młody. I jestem na mojej pierwszej Paradzie Równości w Berlinie, czyli na CSD. I nie jestem pewien, czy chcę tu być.

Tym razem nie niosę ze sobą żadnego transparentu. Zamiast tego staram się gadać z ludźmi, większość nie ma jednak ochoty na poważną rozmowę. Nie jestem tu jednak też bez żadnych symboli. Na mojej piersi, zawieszona przez ramię zwisa bowiem skórzana szarfa, którą wygrałem w konkursie Mr Bear Poland: zostałem Vice. Mr Bear Poland to konkurs na „męskich gejów”: takich z brodą, owłosionych, może trochę bardziej przy tuszy. Taki konkurs na Miss, tylko w bardziej obciachowej, miśkowej, gejowskiej wersji. Jednoczesna żenada, ale też oficjalne włączenie w środowisko aktywistów – coś, czego długo szukałem.

Nie szukałem jednak tego, co samo do mnie przyszło na niemieckiej paradzie: golasy. Rozebrani bowiem do naga ludzie mijają mnie po lewej i prawej, gdy demonstracja wkracza do Tiergarten, wielkiego parku. Część z nich znika szybko na stronę, by tam – na oczach wszystkich – załatwiać czynności fizjologiczne i kopulować.

Obok mnie idą znowu socjaliści. To jednak wydanie o wiele bardziej hardcorowe, niż banda dzieciaków, którą kilka lat wstecz poznałem w Warszawie: ci nie wstydzą się wznosić komunistycznych haseł, nawoływać do przewrotu, domagać się wywłaszczeń i rewolucji. Tutaj obleśna larwa już dojrzała, przepoczwarzenie było pełne.

Za mną idą – jak i w Warszawie – transwestyci. I osoby trans. I transseksualiści. I osoby niebinarne. I osoby apłciowe. I dwupłciowcy. Trójpłciowcy. Gender-płynni, aseksualni, poliamoryści, skórzani fetyszyści, wielbiciele otyłości, feministki, aborcjonistki, wojujący ateiści, aktywiści końca ludzkości i ludzie poprzebierani za psy. I każdy dokłada swoją cegiełkę do Wieży Babel.

 

Już nie chodzę na Parady

Mam ponad trzydzieści lat. I oglądam relacje z tegorocznej Parady Równości. Cieszę się, że mnie tam nie. Bo zalewa mnie wysoka fala wstydu cudzego.

Widzę masę dzieciaków, którym nie mogę wypomnieć wieku: sam kiedyś taki byłem. Uderza mnie jednak ich odrealnienie. Może stałem się starym dziadem, który narzeka na młodzież i spadającą jakość chleba, a może to jednak oni są kompletnie odklejeni. Wybieram egoistycznie drugą interpretację z tej uproszczonej dychotomii.

Pamiętam, że ja w ich wieku chciałem normalizacji, nie udziwnienia. Nie mam im za złe buntu i wulgarności – sam niosłem wtedy chamski transparent – ale nie widzę w ich buncie sensu. Mój był przeciwko niesprawiedliwości konkretnego tabu, ich zdaje się być przeciwko wszelkim normom. Ja chciałem związków partnerskich, oni chcą sobie zmieniać płeć i transować dzieci.

Widzę polityków, którymi gardzę. Wielu z nich paradowało może i ze mną dekadę wcześniej, ale wtedy jeszcze o nich nic nie wiedziałem. Teraz marszczę nos, przyglądając się starym komuchom, którzy męczyli gejów, a dziś idą z hasłami Miłości i Równości na ustach. Rzygać mi się chcę, kiedy na nich patrzę, bo widzę w nich tylko obłudę.

Obok nich drepczą aktywiści, których ja znam jako kłamców. Swoimi sztucznymi uśmiechami i twarzami pełnymi narcystycznego samozachwytu promują oni skompromitowane organizacje. Jedna z nich, której transparent wchodzi mi na ekran, próbowała mnie zniszczyć, publikując oszczerstwa na mój temat. Ta wlokąca się za nią próbuje natomiast od dawna zniszczyć Polskę, serwując zagranicznym i rodzimym mediom fakenewsy o „wepchnięciu pod tramwaj” genderowej aktywistki. Jak ci ludzie się nie wstydzą? - pytam sam siebie.

Wyszukuję na szybko postulaty Parady: są absurdalne! Specjalna ochrona dla mniejszości, cenzura dla większości, hasła aborcyjne, feministyczne i – oczywiście! - ideologia gender. Gender jest w tym roku tak ważny, że żądania go dotyczące otwierają listę pretensji zwanej postulatami.

To przesunięcie znajduje swoje odzwierciedlenie w strukturze Parady: clowny, dziwolągi i transwe..., pardon! Kochane trans osóbki idą tym razem na czele przemarszu. I w jego środku. I na samym końcu. W tym roku są wszędzie.

Wszędzie są też hasła skrajnie lewicowe. Jakieś pierdoły o re-edukacji społeczeństwa, marzenia o przewrocie, próby zniszczenia rodziny i religii. Próżno też szukać tu jakiegoś indywidualizmu, bo wszyscy mówią jednym głosem: głosem Marksa, odbijającym się po ścianach historii.

W tym momencie wiem więc: pytanie nie brzmi „czemu ja nie paraduję?” Pytanie brzmi: czemu niby miałbym w czymś takim paradować?


 

POLECANE
Niemcy chcą wprowadzić limity liczby uczniów-migrantów na szkołę tylko u nas
Niemcy chcą wprowadzić limity liczby uczniów-migrantów na szkołę

Niemiecka minister edukacji Karin Prien podkreśliła, że Niemcy borykają się z problemami wynikającymi z niekontrolowanej migracji. Wskazała na konieczność przyspieszenia nauki języka niemieckiego przez dzieci imigrantów, co jest kluczowe dla ich integracji. Niemiecka gazeta der Tagesspiegel napisała, że w grę wchodzi ewentualny limit do 40% migrantów na szkołę.

Najnowszy sondaż parlamentarny. PiS i KO łeb w łeb z ostatniej chwili
Najnowszy sondaż parlamentarny. PiS i KO łeb w łeb

Koalicja Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość niemal zrównują się w najnowszym badaniu poparcia dla partii politycznych, przeprowadzonych przez pracownię Opinia24. Trzecie miejsce na podium zajęła Konfederacja.

Rubio: Straty Rosji na froncie gwałtownie wzrosły z ostatniej chwili
Rubio: Straty Rosji na froncie gwałtownie wzrosły

Szef resortu spraw zagranicznych USA Marco Rubio oświadczył, że straty ponoszone przez Rosję na froncie wojny z Ukrainą gwałtownie wzrosły od początku roku. Według niego od stycznia Rosja straciła 100 tys. żołnierzy. Wypowiedź Rubio przytoczył w piątek portal Moscow Times.

Marszałek rezygnuje ze stanowiska. Powód: niebezpieczna jazda samochodem z ostatniej chwili
Marszałek rezygnuje ze stanowiska. Powód: niebezpieczna jazda samochodem

Marcin Jabłoński, marszałek województwa lubuskiego z PO, podał się do dymisji. To konsekwencja wyjątkowo niebezpiecznej jazdy i kolizji drogowej, do której doprowadził pod koniec czerwca.  

Wiadomości
Wielcy Polacy w nietypowych dziedzinach

Gdy myślimy o polskich sukcesach na arenie międzynarodowej, najczęściej przychodzą nam do głowy wybitni sportowcy, naukowcy, artyści czy politycy. To naturalne. Jednak obok wielkich i dobrze znanych nazwisk istnieje cały świat mniej typowych dziedzin, w których Polacy również błyszczą. I to często w sposób, który zaskakuje nawet osoby uważnie śledzące życie publiczne.

Ewakuacja pacjentów z OIOM. Woda wlewa się na oddział  z ostatniej chwili
Ewakuacja pacjentów z OIOM. Woda wlewa się na oddział 

Pacjenci Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej w Szpitalu Powiatowym w Giżycku (woj. warmińsko-mazurskie) zostali ewakuowani. Powodem tej decyzji były obfite opady deszczu, które doprowadziły do zalania parteru, gdzie znajduje się oddział z chorymi podłączonymi do aparatury. Pacjenci zostali przewiezieni do innych szpitali w województwie warmińsko-mazurskim. 

Dziewięciu europejskich premierów ma dość kagańca ETPCz. Napisali list z ostatniej chwili
Dziewięciu europejskich premierów ma dość kagańca ETPCz. Napisali list

Dziewięciu premierów europejskich rządów napisało list otwarty do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka o „nową interpretację” Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r. List zainicjowały premier Włoch Giorgia Melonii oraz Danii Mette Frederiksen. Widnieje pod nim także podpis polskiego premiera Donalda Tuska.

Krzysztof Bosak o oczekiwaniach wobec Ukrainy: Zakaz tego kultu z ostatniej chwili
Krzysztof Bosak o oczekiwaniach wobec Ukrainy: Zakaz tego kultu

– Wierzymy, że pojednanie jest możliwe tylko na prawdzie, której obecnie brakuje – mówił wicemarszałek Sejmu, lider Konfederacji Krzysztof Bosak w związku z przypadającą w piątek 82. rocznicą kulminacji zbrodni wołyńskiej. – Oczekujemy zgody na ekshumacje i zaprzestania kultu zbrodniarzy – dodał.

Poseł PiS o wypowiedzi Brauna ws. Auschwitz. Czy jest zdolność koalicyjna? z ostatniej chwili
Poseł PiS o wypowiedzi Brauna ws. Auschwitz. Czy jest "zdolność koalicyjna"?

– Wypowiedź Grzegorza Brauna negująca dokonywanie ludobójstwa w Auschwitz to jest absolutny skandal – ocenił w piątek poseł PiS, b. wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Pytany o to, czy w związku z tym Braun stracił zdolność koalicyjną, poseł PiS odpowiedział, że ''nie ma takiego tematu''.

Karol Nawrocki: 11 lipca symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: 11 lipca symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA

„11 lipca 1943 r. symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA” – ocenił prezydent elekt Karol Nawrocki w mijającą w piątek 82. rocznicę kulminacji zbrodni wołyńskiej. „Dla nas, Polaków, ten dzień to czas refleksji i modlitwy, wspomnienia bestialsko zamordowanych dzieci, kobiet i starców” – dodał.

REKLAMA

[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Jestem gejem. Nie paraduję. Dlaczego?

W miniony weekend ulicami przeszła tzw. Parada Równości. Mnie w niej nie było, mimo, że jestem homoseksualnym mężczyzną. Dlaczego? Czemu nie paraduję, choć kiedyś paradowałem?
Obchody
Obchody "Miesiąca Dumy" w Bangkoku / EPA/NARONG SANGNAK Dostawca: PAP/EPA

Moja pierwsza Parada

Mam osiemnaście lat. Jestem w końcu dorosły. I jestem na mojej pierwszej Paradzie Równości. Od dawna tego chciałem!

Niosę ze sobą transparent, odpowiadający na wulgarne pytanie Romana Giertycha, który obecnie jest u szczytu swojej kariery. “Czy d*py was nie bolą?” - ironizował Giertych niedawno, a jego pytanie wybrzmiało echem aprobaty i dezaprobaty w mediach. „Nie, d*py nas nie bolą!” - można więc przeczytać na moim transparencie. Sam transparent nie jest jednak mój: zrobił go ktoś z grupy Młodych Socjalistów, z którymi maszeruję, bo moja kuzynka wstąpiła w ich szeregi. Kiedy transparent był gotowy, nikt nie chciał go ponieść, robię to więc ja. Mnie on bawi, mnie on nie przeszkadza.

Parada trwa kilka godzin. Idziemy przez miasto, mijając różne domy. Niektórzy gapie wychylający się przez okna, patrzą na nas z pogardą. Większość jednak jest pozytywnie nastawiona. Wkraczając na warszawską Pragę, widzimy nawet szpital pełen pielęgniarek, które masowo solidaryzują się z naszym pochodem.

Oficjalna kontrmanifestacja jest mała: może kilkanaście osób? Większość z zasilających ją uczestników grozi nam hasłami o piekle. Część wymachuje też prostackimi szyldami z „zakazem p*dałowania”, na których jeden mężczyzna uprawia seks analny z drugim. Najbardziej agresywni z kontrmanifestacji rzucają w nas małymi kamykami i jajkami, najczęściej – na szczęście! - chybiając. Jedno z jajek ląduje jednak w wózku z dzieckiem kobiety, która albo szła z nami, albo tylko chciała przecisnąć się między obiema grupami. Śpiący w wózku niemowlak zaczyna płakać, a matka – panikować. My idziemy dalej.

Nie mam w tym momencie większych zastrzeżeń do Parady: wbrew temu, przed czym przestrzegały prawicowe media, większość z nas to normalni ludzie. Maszerujemy zwyczajnie ubrani, a nasze wymagania nie są wygórowane. Większość stara się przekazać Polsce, że geje i lesbijki są ludźmi jak wszyscy inni i pragną zauważenia. To, co nas różni, to nasze miłości: chcemy być w związkach z osobami tej samej płci. I to te związki – oraz ich sformalizowanie – są fokusem tej Parady, a przynajmniej moim.

Jedyna dziwność zaczyna się na końcu Parady, jeżeli nie liczyć tęczowego husarza na jej szpiclu. Z tyłu idą bowiem drag queeny, transwestyci (nikt w tym momencie nie mówi o „osobach trans”) oraz organizacje parodiujące katolickie ryty. Ten dziwny tył odpycha mnie i wprawia w zakłopotanie.

Po co ubrali się jak dziwolągi? Po co te hasła z papieżem? To te klauny potem będą pokazywane w mediach! - zwracam uwagę jednego z idących obok socjalistów. On tłumaczy mi, że na Paradzie nie wolno nikogo wykluczać.

Ja kiwam głową, ale nie jestem przekonany. Nie boję się, że to ta grupa zdominuje Paradę. Boję się raczej, że robienie z siebie chodzącego cyrku gryzie się z tym, co ja sam chciałbym przekazać swoją obecnością innym.

Ostatecznie jednak kasuję facetów przebranych za parodie kobiet z mojego umysłu. To szczęśliwy dzień, dzień nadziei i nie warto sobie psuć humoru. Ostatecznie: my tu walczymy o Równość, Wolność i Tolerancję! I gdy Parada się kończy, mam wrażenie, że swoim chodem zmieniłem świat na lepszy.

 

Moja pierwsza Parada w Berlinie

Mam dwadzieścia pięć lat. Nie jestem już młody. I jestem na mojej pierwszej Paradzie Równości w Berlinie, czyli na CSD. I nie jestem pewien, czy chcę tu być.

Tym razem nie niosę ze sobą żadnego transparentu. Zamiast tego staram się gadać z ludźmi, większość nie ma jednak ochoty na poważną rozmowę. Nie jestem tu jednak też bez żadnych symboli. Na mojej piersi, zawieszona przez ramię zwisa bowiem skórzana szarfa, którą wygrałem w konkursie Mr Bear Poland: zostałem Vice. Mr Bear Poland to konkurs na „męskich gejów”: takich z brodą, owłosionych, może trochę bardziej przy tuszy. Taki konkurs na Miss, tylko w bardziej obciachowej, miśkowej, gejowskiej wersji. Jednoczesna żenada, ale też oficjalne włączenie w środowisko aktywistów – coś, czego długo szukałem.

Nie szukałem jednak tego, co samo do mnie przyszło na niemieckiej paradzie: golasy. Rozebrani bowiem do naga ludzie mijają mnie po lewej i prawej, gdy demonstracja wkracza do Tiergarten, wielkiego parku. Część z nich znika szybko na stronę, by tam – na oczach wszystkich – załatwiać czynności fizjologiczne i kopulować.

Obok mnie idą znowu socjaliści. To jednak wydanie o wiele bardziej hardcorowe, niż banda dzieciaków, którą kilka lat wstecz poznałem w Warszawie: ci nie wstydzą się wznosić komunistycznych haseł, nawoływać do przewrotu, domagać się wywłaszczeń i rewolucji. Tutaj obleśna larwa już dojrzała, przepoczwarzenie było pełne.

Za mną idą – jak i w Warszawie – transwestyci. I osoby trans. I transseksualiści. I osoby niebinarne. I osoby apłciowe. I dwupłciowcy. Trójpłciowcy. Gender-płynni, aseksualni, poliamoryści, skórzani fetyszyści, wielbiciele otyłości, feministki, aborcjonistki, wojujący ateiści, aktywiści końca ludzkości i ludzie poprzebierani za psy. I każdy dokłada swoją cegiełkę do Wieży Babel.

 

Już nie chodzę na Parady

Mam ponad trzydzieści lat. I oglądam relacje z tegorocznej Parady Równości. Cieszę się, że mnie tam nie. Bo zalewa mnie wysoka fala wstydu cudzego.

Widzę masę dzieciaków, którym nie mogę wypomnieć wieku: sam kiedyś taki byłem. Uderza mnie jednak ich odrealnienie. Może stałem się starym dziadem, który narzeka na młodzież i spadającą jakość chleba, a może to jednak oni są kompletnie odklejeni. Wybieram egoistycznie drugą interpretację z tej uproszczonej dychotomii.

Pamiętam, że ja w ich wieku chciałem normalizacji, nie udziwnienia. Nie mam im za złe buntu i wulgarności – sam niosłem wtedy chamski transparent – ale nie widzę w ich buncie sensu. Mój był przeciwko niesprawiedliwości konkretnego tabu, ich zdaje się być przeciwko wszelkim normom. Ja chciałem związków partnerskich, oni chcą sobie zmieniać płeć i transować dzieci.

Widzę polityków, którymi gardzę. Wielu z nich paradowało może i ze mną dekadę wcześniej, ale wtedy jeszcze o nich nic nie wiedziałem. Teraz marszczę nos, przyglądając się starym komuchom, którzy męczyli gejów, a dziś idą z hasłami Miłości i Równości na ustach. Rzygać mi się chcę, kiedy na nich patrzę, bo widzę w nich tylko obłudę.

Obok nich drepczą aktywiści, których ja znam jako kłamców. Swoimi sztucznymi uśmiechami i twarzami pełnymi narcystycznego samozachwytu promują oni skompromitowane organizacje. Jedna z nich, której transparent wchodzi mi na ekran, próbowała mnie zniszczyć, publikując oszczerstwa na mój temat. Ta wlokąca się za nią próbuje natomiast od dawna zniszczyć Polskę, serwując zagranicznym i rodzimym mediom fakenewsy o „wepchnięciu pod tramwaj” genderowej aktywistki. Jak ci ludzie się nie wstydzą? - pytam sam siebie.

Wyszukuję na szybko postulaty Parady: są absurdalne! Specjalna ochrona dla mniejszości, cenzura dla większości, hasła aborcyjne, feministyczne i – oczywiście! - ideologia gender. Gender jest w tym roku tak ważny, że żądania go dotyczące otwierają listę pretensji zwanej postulatami.

To przesunięcie znajduje swoje odzwierciedlenie w strukturze Parady: clowny, dziwolągi i transwe..., pardon! Kochane trans osóbki idą tym razem na czele przemarszu. I w jego środku. I na samym końcu. W tym roku są wszędzie.

Wszędzie są też hasła skrajnie lewicowe. Jakieś pierdoły o re-edukacji społeczeństwa, marzenia o przewrocie, próby zniszczenia rodziny i religii. Próżno też szukać tu jakiegoś indywidualizmu, bo wszyscy mówią jednym głosem: głosem Marksa, odbijającym się po ścianach historii.

W tym momencie wiem więc: pytanie nie brzmi „czemu ja nie paraduję?” Pytanie brzmi: czemu niby miałbym w czymś takim paradować?



 

Polecane
Emerytury
Stażowe