[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Alberto Piedra, RIP: Wspomnienia

Ludzie drodzy nam żyją tak długo, jak my żyjemy, albo przynajmniej tak długo, jak pamięć nasza utrzymuje ich przy życiu. Naturalnie nasze częste czy nawet rzadkie stosunki z drogimi nam pomagają w podtrzymywaniu żagwi pamięci przy życiu. Gdy żyjemy blisko nich, odwiedzajmy ich. Gdy są daleko, dzwońmy, kontaktujmy się.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Alberto Piedra, RIP: Wspomnienia
/ foto T. Gutry

Jak ich zabraknie, nieuchronnie, będzie nam żal. Szkoda nam się zrobi, że więcej czasu z nimi nie spędziliśmy, że nie dzwoniliśmy częściej. Brzmi to banalnie, nawet trywialnie, ale przecież wciąż chwyta za serce. To taki sposób, aby pomóc nam dać sobie radę z naszą stratą.

Wierzymy, a przynajmniej niektórzy z nas wierzą, że ci, którzy odeszli, są teraz w lepszym świecie. Ale jakoś nie jesteśmy w stanie pozwolić im odejść. Żal napotyka putkę, przepastną dziurę, którą tylko oni – ci, których już nie ma – mogliby zapełnić.

Piszę to o przyjacielu, koledze z pracy i moim mentorze. Alberto Piedra (29 stycznia 1926 – 20 grudnia 2021) nie był jedynym w drużynie gwiazd, które stały się Ojcami Współzałożycielami naszej uczelni: The Institute of World Politics w Waszyngtonie, DC. Chodzi mi o takie indywidualności jak Herb Romerstein, Walter Jajko czy Tom Melady. Tęsknię za każdym – z innych powodów, a za Alberto z następujących.

W IWP od 1999 r. Alberto Piedra był szefem katedry Ekonomii Politycznej im. Donalda E. Bentley’ego (śp. pan Bentley to osobna historia, a raczej człowiek-legenda – miliarder, filantrop, nawet wspomagał Politechnikę Gdańską). Alberto przeszedł do nas z Catholic University of America, gdzie pracował jako dziekan wydziału ekonomii od 1963 r. Wykładał etykę businesu i historię myśli ekonomicznej. Wcześniej, między 1955 a 1956 r., ekonomię w Universidad Catolica de Santo Tomas de Villanueva w Hawanie na Kubie.

Poznałem Alberto jakieś 20 lat temu, gdy przybyłem, aby służyć w Institute of World Politics. Uczył wtedy filozofii, klasyków: Arystotelesa, Platona, Św. Augustyna, Św. Tomasza z Akwinu. Promieniowało od Alberto szczęście, a powitał mnie jak najserdeczniej.

Od razu się zaprzyjaźniliśmy. Zwracałem się do niego „Wasza Ekscelencjo”, bo otrzymał tytuł ambasadora jeszcze w latach 80. Alberto to jedyna osoba, która służyła jako minister w rządach zarówno Fidela Castro, jak i Ronalda Reagana…

Alberto znał się na wielu sprawach ezoterycznych, a w tym polskich. Chyba już przy pierwszym spotkaniu powiedział mi, że jego rodzice znali Ignacego Paderewskiego, premiera i słynnego pianistę. W tamtych czasach był supergwiazdą – połączeniem Elvisa Presleya i Michaela Jacksona. Państwo Piedra poznali maestra w czasie swojej transatlantyckiej podróży poślubnej we wczesnych latach 20. Oczarowani słuchali, jak gra, zasiadali z nim do obiadów, delektowali się konwersacją z nim. Wielkie wrażenie, jakie wywarł na nich, tylko wzmocniło ich fascynację katolicką Polską.

Alberto wtajemniczył mnie, że jego rodzice od dawna byli wielkimi fanami Rzeczypospolitej. Wiedzieli całkiem wiele o polskich sprawach. I dzielili się tą wiedzą ze swoimi dziećmi. Imponowało mi to, ale zaciekawiło jednocześnie, skąd taka wiedza. Z Sienkiewicza? Jasne, że znali noblistę, dostałem odpowiedź. Ale głównie wiedza o Polsce pochodziła z cotygodniowego felietonu o Polsce w hiszpańskiej gazecie pt. „ABC”.   Przedrukowywano to w wielu gazetach w Ameryce Łacińskiej. Autorką była Doña Sofía Guadalupe Pérez Casanova – pisarka, poetka, dziennikarka. – Ha! Wykrzyknąłem – Pani Zofia Lutosławska, małżonka profesora Wincentego Lutosławskiego. Alberto uśmiechnął się swoim ciepłym uśmiechem. Powiedział mi też kiedyś o swoim bodaj najprzyjemniejszym wspomnieniu (poza rodziną). Działo się to w późnych latach 80. Jan Paweł II zaprosił go w Watykanie na prywatną mszę świętą: tylko dla Alberto i jego żony. Świadkowie historii.

Nasze wspólne relacje z Alberto to żarty i swawole przerywane poważnymi sprawami. „To całkowita katastrofa” stało się jego najczęstrzym komentarzem o polityce, społeczeństwie, gospodarce i kulturze w USA i na świecie – szczególnie zachodnim. No nic.

Dowcipkowaliśmy sobie często, zwykle „ezoterycznie” z odniesieniem do niezrozumiałych dla innych wydarzeń historycznych. Śpiewaliśmy sobie czasami piosenki, zwykle po hiszpańsku. „Por Dios, por la Patria y el Rey” (Za Boga, za Ojczyznę i Króla) to była jego ulubiona – karlistowski „Marsz Oriamendi”, hymn z XIX w. Karliści byli (są) zdecentralizowanymi katolickimi monarchistami. Naturalnie śpiewaliśmy też inne piosenki – w kilku europejskich językach.

To wszystko miało intymny związek z życiem Alberto. Urodził się na Kubie. Jak przystało na historyczną rodzinę z koneksjami w Starym Kraju, Hiszpanii, państwo Piedra pojechali do Madrytu, aby wychować i wykształcić tam swoje dzieci. Pierwszym świadomym wspomnieniem Alberto był płonący kościół. Podpalacze to albo anarchiści, albo komuniści. Wnet krwawa lewacka rewolta zapłonęła w Asturii. Została brutalnie stłumiona przez wojsko.

To było w 1934 r. Rodzice Alberto zdecydowali się na przeprowadzkę do Szwajcarii. Dwa lata potem w Hiszpanii wybuchła rewolucja i straszliwa wojna domowa. Z oddali mój przyjaciel i jego rodzina naturalnie stanęli po stronie nacjonalistycznej krucjaty przeciw czerwonym. Nigdy nie przestał wspominać, że pro-stalinowska strona wymordowała ponad 6000 niewinnych księży i zakonnic oraz zniszczyła dziesiątki tysięcy kościołów. Aż do końca na jego biurku w pracy leżał medal z podobizną Generała Franco.

Tymczasem do późnych lat 30. chłopiec i jego rodzeństwo uczęszczali do szkół w Szwajcarii. Wybuchła II wojna światowa. Sympatie Piedrów były naturalnie po stronie katolickiej Polski. W 1940 r. Niemcy zaatakowali Francję. Rodzina Kubańczyków zdecydowała się na wyścig do morza, przeciwko zwycięskim armiom Hitlera. Udało im się. Powrócili do domu na Kubę, zostawiając skrwawiony Stary Kontynent za sobą.

Alberto posłano do elitarnej szkoły średniej, a potem na uniwersytet. Udało mu się w końcu uzyskać trzy doktoraty: z prawa (Universytet Hawański, Kuba, 1951), ekonomii politycznej (Uniwersytet Madrycki, 1957) oraz ekonomii (Georgetown University, 1962). Rodzice wbili mu w głowę – tak jak moja mama z ojcem – że jedna z najważniejszych spraw w życiu to edukacja. Ludzie źli nie mogą nam tego zabrać. Skonfiskować mogą wszystko, ale nie wiedzę.

Wiedza jest naszym najcenniejszym towarem. Jak mój kolega Michael Miabach stale powtarza, że słowo „kapitalizm” nie pochodzi od „kapitału”, ale od słowa „capita” – głowa. W związku z tym jasne jest, że – całkiem dosłownie – wszystko mamy w głowie.
cdn.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 14 kwietnia 2022
Intel z DC

 

 

 


 

POLECANE
Tragedia na trasie S2. Zginęło pięć osób z ostatniej chwili
Tragedia na trasie S2. Zginęło pięć osób

Aż pięć osób zginęło, a trzy zostały ranne w wypadku, do którego doszło w nocy ze środy na czwartek na Mazowszu, na trasie S2. Pełny pasażerów bus uderzył w stojącą na poboczu ciężarówkę.

Jest nowy sondaż prezydencki z ostatniej chwili
Jest nowy sondaż prezydencki

Wybory prezydenckie już za trzy dni. IBRIS opublikował nowy sondaż. Zgodnie z tymi notowaniami pierwsza trójka pozostaje bez zmian. Prowadzi kandydat KO, Rafał Trzaskowski przed Karolem Nawrockim, kandydatem obywatelskim, popieranym przez PiS. Ze sporą stratą za nimi znalazł się Sławomir Mentzen, kandydat Konfederacji.

Jest wiadomość ws. zaginionej 11-letniej Patrycji. Child alert odwołany Wiadomości
Jest wiadomość ws. zaginionej 11-letniej Patrycji. Child alert odwołany

11-letnia Patrycja została odnaleziona – poinformowała policja w czwartek rano. Odwołano uruchomiony w środę child alert.

Alex Soros przyjechał do Polski z ostatniej chwili
Alex Soros przyjechał do Polski

Alex Soros, kontrowersyjny miliarder, syn innego kontrowersyjnego miliardera George Sorosa, przyjechał do Polski. Jego wizyta jest znacząca w kontekście zbliżającej się I tury wyborów w Polsce.

Samuel Pereira: Czy 13 grudnia 2023 okaże się wypadkiem przy pracy tylko u nas
Samuel Pereira: Czy 13 grudnia 2023 okaże się wypadkiem przy pracy

„O czym są te wybory?” Gdyby za każdym razem gdy to pytanie pada w przestrzeni publicznej do kasy polskiego państwa wpływało 10 zł, to szybko wskoczylibyśmy wyżej na drabince najbogatszych krajów świata.

Ruch Kontroli Wyborów: Polska stoi w obliczu prawdopodobnie najważniejszych wyborów od 1989 r. Wiadomości
Ruch Kontroli Wyborów: Polska stoi w obliczu prawdopodobnie najważniejszych wyborów od 1989 r.

Polska stoi w obliczu prawdopodobnie najważniejszych wyborów co najmniej od 1989 roku. Stawką tych wyborów nie jest już to, o co w dramatycznym przemówieniu pytał śp. premier Jan Olszewski w czerwcu 1992 roku: „Czyja będzie Polska?”, ale „Czy będzie Polska?”

Merz chce, żeby Niemcy miały najsilniejszą armię w Europie z ostatniej chwili
Merz chce, żeby Niemcy miały najsilniejszą armię w Europie

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz zapowiedział, że zainwestuje w Bundeswehrę, by uczynić ją najpotężniejszą armią Europy.

Dariusz Matecki w szpitalu. Niepokojące zdjęcie posła PiS z ostatniej chwili
Dariusz Matecki w szpitalu. Niepokojące zdjęcie posła PiS

Poseł Dariusz Matecki zamieścił na platformie X zdjęcie z sali szpitalnej. Poinformował o operacji zaplanowanej na czwartek i poprosił o modlitwę.

Podejrzane reklamy przed wyborami. Jest komunikat właściciela Facebooka z ostatniej chwili
Podejrzane reklamy przed wyborami. Jest komunikat właściciela Facebooka

W ciągu ostatnich siedmiu dni na Facebooku pojawiły się reklamy polityczne finansowane, które – wydając więcej niż jakikolwiek oficjalny komitet wyborczy – wspierały Rafała Trzaskowskiego i dyskredytowały Karola Nawrockiego oraz Sławomira Mentzena. Do sytuacji odniosła się Meta, właściciel Facebooka.

Dantejskie sceny przed sesją Rady Warszawy. Służby użyły siły z ostatniej chwili
Dantejskie sceny przed sesją Rady Warszawy. Służby użyły siły

W środę, 14 maja, o godz. 18:30 odbyła się nadzwyczajna XIX sesja Rady m.st. Warszawy poświęcona kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 66. Obrady przerwano tuż po rozpoczęciu. Przed wejściem do sali doszło do przepychanek.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Alberto Piedra, RIP: Wspomnienia

Ludzie drodzy nam żyją tak długo, jak my żyjemy, albo przynajmniej tak długo, jak pamięć nasza utrzymuje ich przy życiu. Naturalnie nasze częste czy nawet rzadkie stosunki z drogimi nam pomagają w podtrzymywaniu żagwi pamięci przy życiu. Gdy żyjemy blisko nich, odwiedzajmy ich. Gdy są daleko, dzwońmy, kontaktujmy się.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Alberto Piedra, RIP: Wspomnienia
/ foto T. Gutry

Jak ich zabraknie, nieuchronnie, będzie nam żal. Szkoda nam się zrobi, że więcej czasu z nimi nie spędziliśmy, że nie dzwoniliśmy częściej. Brzmi to banalnie, nawet trywialnie, ale przecież wciąż chwyta za serce. To taki sposób, aby pomóc nam dać sobie radę z naszą stratą.

Wierzymy, a przynajmniej niektórzy z nas wierzą, że ci, którzy odeszli, są teraz w lepszym świecie. Ale jakoś nie jesteśmy w stanie pozwolić im odejść. Żal napotyka putkę, przepastną dziurę, którą tylko oni – ci, których już nie ma – mogliby zapełnić.

Piszę to o przyjacielu, koledze z pracy i moim mentorze. Alberto Piedra (29 stycznia 1926 – 20 grudnia 2021) nie był jedynym w drużynie gwiazd, które stały się Ojcami Współzałożycielami naszej uczelni: The Institute of World Politics w Waszyngtonie, DC. Chodzi mi o takie indywidualności jak Herb Romerstein, Walter Jajko czy Tom Melady. Tęsknię za każdym – z innych powodów, a za Alberto z następujących.

W IWP od 1999 r. Alberto Piedra był szefem katedry Ekonomii Politycznej im. Donalda E. Bentley’ego (śp. pan Bentley to osobna historia, a raczej człowiek-legenda – miliarder, filantrop, nawet wspomagał Politechnikę Gdańską). Alberto przeszedł do nas z Catholic University of America, gdzie pracował jako dziekan wydziału ekonomii od 1963 r. Wykładał etykę businesu i historię myśli ekonomicznej. Wcześniej, między 1955 a 1956 r., ekonomię w Universidad Catolica de Santo Tomas de Villanueva w Hawanie na Kubie.

Poznałem Alberto jakieś 20 lat temu, gdy przybyłem, aby służyć w Institute of World Politics. Uczył wtedy filozofii, klasyków: Arystotelesa, Platona, Św. Augustyna, Św. Tomasza z Akwinu. Promieniowało od Alberto szczęście, a powitał mnie jak najserdeczniej.

Od razu się zaprzyjaźniliśmy. Zwracałem się do niego „Wasza Ekscelencjo”, bo otrzymał tytuł ambasadora jeszcze w latach 80. Alberto to jedyna osoba, która służyła jako minister w rządach zarówno Fidela Castro, jak i Ronalda Reagana…

Alberto znał się na wielu sprawach ezoterycznych, a w tym polskich. Chyba już przy pierwszym spotkaniu powiedział mi, że jego rodzice znali Ignacego Paderewskiego, premiera i słynnego pianistę. W tamtych czasach był supergwiazdą – połączeniem Elvisa Presleya i Michaela Jacksona. Państwo Piedra poznali maestra w czasie swojej transatlantyckiej podróży poślubnej we wczesnych latach 20. Oczarowani słuchali, jak gra, zasiadali z nim do obiadów, delektowali się konwersacją z nim. Wielkie wrażenie, jakie wywarł na nich, tylko wzmocniło ich fascynację katolicką Polską.

Alberto wtajemniczył mnie, że jego rodzice od dawna byli wielkimi fanami Rzeczypospolitej. Wiedzieli całkiem wiele o polskich sprawach. I dzielili się tą wiedzą ze swoimi dziećmi. Imponowało mi to, ale zaciekawiło jednocześnie, skąd taka wiedza. Z Sienkiewicza? Jasne, że znali noblistę, dostałem odpowiedź. Ale głównie wiedza o Polsce pochodziła z cotygodniowego felietonu o Polsce w hiszpańskiej gazecie pt. „ABC”.   Przedrukowywano to w wielu gazetach w Ameryce Łacińskiej. Autorką była Doña Sofía Guadalupe Pérez Casanova – pisarka, poetka, dziennikarka. – Ha! Wykrzyknąłem – Pani Zofia Lutosławska, małżonka profesora Wincentego Lutosławskiego. Alberto uśmiechnął się swoim ciepłym uśmiechem. Powiedział mi też kiedyś o swoim bodaj najprzyjemniejszym wspomnieniu (poza rodziną). Działo się to w późnych latach 80. Jan Paweł II zaprosił go w Watykanie na prywatną mszę świętą: tylko dla Alberto i jego żony. Świadkowie historii.

Nasze wspólne relacje z Alberto to żarty i swawole przerywane poważnymi sprawami. „To całkowita katastrofa” stało się jego najczęstrzym komentarzem o polityce, społeczeństwie, gospodarce i kulturze w USA i na świecie – szczególnie zachodnim. No nic.

Dowcipkowaliśmy sobie często, zwykle „ezoterycznie” z odniesieniem do niezrozumiałych dla innych wydarzeń historycznych. Śpiewaliśmy sobie czasami piosenki, zwykle po hiszpańsku. „Por Dios, por la Patria y el Rey” (Za Boga, za Ojczyznę i Króla) to była jego ulubiona – karlistowski „Marsz Oriamendi”, hymn z XIX w. Karliści byli (są) zdecentralizowanymi katolickimi monarchistami. Naturalnie śpiewaliśmy też inne piosenki – w kilku europejskich językach.

To wszystko miało intymny związek z życiem Alberto. Urodził się na Kubie. Jak przystało na historyczną rodzinę z koneksjami w Starym Kraju, Hiszpanii, państwo Piedra pojechali do Madrytu, aby wychować i wykształcić tam swoje dzieci. Pierwszym świadomym wspomnieniem Alberto był płonący kościół. Podpalacze to albo anarchiści, albo komuniści. Wnet krwawa lewacka rewolta zapłonęła w Asturii. Została brutalnie stłumiona przez wojsko.

To było w 1934 r. Rodzice Alberto zdecydowali się na przeprowadzkę do Szwajcarii. Dwa lata potem w Hiszpanii wybuchła rewolucja i straszliwa wojna domowa. Z oddali mój przyjaciel i jego rodzina naturalnie stanęli po stronie nacjonalistycznej krucjaty przeciw czerwonym. Nigdy nie przestał wspominać, że pro-stalinowska strona wymordowała ponad 6000 niewinnych księży i zakonnic oraz zniszczyła dziesiątki tysięcy kościołów. Aż do końca na jego biurku w pracy leżał medal z podobizną Generała Franco.

Tymczasem do późnych lat 30. chłopiec i jego rodzeństwo uczęszczali do szkół w Szwajcarii. Wybuchła II wojna światowa. Sympatie Piedrów były naturalnie po stronie katolickiej Polski. W 1940 r. Niemcy zaatakowali Francję. Rodzina Kubańczyków zdecydowała się na wyścig do morza, przeciwko zwycięskim armiom Hitlera. Udało im się. Powrócili do domu na Kubę, zostawiając skrwawiony Stary Kontynent za sobą.

Alberto posłano do elitarnej szkoły średniej, a potem na uniwersytet. Udało mu się w końcu uzyskać trzy doktoraty: z prawa (Universytet Hawański, Kuba, 1951), ekonomii politycznej (Uniwersytet Madrycki, 1957) oraz ekonomii (Georgetown University, 1962). Rodzice wbili mu w głowę – tak jak moja mama z ojcem – że jedna z najważniejszych spraw w życiu to edukacja. Ludzie źli nie mogą nam tego zabrać. Skonfiskować mogą wszystko, ale nie wiedzę.

Wiedza jest naszym najcenniejszym towarem. Jak mój kolega Michael Miabach stale powtarza, że słowo „kapitalizm” nie pochodzi od „kapitału”, ale od słowa „capita” – głowa. W związku z tym jasne jest, że – całkiem dosłownie – wszystko mamy w głowie.
cdn.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 14 kwietnia 2022
Intel z DC

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe