[Tylko u nas] Prof. David Engels: Spór o płeć aniołów czyli dlaczego niektórzy Niemcy kibicowali polskiej i węgierskiej reprezentacji?
![anioły [Tylko u nas] Prof. David Engels: Spór o płeć aniołów czyli dlaczego niektórzy Niemcy kibicowali polskiej i węgierskiej reprezentacji?](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16252563741d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372f15e1ec203eaed1612710e782635b956.jpg)
Nade wszystko zaś niedawna decyzja węgierskiego parlamentu o postawieniu tamy przenikaniu ideologii LGBT do szkół i przedszkoli, oraz jej reklamowania. I jeśli by wierzyć kierownictwu UE i niemieckiemu polityczno-medialnemu kompleksowi, to trudno tu o większy cios zadany prawom człowieka. Ba, nie sposób sobie wprost wyobrazić, że oto setki tysięcy małych Węgrów stanie się teraz świadomymi i odpowiedzialnymi kobietami i mężczyznami, zamiast wzorem niemieckich sąsiadów już od przedszkola być uszczęśliwianymi książeczkami w rodzaju „Murat zagra księżniczkę, Alex ma dwie matki, a Sophie jest teraz Benem”, czy też lekcjami prowadzonymi przez drag queen, tudzież inscenizacjami teatralnymi o seksie analnym. I podczas gdy w tym samym czasie Parlament Europejski ogłasza masową aborcję niezbywalnym prawem człowieka a motywowaną sumieniem odmowę wykonywania zabiegu zaniechaniem pomocy medycznej, potężna machina oburzenia na „nieludzkich” Węgrów przetoczyła się przez stadiony, które dla pouczenia węgierskich gości i jeszcze większego ich upokorzenia miały rozbłysnąć kolorami tęczy; ponadto piłkarze zostali poinstruowani, aby oprócz obligatoryjnego uklęknięcia w ramach akcji BLM wystąpili także z tęczowymi opaskami na ramieniu; skrupulatnie też wyliczono, jaka to „drużyna” okazała się statystycznie najmniej homoseksualna. Ma się rozumieć również UE zajęła się tym niebywałym „skandalem” ogłaszając, że wreszcie pokaże Węgrom gdzie raki zimują, obcinając im dotacje unijne, które zresztą w większości i tak trafiają do niemieckich inwestorów – omijając sprytnie i elegancko niemieckich podatników.
Ktoś zapyta, jak to możliwe, że cywilizacja, która 100 lat temu kulturowo, technologicznie i politycznie zdominowała cały glob, dziś marnuje swoją energię na mało apetyczne błahostki w rodzaju genderowych toalet, płci niebinarnych, prawa osób LGBT czy wreszcie małżeństw dla wszystkich, podczas gdy w tym samym czasie Chiny dokonują gigantycznego skoku od wczesno-nowoczesnej społeczności rolniczej do wiodącej przemysłowo i technologicznie potęgi świata? Można w tym miejscu przypomnieć anegdotę o „płci aniołów”, która (podobno) zmonopolizowała uwagę bizantyńskiego społeczeństwa w czasie gdy Turcy przygotowywali się już do szturmu na Konstantynopol i eksterminacji jego mieszkańców. I, w rzeczy samej, jest to wyraźny symptom schyłkowości i rozpadu naszej cywilizacji, która straciła wszelkie poczucie rzeczywistości, zużywając się w kuriozalnych wewnętrznych sporach. Nie należy jednak lekceważyć rzeczywistej wagi tej batalii, jak to czynią od dawna chrześcijańscy demokraci, bowiem za rzekomą obroną mniejszości seksualnych, których wolność wyrażania swej seksualności jest przecież zagwarantowana wszędzie od dziesięcioleci, kryje się tak naprawdę podstawa prawna „nowego człowieka”.
A ów „nowy człowiek” w swym mniemaniu nie podlega już ani prawom natury, ani prawom boskim, ubzdurawszy sobie, że może pełnić dowolną rolę w dowolnym momencie, wieść egzystencję niejako odcieleśnioną, która dzięki wysoko rozwiniętej transhumanistycznej technologii ma zapanować nad naturą, broniąc własnych interesów i zaspakajając swe popędy bez żadnego związku ze wspólnotami solidarnościowymi, takimi jak rodzina, dom, wiara, naród czy kultura. Od kołyski aż po grób wszystko ma być „negocjowalne”, nic nie jest już absolutne: prokreacja realizowana jest poprzez macierzyństwo zastępcze i manipulacje genetycznie, a nowe życie w dowolnym momencie może być przerwane dzięki legalnej aborcji; Zaspokojenie seksualne propagowane jest już od przedszkola, a bliźni zostaje zdeklasowany do roli instrumentu zaspakajania własnych przyjemności; dzięki hormonom i zabiegom chirurgicznym płeć może być swobodnie dostosowywana, a instytucja małżeństwa szeroko otwarta: z początku na homoseksualizm, a następnie na poliamorię, a wreszcie i na kazirodztwo i pedofilię; dzieci stają się masą dyspozycyjną słabnących więzów rodzinnych, a powołując się na „prawa dziecka” można je w każdej chwili odebrać niepoprawnym politycznie rodzicom; a gdy wszystkie te bariery zostaną już przełamane pod pretekstem „ochrony mniejszości”, a wyjątek stanie się normą, nikt już nie będzie bronił się przed powtarzanymi permanentnie szczepieniami, eutanazją, kontrolą języka, cenzurą, przed tzw. cancel culture, transhumanizmem, dezindustrializacją, wielokulturowością i represjonowaniem obywatelskiej demokracji przez socjalizm miliarderów.
Mając przed oczami ów ultymatywny, „posthumanistyczny” cel, można w pełni zrozumieć gwałtowność, z jaką dzięki ciągłemu medialnemu i politycznemu nagłaśnianiu pozornie surrealistycznych tematów kręcących się wokół tematyki LGBT całe nasze społeczeństwo ulega rozkładowi, a wszelki opór, taki jak na Węgrzech czy w Polsce próbuje się zdusić w zarodku. To zaś, czy przynajmniej w Europie Wschodniej uda się wytrzymać na dłuższą metę tę ogromną presję, jest zapisane w gwiazdach. Niemniej jednak, ta aż nazbyt otwarta demonstracja tej nierównej walki przy okazji Mistrzostw Europy posiada także swoje pozytywy: podczas gdy niemiecki lewicowo-liberalny establishment w najgorszy możliwy sposób pokazał swoim sąsiadom, że oto znów jest święcie przekonany o swej „uzdrowicielskiej” roli w świecie (wszak „am deutschen Wesen soll die Welt genesen”) wielu nie tylko niemieckich konserwatystów wolało kibicować Polakom i Węgrom aniżeli własnej drużynie – a to krok nie bez znaczenia na drodze ku prawdziwej ogólnoeuropejskiej wspólnocie wartości, gdzie obrona zachodniej tożsamości staje się ważniejsza niż krótkowzroczne odczuwanie i manifestacja instynktu narodowego.
[z niemieckiego tłumaczył Marian Panic]
[tekst ukazał się pierwotnie w "Junge Freiheit"]