[Tylko u nas] "Pomylili, ale nie przeproszą". Edward Malinowski. Zniesławiony bohater
[Tylko u nas] Babcia Filomena Leszczyńska: Prawda jest moją bronią, a oni posługują się kłamstwem
Żydzi w stodole, AK na strychu
Był człowiekiem zamożnym, pracowitym i cieszącym się zaufaniem lokalnej społeczności. W czasie II wojny światowej pełnił we wsi funkcję sołtysa, jednocześnie pomagając Żydom i wspierając podziemie niepodległościowe.
– Można obrazowo przedstawić wojenną sytuację tej rodziny, że wyglądała tak, że Żydzi siedzieli w stodole poukrywani w sąsiekach, sowiecki jeniec ukrywany był przez nich w piwnicy, Armia Krajowa siedziała na strychu, a w środku sołtys Malinowski upijał Niemców, którzy przyjechali zabrać kontyngent i ludzi na roboty. Robił, co mógł, żeby chronić innych, samemu się narażając. A teraz po kilkudziesięciu latach spotykają go takie kalumnie
– mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia, który wsparł bratanicę Edwarda Malinowskiego w walce o dobre imię jej stryja.
– Kiedy spotkałem się z Panią Filomeną Leszczyńską, była ona wstrząśnięta tym, co zostało napisane o jej stryju. Kiedy przyjechaliśmy do niej w imieniu Reduty Dobrego Imienia, odetchnęła z ulgą, że dotarł do niej kawałek wolnej Polski. O działalności RDI dowiedziała się z Radia Maryja. Poprosiła mnie o pomoc. To było wzruszające spotkanie. Pani Filomena wykazała się niebywałą odwagą decydując się na wytoczenie procesu w obronie dobrego imienia swojego stryja. Ta kobieta walczy nie tylko w imieniu swoim i swojej rodziny, ale także w imieniu całej społeczności
– zaznacza Świrski.
Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał Pani Filomenie Leszczyńskiej rację nakazując prof. Engelking i prof. Grabowskiemu przeproszenie powódki.
– Wyrok, mimo swojego pozornie „salomonowego” charakteru, jest w mojej ocenie niebezpieczny dla wolności słowa i wolności badań naukowych. Bezprecedensowym jest, iż sąd – w miejsce badaczy historii – ustala, które źródła historyczne są wiarygodne – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” mec. Michał Jabłoński, pełnomocnik prof. Engelking.
W sprawie rzekomego łamania wolności badań naukowych protestują światowe media i instytucje. Tymczasem, jak podkreślają pełnomocnicy Filomeny Leszczyńskiej, to właśnie oni domagają się szeroko zakrojonych badań naukowych, sprzeciwiając się wybiórczemu cytowaniu źródeł. – Historycy mogli dotrzeć do sześciu różnych źródeł – pisanych bądź osobowych, dotarli do trzech, a wykorzystali jedno. I to jest w zasadzie clou tego procesu
– podkreśla w rozmowie z nami mec. Monika Brzozowska – Pasieka, pełnomocnik Filomeny Leszczyńskiej.
Pomyliła, ale nie przeprosi
Wybiórcze wykorzystanie źródeł poskutkowało oszkalowaniem niewinnego człowieka i spadnięciem odium na jego rodzinę. Gdyby zacytowano wszystkie dostępne źródła, okazałoby się, że Edwardów Malinowskich we wsi Malinowo było co najmniej dwóch i jeden z nich – nie stryj Filomeny Leszczyńskiej, ale sporo od niego młodszy syn Adolfa, utrzymywał po wojnie kontakty handlowe z Esterą Drogicką, na której zeznaniu z 1996 roku oparli swoją relację autorzy książki „Dalej jest noc”. Tenże Malinowski (syn Adolfa) złożył także po wojnie kłamliwy donos na Edwarda Malinowskiego, stryja Filomeny Leszczyńskiej.
– Podczas rozprawy p. Barbara Engelking przyznała, że pomyliła osoby
– podkreśliła podczas międzynarodowej konferencji dla dziennikarzy mec. Monika Brzozowska – Pasieka. Nie zdecydowała się jednak przeprosić spadkobierców niewinnie pomówionej osoby.
– Nie podzielamy stanowiska, że jakiekolwiek dobra osobiste powódki zostały naruszone. Oczekujemy na uzasadnienie pisemne i wniesiemy apelację
– podkreśla w rozmowie z nami mec. Michał Jabłoński.
Autorzy książki „Dalej jest noc” nie tylko pomylili osoby, ale także usunęli z przytoczonych przez siebie świadectw fragmenty przemawiające na korzyść Polaków, pomijając z kolei dokument o współpracy Estery Drogickiej z UB. „W IPN znajduje się teczka „Akta personalne pracownika cywilnego UB; Wiśniewska, z d. Siemiatycka Maria, imię ojca: Jankiel, data urodzenia: 18-02-1917 r.”. Estera Drogicka/Maria Wiśniewska/Maria Wiltgren w 1947 r. zawarła z Urzędem Bezpieczeństwa umowę o pracę – wychowawczyni na koloniach letnich dla dzieci pracowników W.U.B.P (Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego). W związku z tym musiała złożyć tam życiorys, który jest odmienny od życiorysu opisanego w relacji z 1996 r. Rozbieżności dotyczą śmierci rodzeństwa oraz ojca, istnieje również nieco inna wersja opisu robót w Niemczech. O ile w życiorysie podanym w 1946 r. jest informacja, że rodzeństwo i ojciec giną w niemieckim obozie koncentracyjnym w Treblince, o tyle w życiorysie z 1996 r. ojciec jest zabijany przez Polaków, a siostrę jakiś Polak namawia do pójścia na żandarmerię, gdzie zostaje zamordowana (zastrzelona)” – podaje Reduta Dobrego Imienia.
„Mimo że byłam bez grosza”
Co ciekawe, zanim Estera Drogicka zmieniła swój życiorys, złożyła o stryju Filomeny Leszczyńskiej pozytywne zeznania o tym, że bezinteresownie pomagał jej w czasie wojny. „Parę dobrych tygodni ukrywałam się w stodole Malinowskiego i on mnie karmił, mimo że byłam bez grosza. W nocy w jego stodole było pełno Żydów, Malinowski dawał im jeść” – zeznała Drogicka. Żydówka wyznała także, iż „zawdzięcza Malinowskiemu życie”. W podobnym tonie zeznało także dwóch innych Żydów ukrywanych przez sołtysa Edwarda Malinowskiego – Chuna Kaplan i Lejba Prybut. Ich zeznania znajdują się na tej samej karcie archiwalnej, co zeznania Estery Drogickiej, zostały jednak pominięte przez autorów książki „Dalej jest noc”. Również zeznania Estery Drogickiej zostały przytoczone wybiórczo. Z relacji o żywieniu Żydówki przez Polaka został usunięty np. fragment: „mimo że byłam bez grosza”.
Prof. Engelking i prof. Grabowski ominęli także fragment zeznań Drogickiej, w którym wyjaśnia się kwestia rzekomego „zabrania” żydowskiego mienia. Sprawa dotyczy mordu dokonanego przez Niemców na Żydach (leśną kryjówkę Żydów wskazał Niemcom polski gajowy, zabity następnie – wg relacji Drogickiej – przez partyzantkę żydowską). Do pochowania Żydów Niemcy spędzili (pod groźbą rozstrzelania) mieszkańców wsi, wraz z sołtysem Edwardem Malinowskim. Ten, rozpoznając wśród zamordowanych znajomą Żydówkę, zdjął jej kolczyki, które następnie przekazał jej narzeczonemu (co zeznała Estera Drogicka, podkreślając wdzięczność narzeczonego za ten gest) jako pamiątkę, ale także „walutę” mogącą ułatwić mu wojenne utrzymanie. Ten fragment autorzy książki „Dalej jest noc” wycięli z cytowanych przez siebie zeznań.
Skąd w ogóle wzięły się te powojenne zeznania ukrywanych Żydów? Ze wspomnianego wyżej donosu złożonego po wojnie między innymi przez Edwarda Malinowskiego, syna Adolfa (tego samego, z którym korespondowała i handlowała po wojnie Estera Drogicka). Kilka osób (jak wskazuje rodzina sołtysa Edwarda Malinowskiego, zapewne przez zawiść i zatarg sąsiedzki mający swoje korzenie jeszcze w okresie międzywojennym) doniosło do UB, jakoby Malinowski kolaborował w czasie wojny z Niemcami, znęcał się nad mieszkańcami wsi, doniósł Niemcom na Żydów ukrywających się w lesie oraz ograbił zwłoki zamordowanej Żydówki. Po tym donosie stryja Filomeny Leszczyńskiej wraz z całą rodziną zabrało UB, osadzając ich w areszcie w Białymstoku. Mieszkańcy wsi wstawili się za pomówionymi, pisząc listy, ile zawdzięczają Malinowskiemu.
Adwokat wezwał na świadków ukrywanych w czasie wojny Żydów. Na korzyść Malinowskiego zeznali: Maria Wiśniewska (dawniej: Estera Drogicka), Lejba Prybut i Chuna Kaplan. Edward Malinowski został oczyszczony z zarzutów. „Zapytaliśmy rodzinę Malinowskich o szereg wydarzeń, które są wskazane w aktach sprawy sądowej z 1950 roku. Filomena Leszczyńska opowiedziała m.in., że żona stryja – Maria Malinowska i jej syn Tadeusz zostali skazani za kontakty z oddziałem Czesława Pileckiego „Jaskółki” [żołnierza VI Brygady Wileńskiej AK] na więzienie i wyrok odsiadywali w Białymstoku. Tadeusz Malinowski syn Edwarda miał w tym czasie 15 lat i, jak wspomina rodzina, tortury, które przeszedł w ubeckim więzieniu (karcer z zimną wodą po szyję, stójki, konwejer) spowodowały, że nie urósł, zawsze był niskiego wzrostu – czytamy na stronie Reduty Dobrego Imienia.
„Poprawianie źródeł”
Prof. Engelking i prof. Grabowski nie wspominają w swojej książce o pozytywnych zeznaniach trojga Żydów w sprawie Edwarda Malinowskiego. Nie informują również, że Estera Drogicka w czasie, kiedy doszło do niemieckiego mordu na Żydach nie przebywała w Malinowie i nie była – w przeciwieństwie do polskich i żydowskich (Kaplana i Prybuta) autorów zeznań – naocznym świadkiem ówczesnych wydarzeń. Jak wskazuje historyk dr Piotr Gontarczyk, trudno tu mówić o przypadkowym działaniu. „To, że pani profesor Engelking z kilku źródeł bardzo jednoznacznych w tej sprawie wybrała akurat to jedno, moim zdaniem jest pewnym elementem metodologii zastosowanym w tej książce. O Polakach [piszemy – przyp. red.] najgorzej, jak możemy, bez względu na wiarygodność źródła – stwierdza dr Gontarczyk w programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać”. „Obserwowałem, które źródła wybierano jako opis Polaków, toteż stawiam taką hipotezę i jestem w stanie ją naukowo udowodnić. Odkryłem, że w książce «Dalej jest noc» spora liczba cytatów w niektórych sprawdzonych przeze mnie monografiach ma nieco inną treść i inne znaczenie niż w oryginale. Obawiam się, że mamy do czynienia z procederem «poprawiania» źródeł. Fragmenty narracji o wydarzeniach są wycinane z kontekstu – np. znika z relacji fragment, w którym Polak ratuje Żyda. W innym fragmencie na skutek drobnych «poprawek» tekstu w oryginale sprawcami niedoli żydowskiej są Niemcy, a w opracowaniu prof. Engelking Niemcy zostają usunięci i tekst sugeruje, że represyjne wobec Żydów zarządzenia były wydawane przez gojów. Takich przykładów «pracy nad źródłami» było wiele. Tego rodzaju niedokładności, błędów, przekłamań w cytatach przestałem prowadzić ewidencję po pierwszych… trzystu. Moim zdaniem, od strony logicznej i formalnej nie można się pomylić kilkaset razy w jedną stronę. «Pomyłki» w przytaczaniu źródeł dotyczyły usuwania relacji o kolaboracji żydowskiej, o roli policji żydowskiej oraz możliwie jak największym obciążaniu Polaków zbrodniami niemieckimi. To się układa w bardzo jasny i czytelny obraz” – puentuje historyk.
„Książka «Dalej jest noc» została wydana przez Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów w roku 2018, a częściowo sfinansowana przez grant z Narodowego Centrum Nauki podległego Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego w wysokości 522 tys. zł
– przypomina prezes Reduty Dobrego Imienia. I zadaje pytania:
„– Kto był recenzentem książki «Dalej jest noc»? Na stronie redakcyjnej nie ma wzmianki o recenzentach.
– Co spowodowało, że pozycja ta uzyskała pozytywne rozlicznie grantu w Narodowym Centrum Nauki?
– Jaki jest tryb rozliczeń grantów w NCN, skoro rozliczono pozytywnie pozycję, która zawiera takie błędy metodologiczne, dyskwalifikujące – naszym zdaniem – jej wartość jako pracy naukowej?”
Jak zauważa w rozmowie z nami mec. Monika Brzozowska – Pasieka, wokół sprawy książki „Dalej jest noc” narosło wiele mitów.
– Najważniejszy to chyba ten, jakoby wskutek tego wyroku miało dojść do zablokowania możliwości prowadzenia badań naukowych. To jest absolutna nieprawda, ten wyrok nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek restrykcjami odnośnie do prowadzenia badań naukowych. W mojej opinii ta sprawa nie skończy się w Sądzie Apelacyjnym, ale najprawdopodobniej przejdzie do Sądu Najwyższego, a być może do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Myślę, że przed nami jeszcze kilka lat postępowania sądowego w tej sprawie
– stwierdza pełnomocnik Filomeny Leszczyńskiej.
[tekst ukaże się również w najbliższym numerze Tygodnika Solidarność]
Konferencja prasowa adwokatów Moniki Brzozowskiej-Pasieki i Jerzego Pasieki, dotycząca pozwu Filomeny Leszczyńskiej przeciwko J. Grabowskiemu i B. Engelking. Podczas konferencji zostaną pokazane nowe źródła i materiały dotyczące sprawy.