Jest ranking najbardziej popadających w samozachwyt polityków w Polsce

Współczesna polityka to nie tylko walka o władzę – to także niekończące się zawody w pompowaniu własnego ego. Kto przez ostatnie dekady wysunął się na czoło w tej szlachetnej konkurencji?
Sejm, zdjęcie podglądowe Jest ranking najbardziej popadających w samozachwyt polityków w Polsce
Sejm, zdjęcie podglądowe / PAP/Rafał Guz

Co musisz wiedzieć?

  • Powstał ranking najbardziej popadających w samozachwyt polityków w Polsce.
  • Na liście nie zmieścił się publicysta i redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik.
  • Zabrakło także na liście marszałka Sejmu Szymona Hołowni.
  • Na pierwszym miejscu najbardziej popadających w samozachwyt polityków znalazł się były prezydent Lech Wałęsa.

 

Przed Państwem ranking osobowości tak napęczniałych od samozachwytu, że nie mieszczą się już w kadrach telewizyjnych. Zanim jednak przejdziemy do naszej listy, oddajmy sprawiedliwość tym, którym zabrakło zaledwie odrobiny pychy, by znaleźć się w finałowej siódemce. Nie zmieścił się na niej Adam Michnik – choć jego wrażliwość na własny autorytet wywołała niejeden epicki napad furii, to ostatnio zbyt rzadko raczy objawiać nam swoje oblicze, by zakwalifikować się do naszego turnieju próżności. Poza stawką pozostał również Grzegorz Braun – choć jego wystąpienia mogłyby służyć za instruktaż dla młodego guru, wciąż nie wiemy, ile w tym reżyserii, a ile wiary we własne boskie posłannictwo.

Wreszcie – nie zakwalifikował się Szymon Hołownia, choć atutów w rodzaju kaznodziejskiego tonu i celebrowania własnego dowcipu mu nie brakowało, inni błyszczeli jeszcze bardziej. Wszystkim wyżej wymienionym dziękujemy za wysiłek i zachęcamy do dalszego nadęcia w przyszłych edycjach. A teraz – czas na laureatów!

 

Miejsce siódme – Grzegorz Kołodko

Kluczowy współtwórca polskiej transformacji ustrojowej. Niestety – nie jedyny, bo gdyby mógł zarządzać wtedy wszystkim własnoręcznie, Polska już dawno przewyższyłaby pod względem PKB Włochy i Hiszpanię (a może i San Marino!). Niestety, zdecydowano się na kogoś innego, a przecież jako jednemu z największych autorytetów ekonomicznych świata i najczęściej cytowanemu (zwłaszcza przez siebie samego) polskiemu ekonomiście, pozycja głównego rachmistrza Rzeczypospolitej należała się jak psu zupa! Jeszcze mniej roztropnie postąpili światowi przywódcy – lekkomyślnie ignorując wskazówki zawarte w jego książce „Wędrujący świat”, które pozwoliłyby im uniknąć kryzysu z 2008 roku. Być może w naszej epoce do świadomości ludzi przebijają się tylko głośni barbarzyńcy, a jemu – człowiekowi poważnemu – nie przystoi konkurować w tak niskich dyscyplinach jak internetowe awanturnictwo. Cóż, skoro ludzie z uporem zaciskają oczy na ich największe dobro narodowe, to najwidoczniej wolą klepać biedę – i nie wolno im tego zabronić. Najpewniej otworzą oczy, kiedy profesor zamknie swoje.

 

Miejsce szóste – Michał Kołodziejczak

„Kura, która zniosła jajko, gdacze tak, jakby zniosła asteroidę” – pisał Mark Twain o tych, którzy robią wokół siebie dużo hałasu, choć ich dokonania są raczej skromne. Z pewnością nie miał na myśli Michała Kołodziejczaka: lidera Agrounii, dziś walczącego o prawa rolników z pozycji najbardziej niezależnego z wiceministrów. Zawistnicy twierdzą, że to tylko koncesjonowany aktywista Donalda Tuska i rozbijacz protestów rolniczych, ale przecież to on jest jedynym paladynem walczącym o dobro polskiej wsi! I ma ku temu wszelkie przymioty: psychikę chłodną jak cholera i niespotykany wśród istot żywych poziom samokontroli. Nic dziwnego, że się go boją – na każdym kroku inwigilowany, zastraszany, przekupowany... niedoczekanie! Jeżeli ktoś myśli, że takie numery przejdą z Kołodziejczakiem, to najwyraźniej nie wie, z kim ma do czynienia: to prawdziwy terminator, który dla dobra polskiej wsi rozkwasi każdego farbowanego antysystemowca. 

 

Miejsce piąte – Rafał Trzaskowski

Gdy wchodził do Piwnicy pod Baranami, najwybitniejsi artyści polskiej estrady natychmiast porzucali swoje zajęcia, zrywając się z miejsc, by otoczyć Rafała wianuszkiem i okazać mu specjalne względy. Skoro nawet oni nie pozostawali obojętni na magnetyzm jego osobowości – cóż dopiero pospólstwo! Dlatego, gdy Rafał po raz pierwszy startował w wyborach, nie mówił, co zrobi dla swoich krajan, lecz pytał z billboardów i klipów, co krajanie mogą zrobić dla niego. To przecież naturalna kolej rzeczy, że służymy chodzącej doskonałości – a Rafał to człowiek pozbawiony wad. Bo ta jedyna, do której się przyznaje, czyli niecierpliwość, i tak naprawdę okazuje się zaletą, ponieważ dzięki niej łapczywie zaczyna czytać kolejną książkę, nim skończy wcześniejszą, co sprawia, że jest „obtrzaskany” dosłownie we wszystkim! I nie ma sobie nic do zarzucenia także jako prezydent Warszawy – bardzo chciałby znaleźć jakiś błąd czy nietrafioną inwestycję, by zadowolić malkontentów, ale cóż zrobić, skoro takowej nie było?

 

Miejsce czwarte – Tomasz Grodzki

Już dekadę temu zagrożona internowaniem przez bojówki kaczystowskie opozycja demokratyczna dostrzegła w profesorze swojego świeckiego papieża i dlatego nadała mu przydomek „Habemus”. Ten już w pierwszych orędziach dał do zrozumienia, że doskonale rozumie doniosłość swojej misji odnowienia polskiej demokracji. Oczywiście wielu to przeszkadzało – na przykład „przyjaciele”, którzy przypominali, że profesor musi liczyć się w swoich decyzjach z koalicjantami senackimi z PSL i SLD. Profesor na szczęście posiada dystans do takich spraw – potraktował ich z pobłażliwym uśmiechem i zaoferował mistrzowskie pouczenie. Pomazańca nie mogą przecież ograniczać ani koalicjanci, ani sam rząd – za który czasem trzeba przepraszać (na przykład ukraińskich parlamentarzystów, gdy przez Polskę wciąż przejeżdżają tiry na Białoruś). Do tego wszystkiego jeszcze niewdzięczne media brużdżą – zamiast zainteresować się obchodami jubileuszu izby senackiej, dopytują o jakieś poprawki do ustaw o prawie autorskim… cóż za brak wyczucia priorytetów!

 

Miejsce trzecie – Janusz Korwin-Mikke

„Krul” zapytany, jak należy się do niego zwracać, odpowiada, że wystarczy zwykłe „ekscelencjo”. Jakże inaczej niż poprzez żart radzić sobie z ponurą rzeczywistością, w której głupi motłoch nie rozumie, że potrzebny mu wolnorynkowy monarcha. Zrobiłby porządek z ekonomiczną ciemnotą, która panuje od czasów Bismarcka, i wystrzelał całe to plugastwo: kretynów, złodziei, złoczyńców, wariatów, debili, bałwanów i agentów, którzy się z nim nie zgadzają. To przez nich cała scena polityczna została urządzona tak, by jedyna prawdziwa prawica spod szyldu Korwina nie mogła dojść do władzy. Już w Magdalence spiskowano przeciwko niemu, by polski lud nie dostrzegł tego jedynego, który nie chce ani dawać, ani zabierać – a gdyby tylko dano mu szansę – miesiąc burdelu i później wzrost 20% PKB rocznie, co przecież potwierdza profesor Robert Gwiazdowski, więc nie może być inaczej. Ech, szkoda tylko, że Jaruzelski zdał sobie sprawę dopiero na łożu śmierci, że trzeba było Korwina posłuchać i zlikwidować socjalizm, a zostawić zamordyzm...

 

Miejsce drugie – Radosław Sikorski

Łączy w sobie wszystko, co najlepsze z arystokratycznego dworku i bydgoskiego podwórka: potrafi odnaleźć się i na salonach światowych, i w okopach, i w telewizyjnym studiu. Niestety, jego wszechstronności nie doceniono w NATO – mógł zostać szefem tej struktury już trzykrotnie... ale cóż, woleli kogoś bardziej mdłego. Z kolei w prawyborach w Platformie zdecydowano się na zawodnika bardziej... miękkiego. Cóż, chyba nie żyjemy w najlepszym ze światów, skoro rywalizację wygrywa się ułomnościami. Dla dobra NATO i partii Sikorski nie kruszył jednak o to kopii, choć wszyscy wiedzą, że z racji zażyłości z brytyjskimi i amerykańskimi politykami posiadałby unikalny dostęp do międzynarodowych kręgów, gdzie jego dokonania cieszą się wielkim uznaniem. To przecież dzięki niemu Amerykanie zaczęli rozmawiać z Rosjanami o Syrii, Ukraina została uchowana od hekatomby, a Zjednoczone Emiraty Arabskie… hmm, o tym może nie mówmy.

 

Miejsce pierwsze – Lech Wałęsa

Potomek rzymskiego cesarza Walensa, po owinięciu sobie wokół palca bezpieki, własnoręcznym obiciu rosyjskiego niedźwiedzia i uratowaniu wolnego świata przed widmem komunizmu, niestety nie spotkał się z należytą wdzięcznością własnego narodu. Zdawałoby się, że jako narzędzie boskiego planu nie może zostać tak potraktowany, a jednak – ludzka niegodziwość i zawiść nie znają granic. Odsunięty na boczny tor nie przestawał jednak suflować pomysłów na zakończenie kolejnych wojen, rozwiązywanie kryzysów i rozbrajanie pułapek cywilizacyjnych – niestety, bez skutku. Może dlatego że nie rozumieliśmy, z jakiego poziomu duchowego i intelektualnego mówił do nas ten laureat Pokojowej Nagrody Nobla, i zapowiadane przez niego pałowanie Solidarności to i tak wspaniałomyślne potraktowanie jak na naszą niewdzięczność.


 

POLECANE
Geje uznali się za lesbijki i zgarnęli kobietom nagrody sprzed nosa tylko u nas
Geje uznali się za lesbijki i zgarnęli kobietom nagrody sprzed nosa

Kolejny raz kilku transseksualistów zabrało kobietom sportowe nagrody przeznaczone dla zawodniczek, które kobietami się urodziły, a nie tylko mianowały. Kto jednak transseksualiście zabroni, skoro każdy z nas może sobie dzisiaj dowolnie wybrać swoją prawdziwą rzekomo tożsamość?

Kongres USA przyjął wielką piękną ustawę Donalda Trumpa z ostatniej chwili
Kongres USA przyjął "wielką piękną ustawę" Donalda Trumpa

Izba Reprezentantów USA przyjęła ustawę "One Big Beautiful Bill Act" zapowiadaną przez prezydenta Donalda Trumpa, łączącą cięcia podatków, redukcje socjalne i większe środki na deportacje.

Ogromny pożar bloku mieszkalnego w Ząbkach z ostatniej chwili
Ogromny pożar bloku mieszkalnego w Ząbkach

Około 20 zastępów straży pożarnej walczy z pożarem budynku wielorodzinnego przy ulicy Powstańców 62 w podwarszawskich Ząbkach.

Qczaj dopiero co zrobił prawo jazdy: Mam BMW M2, to samochód dla wariatów gorące
Qczaj dopiero co zrobił prawo jazdy: "Mam BMW M2, to samochód dla wariatów"

Trener podkreśla, że decyzja o zrobieniu prawa jazdy była jedną z najlepszych w jego życiu. Teraz, kiedy odpowiedni dokument ma już w kieszeni, z ogromną przyjemnością wsiada za kierownicę i mknie przed siebie. Najbardziej lubi drogi szybkiego ruchu, bo tam może mocniej wcisnąć pedał gazu.

Straż Graniczna miała odesłać migranta do Niemiec pod presją mieszkańców Gubina z ostatniej chwili
Straż Graniczna miała odesłać migranta do Niemiec pod presją mieszkańców Gubina

Próba nielegalnego przekazania migranta na polską stronę granicy wywołała w czwartek nerwową interwencję mieszkańców Gubina – informuje Robert Bąkiewicz z Ruchu Obrony Granic.

Grafzero: Zew Zajdla 2024 z ostatniej chwili
Grafzero: Zew Zajdla 2024

Nadszedł czas na Nagrody Fandomu Polskiego, czyli popularne Zajdle! W 2025 roku nieco wcześniej, bo Polcon ma miejsce w lipcu, ale równie ciekawie. Sześć powieści i cztery opowiadania - Grafzero vlog literacki podaje swoje typy!

PGNiG wydało pilny komunikat dla klientów z ostatniej chwili
PGNiG wydało pilny komunikat dla klientów

Uwaga na fałszywych przedstawicieli PGNiG Obrót Detaliczny i Grupy Orlen. Sprawdź, jak się chronić przed oszustami podszywającymi się pod pracowników.

Nie żyje gwiazda filmów Quentina Tarnatino z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda filmów Quentina Tarnatino

W czwartek w wieku 67 lat po prawdopodobnym zawale serca zmarł Michael Madsen, gwiazda "Wściekłych psów" i "Kill Billa".

Przewodniczący Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego piratem drogowym tylko u nas
Przewodniczący Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego piratem drogowym

W Polsce, proszę Państwa, logika od dawna prosiła o azyl polityczny, ale ostatnio chyba wyemigrowała na stałe, i to bez prawa powrotu. Bo jak inaczej skomentować fakt, który nawet dla mnie, człowieka przywykłego do absurdów postkomunizmu, jest niczym diament w koronie groteski?

Trump rozmawiał z Putinem. Jest reakcja Kremla z ostatniej chwili
Trump rozmawiał z Putinem. Jest reakcja Kremla

W czwartek Władimir Putin powiedział prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi w rozmowie telefonicznej w czwartek, że Moskwa nie zrezygnuje z celów, jakie sobie postawiła dotyczących wojny na Ukrainie.

REKLAMA

Jest ranking najbardziej popadających w samozachwyt polityków w Polsce

Współczesna polityka to nie tylko walka o władzę – to także niekończące się zawody w pompowaniu własnego ego. Kto przez ostatnie dekady wysunął się na czoło w tej szlachetnej konkurencji?
Sejm, zdjęcie podglądowe Jest ranking najbardziej popadających w samozachwyt polityków w Polsce
Sejm, zdjęcie podglądowe / PAP/Rafał Guz

Co musisz wiedzieć?

  • Powstał ranking najbardziej popadających w samozachwyt polityków w Polsce.
  • Na liście nie zmieścił się publicysta i redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik.
  • Zabrakło także na liście marszałka Sejmu Szymona Hołowni.
  • Na pierwszym miejscu najbardziej popadających w samozachwyt polityków znalazł się były prezydent Lech Wałęsa.

 

Przed Państwem ranking osobowości tak napęczniałych od samozachwytu, że nie mieszczą się już w kadrach telewizyjnych. Zanim jednak przejdziemy do naszej listy, oddajmy sprawiedliwość tym, którym zabrakło zaledwie odrobiny pychy, by znaleźć się w finałowej siódemce. Nie zmieścił się na niej Adam Michnik – choć jego wrażliwość na własny autorytet wywołała niejeden epicki napad furii, to ostatnio zbyt rzadko raczy objawiać nam swoje oblicze, by zakwalifikować się do naszego turnieju próżności. Poza stawką pozostał również Grzegorz Braun – choć jego wystąpienia mogłyby służyć za instruktaż dla młodego guru, wciąż nie wiemy, ile w tym reżyserii, a ile wiary we własne boskie posłannictwo.

Wreszcie – nie zakwalifikował się Szymon Hołownia, choć atutów w rodzaju kaznodziejskiego tonu i celebrowania własnego dowcipu mu nie brakowało, inni błyszczeli jeszcze bardziej. Wszystkim wyżej wymienionym dziękujemy za wysiłek i zachęcamy do dalszego nadęcia w przyszłych edycjach. A teraz – czas na laureatów!

 

Miejsce siódme – Grzegorz Kołodko

Kluczowy współtwórca polskiej transformacji ustrojowej. Niestety – nie jedyny, bo gdyby mógł zarządzać wtedy wszystkim własnoręcznie, Polska już dawno przewyższyłaby pod względem PKB Włochy i Hiszpanię (a może i San Marino!). Niestety, zdecydowano się na kogoś innego, a przecież jako jednemu z największych autorytetów ekonomicznych świata i najczęściej cytowanemu (zwłaszcza przez siebie samego) polskiemu ekonomiście, pozycja głównego rachmistrza Rzeczypospolitej należała się jak psu zupa! Jeszcze mniej roztropnie postąpili światowi przywódcy – lekkomyślnie ignorując wskazówki zawarte w jego książce „Wędrujący świat”, które pozwoliłyby im uniknąć kryzysu z 2008 roku. Być może w naszej epoce do świadomości ludzi przebijają się tylko głośni barbarzyńcy, a jemu – człowiekowi poważnemu – nie przystoi konkurować w tak niskich dyscyplinach jak internetowe awanturnictwo. Cóż, skoro ludzie z uporem zaciskają oczy na ich największe dobro narodowe, to najwidoczniej wolą klepać biedę – i nie wolno im tego zabronić. Najpewniej otworzą oczy, kiedy profesor zamknie swoje.

 

Miejsce szóste – Michał Kołodziejczak

„Kura, która zniosła jajko, gdacze tak, jakby zniosła asteroidę” – pisał Mark Twain o tych, którzy robią wokół siebie dużo hałasu, choć ich dokonania są raczej skromne. Z pewnością nie miał na myśli Michała Kołodziejczaka: lidera Agrounii, dziś walczącego o prawa rolników z pozycji najbardziej niezależnego z wiceministrów. Zawistnicy twierdzą, że to tylko koncesjonowany aktywista Donalda Tuska i rozbijacz protestów rolniczych, ale przecież to on jest jedynym paladynem walczącym o dobro polskiej wsi! I ma ku temu wszelkie przymioty: psychikę chłodną jak cholera i niespotykany wśród istot żywych poziom samokontroli. Nic dziwnego, że się go boją – na każdym kroku inwigilowany, zastraszany, przekupowany... niedoczekanie! Jeżeli ktoś myśli, że takie numery przejdą z Kołodziejczakiem, to najwyraźniej nie wie, z kim ma do czynienia: to prawdziwy terminator, który dla dobra polskiej wsi rozkwasi każdego farbowanego antysystemowca. 

 

Miejsce piąte – Rafał Trzaskowski

Gdy wchodził do Piwnicy pod Baranami, najwybitniejsi artyści polskiej estrady natychmiast porzucali swoje zajęcia, zrywając się z miejsc, by otoczyć Rafała wianuszkiem i okazać mu specjalne względy. Skoro nawet oni nie pozostawali obojętni na magnetyzm jego osobowości – cóż dopiero pospólstwo! Dlatego, gdy Rafał po raz pierwszy startował w wyborach, nie mówił, co zrobi dla swoich krajan, lecz pytał z billboardów i klipów, co krajanie mogą zrobić dla niego. To przecież naturalna kolej rzeczy, że służymy chodzącej doskonałości – a Rafał to człowiek pozbawiony wad. Bo ta jedyna, do której się przyznaje, czyli niecierpliwość, i tak naprawdę okazuje się zaletą, ponieważ dzięki niej łapczywie zaczyna czytać kolejną książkę, nim skończy wcześniejszą, co sprawia, że jest „obtrzaskany” dosłownie we wszystkim! I nie ma sobie nic do zarzucenia także jako prezydent Warszawy – bardzo chciałby znaleźć jakiś błąd czy nietrafioną inwestycję, by zadowolić malkontentów, ale cóż zrobić, skoro takowej nie było?

 

Miejsce czwarte – Tomasz Grodzki

Już dekadę temu zagrożona internowaniem przez bojówki kaczystowskie opozycja demokratyczna dostrzegła w profesorze swojego świeckiego papieża i dlatego nadała mu przydomek „Habemus”. Ten już w pierwszych orędziach dał do zrozumienia, że doskonale rozumie doniosłość swojej misji odnowienia polskiej demokracji. Oczywiście wielu to przeszkadzało – na przykład „przyjaciele”, którzy przypominali, że profesor musi liczyć się w swoich decyzjach z koalicjantami senackimi z PSL i SLD. Profesor na szczęście posiada dystans do takich spraw – potraktował ich z pobłażliwym uśmiechem i zaoferował mistrzowskie pouczenie. Pomazańca nie mogą przecież ograniczać ani koalicjanci, ani sam rząd – za który czasem trzeba przepraszać (na przykład ukraińskich parlamentarzystów, gdy przez Polskę wciąż przejeżdżają tiry na Białoruś). Do tego wszystkiego jeszcze niewdzięczne media brużdżą – zamiast zainteresować się obchodami jubileuszu izby senackiej, dopytują o jakieś poprawki do ustaw o prawie autorskim… cóż za brak wyczucia priorytetów!

 

Miejsce trzecie – Janusz Korwin-Mikke

„Krul” zapytany, jak należy się do niego zwracać, odpowiada, że wystarczy zwykłe „ekscelencjo”. Jakże inaczej niż poprzez żart radzić sobie z ponurą rzeczywistością, w której głupi motłoch nie rozumie, że potrzebny mu wolnorynkowy monarcha. Zrobiłby porządek z ekonomiczną ciemnotą, która panuje od czasów Bismarcka, i wystrzelał całe to plugastwo: kretynów, złodziei, złoczyńców, wariatów, debili, bałwanów i agentów, którzy się z nim nie zgadzają. To przez nich cała scena polityczna została urządzona tak, by jedyna prawdziwa prawica spod szyldu Korwina nie mogła dojść do władzy. Już w Magdalence spiskowano przeciwko niemu, by polski lud nie dostrzegł tego jedynego, który nie chce ani dawać, ani zabierać – a gdyby tylko dano mu szansę – miesiąc burdelu i później wzrost 20% PKB rocznie, co przecież potwierdza profesor Robert Gwiazdowski, więc nie może być inaczej. Ech, szkoda tylko, że Jaruzelski zdał sobie sprawę dopiero na łożu śmierci, że trzeba było Korwina posłuchać i zlikwidować socjalizm, a zostawić zamordyzm...

 

Miejsce drugie – Radosław Sikorski

Łączy w sobie wszystko, co najlepsze z arystokratycznego dworku i bydgoskiego podwórka: potrafi odnaleźć się i na salonach światowych, i w okopach, i w telewizyjnym studiu. Niestety, jego wszechstronności nie doceniono w NATO – mógł zostać szefem tej struktury już trzykrotnie... ale cóż, woleli kogoś bardziej mdłego. Z kolei w prawyborach w Platformie zdecydowano się na zawodnika bardziej... miękkiego. Cóż, chyba nie żyjemy w najlepszym ze światów, skoro rywalizację wygrywa się ułomnościami. Dla dobra NATO i partii Sikorski nie kruszył jednak o to kopii, choć wszyscy wiedzą, że z racji zażyłości z brytyjskimi i amerykańskimi politykami posiadałby unikalny dostęp do międzynarodowych kręgów, gdzie jego dokonania cieszą się wielkim uznaniem. To przecież dzięki niemu Amerykanie zaczęli rozmawiać z Rosjanami o Syrii, Ukraina została uchowana od hekatomby, a Zjednoczone Emiraty Arabskie… hmm, o tym może nie mówmy.

 

Miejsce pierwsze – Lech Wałęsa

Potomek rzymskiego cesarza Walensa, po owinięciu sobie wokół palca bezpieki, własnoręcznym obiciu rosyjskiego niedźwiedzia i uratowaniu wolnego świata przed widmem komunizmu, niestety nie spotkał się z należytą wdzięcznością własnego narodu. Zdawałoby się, że jako narzędzie boskiego planu nie może zostać tak potraktowany, a jednak – ludzka niegodziwość i zawiść nie znają granic. Odsunięty na boczny tor nie przestawał jednak suflować pomysłów na zakończenie kolejnych wojen, rozwiązywanie kryzysów i rozbrajanie pułapek cywilizacyjnych – niestety, bez skutku. Może dlatego że nie rozumieliśmy, z jakiego poziomu duchowego i intelektualnego mówił do nas ten laureat Pokojowej Nagrody Nobla, i zapowiadane przez niego pałowanie Solidarności to i tak wspaniałomyślne potraktowanie jak na naszą niewdzięczność.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe