[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz - Nacjonalizmy: tradycyjne i „nowoczesne”

Nacjonalizmy tradycyjne wywodzą się ze starożytności. Przechodzą ewolucję. Mają tendencję dotyczyć głównie wąskiej elity, zwykle rycerskiej, chociaż wśród niektórych segmentów gminu jest możliwość odczuwania wspólnoty języka, geografii oraz lojalności w stosunku do władcy. Nacjonalizmy „nowoczesne” opierają się o idee masowości wywodzące się głównie z rewolucji we Francji oraz z romantyzmu i pozytywizmu. Nacjonalizm rzutuje na to, jak odnosimy się do innych w ramach własnej grupy narodowej oraz innych grup.
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

Chociaż możemy znaleźć precedensy takiego podejścia nawet w pogańskim antyku, odruch życzliwości ludzkiej w stosunku do pokrzywdzonego wywodzi się najbardziej z chrześcijaństwa. W pewnych warunkach mogło przełożyć się to na stosunki międzynarodowe. I tak objawy sympatii wielkich potęg w stosunku do cierpiących słabych narodów rozwinął się szczególnie na fali romantyzmu w XIX w. Często wiązało się to z preferencjami ideowymi oraz z wyrachowaniem geopolitycznym (szczególnie koncepcji „równowagi siły”), ale czasami wynikało po prostu z odruchu chrześcijańskiego czy – mówiąc w sposób świecki – humanitarnego, altruistycznego przywódców i innych. Brytyjczycy, na przykład, wspierali Greków przeciw Turkom, a Rosjanie – Serbów i Bułgarów. Francuzi i Amerykanie faworyzowali Polaków przeciw wszystkim zaborcom.
I nie chodzi tylko o działania rządów (bo te były zwykle ograniczone do gestów, choć zdarzały się wyjątki – interwencje częściej dyplomatyczne niż zbrojne), ale również opinii publicznej, kształtującej się za pomocą coraz powszechniej dostępnej prasy. Szczególnie w kręgach postępowych powstawały opinie, a nawet organizacje nastawione na wspieranie nacjonalizmów ludów „małych”. Jeśli chodzi o Polskę, to było to zgodne z wykładnią Marksa i Engelsa, którzy cenili Polaków za ich potencjał rewolucyjny w rozwalaniu Starego Ładu. Jednocześnie jednak twórcy komunizmu XIX w. pogardzali ludami „małymi” i nienawidzili ich. Wielu postępowców odrzuciło jednak tak wybiórcze i instrumentalne traktowanie nacjonalizmu. Choćby wpływowi francuscy intelektualiści progresywni zafascynowani byli abstrakcyjnymi ideałami praw mniejszości oraz nacjonalizmem ludów nie-historycznych, które wszędzie w różnym stopniu budziły się z dziejowego snu, wykuwały kadry narodowe. 


Tylko w niewielkim zakresie takie podejście było zinstytucjonalizowane. W większości wypadków mówimy o generalnym nastawieniu, o pewnym wpływowym sentymencie, szczególnie na Zachodzie. Wypływało to z ducha czasu i etyki. Po pierwsze, miażdżenie małych przez wielkich wydawało się ludziom po prostu chamskie i zbrodnicze; a po drugie, ludzie odruchowo identyfikowali się ze słabymi, których atakowali potężni, jako ze stroną słuszną w sensie moralnym. Po trzecie, od takiego rozumowania tylko krok do rozpoznania, że gwarancją bezpieczeństwa małych jest międzynarodowe uznanie doktryny suwerenności. Stąd, gdy wybuchła I wojna światowa, opinia publiczna w krajach alianckich wzdychała nad losem „małej Belgii” i „małej Serbii”. Padły przecież ofiarami sił zła: Berlina i Wiednia. I służyły jako główne argumenty usprawiedliwiające przystąpienie Londynu, Paryża i Petersburga do konfliktu. Właśnie w obronie „małych”. Wnet przypomniano sobie też o „biednej Polsce”. Narracja taka oparta była na powszechnym uznaniu nacjonalizmu i świadomości narodowej jako najważniejszego wyznacznika dynamiki stosunków wewnętrznych krajów oraz międzynarodowych. Ukoronowaniem tego procesu był konsensus o samostanowieniu narodów.


A tymczasem do wojennej narracji o suwerenności obłudnie przyłączyły się Niemcy ze swoją propagandą. Zaczęły pozować na obrońców małych narodowości. Celem głównym ich ofensywy była naturalnie Rosja. Berlin grał nie tylko kartą polską, ale również litewską oraz ukraińską, a także – chociaż dużo mniej chętnie – estońską, łotewską i białoruską. Co więcej, II Rzesza zachęcała swych tubylczych germanofilskich (bądź tylko nacjonalistycznych) protegowanych do podnoszenia sprawy niepodległości. Ze szczególną wrednością organizowano petycje do prezydenta USA Woodrowa Wilsona w sprawie „samostanowienia narodów”, którego on był wielkim orędownikiem. Chodziło o amerykańskie wsparcie dla de facto marionetkowych tworów, które Niemcy oderwały od Rosji. W końcu jeszcze w listopadzie 1917 r. rząd niemiecki oficjalnie określił się jako wielki orędownik samostanowienia narodów, szczególnie Litwy i Kurlandii. 


W czasie negocjacji w Brześciu (grudzień 1917 – marzec 1918 r.) Niemcy stale odnosili się do tej zasady, szczególnie w stosunku do Ukrainy. W rzekomo wspierającej „małe narody” propagandzie przebijali ich wszystkich tylko bolszewicy. Bułgarzy i inni podnosili te argumenty, aby usprawiedliwić swoje żądania terytorialne. Ponadto coraz bardziej w tym kierunku posuwały się też retorycznie i politycznie państwa Ententy. W końcu pod wpływem USA narracja ta zaczęła dominować w negocjacjach w Paryżu po wygranej przez Zachód wojnie. Wpisana została w traktat wersalski i jemu pochodne. Koncepcja suwerenności narodowej stała się wnet głównym punktem odniesienia w stosunkach międzynarodowych.


Samostanowienie narodów napędza nacjonalizm. Bez tego nie ma impulsu, aby uznać, że wolność czy niepodległość zbiorowości zwanej „narodem” jest warunkiem sine qua non, aby taki byt istniał i prosperował. Naród jako organizacja nie ma sensu bez masowego poparcia dla takiego bytu. Nacjonalizm jest bowiem ideologią kolektywistyczną. Oznacza organizację społeczeństwa według zasady wspólnoty języka, obszaru geograficznego, kultury, religii i historii. Nacjonalizm uzewnętrznia się przekonaniem, że ze wspólnoty tradycji, instytucji i wierzeń wynika pewna możliwa do zdefiniowania wspólnota interesów. Zapewni ona harmonijny rozwój wewnętrzny narodu, chociaż nie musi być przyczyną konfliktu zewnętrznego z narodem ościennym. Nacjonalista jest osobą, która do obrony interesów narodowych mobilizuje naród społecznie, politycznie i kulturowo. Im mniejszy udział religii i tradycji w życiu narodu, tym skrajniejszy nacjonalizm. Im większe przekonanie o zagrożeniu dla interesu narodowego, tym bardziej ekstremalny staje się nacjonalizm.


Jest to definicja nacjonalizmu nowoczesnego, określająca ideologię, według której zorganizowany jest nowoczesny naród. Ale sama koncepcja wywodzi się co najmniej z antyku. Biblia jest naszym punktem odniesienia, Bóg stworzył bowiem plemienia i narody. A potem w średniowieczu wykształcił się naród historyczny, czyli w polskim (czy węgierskim) kontekście – rycerstwo, szlachta. Naród taki nie był etniczny, miał jedynie prawa i przywileje, a tym samym korporacyjną świadomość stanową, regionalną oraz „protonarodową”. Identyfikował się z podobnymi sobie w całym królestwie oraz z monarchą jako emanacją i symbolem systemu. 
Ponieważ w Rzeczypospolitej szlachta to co najmniej 10 procent ludności, taka proto-nacjonalistyczna świadomość była bardzo rozpowszechniona. Po zaborach to głównie szlachta i wywodząca się z niej inteligencja przechowała tradycję wolności i niezawisłości. To ona przede wszystkim pielęgnowała świadomość narodową, w dużym stopniu w oparciu o Kościół katolicki. Generalnie, im bardziej na zachód ziem polskich, tym bardziej świadomy polskości stawał się lud pod wpływem narodowych trendów modernizacyjnych. 

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 4 stycznia 2021 r.
Intel z DC

 


 

POLECANE
Jarosław Kaczyński ukarany. Jest decyzja komisji z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński ukarany. Jest decyzja komisji

Komisja etyki poselskiej ukarała posła PiS Jarosława Kaczyńskiego naganą za jego słowa podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej w sierpniu. Sejmowa komisja ukarała także szefa PiS za jego słowa pod adresem dziennikarza TVN24.

Sprawa Marii Kurowskiej, czy sprawa Kamila z Onetu? tylko u nas
Sprawa Marii Kurowskiej, czy sprawa "Kamila z Onetu"?

Sprawa Marii Kurowskiej pokazuje, jak w „uśmiechniętej Polsce” granica między normalnym działaniem posła, a „aferą” zależy wyłącznie od tego, kto akurat rządzi. Kurowską atakuje się za coś, co jest absolutnym fundamentem demokracji: zabieganie o środki dla własnego regionu i pilnowanie, by nie trafiały donikąd.

Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego

Na Podkarpaciu potwierdzono 26 przypadków odry powiązanych z jednym ogniskiem epidemicznym i jedno podejrzenie choroby. Sanepid prowadzi dochodzenie i przypomina o szczepieniach oraz zaleca maseczki i unikanie dużych skupisk.

Wraca sprawa śmierci Matthew Perry’ego. Sąd wydał wyrok z ostatniej chwili
Wraca sprawa śmierci Matthew Perry’ego. Sąd wydał wyrok

Salvador Plasencia, jeden z lekarzy odpowiedzialnych za śmierć aktora Przyjaciele Matthew Perry’ego, został skazany na 30 miesięcy więzienia w związku z przedawkowaniem ketaminy, które doprowadziło do śmierci 54-letniego gwiazdora. Wyrok zapadł w środę przed sądem federalnym w Los Angeles.

Przełom w SN: Uchwała wyznacza granicę między polską Konstytucją a prawem UE tylko u nas
Przełom w SN: Uchwała wyznacza granicę między polską Konstytucją a prawem UE

Historyczna decyzja Sądu Najwyższego wywołała polityczne i prawne trzęsienie ziemi. Uchwała z 3 grudnia po raz pierwszy tak jednoznacznie wyznacza granicę między polską Konstytucją a prawem UE, stwierdzając, że TSUE działał poza swoimi kompetencjami. To ruch, który może na nowo ułożyć relacje Polska–Unia i zmienić sposób funkcjonowania całego wymiaru sprawiedliwości.

Polacy żegnają Niemcy. Dane nie pozostawiają złudzeń z ostatniej chwili
Polacy żegnają Niemcy. Dane nie pozostawiają złudzeń

Coraz więcej Polaków wraca z Niemiec do ojczyzny. Jak opisuje niemiecki dziennik BILD, przyciągają ich wyższy wzrost gospodarczy w Polsce, niższe bezrobocie i ulgi podatkowe dla powracających.

Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy Wiadomości
Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy

Dziesięciu obywateli Gruzji zostało przymusowo odesłanych z Polski na pokładzie samolotu czarterowego, który 2 grudnia wystartował z Łodzi do Tbilisi. Operację przeprowadziła Straż Graniczna we współpracy ze stroną niemiecką oraz Agencją Frontex, w ramach regularnych działań związanych z egzekwowaniem prawa migracyjnego.

Rosyjski kosmonauta wyrzucony z misji SpaceX. Media: podejrzenia o szpiegostwo  z ostatniej chwili
Rosyjski kosmonauta wyrzucony z misji SpaceX. Media: podejrzenia o szpiegostwo 

Oleg Artiemjew – doświadczony rosyjski kosmonauta i radny moskiewskiej Dumy – został usunięty z przyszłorocznej misji SpaceX Crew-12 na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Roskosmos twierdzi, że powodem jest „przejście Artiemjewa do innej pracy”. Niezależne rosyjskie media podają jednak zupełnie inną wersję.

McDonald's wróci do Rosji? Zarejestrowano znak towarowy z ostatniej chwili
McDonald's wróci do Rosji? Zarejestrowano znak towarowy

Rosyjska agencja RIA Nowosti podaje, że McDonald's zarejestrował w Rospatencie znak towarowy "I'm lovin' it". Rospatent zatwierdził dokumenty w tym tygodniu.

KRUS wydał komunikat dla rolników z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat dla rolników

KRUS zachęca rolników do wzięcia udziału w bezpłatnych badaniach. 3 grudnia 2025 r. pojawił się komunikat w tej sprawie.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz - Nacjonalizmy: tradycyjne i „nowoczesne”

Nacjonalizmy tradycyjne wywodzą się ze starożytności. Przechodzą ewolucję. Mają tendencję dotyczyć głównie wąskiej elity, zwykle rycerskiej, chociaż wśród niektórych segmentów gminu jest możliwość odczuwania wspólnoty języka, geografii oraz lojalności w stosunku do władcy. Nacjonalizmy „nowoczesne” opierają się o idee masowości wywodzące się głównie z rewolucji we Francji oraz z romantyzmu i pozytywizmu. Nacjonalizm rzutuje na to, jak odnosimy się do innych w ramach własnej grupy narodowej oraz innych grup.
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

Chociaż możemy znaleźć precedensy takiego podejścia nawet w pogańskim antyku, odruch życzliwości ludzkiej w stosunku do pokrzywdzonego wywodzi się najbardziej z chrześcijaństwa. W pewnych warunkach mogło przełożyć się to na stosunki międzynarodowe. I tak objawy sympatii wielkich potęg w stosunku do cierpiących słabych narodów rozwinął się szczególnie na fali romantyzmu w XIX w. Często wiązało się to z preferencjami ideowymi oraz z wyrachowaniem geopolitycznym (szczególnie koncepcji „równowagi siły”), ale czasami wynikało po prostu z odruchu chrześcijańskiego czy – mówiąc w sposób świecki – humanitarnego, altruistycznego przywódców i innych. Brytyjczycy, na przykład, wspierali Greków przeciw Turkom, a Rosjanie – Serbów i Bułgarów. Francuzi i Amerykanie faworyzowali Polaków przeciw wszystkim zaborcom.
I nie chodzi tylko o działania rządów (bo te były zwykle ograniczone do gestów, choć zdarzały się wyjątki – interwencje częściej dyplomatyczne niż zbrojne), ale również opinii publicznej, kształtującej się za pomocą coraz powszechniej dostępnej prasy. Szczególnie w kręgach postępowych powstawały opinie, a nawet organizacje nastawione na wspieranie nacjonalizmów ludów „małych”. Jeśli chodzi o Polskę, to było to zgodne z wykładnią Marksa i Engelsa, którzy cenili Polaków za ich potencjał rewolucyjny w rozwalaniu Starego Ładu. Jednocześnie jednak twórcy komunizmu XIX w. pogardzali ludami „małymi” i nienawidzili ich. Wielu postępowców odrzuciło jednak tak wybiórcze i instrumentalne traktowanie nacjonalizmu. Choćby wpływowi francuscy intelektualiści progresywni zafascynowani byli abstrakcyjnymi ideałami praw mniejszości oraz nacjonalizmem ludów nie-historycznych, które wszędzie w różnym stopniu budziły się z dziejowego snu, wykuwały kadry narodowe. 


Tylko w niewielkim zakresie takie podejście było zinstytucjonalizowane. W większości wypadków mówimy o generalnym nastawieniu, o pewnym wpływowym sentymencie, szczególnie na Zachodzie. Wypływało to z ducha czasu i etyki. Po pierwsze, miażdżenie małych przez wielkich wydawało się ludziom po prostu chamskie i zbrodnicze; a po drugie, ludzie odruchowo identyfikowali się ze słabymi, których atakowali potężni, jako ze stroną słuszną w sensie moralnym. Po trzecie, od takiego rozumowania tylko krok do rozpoznania, że gwarancją bezpieczeństwa małych jest międzynarodowe uznanie doktryny suwerenności. Stąd, gdy wybuchła I wojna światowa, opinia publiczna w krajach alianckich wzdychała nad losem „małej Belgii” i „małej Serbii”. Padły przecież ofiarami sił zła: Berlina i Wiednia. I służyły jako główne argumenty usprawiedliwiające przystąpienie Londynu, Paryża i Petersburga do konfliktu. Właśnie w obronie „małych”. Wnet przypomniano sobie też o „biednej Polsce”. Narracja taka oparta była na powszechnym uznaniu nacjonalizmu i świadomości narodowej jako najważniejszego wyznacznika dynamiki stosunków wewnętrznych krajów oraz międzynarodowych. Ukoronowaniem tego procesu był konsensus o samostanowieniu narodów.


A tymczasem do wojennej narracji o suwerenności obłudnie przyłączyły się Niemcy ze swoją propagandą. Zaczęły pozować na obrońców małych narodowości. Celem głównym ich ofensywy była naturalnie Rosja. Berlin grał nie tylko kartą polską, ale również litewską oraz ukraińską, a także – chociaż dużo mniej chętnie – estońską, łotewską i białoruską. Co więcej, II Rzesza zachęcała swych tubylczych germanofilskich (bądź tylko nacjonalistycznych) protegowanych do podnoszenia sprawy niepodległości. Ze szczególną wrednością organizowano petycje do prezydenta USA Woodrowa Wilsona w sprawie „samostanowienia narodów”, którego on był wielkim orędownikiem. Chodziło o amerykańskie wsparcie dla de facto marionetkowych tworów, które Niemcy oderwały od Rosji. W końcu jeszcze w listopadzie 1917 r. rząd niemiecki oficjalnie określił się jako wielki orędownik samostanowienia narodów, szczególnie Litwy i Kurlandii. 


W czasie negocjacji w Brześciu (grudzień 1917 – marzec 1918 r.) Niemcy stale odnosili się do tej zasady, szczególnie w stosunku do Ukrainy. W rzekomo wspierającej „małe narody” propagandzie przebijali ich wszystkich tylko bolszewicy. Bułgarzy i inni podnosili te argumenty, aby usprawiedliwić swoje żądania terytorialne. Ponadto coraz bardziej w tym kierunku posuwały się też retorycznie i politycznie państwa Ententy. W końcu pod wpływem USA narracja ta zaczęła dominować w negocjacjach w Paryżu po wygranej przez Zachód wojnie. Wpisana została w traktat wersalski i jemu pochodne. Koncepcja suwerenności narodowej stała się wnet głównym punktem odniesienia w stosunkach międzynarodowych.


Samostanowienie narodów napędza nacjonalizm. Bez tego nie ma impulsu, aby uznać, że wolność czy niepodległość zbiorowości zwanej „narodem” jest warunkiem sine qua non, aby taki byt istniał i prosperował. Naród jako organizacja nie ma sensu bez masowego poparcia dla takiego bytu. Nacjonalizm jest bowiem ideologią kolektywistyczną. Oznacza organizację społeczeństwa według zasady wspólnoty języka, obszaru geograficznego, kultury, religii i historii. Nacjonalizm uzewnętrznia się przekonaniem, że ze wspólnoty tradycji, instytucji i wierzeń wynika pewna możliwa do zdefiniowania wspólnota interesów. Zapewni ona harmonijny rozwój wewnętrzny narodu, chociaż nie musi być przyczyną konfliktu zewnętrznego z narodem ościennym. Nacjonalista jest osobą, która do obrony interesów narodowych mobilizuje naród społecznie, politycznie i kulturowo. Im mniejszy udział religii i tradycji w życiu narodu, tym skrajniejszy nacjonalizm. Im większe przekonanie o zagrożeniu dla interesu narodowego, tym bardziej ekstremalny staje się nacjonalizm.


Jest to definicja nacjonalizmu nowoczesnego, określająca ideologię, według której zorganizowany jest nowoczesny naród. Ale sama koncepcja wywodzi się co najmniej z antyku. Biblia jest naszym punktem odniesienia, Bóg stworzył bowiem plemienia i narody. A potem w średniowieczu wykształcił się naród historyczny, czyli w polskim (czy węgierskim) kontekście – rycerstwo, szlachta. Naród taki nie był etniczny, miał jedynie prawa i przywileje, a tym samym korporacyjną świadomość stanową, regionalną oraz „protonarodową”. Identyfikował się z podobnymi sobie w całym królestwie oraz z monarchą jako emanacją i symbolem systemu. 
Ponieważ w Rzeczypospolitej szlachta to co najmniej 10 procent ludności, taka proto-nacjonalistyczna świadomość była bardzo rozpowszechniona. Po zaborach to głównie szlachta i wywodząca się z niej inteligencja przechowała tradycję wolności i niezawisłości. To ona przede wszystkim pielęgnowała świadomość narodową, w dużym stopniu w oparciu o Kościół katolicki. Generalnie, im bardziej na zachód ziem polskich, tym bardziej świadomy polskości stawał się lud pod wpływem narodowych trendów modernizacyjnych. 

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 4 stycznia 2021 r.
Intel z DC

 



 

Polecane