[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Śp. Lidia Lwow-Eberle „Lala” - (14.XI.1920 – 5.I.2020)

Lidia Lwow - sanitariuszka 5. Wileńskiej Brygady AK, urodziła się 14 listopada 1920 r. w Plosie, w obecnym obwodzie iwanowskim, nad Wołgą. Była córką Leona Lwowa, inżyniera agronoma, oraz Barbary z Tiuchanowów. Oboje skończyli studia w Moskwie. Oba rody, zarówno ze strony matki, jak i ojca, to wybitna rosyjska arystokracja. Jeden z pradziadków Lidii, książę Aleksiej Fiodorowicz Lwow, skomponował w 1833 r. muzykę do hymnu Rosji Boże, zachowaj Cara. Inny, dalszy krewny – książę Jerzy Lwow – stanął w 1917 r. na czele Rządu Tymczasowego. Była to więc rodzina mocno zakorzeniona w tradycji rosyjskiej państwowości. Lidii jednak przyszło żyć w czasach, kiedy Rosja, jakiej służyli jej przodkowie, przestała istnieć – pisał o Lidii Lwow historyk prof. Piotr Niwiński. - Trudno się zatem dziwić, że w 1921 r., tuż po narodzinach córki, rodzina Lwowów wyemigrowała do Polski, chroniąc się przed zbrodniczym systemem komunistycznym. Osiadła w Nowogródku, gdzie ojciec Lidii podjął pracę jako nauczyciel w gimnazjum rosyjskim, a następnie został wykładowcą szkoły rolniczej na przedmieściach. (...) Lidia początkowo uczęszczała do gimnazjum państwowego w Nowogródku, a po przeprowadzce do Kobylnika, położonego nad jeziorem Narocz, kontynuowała naukę w gimnazjum w Święcianach. W 1938 r. zdała tam maturę.
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Śp. Lidia Lwow-Eberle „Lala” - (14.XI.1920 – 5.I.2020)
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego / Wikipedia domena publiczna

Po latach w jednym z wywiadów Lidia Lwow-Eberle powiedziała: „W domu mówiliśmy po rosyjsku, byłam Rosjanką, ale taką, dla której Polska to była Ojczyzna. I nadal jest”.

- Wojna dla mnie to była partyzantka. Zostałam wzięta do oddziału „Kmicica” w sierpniu 1943 r. Na Wileńszczyźnie było dużo litewskiej i sowieckiej partyzantki. „Kmicic” był porucznikiem. Mieszkaliśmy w namiotach w lesie. Chłopcy chodzili w teren, a my zostawałyśmy w lesie i gotowałyśmy. Kiedy przyszedł „Łupaszka” i stworzył 5. Brygadę Wileńską, było nas tam ok. tysiąca. Czułam się żołnierzem. Stosowałam się do dyscypliny, jaka panowała w oddziale. Chłopcy byli szkoleni, były wojskowe zajęcia i musztra. „Łupaszka” był zawodowym oficerem i wprowadził wojskową dyscyplinę w oddziale. Każdy się do niej stosował – wspominała Lidia Lwow-Eberle w relacji przekazanej w ubiegłym roku Jarosławowi Wróblewskiemu, umieszczonej w 9 numerze Biuletynu Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL „Rakowiecka 37”. - U nas w Brygadzie były obchodzone święta i modliliśmy się zawsze rano i wieczorem. Była wspólna modlitwa. Każdy był wychowany w wierze i brał udział w takich akcjach, że życie było narażone w każdej chwili. Nie wiadomo, gdzie spotkasz nieprzyjaciela. Pomagała mi wiara i pomaga do dnia dzisiejszego. Wierzę w Boga, że On pomaga. Naprawdę. Swoimi słowami się modliłam.

O mjr Zygmuncie Szendzielarzu „Łupaszce”, dowódcy 5 Wileńskiej Brygady AK (w wywiadzie dla dorzeczy.pl udzielonym Piotrowi Włoczykowi): „Między nami było 10 lat różnicy – gdy go poznałam, miałam 23 lata. Zawsze patrzyłam na niego jak na dowódcę. Zawsze. Nawet gdy po wojnie razem mieszkaliśmy w Zakopanem i mówiliśmy sobie po imieniu. Byliśmy prawie jak małżeństwo. Zawsze jednak był dla mnie przede wszystkim dowódcą. Mówiłam do niego „Panie komendancie” (śmiech). (...) To nie było zauroczenie od pierwszego wejrzenia. Uczucie rozwijało się powoli”.

O aresztowaniu 30 czerwca 1948 r. w Osielcu pod Jordanowem:

„Dom, w którym mieszkaliśmy, stał przy szosie. Pamiętam, że dzień wcześniej bardzo wolno minął nas samochód pełen żołnierzy. Około piątej nad ranem obudziły mnie odgłosy strzelaniny. Wyszłam na ganek. Słońce świeciło, w tle widać było góry, strzałów już nie było słychać, było pięknie, więc wróciłam do łóżka. 15 minut później usłyszałam walenie do drzwi. Syn naszej gospodyni otworzył drzwi i wpuścił kogoś na strych. Chwilę potem żołnierze otoczyli dom i zażądali wpuszczenia. Na nocną koszulę założyłam płaszcz. Zaprowadzono nas do pokoju gospodyni. Wszyscy stanęliśmy z rękami podniesionymi do góry. „Łupaszkę” zabrali do kuchni, a mnie do innego pomieszczenia. Zaczęli mnie pytać o różne nazwiska. Powiedziałam, że nic nie wiem. Potem zawieźli nas do Myślenic. Nie miałam możliwości porozmawiać z „Łupaszką”, bo w samochodzie było pełno żołnierzy. Z Myślenic zawieźli nas do Krakowa. Następnego dnia rano zabrali nas samolotem do Warszawy, do siedziby UB przy ulicy Koszykowej. Wiedziałam już, że wszystko się dla nas skończyło. Potem przewieziono nas na Rakowiecką”.

O ostatnim spotkaniu z „Łupaszką”:

„Spotkaliśmy się któregoś dnia w 1951 r. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć, który to był dokładnie dzień. Strażnicy wywołali mnie z celi i zaprowadzili do sali, w której siedziało trzech wojskowych i... „Łupaszko”. Powiedzieli nam, że możemy rozmawiać, jak długo tylko chcemy i o czym chcemy. Byłam tak wstrząśnięta, że chyba nic nie mówiłam. Zapamiętałam z tej rozmowy tylko trzy rzeczy: „Łupaszko” mówił, że nie pamięta już, jak wygląda jego córka [Barbara Szendzielarz]; wspominał też o matce (zawsze mówił, że ze wszystkich kobiet na świecie swoją matkę kocha najbardziej), a mnie powiedział tylko, żebym się uczyła i wyszła za mąż.

Z tego przejęcia nie zakodowałam, co jeszcze do mnie mówił podczas tego spotkania. Siedzieliśmy razem może pół godziny. Na koniec pocałował mnie i to był nasz ostatni kontakt. „Łupaszkę” zabito 8 lutego 1951 r. Ja wyszłam na wolność w listopadzie 1956 r. Dostałam się na archeologię na UW (niektórzy koledzy ze studiów byli ode mnie starsi nawet o 20 lat) i wyszłam za mąż...”

Lidia Lwow-Eberle w 2013 r. odbierając akt identyfikacji szczątków ukochanego dowódcy: „Ja w to nie wierzyłam! Nigdy nie myślałam, że będzie można powiedzieć:

"Tu leży Łupaszka"


 

POLECANE
Liverpool mistrzem Anglii Wiadomości
Liverpool mistrzem Anglii

Piłkarze Liverpoolu pokonując w niedzielę Tottenham Hotspur 5:1 w 34. kolejce angielskiej ekstraklasy zapewnili sobie 20. w historii mistrzostwo kraju. Żaden klub nie ma na koncie więcej tytułów, a tyle samo zgromadził Manchester United.

Gwiazda znanego kabaretu bardzo chora. Opublikowała krótki wpis Wiadomości
Gwiazda znanego kabaretu bardzo chora. Opublikowała krótki wpis

Kabaret Hrabi przekazał fanom poruszającą wiadomość. Joanna Kołaczkowska, która od lat jest nieodłączną częścią grupy i jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci na scenie kabaretowej, nie pojawi się podczas nadchodzących koncertów. Powodem jest ciężka choroba – artystka zmaga się z nowotworem.

W Vancouver samochód wjechał w tłum ludzi. Wzrosła liczba ofiar Wiadomości
W Vancouver samochód wjechał w tłum ludzi. Wzrosła liczba ofiar

Kanadyjska policja poinformowała, że 11 osób zginęło, gdy samochód wjechał w tłum na festiwalu ulicznym w Vancouver. Wcześniej informowano o dziewięciu ofiarach śmiertelnych i wielu rannych.

Ławrow zabrał głos ws. Krymu i zaporoskiej elektrowni. Jasne stanowisko Rosji z ostatniej chwili
Ławrow zabrał głos ws. Krymu i zaporoskiej elektrowni. Jasne stanowisko Rosji

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow wykluczył w wywiadzie dla telewizji CBS oddanie kontroli nad Zaporoską Elektrownią Jądrową i oznajmił, że kwestia rosyjskiej kontroli nad Krymem jest zamknięta. Wyraził jednak uznanie dla administracji Donalda Trumpa za jej wysiłki pokojowe.

Z ogromnym żalem. Smutne wieści dla fanów Roxie Węgiel Wiadomości
"Z ogromnym żalem". Smutne wieści dla fanów Roxie Węgiel

To miał być wyjątkowy wieczór dla fanów Roxie Węgiel.. Koncert w Toruniu miał być ostatnim przystankiem jej trasy "Break Tour". Niestety, występ został odwołany dosłownie w ostatniej chwili. Powodem są "nagłe, osobiste powody artystki" - poinformowała agencja DM Agency w oficjalnym komunikacie.

Niemcy w kłopocie. Nowe zagrożenie przybiera na sile pilne
Niemcy w kłopocie. Nowe zagrożenie przybiera na sile

Kokaina staje się w Niemczech coraz powszechniejszym narkotykiem. Jak alarmuje szef Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) Holger Muench, Europę - a w szczególności Niemcy - zalewa fala kokainy, ponieważ „rynek w Ameryce Północnej jest już nasycony, a handel narkotykami koncentruje się w większym stopniu na Europie”.

Barcelona zdobyła Puchar Króla. Zdjęcie Lewandowskiego robi furorę w sieci Wiadomości
Barcelona zdobyła Puchar Króla. Zdjęcie Lewandowskiego robi furorę w sieci

FC Barcelona ma kolejne powody do radości. W sobotę drużyna ze stolicy Katalonii po emocjonującym meczu pokonała Real Madryt 3:2 i sięgnęła po Puchar Króla. To już drugie trofeum Barcelony w tym sezonie - wcześniej, na początku roku, wygrała Superpuchar Hiszpanii.

Ukraina zaprzecza Rosji. Walki w obwodzie kurskim wciąż trwają z ostatniej chwili
Ukraina zaprzecza Rosji. "Walki w obwodzie kurskim wciąż trwają"

- Siły ukraińskie "kontynuują operacje" w obwodzie kurskim w Rosji - powiedział Wołodymyr Zełenski. Tym samym zaprzeczył doniesieniom rosyjskim na temat działań w tym rejonie. Prezydent Ukrainy wysłuchał w niedzielę sprawozdania naczelnego dowódcy sił ukraińskich, generała Ołeksandra Syrskiego, na temat sytuacji w poszczególnych rejonach frontu. 

Pogoda na najbliższe dni. IMGW wydał komunikat Wiadomości
Pogoda na najbliższe dni. IMGW wydał komunikat

IMGW wydał nowy komunikat. Jaka pogoda nas czeka?

Pożar przedszkola w Koszalinie. Służby zarządziły ewakuację Wiadomości
Pożar przedszkola w Koszalinie. Służby zarządziły ewakuację

W niedzielę rano w zabytkowej willi przy ulicy Piłsudskiego w Koszalinie wybuchł pożar. Wiadomo, że na parterze budynku działa niepubliczne przedszkole "Zaczarowany Pałacyk", a wyżej znajdują się mieszkania na wynajem.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Śp. Lidia Lwow-Eberle „Lala” - (14.XI.1920 – 5.I.2020)

Lidia Lwow - sanitariuszka 5. Wileńskiej Brygady AK, urodziła się 14 listopada 1920 r. w Plosie, w obecnym obwodzie iwanowskim, nad Wołgą. Była córką Leona Lwowa, inżyniera agronoma, oraz Barbary z Tiuchanowów. Oboje skończyli studia w Moskwie. Oba rody, zarówno ze strony matki, jak i ojca, to wybitna rosyjska arystokracja. Jeden z pradziadków Lidii, książę Aleksiej Fiodorowicz Lwow, skomponował w 1833 r. muzykę do hymnu Rosji Boże, zachowaj Cara. Inny, dalszy krewny – książę Jerzy Lwow – stanął w 1917 r. na czele Rządu Tymczasowego. Była to więc rodzina mocno zakorzeniona w tradycji rosyjskiej państwowości. Lidii jednak przyszło żyć w czasach, kiedy Rosja, jakiej służyli jej przodkowie, przestała istnieć – pisał o Lidii Lwow historyk prof. Piotr Niwiński. - Trudno się zatem dziwić, że w 1921 r., tuż po narodzinach córki, rodzina Lwowów wyemigrowała do Polski, chroniąc się przed zbrodniczym systemem komunistycznym. Osiadła w Nowogródku, gdzie ojciec Lidii podjął pracę jako nauczyciel w gimnazjum rosyjskim, a następnie został wykładowcą szkoły rolniczej na przedmieściach. (...) Lidia początkowo uczęszczała do gimnazjum państwowego w Nowogródku, a po przeprowadzce do Kobylnika, położonego nad jeziorem Narocz, kontynuowała naukę w gimnazjum w Święcianach. W 1938 r. zdała tam maturę.
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Śp. Lidia Lwow-Eberle „Lala” - (14.XI.1920 – 5.I.2020)
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego / Wikipedia domena publiczna

Po latach w jednym z wywiadów Lidia Lwow-Eberle powiedziała: „W domu mówiliśmy po rosyjsku, byłam Rosjanką, ale taką, dla której Polska to była Ojczyzna. I nadal jest”.

- Wojna dla mnie to była partyzantka. Zostałam wzięta do oddziału „Kmicica” w sierpniu 1943 r. Na Wileńszczyźnie było dużo litewskiej i sowieckiej partyzantki. „Kmicic” był porucznikiem. Mieszkaliśmy w namiotach w lesie. Chłopcy chodzili w teren, a my zostawałyśmy w lesie i gotowałyśmy. Kiedy przyszedł „Łupaszka” i stworzył 5. Brygadę Wileńską, było nas tam ok. tysiąca. Czułam się żołnierzem. Stosowałam się do dyscypliny, jaka panowała w oddziale. Chłopcy byli szkoleni, były wojskowe zajęcia i musztra. „Łupaszka” był zawodowym oficerem i wprowadził wojskową dyscyplinę w oddziale. Każdy się do niej stosował – wspominała Lidia Lwow-Eberle w relacji przekazanej w ubiegłym roku Jarosławowi Wróblewskiemu, umieszczonej w 9 numerze Biuletynu Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL „Rakowiecka 37”. - U nas w Brygadzie były obchodzone święta i modliliśmy się zawsze rano i wieczorem. Była wspólna modlitwa. Każdy był wychowany w wierze i brał udział w takich akcjach, że życie było narażone w każdej chwili. Nie wiadomo, gdzie spotkasz nieprzyjaciela. Pomagała mi wiara i pomaga do dnia dzisiejszego. Wierzę w Boga, że On pomaga. Naprawdę. Swoimi słowami się modliłam.

O mjr Zygmuncie Szendzielarzu „Łupaszce”, dowódcy 5 Wileńskiej Brygady AK (w wywiadzie dla dorzeczy.pl udzielonym Piotrowi Włoczykowi): „Między nami było 10 lat różnicy – gdy go poznałam, miałam 23 lata. Zawsze patrzyłam na niego jak na dowódcę. Zawsze. Nawet gdy po wojnie razem mieszkaliśmy w Zakopanem i mówiliśmy sobie po imieniu. Byliśmy prawie jak małżeństwo. Zawsze jednak był dla mnie przede wszystkim dowódcą. Mówiłam do niego „Panie komendancie” (śmiech). (...) To nie było zauroczenie od pierwszego wejrzenia. Uczucie rozwijało się powoli”.

O aresztowaniu 30 czerwca 1948 r. w Osielcu pod Jordanowem:

„Dom, w którym mieszkaliśmy, stał przy szosie. Pamiętam, że dzień wcześniej bardzo wolno minął nas samochód pełen żołnierzy. Około piątej nad ranem obudziły mnie odgłosy strzelaniny. Wyszłam na ganek. Słońce świeciło, w tle widać było góry, strzałów już nie było słychać, było pięknie, więc wróciłam do łóżka. 15 minut później usłyszałam walenie do drzwi. Syn naszej gospodyni otworzył drzwi i wpuścił kogoś na strych. Chwilę potem żołnierze otoczyli dom i zażądali wpuszczenia. Na nocną koszulę założyłam płaszcz. Zaprowadzono nas do pokoju gospodyni. Wszyscy stanęliśmy z rękami podniesionymi do góry. „Łupaszkę” zabrali do kuchni, a mnie do innego pomieszczenia. Zaczęli mnie pytać o różne nazwiska. Powiedziałam, że nic nie wiem. Potem zawieźli nas do Myślenic. Nie miałam możliwości porozmawiać z „Łupaszką”, bo w samochodzie było pełno żołnierzy. Z Myślenic zawieźli nas do Krakowa. Następnego dnia rano zabrali nas samolotem do Warszawy, do siedziby UB przy ulicy Koszykowej. Wiedziałam już, że wszystko się dla nas skończyło. Potem przewieziono nas na Rakowiecką”.

O ostatnim spotkaniu z „Łupaszką”:

„Spotkaliśmy się któregoś dnia w 1951 r. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć, który to był dokładnie dzień. Strażnicy wywołali mnie z celi i zaprowadzili do sali, w której siedziało trzech wojskowych i... „Łupaszko”. Powiedzieli nam, że możemy rozmawiać, jak długo tylko chcemy i o czym chcemy. Byłam tak wstrząśnięta, że chyba nic nie mówiłam. Zapamiętałam z tej rozmowy tylko trzy rzeczy: „Łupaszko” mówił, że nie pamięta już, jak wygląda jego córka [Barbara Szendzielarz]; wspominał też o matce (zawsze mówił, że ze wszystkich kobiet na świecie swoją matkę kocha najbardziej), a mnie powiedział tylko, żebym się uczyła i wyszła za mąż.

Z tego przejęcia nie zakodowałam, co jeszcze do mnie mówił podczas tego spotkania. Siedzieliśmy razem może pół godziny. Na koniec pocałował mnie i to był nasz ostatni kontakt. „Łupaszkę” zabito 8 lutego 1951 r. Ja wyszłam na wolność w listopadzie 1956 r. Dostałam się na archeologię na UW (niektórzy koledzy ze studiów byli ode mnie starsi nawet o 20 lat) i wyszłam za mąż...”

Lidia Lwow-Eberle w 2013 r. odbierając akt identyfikacji szczątków ukochanego dowódcy: „Ja w to nie wierzyłam! Nigdy nie myślałam, że będzie można powiedzieć:

"Tu leży Łupaszka"



 

Polecane
Emerytury
Stażowe