Georgette Mosbacher: Biden nie zmieni kursu wobec Polski; Polska jest wzorem dla NATO

Mimo sporu o wynik wyborów w USA zapewniam, że 20 stycznia Joe Biden obejmie urząd prezydenta, a amerykańska demokracja będzie działać jak zawsze - mówi PAP ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Jak dodaje, nowa władza będzie kontynuować dotychczasowy kurs wobec Polski.
Georgette Mosbacher Georgette Mosbacher: Biden nie zmieni kursu wobec Polski; Polska jest wzorem dla NATO
Georgette Mosbacher / YT print screen/MUZOtok

 

PAP: Zapowiedziała Pani, że wkrótce opuści swój urząd. Tymczasem nie jest to absolutnie jasne w przypadku Pani szefa Donalda Trumpa, który nadal podważa wynik wyborów prezydenckich w USA i którego wspiera w tym znaczna część Republikanów w Kongresie. Jak to się skończy? Czy ten spór Panią martwi?

Georgette Mosbacher: Szczerze mówiąc, prezydent ma prawo kwestionować wyniki i dochodzić swoich racji, sprawdzać, czy głosy zostały prawidłowo oddane, ale nasz system jest oparty na Kolegium Elektorskim, które już zdecydowało. Joe Biden zostanie zaprzysiężony jako następny prezydent Stanów Zjednoczonych.

PAP: Nie martwi się więc Pani tym sporem wokół wyborów?

G.M.: Nie, nie ma czym się martwić, mogę Pana zapewnić, że Joe Biden zostanie zaprzysiężony 20 stycznia.

PAP: Mimo wszystko nie sposób nie odczuwać zaniepokojenia, kiedy w poniedziałek w "Washington Post" czyta się wspólny apel wszystkich żyjących byłych szefów Pentagonu, którzy ostrzegają prezydenta przed angażowaniem wojska w rozwiązanie wyborczego sporu. Albo gdy czyta się, że prezydent przyjmuje w Białym Domu generała Mike'a Flynna, który otwarcie mówi o możliwości wprowadzenia stanu wojennego.

G.M.: Szczerze mówiąc, to śmieszne. Chętnie porozmawiam na poważne tematy, ale to jest niepoważne. Mieliśmy w USA do czynienia z zabójstwami i rezygnacjami prezydentów, ale mimo to nasza demokracja działała później dokładnie tak samo, jak zawsze. I tak samo będzie 20 stycznia.

PAP: Ale rozumiem, że czytała Pani ten apel w "Washington Post"?

G.M.: Czytam wiele rzeczy, co nie znaczy, że we wszystkie wierzę. Dezinformacja i teorie spiskowe mają to do siebie, że potrafią szybko się rozprzestrzeniać. Ja wolę rozmawiać o faktach. A fakty według mojej wiedzy są takie, że Joe Biden zostanie zaprzysiężony 20 stycznia i będzie to harmonijne przekazanie władzy.

PAP: Jest to Pani pożegnalny wywiad, chciałem więc zapytać o Pani dorobek, wzloty i upadki. Wzloty są dość oczywiste, jeśli chodzi o współpracę wojskową czy wizy. A co z niepowodzeniami?

G.M.: Myślę, że te upadki też były dość oczywiste (śmiech). Czuję, że wiele osiągnęliśmy podczas mojego pobytu w Polsce. Oczywiście, były pewne spięcia, ale to normalne. To, co osiągnęliśmy, jest niezwykłe: zwiększyliśmy liczbę żołnierzy amerykańskich w Polsce, aktywowaliśmy wysunięte dowództwo V korpusu (sił lądowych USA w Polsce - PAP), podpisaliśmy umowę o współpracy obronnej, sfinalizowaliśmy ruch bezwizowy, podpisaliśmy wstępne porozumienie w sprawie cywilnego programu energetyki nuklearnej. Wszystko, czego dokonaliśmy wokół bezpieczeństwa energetycznego, było naprawdę godne podziwu. Wszystko, począwszy od LNG, będącego pomostem umożliwiającym odejście od węgla, aż po energię wiatrową i słoneczną.

W ciągu ostatnich dwóch lat zwiększyliśmy wzajemny eksport i import o 23 proc., kreując nowe miejsca pracy po obu stronach Atlantyku. No i Trójmorze, które rozwinęliśmy i które, nieskromnie powiem, jest prawdziwym sukcesem regionu.

PAP: Mówiąc o sukcesach, wspomniała Pani o zwiększeniu liczebności wojsk i podpisaniu umowy o współpracy wojskowej (EDCA). Niedawno Kongres uchwalił nowy budżet obronny (NDAA), który może uniemożliwić realizację decyzji administracji Trumpa o wycofaniu części wojsk USA z Niemiec. Część z nich według zapowiedzi miała trafić do Polski.

G.M.: Muszę Pana poprawić, bo to był fake news. Żołnierze z Niemiec nigdy nie mieli trafić do Polski. To nigdy nie było omawiane w ramach dialogu i negocjacji, w których uczestniczyłam. Umowa, którą podpisaliśmy, mówi o tym, że żołnierze przyjeżdżający do Polski będą przeniesieni z różnych miejsc.

PAP: To prawda, ale o możliwości przeniesienia części żołnierzy z Niemiec wspominał były już minister obrony Mark Esper, który w przemówieniu dla think tanku Atlantic Council mówił o "realnej szansie zatrzymania 2. pułku kawalerii na stałe" w państwach wschodniej flanki NATO. Abstrahując od szczegółów, czy myśli Pani, że decyzja Kongresu zmieni coś w polityce bezpieczeństwa USA?

G.M.: Mogłam się mylić, to nie zostało mi przekazane. Jeśli się mylę, nie mam problemu z przyznaniem się do tego. Co do bezpieczeństwa, jestem mocno przekonana o tym, że to jest kwestia ciesząca się poparciem obu partii. Republikanie i Demokraci popierają wzmocnioną współpracę i zaangażowanie Ameryki w Polsce. Spędziłam wiele czasu w Waszyngtonie i mogę powiedzieć, że niezależnie od tego, czy chodziło o bezpieczeństwo energetyczne, militarne czy cyberbezpieczeństwo, mogliśmy liczyć na poparcie obu partii. Nie sądzę, by to się zmieniło.

PAP: Nie zmieni tego nastanie administracji Bidena?

G.M.: Nie, bo nie potrafię nawet wskazać choćby jednej sprawy, którą się tu zajmowałam, a która nie cieszyła się ponadpartyjnym poparciem.

PAP: Ekipa Bidena w kampanii duży nacisk kładła na demokrację i sprawy praworządności, a Demokraci w Kongresie wyrażali pewne obawy w tej kwestii kierowane pod adresem polskiego rządu. Czy to nie będzie problem?

G.M.: Oczywiście, zawsze przykładamy wagę do wartości demokratycznych, które są dla nas wszystkich ważne. Nie sądzę jednak, że te sprawy podczas mojej kadencji urosły do rangi problemu, który rodziłby obawy. Ani jedna z naszych firm, które robią interesy w Polsce, nie zgłaszała mi problemów w związku z praworządnością. Działałam w biznesie i wiem, że nie robi się interesów w kraju, gdzie prawo i umowy nie są szanowane. Niczego takiego tutaj nie widziałam.

PAP: Wspomniała Pani wcześniej o pewnych spięciach z politykami, więc zdaje sobie Pani sprawę, że była - jak na ambasadorkę - kontrowersyjną postacią. Wielu polityków skarżyło się w mediach na Pani styl czy sposób działania.

G.M.: To normalne w polityce, która jest trudnym i brutalnym zajęciem. Mam swoje przekonania i nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy tu będą się ze mną zgadzać. Wierzę jednak, że wszystko to robiłam, kierując się interesem obu naszych krajów. Nie da się osiągnąć tak wiele, nie wywołując jakichś kontrowersji.

PAP: Nie da się zrobić omletu bez rozbicia kilku jajek?

G.M.: (śmiech) Tak, to świetna analogia.

PAP: Mimo tych spięć w Polsce administracja Trumpa nie spotkała się z tak sceptycznym podejściem jak w wielu krajach Europy, gdzie były otwarte spory z Niemcami czy Francją. Jak Pani myśli, dlaczego w przypadku Polski było inaczej?

G.M.: Chciałabym myśleć, że to ze względu na bardzo dobrą komunikację między mną, Waszyngtonem i polskim rządem. Łączy nas też wiele wspólnych wartości. Polska jest wzorem dla NATO, ale szczerze mówiąc większość rzeczy, które tu osiągnęliśmy, osiągnęliśmy dlatego, że miały poparcie obu partii, a Polska jest bardzo szanowana w Waszyngtonie. Wszyscy w Waszyngtonie rozumieją, że Polska jest jednym z naszych najważniejszych sojuszników, bo to jest wschodnia flanka NATO, a dla Chin – brama na Zachód. I wszyscy w Kongresie to rozumieją.

PAP: Czy reprezentowanie takiego niekonwencjonalnego prezydenta jak Donald Trump było trudniejsze, niż gdyby w Białym Domu był "zwykły" prezydent?

G.M.: To zależy od definicji słowa "niekonwencjonalny". Wywodzę się z prywatnego sektora, gdzie punktem odniesienia są rezultaty i załatwione sprawy. Miałam szczęście, bo prezydent Trump, kiedy powołał mnie na ten urząd, zaufał mnie i mojemu osądowi i pozwolił mi wykonywać moją pracę w taki sposób, by przynosiła rezultaty. To nie jest niekonwencjonalne, jeśli chodzi o sektor prywatny, ale niestety może być niekonwencjonalne w sektorze publicznym.

PAP: Byli ambasadorowie USA w Polsce później często stają się nieformalnymi ambasadorami Polski w Ameryce. Pani mówi często o swojej sympatii do naszego kraju. Jak opisałaby Pani Polskę komuś, kto nigdy o niej nie słyszał?

G.M.: Będę takim ambasadorem, uwielbiałam każdą spędzoną tu minutę. Polacy są wspaniali i to było niezwykłe doświadczenie. Komuś, kto nie zna Polski, powiedziałabym, że to kraj, który w 30 lat zdołał zrobić coś, czego nie były w stanie zrobić inne państwa, z jej sąsiadami włącznie: zbudować demokratyczny kraj z silną gospodarką, kreującą wzrost, klasę średnią i miejsca pracy, która jest powodem do zazdrości dla krajów regionu. Nie mam wątpliwości, że Polska jest najlepszym przykładem tego, co da się zrobić mimo trudnej historii. I to w 30 lat? Nam zajęło to kilkaset lat! Inną niespodziewaną rzeczą jest to, jak zaawansowana technologicznie jest Polska i jak jest przedsiębiorcza. Nie da się nie czuć zdumienia. To właśnie zabiorę ze sobą do Ameryki.

PAP: Zapowiadała Pani, że będzie utrzymywać związki z Polską po powrocie do Ameryki. Ujawni Pani, w jakiej roli?

G.M.: Po pierwsze poznałam tutaj prawdziwych przyjaciół, a w moim życiu rodzina i przyjaciele są najważniejsi. I to są tacy przyjaciele, którzy pozostaną nimi do końca życia. Jeśli chodzi o sprawy zawodowe, to chcę nadal zajmować się Inicjatywą Trójmorza, wrócę do zarządu Atlantic Council i mam nadzieję, że na tym będę się koncentrować.

PAP: Jaką radę miałaby Pani dla swojego następcy - ktokolwiek nim będzie?

G.M.: Nie wiem, kto mnie zastąpi ani kiedy tu przyjedzie, ale nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek to był, nie kontynuował tego kursu bliskich relacji, który wyznaczyliśmy. Rady? Mówią, że darmowe porady są warte tyle, ile się za nie zapłaci. Nie ośmieliłabym się udzielać żadnych porad następnemu ambasadorowi. Może poza tą, że ważne jest, by blisko współpracować z różnymi środowiskami i stronami w Polsce. To bardzo istotne, bo mając ten bezpośredni dostęp, można dokonywać wielu rzeczy.

PAP: Wiele osób publicznych, zarówno w Polsce, jak i w USA, zaszczepiło się już przeciw Covid-19, czasem przed kamerami. Pani też zamierza to zrobić?

G.M: Jeszcze tego nie zrobiłam, ale jeśli powie mi Pan, gdzie mogę to uczynić, to zrobię to w tej chwili, bez wahania. Będę pierwsza w kolejce, jak tylko będę mogła! Spędziliśmy w tej strefie mroku wystarczająco dużo czasu. To bardzo ważne, byśmy wszyscy się zaszczepili, byśmy mogli w końcu powrócić do jakiegoś rodzaju normalnego życia.

 

Rozmawiał Oskar Górzyński 

osk/ akl/ jar/


 

POLECANE
IMGW wydał komunikat: Upały do 32°C i gwałtowne burze z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat: Upały do 32°C i gwałtowne burze

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ważne ostrzeżenia pogodowe dla zachodniej części kraju. W niedzielę temperatura może sięgnąć nawet 32°C, a w wielu regionach prognozowane są gwałtowne burze z intensywnymi opadami i silnym wiatrem nawet do 75 km/h.

Hołownia pełniącym obowiązki prezydenta? Europoseł KO: Taki scenariusz jest możliwy z ostatniej chwili
Hołownia pełniącym obowiązki prezydenta? Europoseł KO: "Taki scenariusz jest możliwy"

Mecenas Michał Wawrykiewicz, europoseł Koalicji Obywatelskiej i współtwórca zaangażowanego politycznie ruchu „Wolne Sądy”, przedstawił w TVP Info kontrowersyjny scenariusz dotyczący przyszłości urzędu prezydenta. Polityk zasugerował, że jeśli nie dojdzie do ważnego zaprzysiężenia zwycięzcy wyborów prezydenckich, obowiązki głowy państwa może tymczasowo przejąć marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa

Dobra wiadomość dla mieszkańców i turystów odwiedzających Kraków – zakończył się remont torowiska na ulicy Franciszkańskiej. Jak zapowiedziały władze miasta, ruch tramwajowy na tym ważnym odcinku zostanie wznowiony już w środę, 19 czerwca.

Trzaskowski niechcący pogodził wyborców koalicji i opozycji. Obydwie grupy są zgodne, co do jednego Wiadomości
Trzaskowski niechcący pogodził wyborców koalicji i opozycji. Obydwie grupy są zgodne, co do jednego

Wyborcy Rafała Trzaskowskiego zdecydowali ws. kolejnej szansy dla kandydata KO. Pracownia United Surveys przeprowadziła sondaż dla Wirtualnej Polski, z którego wynika, że zdecydowana większość nie chciałaby, aby prezydent Warszawy znów wystartował w wyborach na prezydenta Polski. Ich opinia jest zaskakująco zbieżna z poglądami wyborców PiS i Konfederacji.

Trump: Jeśli Iran nas zaatakuje, odpowiemy z niespotykaną siłą z ostatniej chwili
Trump: Jeśli Iran nas zaatakuje, odpowiemy z niespotykaną siłą

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zagroził w sobotę, że Iran doświadczy "niespotykanej siły" amerykańskiej armii, jeśli w jakikolwiek sposób zaatakuje USA.

Iran uderza w Izrael. Miliony ludzi uciekają do schronów z ostatniej chwili
Iran uderza w Izrael. "Miliony ludzi uciekają do schronów"

Dziesięć osób zginęło, a około 200 zostało rannych w Izraelu na skutek irańskich ataków, przeprowadzonych w nocy z soboty na niedzielę – powiadomiło izraelskie wojsko i służby ratunkowe. Wcześniej informowano o ośmiorgu zabitych.

„Wróg został tam zatrzymany”. Zełenski podsumował sytuację na froncie Wiadomości
„Wróg został tam zatrzymany”. Zełenski podsumował sytuację na froncie

W obwodzie sumskim walki toczą się wzdłuż granicy, rosyjska armia została tam zatrzymana - poinformował w sobotę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Rosjanie atakują małymi grupami dywersyjno-rozpoznawczymi w obwodzie dniepropietrowskim, aby stworzyć tam wrażenie rzekomych postępów - dodał.

Nie żyje triumfator znanego polskiego programu z ostatniej chwili
Nie żyje triumfator znanego polskiego programu

Nie żyje Marcin Leszczyński, zwycięzca programu "True Love" i kapitan LKS Drama Zbrosławice. Zmarł w wieku 31 lat.

Złe wieści dla Tuska. Ten sondaż nie ucieszy premiera z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Ten sondaż nie ucieszy premiera

Najnowszy sondaż przeprowadzony przez agencję badawczą SW Research na zlecenie portalu rp.pl nie napawa optymizmem dla obecnego premiera. Donald Tusk, mimo utrzymania wotum zaufania przez swój rząd, traci poparcie społeczne.

Holendrzy ruszyli do obrony granicy z Niemcami tylko u nas
Holendrzy ruszyli do obrony granicy z Niemcami

Holendrzy organizują obywatelskie kontrole na granicy z Niemcami, aby powstrzymać migrantów. Tłem tego nowego żądania prawicowego polityka Geerta Wildersa, by wojsko przejęło kontrolę nad granicami państwa, szczególności na granicy z Niemcami, które wydalają migrantów do Holandii.

REKLAMA

Georgette Mosbacher: Biden nie zmieni kursu wobec Polski; Polska jest wzorem dla NATO

Mimo sporu o wynik wyborów w USA zapewniam, że 20 stycznia Joe Biden obejmie urząd prezydenta, a amerykańska demokracja będzie działać jak zawsze - mówi PAP ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Jak dodaje, nowa władza będzie kontynuować dotychczasowy kurs wobec Polski.
Georgette Mosbacher Georgette Mosbacher: Biden nie zmieni kursu wobec Polski; Polska jest wzorem dla NATO
Georgette Mosbacher / YT print screen/MUZOtok

 

PAP: Zapowiedziała Pani, że wkrótce opuści swój urząd. Tymczasem nie jest to absolutnie jasne w przypadku Pani szefa Donalda Trumpa, który nadal podważa wynik wyborów prezydenckich w USA i którego wspiera w tym znaczna część Republikanów w Kongresie. Jak to się skończy? Czy ten spór Panią martwi?

Georgette Mosbacher: Szczerze mówiąc, prezydent ma prawo kwestionować wyniki i dochodzić swoich racji, sprawdzać, czy głosy zostały prawidłowo oddane, ale nasz system jest oparty na Kolegium Elektorskim, które już zdecydowało. Joe Biden zostanie zaprzysiężony jako następny prezydent Stanów Zjednoczonych.

PAP: Nie martwi się więc Pani tym sporem wokół wyborów?

G.M.: Nie, nie ma czym się martwić, mogę Pana zapewnić, że Joe Biden zostanie zaprzysiężony 20 stycznia.

PAP: Mimo wszystko nie sposób nie odczuwać zaniepokojenia, kiedy w poniedziałek w "Washington Post" czyta się wspólny apel wszystkich żyjących byłych szefów Pentagonu, którzy ostrzegają prezydenta przed angażowaniem wojska w rozwiązanie wyborczego sporu. Albo gdy czyta się, że prezydent przyjmuje w Białym Domu generała Mike'a Flynna, który otwarcie mówi o możliwości wprowadzenia stanu wojennego.

G.M.: Szczerze mówiąc, to śmieszne. Chętnie porozmawiam na poważne tematy, ale to jest niepoważne. Mieliśmy w USA do czynienia z zabójstwami i rezygnacjami prezydentów, ale mimo to nasza demokracja działała później dokładnie tak samo, jak zawsze. I tak samo będzie 20 stycznia.

PAP: Ale rozumiem, że czytała Pani ten apel w "Washington Post"?

G.M.: Czytam wiele rzeczy, co nie znaczy, że we wszystkie wierzę. Dezinformacja i teorie spiskowe mają to do siebie, że potrafią szybko się rozprzestrzeniać. Ja wolę rozmawiać o faktach. A fakty według mojej wiedzy są takie, że Joe Biden zostanie zaprzysiężony 20 stycznia i będzie to harmonijne przekazanie władzy.

PAP: Jest to Pani pożegnalny wywiad, chciałem więc zapytać o Pani dorobek, wzloty i upadki. Wzloty są dość oczywiste, jeśli chodzi o współpracę wojskową czy wizy. A co z niepowodzeniami?

G.M.: Myślę, że te upadki też były dość oczywiste (śmiech). Czuję, że wiele osiągnęliśmy podczas mojego pobytu w Polsce. Oczywiście, były pewne spięcia, ale to normalne. To, co osiągnęliśmy, jest niezwykłe: zwiększyliśmy liczbę żołnierzy amerykańskich w Polsce, aktywowaliśmy wysunięte dowództwo V korpusu (sił lądowych USA w Polsce - PAP), podpisaliśmy umowę o współpracy obronnej, sfinalizowaliśmy ruch bezwizowy, podpisaliśmy wstępne porozumienie w sprawie cywilnego programu energetyki nuklearnej. Wszystko, czego dokonaliśmy wokół bezpieczeństwa energetycznego, było naprawdę godne podziwu. Wszystko, począwszy od LNG, będącego pomostem umożliwiającym odejście od węgla, aż po energię wiatrową i słoneczną.

W ciągu ostatnich dwóch lat zwiększyliśmy wzajemny eksport i import o 23 proc., kreując nowe miejsca pracy po obu stronach Atlantyku. No i Trójmorze, które rozwinęliśmy i które, nieskromnie powiem, jest prawdziwym sukcesem regionu.

PAP: Mówiąc o sukcesach, wspomniała Pani o zwiększeniu liczebności wojsk i podpisaniu umowy o współpracy wojskowej (EDCA). Niedawno Kongres uchwalił nowy budżet obronny (NDAA), który może uniemożliwić realizację decyzji administracji Trumpa o wycofaniu części wojsk USA z Niemiec. Część z nich według zapowiedzi miała trafić do Polski.

G.M.: Muszę Pana poprawić, bo to był fake news. Żołnierze z Niemiec nigdy nie mieli trafić do Polski. To nigdy nie było omawiane w ramach dialogu i negocjacji, w których uczestniczyłam. Umowa, którą podpisaliśmy, mówi o tym, że żołnierze przyjeżdżający do Polski będą przeniesieni z różnych miejsc.

PAP: To prawda, ale o możliwości przeniesienia części żołnierzy z Niemiec wspominał były już minister obrony Mark Esper, który w przemówieniu dla think tanku Atlantic Council mówił o "realnej szansie zatrzymania 2. pułku kawalerii na stałe" w państwach wschodniej flanki NATO. Abstrahując od szczegółów, czy myśli Pani, że decyzja Kongresu zmieni coś w polityce bezpieczeństwa USA?

G.M.: Mogłam się mylić, to nie zostało mi przekazane. Jeśli się mylę, nie mam problemu z przyznaniem się do tego. Co do bezpieczeństwa, jestem mocno przekonana o tym, że to jest kwestia ciesząca się poparciem obu partii. Republikanie i Demokraci popierają wzmocnioną współpracę i zaangażowanie Ameryki w Polsce. Spędziłam wiele czasu w Waszyngtonie i mogę powiedzieć, że niezależnie od tego, czy chodziło o bezpieczeństwo energetyczne, militarne czy cyberbezpieczeństwo, mogliśmy liczyć na poparcie obu partii. Nie sądzę, by to się zmieniło.

PAP: Nie zmieni tego nastanie administracji Bidena?

G.M.: Nie, bo nie potrafię nawet wskazać choćby jednej sprawy, którą się tu zajmowałam, a która nie cieszyła się ponadpartyjnym poparciem.

PAP: Ekipa Bidena w kampanii duży nacisk kładła na demokrację i sprawy praworządności, a Demokraci w Kongresie wyrażali pewne obawy w tej kwestii kierowane pod adresem polskiego rządu. Czy to nie będzie problem?

G.M.: Oczywiście, zawsze przykładamy wagę do wartości demokratycznych, które są dla nas wszystkich ważne. Nie sądzę jednak, że te sprawy podczas mojej kadencji urosły do rangi problemu, który rodziłby obawy. Ani jedna z naszych firm, które robią interesy w Polsce, nie zgłaszała mi problemów w związku z praworządnością. Działałam w biznesie i wiem, że nie robi się interesów w kraju, gdzie prawo i umowy nie są szanowane. Niczego takiego tutaj nie widziałam.

PAP: Wspomniała Pani wcześniej o pewnych spięciach z politykami, więc zdaje sobie Pani sprawę, że była - jak na ambasadorkę - kontrowersyjną postacią. Wielu polityków skarżyło się w mediach na Pani styl czy sposób działania.

G.M.: To normalne w polityce, która jest trudnym i brutalnym zajęciem. Mam swoje przekonania i nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy tu będą się ze mną zgadzać. Wierzę jednak, że wszystko to robiłam, kierując się interesem obu naszych krajów. Nie da się osiągnąć tak wiele, nie wywołując jakichś kontrowersji.

PAP: Nie da się zrobić omletu bez rozbicia kilku jajek?

G.M.: (śmiech) Tak, to świetna analogia.

PAP: Mimo tych spięć w Polsce administracja Trumpa nie spotkała się z tak sceptycznym podejściem jak w wielu krajach Europy, gdzie były otwarte spory z Niemcami czy Francją. Jak Pani myśli, dlaczego w przypadku Polski było inaczej?

G.M.: Chciałabym myśleć, że to ze względu na bardzo dobrą komunikację między mną, Waszyngtonem i polskim rządem. Łączy nas też wiele wspólnych wartości. Polska jest wzorem dla NATO, ale szczerze mówiąc większość rzeczy, które tu osiągnęliśmy, osiągnęliśmy dlatego, że miały poparcie obu partii, a Polska jest bardzo szanowana w Waszyngtonie. Wszyscy w Waszyngtonie rozumieją, że Polska jest jednym z naszych najważniejszych sojuszników, bo to jest wschodnia flanka NATO, a dla Chin – brama na Zachód. I wszyscy w Kongresie to rozumieją.

PAP: Czy reprezentowanie takiego niekonwencjonalnego prezydenta jak Donald Trump było trudniejsze, niż gdyby w Białym Domu był "zwykły" prezydent?

G.M.: To zależy od definicji słowa "niekonwencjonalny". Wywodzę się z prywatnego sektora, gdzie punktem odniesienia są rezultaty i załatwione sprawy. Miałam szczęście, bo prezydent Trump, kiedy powołał mnie na ten urząd, zaufał mnie i mojemu osądowi i pozwolił mi wykonywać moją pracę w taki sposób, by przynosiła rezultaty. To nie jest niekonwencjonalne, jeśli chodzi o sektor prywatny, ale niestety może być niekonwencjonalne w sektorze publicznym.

PAP: Byli ambasadorowie USA w Polsce później często stają się nieformalnymi ambasadorami Polski w Ameryce. Pani mówi często o swojej sympatii do naszego kraju. Jak opisałaby Pani Polskę komuś, kto nigdy o niej nie słyszał?

G.M.: Będę takim ambasadorem, uwielbiałam każdą spędzoną tu minutę. Polacy są wspaniali i to było niezwykłe doświadczenie. Komuś, kto nie zna Polski, powiedziałabym, że to kraj, który w 30 lat zdołał zrobić coś, czego nie były w stanie zrobić inne państwa, z jej sąsiadami włącznie: zbudować demokratyczny kraj z silną gospodarką, kreującą wzrost, klasę średnią i miejsca pracy, która jest powodem do zazdrości dla krajów regionu. Nie mam wątpliwości, że Polska jest najlepszym przykładem tego, co da się zrobić mimo trudnej historii. I to w 30 lat? Nam zajęło to kilkaset lat! Inną niespodziewaną rzeczą jest to, jak zaawansowana technologicznie jest Polska i jak jest przedsiębiorcza. Nie da się nie czuć zdumienia. To właśnie zabiorę ze sobą do Ameryki.

PAP: Zapowiadała Pani, że będzie utrzymywać związki z Polską po powrocie do Ameryki. Ujawni Pani, w jakiej roli?

G.M.: Po pierwsze poznałam tutaj prawdziwych przyjaciół, a w moim życiu rodzina i przyjaciele są najważniejsi. I to są tacy przyjaciele, którzy pozostaną nimi do końca życia. Jeśli chodzi o sprawy zawodowe, to chcę nadal zajmować się Inicjatywą Trójmorza, wrócę do zarządu Atlantic Council i mam nadzieję, że na tym będę się koncentrować.

PAP: Jaką radę miałaby Pani dla swojego następcy - ktokolwiek nim będzie?

G.M.: Nie wiem, kto mnie zastąpi ani kiedy tu przyjedzie, ale nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek to był, nie kontynuował tego kursu bliskich relacji, który wyznaczyliśmy. Rady? Mówią, że darmowe porady są warte tyle, ile się za nie zapłaci. Nie ośmieliłabym się udzielać żadnych porad następnemu ambasadorowi. Może poza tą, że ważne jest, by blisko współpracować z różnymi środowiskami i stronami w Polsce. To bardzo istotne, bo mając ten bezpośredni dostęp, można dokonywać wielu rzeczy.

PAP: Wiele osób publicznych, zarówno w Polsce, jak i w USA, zaszczepiło się już przeciw Covid-19, czasem przed kamerami. Pani też zamierza to zrobić?

G.M: Jeszcze tego nie zrobiłam, ale jeśli powie mi Pan, gdzie mogę to uczynić, to zrobię to w tej chwili, bez wahania. Będę pierwsza w kolejce, jak tylko będę mogła! Spędziliśmy w tej strefie mroku wystarczająco dużo czasu. To bardzo ważne, byśmy wszyscy się zaszczepili, byśmy mogli w końcu powrócić do jakiegoś rodzaju normalnego życia.

 

Rozmawiał Oskar Górzyński 

osk/ akl/ jar/



 

Polecane
Emerytury
Stażowe