W Niemczech straszą „firmy zombie”. Na wiosnę fala bankructw?
Z powodu koronawirusa na całym świecie wiele przedsiębiorstw trwa obecnie tylko dzięki nadzwyczajnym rządowym regulacjom. Ocenia się, że również w Niemczech takich firm, określanych przez niemieckie media jako "zombie", są tysiące.
"Firmy, które faktycznie są w stanie upadłości, nie muszą obecnie wnosić o jej ogłoszenie, zgodnie z prawem upadłościowym zmienionym przez rząd federalny w ramach pomocy koronawirusowej"
- pisze "Bild".
"Jednak najpóźniej do końca marca dojdzie do masowych upadłości"
- ostrzegają eksperci.
Ekonomiści z Deutsche Bank stawiają pytanie: „Dlaczego firma, której nie udało się do końca września dostosować do nowych, zmienionych przez koronawirusa warunków, miałaby to zrobić do marca 2021 roku". Zwłaszcza w obliczu obaw, że jesień i zima przyniosą pogorszenie sytuacji epidemicznej.
Ekspert ds. zmian strukturalnych i konkurencji w Instytucie Gospodarki Niemieckiej dr hab. Klaus-Heiner Roehl podkreśla w wypowiedzi dla "Bilda", że najgorzej jest w branży turystycznej i gastronomicznej, które najbardziej ucierpiały w wyniku ograniczeń związanych z pandemią. „Ponadto kryzys dotyczy także handlu i usług, ale również części przemysłu, np. dostawców samochodów. Tam kryzys był już przed koronawirusem” - mówi Roehl.
Patrik-Ludwig Hantzsch, dyrektor ds. badań ekonomicznych w Creditreform, mówi: „Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień, ponieważ bankructwa są obecnie tylko odkładane. W rezultacie wiele obecnie zdrowych firm może zostać wciągniętych w przepaść”.
Wskazuje, że sytuacja "firmy zombie" może odbić się na sytuacji ich partnerów biznesowych, dostawców. "Może to prowadzić do efektu domina, czyli w konsekwencji do niewypłacalności faktycznie zdrowych firm” - dodaje Hantzsch.
bml/ akl/ jar/