[Tylko u nas] Prof. David Engels: Ameryka, Zachód, jak sobie pościeliły, tak się wyśpią

Mówi się często, że biegu historii nie da się z góry przewidzieć. Jest to pogląd nie tylko niezbyt mądry, ale przede wszystkim błędny: historia zawsze podąża drobiazgowo za pewnym związkiem przyczynowo-skutkowym, który, jeśli dysponuje się pewnym doświadczeniem historycznym, nie tak trudno daje się wydedukować; bo jeśli nawet pojedyncze, pozornie przypadkowe zdarzenia tu i ówdzie mogą powodować zawirowania, to ogólny przepływ historii jest tyleż logiczny co i niemożliwy do powstrzymania.
 [Tylko u nas] Prof. David Engels: Ameryka, Zachód, jak sobie pościeliły, tak się wyśpią
/ Protesty BLM w Grecji EPA/YANNIS KOLESIDIS Dostawca: PAP/EPA.
„Co zamówiłeś, to i otrzymałeś” [z niemieckiego "Wie bestellt, so geliefert" - za polski odpowiednik można uznać "Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz" - przyp. red.] - tym starym porzekadłem można opisać dość dokładnie wydarzenia, które wstrząsają dziś Ameryką. To, co stało się codziennym horrorem w ponad 30 dużych amerykańskich miastach - grabieże, przemoc, podpalenia, opór wobec władzy państwowej, otwarty terror - nie jest żadnym historycznym „wypadkiem przy pracy”, ani też „spontaniczną” reakcją na pożałowania godny incydent policyjny z Minneapolis, w którym czarnoskóry, wielokrotnie notowany przez policję przestępca, zmarł po tym, gdy podczas próby ucieczki został przemocą unieruchomiony na ziemi przez policjanta. Wszystko to stanowi raczej logiczną konsekwencję nastrojów budowanych od lat, a nawet od dziesięcioleci przez amerykańskie lewicowo-liberalne media i przez lewicowych amerykańskich polityków, i wydaje się być tylko kwestią czasu, aż podobny rozwój wydarzeń stanie się udziałem również Europy Zachodniej.

Brzmi to mało ciekawie, może nawet defetystycznie, ale odpowiada jak najbardziej realiom i bynajmniej nie powinno być zaskoczeniem dla tych, którzy pomimo niechęci, jaką wzbudza w nich cały ten eksperyment, śledzą z uwagą doniesienia lewicowo-liberalnych mediów z Ameryki i z Europy. To wręcz kipiące samozadowoleniem moralizatorstwo, ta wprost niebywała polityczna radykalizacja, a przede wszystkim nieznośna jednostronność w doborze faktów - tak typowe dla niemal wszystkich wiodących zachodnich mediów - kłuje dzisiaj po prostu w oczy, a tzw. główny nurt przesunął się już mocno na lewo, dawne zaś centrum zostało okrzyknięte „nową prawicą”, a ci pierwsi odmawiają tym drugim prawa do udziału w jakiejkolwiek otwartej debacie. I niczym natrętna mantra powtarza się to we wszystkich programach telewizyjnych, począwszy od kanałów dla dzieci, poprzez finansowane z pieniędzy podatników seriale telewizyjne, aż po - ma się rozumieć - wieczorne wiadomości, a po nim jeszcze pełnometrażowy film fabularny z takim samym przesłaniem: kto lewicowy, kolorowy, muzułmanin, obcy, antyklerykał i/lub homoseksualista, ten zawsze i wszędzie zaliczany będzie do tych dobrych, zaś wszyscy inni, nawet jeśli stanowią ogromną większość i płacą gros podatków, są pogardzani i uważani za ludzi niebezpiecznych, śmiesznych i zacofanych, dlatego powinni być stale pouczeni lub zgoła karani. Jeśli więc uznamy, że całe zło tego świata pochodzi właśnie od nich, to i wszelką wobec nich przemoc i agresję, przy pewnym treningu historycznym dałoby się bez trudu usprawiedliwić: ofiary islamskiego terroru w zachodnioeuropejskich miastach płacą za swoją rzekomą islamofobiczną nietolerancję, masowo mordowani biali farmerzy z Południowej Afryki za trwającą bez mała pół tysiąclecia kolonizację kraju, wywłaszczeni przedsiębiorcy w Wenezueli za ich kapitalistyczny egoizm, gwałcone przez środowiska pedofilskie dzieci i nastolatki w Anglii za toksyczny kult męskości w społeczeństwie patriarchalnym, poszkodowani lockdownem koronawirusowym mieszkańcy ziemi za spowodowany przez człowieka kryzys klimatyczny; chrześcijanie na Wschodzie za niegdysiejsze krucjaty, posągi średniowiecznych królów i wczesnych nowożytnych polityków za ich antydemokratyczną postawę, cenzurowani i usuwani z politpoprawnych uniwersyteckich bibliotek grecko-rzymscy autorzy za ich wstrętny mizoginizm, a ograbiani i nierzadko ledwo uchodzący z życiem mieszkańcy amerykańskich miast za wszechobecny rasizm skierowany głównie przeciwko czarnoskórym współobywatelom.

Jest rzeczą oczywistą, że wskutek faktycznego zaniku klasycznej klasy robotniczej w zdominowanych przez sektor usługowy zachodnich gospodarkach, tamtejsza lewica stworzyła sobie proletariat zastępczy, przy pomocy którego chciałaby ruszyć z posad bryłę świata; jednak zamiast odważnie walczyć z faktycznie istniejącą polaryzacją społeczną, z zawłaszczaniem dużej części dóbr świata przez znikomą liczbę bogatych multimilionerów, w swych tanich, tchórzliwych polemikach stara się jeszcze bardziej pognębić resztki tradycyjnej klasy średniej (i tak już uginającej się pod coraz większymi ciężarami fiskalnymi), wspierając wbrew woli większości wszelkie, etniczne, kulturowe, religijne i seksualne mniejszości, promowane przez edukację szkolną, przez media i sztukę, a także przez politykę na szczeblu narodowym czy unijnym. I gdy pod przykrywką owych szumnych haseł o „równości”, o „tolerancji”,o „ochronie klimatu”, o „praworządności”, każde najmniejsze nawet odstępstwo od społecznej normy stylizowane jest natychmiast do rangi równouprawnionej a nawet uprzywilejowanej kategorii społecznej, na naszych oczach, w przyspieszonym tempie rozpada się wszelkie poczucie normalności i solidarności, a wraz z nimi spójność społeczeństwa, pozostawiając po sobie jedynie chaos, z którego pewnego dnia miałaby się wykluć uszczęśliwiająca wszystkich nowa światowa rewolucja.

Rezultat tej politycznej radykalizacji dla przeciętnego obywatela Zachodu wygląda oczywiście mniej heroicznie: wielu ludzi stało się łatwowierną, zinfantylizowaną, wiecznie moralizującą masą natrętnych besserwisserów, postrzegających całą rzeczywistość jako wybitnie opresyjną, gdzie przy pomocy ideologii gender, wstydem za „przywileje białych”, tolerancyjnym zamętem i relatywizmem, starbuckowym ekologizmem, prostackim antyklerykalizmem, transpłciowymi toaletami, tanim pacyfizmem i antyfaszyzmem, z zapałem godnym lepszej sprawy prześcigają się w wyrażaniu bezkrytycznego podziwu dla wszystkiego co inne i obce, nie mając przy tym pojęcia, że ​​prędzej czy później, przez tychże innych i obcych, których tak bardzo chcieliby „chronić” a jednocześnie w sposób zgoła eurocentryczny wykorzystywać do swych ideologicznych celów, zostaną brutalnie zmieceni, gdy nadejdzie właściwy czas.

I właśnie to dzieje się obecnie w Stanach Zjednoczonych, spotęgowane dodatkowo bezkrytycznym wsparciem ze strony wszystkich politycznie poprawnych mediów - krajowych i zagranicznych - skupionych obecnie na nie mającej chyba precedensu w historii bezpardonowej krytyce prezydenta kraju, Donalda Trumpa, co przybrało już tak apokaliptyczne i groteskowe rozmiary, że mogłoby już nawet śmieszyć, gdyby fatalnych tego skutków nie odczuwało się na każdym kroku. Nie dziwmy się zatem, że ta wszechobecna banalizacja wszelkich form buntu przeciwko państwu, przeciwko narodowi, przeciwko rodzinie, przeciwko wierze i własności prywatnej, prędzej czy później przerodzi się w ponurą, zagrażającą nam wszystkim rzeczywistość; zdumiewa natomiast, że nawet dzisiaj, widząc owe straszne sceny z amerykańskich ulic (które nota bene do złudzenia przypominają rebelię we Francji zaledwie kilka lat temu), większość ludzi nadal jakby wierzy ślepo w analizy owych zawodowych trywializatorów, którzy tamto masowe pustoszenie dzielnic mieszkalnych i sklepów przez zdziczały, znajdujący przyjemność w rabowaniu i przemocy, przeważnie kolorowy, wspierany jednak i podżegany przez tzw. Antifę motłoch, z całą powagą usiłują usprawiedliwiać „słusznym gniewem” przeciwko wciąż panującym powszechnie uprzedzeniom rasowym; a że mniejszości i społeczeństwa równoległe ze swej natury zawsze są bardziej skłonne do przemocy niż społeczna większość - ot ironia, którą należy się delektować.

Czy prezydentowi Trumpowi uda się ukrócić cenzurowanie konserwatywnych treści przez media społecznościowe, a może nawet przeforsuje swój pomysł uznania szalejącej na całym Zachodzie Antify za organizację terrorystyczną? Czy może jednak te jego deklaracje, podobnie jak ta w sprawie muru granicznego z Meksykiem, upadną na skutek twardego oporu państwowej biurokracji, politycznej poprawności amerykańskich elit i tzw. „deep state”, zaś on sam prędzej czy później być może stanie się ofiarą jakiegoś upozorowanego wypadku - któż to może wiedzieć? Osobiście nie mam zbyt wielkiej nadziei na spontaniczne odwrócenie tej przynoszącej burzę, przemoc i chaos historycznej tendencji, jak również na to, że w Europie Zachodniej, gdzie „żółte kamizelki” zdołały już ukazać cały potencjał konfliktu w znajdującym się na skraju bankructwa państwie francuskim, a koronawirusowy lockdown stał się dodatkowo prawdziwym wyzwaniem dla ludzi płacących podatki, nie powtórzą się podobne sceny jak te z Minneapolis, zanim wreszcie nie nastąpi jakieś zasadnicze przewartościowanie i powrót ku zdrowemu centrum...

David Engels

z niemieckiego tłumaczył Marian Panic

 

POLECANE
Trzaskowski: Mamy dwie płcie polityka
Trzaskowski: Mamy dwie płcie

– Ja jestem politykiem zdrowego rozsądku, a według polskiego prawa mamy dwie płcie biologiczne, wszyscy o tym wiemy – mówił na antenie Polsat News kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski. 

Nie mam z tym nic wspólnego!. Dramat Roberta Makłowicza Wiadomości
"Nie mam z tym nic wspólnego!". Dramat Roberta Makłowicza

Robert Makłowicz, znany krytyk kulinarny i podróżnik, padł ofiarą oszustów internetowych. W mediach społecznościowych pojawiły się fałszywe konta, które podszywają się pod niego, publikując treści bez jego wiedzy i zgody. Co gorsza, niektóre z nich poruszają tematy polityczne, co budzi szczególne zaniepokojenie.

Kolumbijczycy starli się w centrum Słupska. Nagranie obiegło sieć gorące
Kolumbijczycy starli się w centrum Słupska. Nagranie obiegło sieć

W centrum Słupska doszło do awantury, w której udział wzięło około 30 Kolumbijczyków. Policja apeluje do świadków zdarzenia.

Pożar hali w Gdańsku. Ewakuacja Wiadomości
Pożar hali w Gdańsku. Ewakuacja

W dawnych Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego na gdańskiej Przeróbce wybuchł pożar. Przed przyjazdem służb z budynku ewakuowało się ok. 60 osób.

Dziennikarz WP: Izabela Leszczyna kłamie Wiadomości
Dziennikarz WP: Izabela Leszczyna kłamie

"Bardzo smutne jest to, co robi Izabela Leszczyna. Czyli mówiąc wprost – kłamie, żeby wpadło parę lajków na Twitterku" – pisze w mediach społecznościowych dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik.

Ekspert: jeszcze nigdy nikt tak nie upodlił polskiego wymiaru sprawiedliwości gorące
Ekspert: jeszcze nigdy nikt tak nie upodlił polskiego wymiaru sprawiedliwości

Dzień 3 lutego 2025 r. to data przełomowa w historii sądownictwa, jeszcze nigdy nikt tak nie upodlił polskiego wymiaru sprawiedliwości jak Komisja Kodyfikacyjna Prawa o Ustroju Sądów Powszechnych.

Odchodzę. Znana tenisistka ogłosiła koniec kariery Wiadomości
"Odchodzę". Znana tenisistka ogłosiła koniec kariery

Była liderka światowego rankingu tenisistek Simona Halep poinformowała, że kończy sportową karierę. 33-letnia Rumunka ogłosiła decyzję po porażce z Włoszką Lucią Bronzetti 1:6, 1:6 w 1. rundzie turnieju WTA w ojczystym Kluż-Napoce.

To koniec. Katarzyna Dowbor wydała oświadczenie Wiadomości
To koniec. Katarzyna Dowbor wydała oświadczenie

Katarzyna Dowbor podjęła decyzję o zakończeniu współpracy z Canal+ Domo. Oznacza to, że jej autorski program „Dowborowa od nowa” nie powróci na antenę w nadchodzącym sezonie. Dziennikarka w rozmowie z Wirtualnymi Mediami wyjaśniła, że rezygnacja była efektem jej nowych obowiązków w Telewizji Polskiej.

Wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu. Mariusz Błaszczak odpowiada na zarzuty polityka
Wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu. Mariusz Błaszczak odpowiada na zarzuty

– Dokumenty, które ujawniłem, nie były objęte tajemnicą, były historyczne; ówczesny rząd Donalda Tuska chciał oddać Polskę wschodnią pod rosyjską okupację, gdyby wybuchła wojna – ocenił poseł PiS, były szef MON Mariusz Błaszczak, komentując sprawę wniosku prokuratury o uchylenie mu immunitetu.

Nie żyje znany polski sportowiec Wiadomości
Nie żyje znany polski sportowiec

Media obiegła smutna wiadomość o śmierci wybitnego sportowca i wielokrotnego mistrza Polski.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: Ameryka, Zachód, jak sobie pościeliły, tak się wyśpią

Mówi się często, że biegu historii nie da się z góry przewidzieć. Jest to pogląd nie tylko niezbyt mądry, ale przede wszystkim błędny: historia zawsze podąża drobiazgowo za pewnym związkiem przyczynowo-skutkowym, który, jeśli dysponuje się pewnym doświadczeniem historycznym, nie tak trudno daje się wydedukować; bo jeśli nawet pojedyncze, pozornie przypadkowe zdarzenia tu i ówdzie mogą powodować zawirowania, to ogólny przepływ historii jest tyleż logiczny co i niemożliwy do powstrzymania.
 [Tylko u nas] Prof. David Engels: Ameryka, Zachód, jak sobie pościeliły, tak się wyśpią
/ Protesty BLM w Grecji EPA/YANNIS KOLESIDIS Dostawca: PAP/EPA.
„Co zamówiłeś, to i otrzymałeś” [z niemieckiego "Wie bestellt, so geliefert" - za polski odpowiednik można uznać "Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz" - przyp. red.] - tym starym porzekadłem można opisać dość dokładnie wydarzenia, które wstrząsają dziś Ameryką. To, co stało się codziennym horrorem w ponad 30 dużych amerykańskich miastach - grabieże, przemoc, podpalenia, opór wobec władzy państwowej, otwarty terror - nie jest żadnym historycznym „wypadkiem przy pracy”, ani też „spontaniczną” reakcją na pożałowania godny incydent policyjny z Minneapolis, w którym czarnoskóry, wielokrotnie notowany przez policję przestępca, zmarł po tym, gdy podczas próby ucieczki został przemocą unieruchomiony na ziemi przez policjanta. Wszystko to stanowi raczej logiczną konsekwencję nastrojów budowanych od lat, a nawet od dziesięcioleci przez amerykańskie lewicowo-liberalne media i przez lewicowych amerykańskich polityków, i wydaje się być tylko kwestią czasu, aż podobny rozwój wydarzeń stanie się udziałem również Europy Zachodniej.

Brzmi to mało ciekawie, może nawet defetystycznie, ale odpowiada jak najbardziej realiom i bynajmniej nie powinno być zaskoczeniem dla tych, którzy pomimo niechęci, jaką wzbudza w nich cały ten eksperyment, śledzą z uwagą doniesienia lewicowo-liberalnych mediów z Ameryki i z Europy. To wręcz kipiące samozadowoleniem moralizatorstwo, ta wprost niebywała polityczna radykalizacja, a przede wszystkim nieznośna jednostronność w doborze faktów - tak typowe dla niemal wszystkich wiodących zachodnich mediów - kłuje dzisiaj po prostu w oczy, a tzw. główny nurt przesunął się już mocno na lewo, dawne zaś centrum zostało okrzyknięte „nową prawicą”, a ci pierwsi odmawiają tym drugim prawa do udziału w jakiejkolwiek otwartej debacie. I niczym natrętna mantra powtarza się to we wszystkich programach telewizyjnych, począwszy od kanałów dla dzieci, poprzez finansowane z pieniędzy podatników seriale telewizyjne, aż po - ma się rozumieć - wieczorne wiadomości, a po nim jeszcze pełnometrażowy film fabularny z takim samym przesłaniem: kto lewicowy, kolorowy, muzułmanin, obcy, antyklerykał i/lub homoseksualista, ten zawsze i wszędzie zaliczany będzie do tych dobrych, zaś wszyscy inni, nawet jeśli stanowią ogromną większość i płacą gros podatków, są pogardzani i uważani za ludzi niebezpiecznych, śmiesznych i zacofanych, dlatego powinni być stale pouczeni lub zgoła karani. Jeśli więc uznamy, że całe zło tego świata pochodzi właśnie od nich, to i wszelką wobec nich przemoc i agresję, przy pewnym treningu historycznym dałoby się bez trudu usprawiedliwić: ofiary islamskiego terroru w zachodnioeuropejskich miastach płacą za swoją rzekomą islamofobiczną nietolerancję, masowo mordowani biali farmerzy z Południowej Afryki za trwającą bez mała pół tysiąclecia kolonizację kraju, wywłaszczeni przedsiębiorcy w Wenezueli za ich kapitalistyczny egoizm, gwałcone przez środowiska pedofilskie dzieci i nastolatki w Anglii za toksyczny kult męskości w społeczeństwie patriarchalnym, poszkodowani lockdownem koronawirusowym mieszkańcy ziemi za spowodowany przez człowieka kryzys klimatyczny; chrześcijanie na Wschodzie za niegdysiejsze krucjaty, posągi średniowiecznych królów i wczesnych nowożytnych polityków za ich antydemokratyczną postawę, cenzurowani i usuwani z politpoprawnych uniwersyteckich bibliotek grecko-rzymscy autorzy za ich wstrętny mizoginizm, a ograbiani i nierzadko ledwo uchodzący z życiem mieszkańcy amerykańskich miast za wszechobecny rasizm skierowany głównie przeciwko czarnoskórym współobywatelom.

Jest rzeczą oczywistą, że wskutek faktycznego zaniku klasycznej klasy robotniczej w zdominowanych przez sektor usługowy zachodnich gospodarkach, tamtejsza lewica stworzyła sobie proletariat zastępczy, przy pomocy którego chciałaby ruszyć z posad bryłę świata; jednak zamiast odważnie walczyć z faktycznie istniejącą polaryzacją społeczną, z zawłaszczaniem dużej części dóbr świata przez znikomą liczbę bogatych multimilionerów, w swych tanich, tchórzliwych polemikach stara się jeszcze bardziej pognębić resztki tradycyjnej klasy średniej (i tak już uginającej się pod coraz większymi ciężarami fiskalnymi), wspierając wbrew woli większości wszelkie, etniczne, kulturowe, religijne i seksualne mniejszości, promowane przez edukację szkolną, przez media i sztukę, a także przez politykę na szczeblu narodowym czy unijnym. I gdy pod przykrywką owych szumnych haseł o „równości”, o „tolerancji”,o „ochronie klimatu”, o „praworządności”, każde najmniejsze nawet odstępstwo od społecznej normy stylizowane jest natychmiast do rangi równouprawnionej a nawet uprzywilejowanej kategorii społecznej, na naszych oczach, w przyspieszonym tempie rozpada się wszelkie poczucie normalności i solidarności, a wraz z nimi spójność społeczeństwa, pozostawiając po sobie jedynie chaos, z którego pewnego dnia miałaby się wykluć uszczęśliwiająca wszystkich nowa światowa rewolucja.

Rezultat tej politycznej radykalizacji dla przeciętnego obywatela Zachodu wygląda oczywiście mniej heroicznie: wielu ludzi stało się łatwowierną, zinfantylizowaną, wiecznie moralizującą masą natrętnych besserwisserów, postrzegających całą rzeczywistość jako wybitnie opresyjną, gdzie przy pomocy ideologii gender, wstydem za „przywileje białych”, tolerancyjnym zamętem i relatywizmem, starbuckowym ekologizmem, prostackim antyklerykalizmem, transpłciowymi toaletami, tanim pacyfizmem i antyfaszyzmem, z zapałem godnym lepszej sprawy prześcigają się w wyrażaniu bezkrytycznego podziwu dla wszystkiego co inne i obce, nie mając przy tym pojęcia, że ​​prędzej czy później, przez tychże innych i obcych, których tak bardzo chcieliby „chronić” a jednocześnie w sposób zgoła eurocentryczny wykorzystywać do swych ideologicznych celów, zostaną brutalnie zmieceni, gdy nadejdzie właściwy czas.

I właśnie to dzieje się obecnie w Stanach Zjednoczonych, spotęgowane dodatkowo bezkrytycznym wsparciem ze strony wszystkich politycznie poprawnych mediów - krajowych i zagranicznych - skupionych obecnie na nie mającej chyba precedensu w historii bezpardonowej krytyce prezydenta kraju, Donalda Trumpa, co przybrało już tak apokaliptyczne i groteskowe rozmiary, że mogłoby już nawet śmieszyć, gdyby fatalnych tego skutków nie odczuwało się na każdym kroku. Nie dziwmy się zatem, że ta wszechobecna banalizacja wszelkich form buntu przeciwko państwu, przeciwko narodowi, przeciwko rodzinie, przeciwko wierze i własności prywatnej, prędzej czy później przerodzi się w ponurą, zagrażającą nam wszystkim rzeczywistość; zdumiewa natomiast, że nawet dzisiaj, widząc owe straszne sceny z amerykańskich ulic (które nota bene do złudzenia przypominają rebelię we Francji zaledwie kilka lat temu), większość ludzi nadal jakby wierzy ślepo w analizy owych zawodowych trywializatorów, którzy tamto masowe pustoszenie dzielnic mieszkalnych i sklepów przez zdziczały, znajdujący przyjemność w rabowaniu i przemocy, przeważnie kolorowy, wspierany jednak i podżegany przez tzw. Antifę motłoch, z całą powagą usiłują usprawiedliwiać „słusznym gniewem” przeciwko wciąż panującym powszechnie uprzedzeniom rasowym; a że mniejszości i społeczeństwa równoległe ze swej natury zawsze są bardziej skłonne do przemocy niż społeczna większość - ot ironia, którą należy się delektować.

Czy prezydentowi Trumpowi uda się ukrócić cenzurowanie konserwatywnych treści przez media społecznościowe, a może nawet przeforsuje swój pomysł uznania szalejącej na całym Zachodzie Antify za organizację terrorystyczną? Czy może jednak te jego deklaracje, podobnie jak ta w sprawie muru granicznego z Meksykiem, upadną na skutek twardego oporu państwowej biurokracji, politycznej poprawności amerykańskich elit i tzw. „deep state”, zaś on sam prędzej czy później być może stanie się ofiarą jakiegoś upozorowanego wypadku - któż to może wiedzieć? Osobiście nie mam zbyt wielkiej nadziei na spontaniczne odwrócenie tej przynoszącej burzę, przemoc i chaos historycznej tendencji, jak również na to, że w Europie Zachodniej, gdzie „żółte kamizelki” zdołały już ukazać cały potencjał konfliktu w znajdującym się na skraju bankructwa państwie francuskim, a koronawirusowy lockdown stał się dodatkowo prawdziwym wyzwaniem dla ludzi płacących podatki, nie powtórzą się podobne sceny jak te z Minneapolis, zanim wreszcie nie nastąpi jakieś zasadnicze przewartościowanie i powrót ku zdrowemu centrum...

David Engels

z niemieckiego tłumaczył Marian Panic


 

Polecane
Emerytury
Stażowe