Europoseł PiS: Zielony Ład oferuje głównie obietnice, a na tym nie możemy budować naszego przemysłu

- napisała europosłanka w komentarzu przesłanym w środę PAP."W dobie koronawirusa pogłębiają się podziały wśród europosłów w kwestii tempa i kierunku polityki klimatycznej. Pojawia się coraz więcej głosów nawołujących do przyhamowania i rewizji Zielonego Ładu. Z drugiej strony nie brak apeli o wykorzystanie obecnego kryzysu do radykalnego przykręcenia +zielonej+ śruby"
Jej zdaniem Unia Europejska musi obecnie ustalić priorytety i nadać pierwszeństwo wydatkom związanym z przywracaniem równowagi zachwianej pandemią.
- wskazała parlamentarzystka."Za tym, że nie ma teraz nie tylko możliwości, ale także potrzeby zaostrzenia klimatycznych restrykcji, przemawia jeszcze jeden argument - w nadchodzących latach z powodu wolniejszego wzrostu gospodarczego, a tym samym ograniczenia produkcji przemysłowej, zmniejszy się emisja dwutlenku węgla"
W ocenie Izabeli Kloc, w przechodzeniu do bezemisyjnej gospodarki można wykorzystać - jako środek przejściowy - gaz, będący paliwem czystszym od węgla, a przy tym równie skutecznym dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego.
- poinformowała europosłanka."Zielony Ład oferuje głównie obietnice, a na tym nie możemy budować naszego przemysłu. EKR (frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - PAP) proponuje także, aby liderzy polityki klimatycznej, czyli najbogatsze kraje Unii Europejskiej, zrezygnowały z udziału w Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST), a zwolnione środki przeznaczyły na rzecz regionów wciąż eksploatujących paliwa kopalne"
Przypomniała, że polscy europosłowie EKR wielokrotnie sygnalizowali, że przewidziana w ramach FST kwota 7,5 mld euro "stanowi zaledwie ułamek rzeczywistych kosztów transformacji energetycznej i przemysłowej".
- poinformowała posłanka Kloc."Niski budżet Funduszu to niejedyny problem. Pojawiają się głosy, aby z tej mizernej puli finansować również walkę z koronakryzysem. Chce tego m.in. Frans Timmermans - wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, który w obecnej zapaści dojrzał szansę na zradykalizowanie klimatycznego kursu. Nie godzi się na to EKR"
Według dotychczasowych ustaleń, do 2030 r. emisja dwutlenku węgla powinna zostać zredukowana o 40 proc., są jednak postulaty, aby ten pułap zwiększyć do 50 lub 55 proc.
"Z finansowych i technologicznych względów, dla takich krajów jak Polska jest to warunek nie do spełnienia"
-oceniła europosłanka. Wskazała, że najbardziej radykalne głosy mówią o podniesieniu wielkości redukcji emisji CO2 nawet do 65 proc. Z tej perspektywy poziom 55 proc. niektórzy mogliby uznać za wariant kompromisowy.
"Patrząc na obecny układ sił, propozycja 65 proc. redukcji CO2 raczej nie przejdzie, ale w Parlamencie Europejskim wszystko może się zdarzyć. Zwłaszcza teraz, w dobie kryzysu istnieje duże ryzyko, że debatą nad polityką klimatyczną zaczną rządzić emocje, a nie racjonalne argumenty"
- podsumowała Izabela Kloc, która w Parlamencie Europejskim pracuje w Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii.
Źródło: PAP
mab/ pad/
