[Tylko u nas] Marek Budzisz: Ujemne ceny. Ropa naftowa. Miłość i przekleństwo Rosji

Poniedziałkowe wydarzenia na amerykańskiej giełdzie terminowej WTI, na której kontrakty na dostawy ropy naftowej osiągnęły poziom minus 40 dolarów, co jeszcze nigdy w historii nie miało miejsca, wywołały w Rosji konsternację. Nie dlatego, że sytuacja ta dotyczy bezpośrednio rosyjskich eksporterów, bo tak nie jest, ceny spadły w jednym punkcie rozliczeniowym w Stanach Zjednoczonych i było to związane z grą spekulacyjną związaną z zamykaniem 20 każdego miesiąca kontraktów terminowych. Taką narrację na temat tego co się stało prezentował rzecznik Kremla Pieskow mówiąc, że to co obserwowaliśmy to była gra spekulacyjne, nie dotycząca Rosji. Jednak tamtejsi analitycy są innego zdania, uważając, że po pierwsze wydarzenia na amerykańskiej giełdzie pokazują iż rynek daleki jest od uspokojenia, co oznacza, że niedawne porozumienie w formacie OPEC+ po prostu niewiele zmieniło, a konkurencja, w związku z wypełnianiem się wolnych powierzchni magazynowych będzie się nasilała.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Ujemne ceny. Ropa naftowa. Miłość i przekleństwo Rosji
/ morguefile.com
Oceny te potwierdza polityka sprzedażowa Arabii Saudyjskiej, która właśnie, czyli już po zawarciu z Rosją porozumienia w sprawie cięć produkcji podwoiła rabaty cenowe dla odbiorców z Azji i wprowadziła bardzo dogodne dla swoich klientów 90 dniowe terminy płatności za dostarczone paliwo. W efekcie zaczęła wypierać Rosję z kluczowego dla jej sprzedaży rynku europejskiego, na który Saudowie dostarczyli w kwietniu 29 mln baryłek ropy naftowej, najwięcej od 2016 roku. I tu nie ma sentymentów. Oczywiście rosyjskie media piszą o polityce naszego Orlenu, który praktycznie przestawił się na saudyjską ropę Arab Light przestając kupować rosyjską mieszankę znaną pod handlową nazwą Urals. W kwietniu Orlen kupi, według Reutersa 560 tys. ton Arab Light, w maju ma być podobnie, co oznacza, że Rosja nic Polsce nie sprzeda. Może dlatego minister Ławrow wczoraj był tak miły i oświadczył, że Moskwa chce pojednania z Warszawą. Ale podobne zachowanie na rynku na którym warunki zaczynają dyktować kupujący obserwowane jest we Włoszech, Turcji, Grecji i Francji, czyli w państwach których firmy raczej nie kierują się rachubami politycznymi, a przynajmniej nie mogą być o to posądzone.

Co to w przypadku Rosji oznacza? Według oficjalnych danych rosyjskiego rządu średnia cena sprzedaży rosyjskiej ropy naftowej począwszy od 15 marca do 14 kwietnia wynosiła 19 dolarów za baryłkę. Według oficjalnych szacunków rosyjskiego ministerstwa eksportu od 1 maja opłaty eksportowe nałożone na węglowodory spadną o 87 % do 6,8 dolara za tonę sprzedanego za granicę surowca. A w przypadku ropy o większym poziomie lepkości nawet do 1 dolara na tonie. Analitycy Bloomberg są wręcz zdania, że w przyszłym miesiącu rosyjski budżet z eksportu ropy dostawał będzie 1 dolara na baryłce z tytułu ceł i podatku od eksportu węglowodorów. Warto przypomnieć, że był konstruowany przy założeniu średnich tegorocznych cen na ropę w wysokości 57,7 dolara za baryłkę. Skutki tego co się dzieje na rynku ropy dla rosyjskiego budżetu są dramatyczne. Wynika to z ostatniej oficjalnej jego korekty, przeprowadzonej kilka dni temu. Dziennik Izwiestia powołując się na swe źródła informacji w rządzie napisał, że obecnie prognozy budżetowe opierają się na szacunkach przewidujących, że cena ropy naftowej utrzyma się na poziomie 20 dolarów za baryłkę. W takim scenariuszu, który w świetle ostatnich wydarzeń i pojawiających się prognoz na resztę roku może być uznany za nadmiernie optymistyczny w miejsce zaplanowanej na 900 mld rubli nadwyżki rosyjskiego budżetu pojawia się 5,6 bln rubli deficytu. Przy planowanych na 20,8 bln rubli wydatkach, oznacza to, że deficyt przekroczy 25 % budżetu. Brakujące środki Ministerstwo Finansów planuje pozyskać z Funduszu Rezerwy Narodowej (2 bln), z innych nie sprecyzowanych oficjalnie źródeł 1 bln a pozostałe kwoty z emisji rządowych papierów wartościowych. Z tym ostatnim mogą być problemy, bo emisje przeprowadzone w najlepszym z możliwych momentów, w dzień kiedy rynek był nastawiony optymistycznie czyli w przeddzień porozumienia OPEC+, zakończyły się fiaskiem, bo te na których władzom rosyjskim najbardziej zależało, czyli denominowane w dolarach i euro nie znalazły nabywców. Dotychczas wraz z obniżaniem się cen ropy naftowej na światowych rynkach tracił też rubel. Po poniedziałkowych wydarzeniach w Stanach Zjednoczonych po ubiegłotygodniowym wzmocnieniu na fali krótkotrwałego optymizmu, wczoraj znów zaczęła się jego przecena i dziś w Rosji wcale nie odosobnione są głosy tych analityków, którzy wieszczą, że latem  dolar może osiągnąć kurs w okolicach 85 rubli a do końca roku 100 rubli. W poniedziałek rosyjski bank Centralny próbując ratować kurs rubla wydał na interwencję rekordową kwotę 220 mln dolarów, nie na wiele to jednak pomogło, bo od poniedziałkowych informacji o spadku cen ropy kurs rosyjskiej waluty spadł wobec dolara o 3 ruble. Gdyby trend ten pogłębiał się, tak jak przewidują niektórzy analitycy, to rentowność rosyjskich papierów skarbowych denominowanych w rublach znacznie by spadła, zwłaszcza w oczach inwestorów zagranicznych, nie mówiąc już o kosztach importu. Według ostatnich oficjalnych informacji Banku Centralnego w marcu i na początku kwietnia zagraniczni inwestorzy wycofywali się z rubla w tempie najszybszym od 2014 roku, sprzedając na moskiewskiej giełdzie 389,6 mld rubli, czyli ponad 5 mld dolarów.

Taki zaś scenariusz, nawet jeśliby założyć, że ostatnie szacunki rosyjskiego rządu są prawidłowe oznacza, że Fundusz Dobrobytu Narodowego mógłby wyczerpać się już z końcem roku. Rosja ma oczywiście inne rezerwy, ale są one w sporej części niepłynne (złoto). Reuters informuje, że próbując ratować bilans płatniczy kraju, który w ¾ uzależniony jest od eksportu węglowodorów rosyjskie władze właśnie zrewidowały swą politykę zezwalając firmom na nieodgraniczony wywóz złota z kraju, które do tej pory w większości było sprzedawane w kraju. W 2018 roku rosyjski Bank Centralny kupił 273 tony złota, w 2019 roku było to 159 ton, co i tak pozwoliło wyeksportować ok. 100 ton. Od 1 kwietnia, jak poinformowano w oficjalnym komunikacie całkowicie Bank Rosji całkowicie wstrzymał zakupy zostawiając firmom wolną rękę jeśli idzie o możliwości eksportu kruszcu.
Sytuacja na rynku ropy naftowej oznacza, że ostatnie cięcia wydobycia, które przez wielu ekspertów uznawane są za spóźnione, bo mają obowiązywać od maja mogą okazać się zbyt małe. Co to oznacza w przypadku Rosji w której obecnie eksploatowanych jest 200 tys. szybów naftowych. Eksperci są zdania, że nawet przeprowadzenie uzgodnionych redukcji oznacza „cięcie na żywca”, nie mówiąc już o zmianach wymuszonych przez to, że na ropę może nie być po prostu nabywców. Redukcja wydobycia uzgodniona z OPEC ma wynieść 9 % rosyjskiej produkcji. To i tak mniej niż wariant utrzymywania się ceny surowca na poziomie 10 dolarów za baryłkę. Wówczas, zdaniem rosyjskich specjalistów wymuszona redukcja mogłaby wynieść 20 % obecnego poziomu.

Problemem jest to, że Rosja nie zakończyła jeszcze inwentaryzacji wszystkich swoich pól naftowych i instalacji wydobywczych. Stosowne polecenie wydał Władimir Putin i jak szacowano jeszcze przed kryzysem prace w tym zakresie miały być zakończone do jesieni tego roku. A to oznacza, że obecnie analizy takie przeprowadzono tylko dla największych pól naftowych. Jeszcze bardziej złożonym problemem jest w nowej sytuacji ocena projektów inwestycyjnych, już rozpoczętych ale zlokalizowanych na Dalekiej Północy, gdzie koszty wydobycia są większe, nie wspominając o nakładach związanych z niezbędna infrastrukturą przesyłową i portową.

Nieustabilizowana sytuacja na rynku węglowodorów zwiększa skłonność rosyjskich władz do oszczędnego wydatkowania posiadanych rezerw. Głownie z tego względu, że perspektywa ich odbudowy może okazać się bardzo niepewna. To dlatego dotychczas ogłoszone przez rosyjskie władze programu pomocowe wynoszą, jak informował minister finansów Artem Siulianow, 2,8 % rosyjskiego PKB, czyli znacznie mniej niźli podobne, które weszły w życie w państwach europejskich, o Stanach Zjednoczonych nie wspominając. Ta oszczędność już wywołuje w Rosji nie tylko fale krytyki w mediach, ale i rosnące niezadowolenie ludzi i przedsiębiorców, którym kończą się fundusze. Ropa w obecnych realiach z nadziei dla rosyjskiej gospodarki i społeczeństwa przekształca się w przekleństwo.

Marek Budzisz

 

POLECANE
Michał Ossowski: Żywy Znak dla Powstania Warszawskiego to hołd dla tych, którzy walczyli  o wolną Polskę Wiadomości
Michał Ossowski: Żywy Znak dla Powstania Warszawskiego to hołd dla tych, którzy walczyli o wolną Polskę

- Takie wydarzenia jak „Żywy Znak” są szczególnie ważne, ponieważ działają emocjonalnie i budują poczucie wspólnoty. Gdy młodzi ludzie stoją razem na Placu Zamkowym o godzinie 17:00 w upalny sierpniowy dzień, milczą, a potem wspólnie śpiewają Mazurek Dąbrowskiego, zaczynają głębiej zastanawiać się nad ideami, które przyświecały Powstańcom Warszawskim – mówi Michał Ossowski, redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” oraz członek Zarządu Fundacji Promocji Solidarności, w rozmowie z Gabrielą Słowińską.

ZUS wydał komunikat z ostatniej chwili
ZUS wydał komunikat

Aplikacja mZUS ma już ponad 800 tys. użytkowników i oferuje szybki dostęp do konta ZUS, świadczeń rodzinnych i kalkulatora emerytalnego – informuje we wtorek ZUS.

tylko u nas
Ryszard Czarnecki: Polska jest trendsetterem europejskiej prawicy

Konferencja MEGA (Make Europe Great Again), której kolejna edycja właśnie trwa w Kiszyniowie, staje się ważną platformą spotkań europejskiej prawicy. O roli Polski, napięciach w Unii Europejskiej oraz kondycji mołdawskiego konserwatyzmu z Ryszardem Czarneckim rozmawia Konrad Wernicki.

Na granicy w ruch poszły proce i niebezpieczne narzędzia. Straż Graniczna wydała komunikat pilne
Na granicy w ruch poszły proce i niebezpieczne narzędzia. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy, która znajduje się pod naciskiem ataku hybrydowego zarówno ze strony Białorusi, jak i Niemiec. "Migranci używają również proc i niebezpiecznych narzędzi" - podkreśliła straż w raporcie i opublikowała nagrania.

Krok w stronę wojny. Miedwiediew grozi Trumpowi z ostatniej chwili
"Krok w stronę wojny". Miedwiediew grozi Trumpowi

"Każde nowe ultimatum jest groźbą i krokiem w stronę wojny” - stwierdził Dmitrij Miedwiediew na platformie X, odnosząc się do wypowiedzi Donalda Trumpa, który stwierdził, że "wyznaczy nowy termin ultimatum Putinowi".

Podpalenia w Polsce. ABW: Kolumbijczyk usłyszał zarzuty z ostatniej chwili
Podpalenia w Polsce. ABW: Kolumbijczyk usłyszał zarzuty

Funkcjonariusze ABW ustalili, że za dwoma podpaleniami, które miały miejsce w 2024 roku w Polsce stoi 27-letni Kolumbijczyk działający na zlecenie rosyjskiego wywiadu – poinformował we wtorek rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.

Ulewy nad Polską. Szef MSWiA: Wydaje się, że dwie najgorsze noce za nami z ostatniej chwili
Ulewy nad Polską. Szef MSWiA: Wydaje się, że dwie najgorsze noce za nami

– Wydaje się, że te dwie noce o największym zagrożeniu już poza nami – ocenił we wtorek rano minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński, zastrzegając, że czeka jeszcze na pełne informacje. Dodał, że w poniedziałek straż pożarna interweniowała blisko trzy tysiące razy.

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka pilne
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

Pogoda się stabilizuje, są prognozowane przejaśnienia, choć na wschodzie utrzyma się deszczowa aura. Nadal jednak obowiązują ostrzeżenia hydrologiczne 1. i 2. stopnia dla ponad 10 województw. Sprawdź na mapie, jak wygląda aktualna sytuacja.

Przewrót w KRRiT. Maciej Świrski podjął decyzję z ostatniej chwili
Przewrót w KRRiT. Maciej Świrski podjął decyzję

Maciej Świrski poinformował we wtorek rano, że nie będzie "podejmował działań zmierzających do odwrócenia poniedziałkowej decyzji członków KRRiT" o odwołaniu go z funkcji przewodniczącego Rady.

Złe wieści dla Tuska. Polacy nie mają złudzeń z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Polacy nie mają złudzeń

Blisko 80 proc. Polaków uważa, że rekonstrukcja nie wpłynęła na to, jak postrzegają rząd Donalda Tuska – wynika z badania IBRiS dla "Rzeczpospolitej".

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Budzisz: Ujemne ceny. Ropa naftowa. Miłość i przekleństwo Rosji

Poniedziałkowe wydarzenia na amerykańskiej giełdzie terminowej WTI, na której kontrakty na dostawy ropy naftowej osiągnęły poziom minus 40 dolarów, co jeszcze nigdy w historii nie miało miejsca, wywołały w Rosji konsternację. Nie dlatego, że sytuacja ta dotyczy bezpośrednio rosyjskich eksporterów, bo tak nie jest, ceny spadły w jednym punkcie rozliczeniowym w Stanach Zjednoczonych i było to związane z grą spekulacyjną związaną z zamykaniem 20 każdego miesiąca kontraktów terminowych. Taką narrację na temat tego co się stało prezentował rzecznik Kremla Pieskow mówiąc, że to co obserwowaliśmy to była gra spekulacyjne, nie dotycząca Rosji. Jednak tamtejsi analitycy są innego zdania, uważając, że po pierwsze wydarzenia na amerykańskiej giełdzie pokazują iż rynek daleki jest od uspokojenia, co oznacza, że niedawne porozumienie w formacie OPEC+ po prostu niewiele zmieniło, a konkurencja, w związku z wypełnianiem się wolnych powierzchni magazynowych będzie się nasilała.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Ujemne ceny. Ropa naftowa. Miłość i przekleństwo Rosji
/ morguefile.com
Oceny te potwierdza polityka sprzedażowa Arabii Saudyjskiej, która właśnie, czyli już po zawarciu z Rosją porozumienia w sprawie cięć produkcji podwoiła rabaty cenowe dla odbiorców z Azji i wprowadziła bardzo dogodne dla swoich klientów 90 dniowe terminy płatności za dostarczone paliwo. W efekcie zaczęła wypierać Rosję z kluczowego dla jej sprzedaży rynku europejskiego, na który Saudowie dostarczyli w kwietniu 29 mln baryłek ropy naftowej, najwięcej od 2016 roku. I tu nie ma sentymentów. Oczywiście rosyjskie media piszą o polityce naszego Orlenu, który praktycznie przestawił się na saudyjską ropę Arab Light przestając kupować rosyjską mieszankę znaną pod handlową nazwą Urals. W kwietniu Orlen kupi, według Reutersa 560 tys. ton Arab Light, w maju ma być podobnie, co oznacza, że Rosja nic Polsce nie sprzeda. Może dlatego minister Ławrow wczoraj był tak miły i oświadczył, że Moskwa chce pojednania z Warszawą. Ale podobne zachowanie na rynku na którym warunki zaczynają dyktować kupujący obserwowane jest we Włoszech, Turcji, Grecji i Francji, czyli w państwach których firmy raczej nie kierują się rachubami politycznymi, a przynajmniej nie mogą być o to posądzone.

Co to w przypadku Rosji oznacza? Według oficjalnych danych rosyjskiego rządu średnia cena sprzedaży rosyjskiej ropy naftowej począwszy od 15 marca do 14 kwietnia wynosiła 19 dolarów za baryłkę. Według oficjalnych szacunków rosyjskiego ministerstwa eksportu od 1 maja opłaty eksportowe nałożone na węglowodory spadną o 87 % do 6,8 dolara za tonę sprzedanego za granicę surowca. A w przypadku ropy o większym poziomie lepkości nawet do 1 dolara na tonie. Analitycy Bloomberg są wręcz zdania, że w przyszłym miesiącu rosyjski budżet z eksportu ropy dostawał będzie 1 dolara na baryłce z tytułu ceł i podatku od eksportu węglowodorów. Warto przypomnieć, że był konstruowany przy założeniu średnich tegorocznych cen na ropę w wysokości 57,7 dolara za baryłkę. Skutki tego co się dzieje na rynku ropy dla rosyjskiego budżetu są dramatyczne. Wynika to z ostatniej oficjalnej jego korekty, przeprowadzonej kilka dni temu. Dziennik Izwiestia powołując się na swe źródła informacji w rządzie napisał, że obecnie prognozy budżetowe opierają się na szacunkach przewidujących, że cena ropy naftowej utrzyma się na poziomie 20 dolarów za baryłkę. W takim scenariuszu, który w świetle ostatnich wydarzeń i pojawiających się prognoz na resztę roku może być uznany za nadmiernie optymistyczny w miejsce zaplanowanej na 900 mld rubli nadwyżki rosyjskiego budżetu pojawia się 5,6 bln rubli deficytu. Przy planowanych na 20,8 bln rubli wydatkach, oznacza to, że deficyt przekroczy 25 % budżetu. Brakujące środki Ministerstwo Finansów planuje pozyskać z Funduszu Rezerwy Narodowej (2 bln), z innych nie sprecyzowanych oficjalnie źródeł 1 bln a pozostałe kwoty z emisji rządowych papierów wartościowych. Z tym ostatnim mogą być problemy, bo emisje przeprowadzone w najlepszym z możliwych momentów, w dzień kiedy rynek był nastawiony optymistycznie czyli w przeddzień porozumienia OPEC+, zakończyły się fiaskiem, bo te na których władzom rosyjskim najbardziej zależało, czyli denominowane w dolarach i euro nie znalazły nabywców. Dotychczas wraz z obniżaniem się cen ropy naftowej na światowych rynkach tracił też rubel. Po poniedziałkowych wydarzeniach w Stanach Zjednoczonych po ubiegłotygodniowym wzmocnieniu na fali krótkotrwałego optymizmu, wczoraj znów zaczęła się jego przecena i dziś w Rosji wcale nie odosobnione są głosy tych analityków, którzy wieszczą, że latem  dolar może osiągnąć kurs w okolicach 85 rubli a do końca roku 100 rubli. W poniedziałek rosyjski bank Centralny próbując ratować kurs rubla wydał na interwencję rekordową kwotę 220 mln dolarów, nie na wiele to jednak pomogło, bo od poniedziałkowych informacji o spadku cen ropy kurs rosyjskiej waluty spadł wobec dolara o 3 ruble. Gdyby trend ten pogłębiał się, tak jak przewidują niektórzy analitycy, to rentowność rosyjskich papierów skarbowych denominowanych w rublach znacznie by spadła, zwłaszcza w oczach inwestorów zagranicznych, nie mówiąc już o kosztach importu. Według ostatnich oficjalnych informacji Banku Centralnego w marcu i na początku kwietnia zagraniczni inwestorzy wycofywali się z rubla w tempie najszybszym od 2014 roku, sprzedając na moskiewskiej giełdzie 389,6 mld rubli, czyli ponad 5 mld dolarów.

Taki zaś scenariusz, nawet jeśliby założyć, że ostatnie szacunki rosyjskiego rządu są prawidłowe oznacza, że Fundusz Dobrobytu Narodowego mógłby wyczerpać się już z końcem roku. Rosja ma oczywiście inne rezerwy, ale są one w sporej części niepłynne (złoto). Reuters informuje, że próbując ratować bilans płatniczy kraju, który w ¾ uzależniony jest od eksportu węglowodorów rosyjskie władze właśnie zrewidowały swą politykę zezwalając firmom na nieodgraniczony wywóz złota z kraju, które do tej pory w większości było sprzedawane w kraju. W 2018 roku rosyjski Bank Centralny kupił 273 tony złota, w 2019 roku było to 159 ton, co i tak pozwoliło wyeksportować ok. 100 ton. Od 1 kwietnia, jak poinformowano w oficjalnym komunikacie całkowicie Bank Rosji całkowicie wstrzymał zakupy zostawiając firmom wolną rękę jeśli idzie o możliwości eksportu kruszcu.
Sytuacja na rynku ropy naftowej oznacza, że ostatnie cięcia wydobycia, które przez wielu ekspertów uznawane są za spóźnione, bo mają obowiązywać od maja mogą okazać się zbyt małe. Co to oznacza w przypadku Rosji w której obecnie eksploatowanych jest 200 tys. szybów naftowych. Eksperci są zdania, że nawet przeprowadzenie uzgodnionych redukcji oznacza „cięcie na żywca”, nie mówiąc już o zmianach wymuszonych przez to, że na ropę może nie być po prostu nabywców. Redukcja wydobycia uzgodniona z OPEC ma wynieść 9 % rosyjskiej produkcji. To i tak mniej niż wariant utrzymywania się ceny surowca na poziomie 10 dolarów za baryłkę. Wówczas, zdaniem rosyjskich specjalistów wymuszona redukcja mogłaby wynieść 20 % obecnego poziomu.

Problemem jest to, że Rosja nie zakończyła jeszcze inwentaryzacji wszystkich swoich pól naftowych i instalacji wydobywczych. Stosowne polecenie wydał Władimir Putin i jak szacowano jeszcze przed kryzysem prace w tym zakresie miały być zakończone do jesieni tego roku. A to oznacza, że obecnie analizy takie przeprowadzono tylko dla największych pól naftowych. Jeszcze bardziej złożonym problemem jest w nowej sytuacji ocena projektów inwestycyjnych, już rozpoczętych ale zlokalizowanych na Dalekiej Północy, gdzie koszty wydobycia są większe, nie wspominając o nakładach związanych z niezbędna infrastrukturą przesyłową i portową.

Nieustabilizowana sytuacja na rynku węglowodorów zwiększa skłonność rosyjskich władz do oszczędnego wydatkowania posiadanych rezerw. Głownie z tego względu, że perspektywa ich odbudowy może okazać się bardzo niepewna. To dlatego dotychczas ogłoszone przez rosyjskie władze programu pomocowe wynoszą, jak informował minister finansów Artem Siulianow, 2,8 % rosyjskiego PKB, czyli znacznie mniej niźli podobne, które weszły w życie w państwach europejskich, o Stanach Zjednoczonych nie wspominając. Ta oszczędność już wywołuje w Rosji nie tylko fale krytyki w mediach, ale i rosnące niezadowolenie ludzi i przedsiębiorców, którym kończą się fundusze. Ropa w obecnych realiach z nadziei dla rosyjskiej gospodarki i społeczeństwa przekształca się w przekleństwo.

Marek Budzisz


 

Polecane
Emerytury
Stażowe