Polski rząd wybrał normalność ...
- Witam Pana, Panie Redaktorze, witam Państwa bardzo serdecznie.
Jest Pan tuż po powrocie z Nairobi, ze szczytu ONZ . W „Naszym Dzienniku” możemy przeczytać, że 10 krajów, w tym Polska sprzeciwiła się proaborcyjnym celom szczytu – rządy: USA, Polski, Brazylii i Węgier miedzy innymi stanęły w oprze przeciwko temu, co zamyślał sobie szczyt w Nairobi. Jaka jest konkluzja tego szczytu?
- Tak, rzeczywiście 10 państw, w tym Polska, dwa kraje z Unii Europejskiej: Polska i Węgry. Trzy kraje z Europy, bo jeszcze dołączyła Białoruś. Poza tą czwórką państw, które Pan wymienił również na przykład Senegal, ale jest jeszcze jedenaste państwo, mianowicie rząd Kenii – w stosownych oświadczeniach też zdystansował się od ustaleń szczytu ONZ-etu. A tu generalnie „marsz przez instytucje”, cytując ideologa komunistycznego Antonio Gramsciego sprzed 80-ciu czy 90 lat. To znaczy, że następuje uideologicznianie organizacji międzynarodowych, wykorzystywanie ich do celów lewicowych, lewackich, liberalnych. Tutaj oczywiście na sztandarze walki jest aborcja bez ograniczeń – zawsze, wszędzie, kiedy się chce , również oczywiście afirmacja LGBT. Generalnie traktowanie rodziny, a także dzieci jako swoistego zagrożenia. Muszę powiedzieć, że to, co zaobserwowaliśmy tam jest szokujące – ja nie chcę cytować wypowiedzi, które są drastyczne: wstaje Pan reprezentujący jeden z krajów Ameryki Łacińskiej i mówi, że w jego kraju także grupa mężczyzn ma menstruacje co miesiąc – to są rzeczy niebywałe. Rozumiem, że tu chyba chodzi o jakichś transwestytów. Ale to są rzeczy, które normalnie uchodzą za jakieś skrajne dziwactwa, ale padają na tej sali.
Pamięta Pan, z jakiego państwa Ameryki Południowej był ten Pan?
- Szczerze mówiąc, ja to mam w notatkach, ja to odtworzę. Ale muszę powiedzieć, że nawet ci niektórzy bardzo progresywni – z organizacji „pro choice” już w tym momencie sami byli trochę zaskoczeni. No, ale właśnie sami wyhodowali takiego „Frankensteina” można by rzec. Śmiechy jednak na bok, słyszę, że Panu też odjęło mowę przez chwilę. To się nie zdarza Panu, Panie Redaktorze. Natomiast sprawa jest poważna. Tak naprawdę postępuje to pod szyldem ONZ, a w gruncie rzeczy tak naprawdę nie dajmy się zwariować. Większość ludzi na świecie, większość państw na świecie wcale tym dziwnym ideologiom nie ulega. Pan do mnie wczoraj powiedział „świat zwariował” – nie, Panie Redaktorze, świat nie zwariował. To jest tak, że świat składa się z większości normalnych ludzi – tylko, że oni są manipulowani czy „przerabiani” na wzór pewnych ideologii lewicowych czy liberalnych. I na to nie można pozwolić.
Powiedział Pan o „marszu przez instytucje”, ale w takim razie, co ten ONZ na tym szczycie postanowił? Czy jest jakaś rezolucja, odezwa. Cokolwiek?
- Tak, jest rezolucja, która mówi o prawach reprodukcyjnych. Kiedyś takie określenia się stosowało do zwierząt – „reprodukcja” tucznika, tutaj się używa takich określeń wobec ludzi. Ja podkreślam: to jest dehumanizujące. Jest kwestia edukacji seksualnej, polityki prokreacyjnej – czyli de facto zmniejszania populacji… Ja muszę powiedzieć, że jestem dumny z tego, że mój rząd, polski rząd był w tej dziesiątce czy jedenastce państw – bo tu jeszcze dołączył rząd samej Kenii, którego przedstawiciele krytykowali inicjatywę, która była w ich kraju, bądź co bądź. Jestem dumny z tego, że polski rząd zachował się normalnie – wybrał normalność.
O czym zaświadczył Ryszard Czarnecki. Bardzo serdecznie dziękuję za to świadectwo z Nairobi. Już Warszawa, już lotnisko Okęcie.
- Tak, już Warszawa, dopiero właśnie przyleciałem. Pogoda bardzo podobna, jeśli chodzi o temperaturę. Dziękuję bardzo za zaproszenie.