Wybory na Białorusi: Dwie przedstawicielki opozycji w parlamencie. Najbardziej liberalne wybory od 20 lat
Zdaniem mediów zachodnich, mandaty dla kandydatek opozycyjnych i niezależnych nie zmieniają w znaczącym stopniu politycznego krajobrazu Białorusi, jednak w pewien sposób mogą oznaczać zwrot Białorusi w stronę Zachodu. Szefowa tamtejszej Centralnej Komisji Wyborczej powiedziała, że były to najbardziej liberalne wybory na Białorusi od 20 lat. Lidzija Jarmoszyna dodała również, że nowo wybrani deputowani to ludzie wyróżniający się charakterem i umiejętnością rozmawiania z wyborcami. Podkreśliła także, że podczas wyborów nie doszło do żadnych istotnych nieprawidłowości, a także niewielka jest ilość skarg, które wpłynęły do CKW.
Dzianis Sadouski z kampanii „Prawo wyboru” twierdzi jednak, że główną nieprawidłowością stało się manipulowanie frekwencją. Jego zdaniem ludzi zapędzono na głosowanie przedterminowe, które odbywało się przez pięć dni przed właściwymi wyborami, a nieobecne osoby dopisano do frekwencji. Sadouski powiedział też, że ponad 20 obserwatorów z niezależnego „Prawa wyboru” usunięto z punktów wyborczych. Oficjalnie frekwencja wczorajszych wyborów wyniosła 74,3%.
- Nie chcę, żeby ta opozycja była piątą kolumną wewnątrz naszego kraju. Chcę, żeby ta opozycja istniała i była konstruktywna. Kto jest przeciw narodowi? Wszyscy za! Jednak różnica polega na tym, kto rzeczywiście jest „za”, a kto tylko tak mówi – powiedział prezydent Białorusi, Aleksander Łukaszenka podczas wczorajszego głosowania.
telewizjarepublika.pl