Najnowszy numer "TS": Instytut Dziedzictwa Solidarności - ECS nas zawiódł, teraz będzie po naszemu
– pisze we wstępniaku Michał Ossowski.Związek nie godzi się na wykorzystywanie swojego dziedzictwa w sposób, który stoi z tym dziedzictwem w rażącej sprzeczności. Dlatego powołany został przez Solidarność i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego Instytut Dziedzictwa Solidarności. Instytut, który będzie pod kontrolą związku i będzie strażnikiem jego dziedzictwa w taki sposób, w jaki związek tego chce, a nie w taki, w jaki chcieliby go widzieć inni
O Instytucie z Piotrem Dudą, przewodniczącym Komisji Krajowej rozmawia Cezary Krysztopa.
– Czy Instytut Dziedzictwa Solidarności ma być nowym, lepszym ECS-em?
– IDS ma przede wszystkim całościowo podchodzić do dziedzictwa „Solidarność”. W sposób skoordynowany ma łączyć w swoich pracach dorobek innych ośrodków zajmujących się tym tematem. Mam tu na myśli np. Bazylikę Świętej Brygidy w Gdańsku, Międzynarodowe Centrum Badania nad Fenomenem Solidarności w Krakowie, Muzeum Zajezdnia we Wrocławiu, Śląskie Centrum „Solidarności”, Stołówkę w Stoczni Szczecińskiej, a także ECS. Bo wbrew pozorom my nie powołujemy IDS w kontrze do ECS. Obejmie oczywiście swoją strukturą historyczną Salę BHP Stoczni Gdańskiej. ECS nas zawiódł. Wiązaliśmy z nim wielkie nadzieje. Jak się okazało płonne. Dlatego idziemy swoją drogą. Jesteśmy poważną organizacją i poważnymi ludźmi. Potrafimy opowiadać o swojej własnej historii.
– Jakie są jego cele?
– Solidarność jest bytem wielowątkowym. Funkcjonowały w nim liczne nurty, ruchy i idee. To co pokazuje ECS, to drobny wycinek. Drobny i wcale nie dominujący nurt w Solidarności. Takie gdańskie i to bardzo wąskie spojrzenie. To nawet nie jest polskie spojrzenie, a już na pewno nie europejskie. Wiele osób nie znalazło tam właściwego miejsca, jak choćby Anna Walentynowicz. IDS to zmieni. Będzie ośrodkiem budującym, w którym każdy z tych elementów znajdzie godne miejsce. Tu nikt nie będzie gumkowany.
O fenomenie Solidarności w artykule „Solidarność jesteśmy winni światu” pisze Jakub Pacan.
Z prof. Rocco Buttiglione, włoskim politykiem, wykładowcą, wieloletnim ministrem ds. europejskich, a także prof. Arturem Mrówczyńskim-Van Allenem, jednym z założycieli Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności, rozmawiają Mateusz Szymański i Robert Wąsik.
Pod sztandary nowego związku tłumnie garnęli się robotnicy, intelektualiści, przedstawiciele kleru i lewicy laickiej, młodzież i weterani walk niepodległościowych, środowiska artystyczne i dziennikarskie, rolnicy i studenci. Ludzie z ideologicznych antypodów nagle znajdowali tu wspólny język i odkrywali nowe sieci powiązań, które poza Solidarnością byłyby niemożliwe. Ciekawe spostrzeżenie na temat wewnętrznego pluralizmu w Solidarności proponuje Michał Łuczewski z Uniwersytetu Warszawskiego, mówiąc o „Solidarności między światopoglądami”.
Badacze społeczni za granicą i w Polsce, ba, nawet ci, którzy sami w niej uczestniczyli, łamali sobie głowy, jak to zjawisko nazwać, gdzie zaszeregować, jak tłumaczyć zachodnim kolegom i dziennikarzom, czym jest ten cud, który dokonuje się w Polsce?
Solidarność była przede wszystkim ruchem związkowym i tak pozostało do dzisiaj. Ale była także ruchem narodowym, religijnym, niepodległościowym, kulturowym, była opozycją demokratyczną, ruchem obrony praw człowieka, organizacją samopomocy i wsparcia. Solidarność była w końcu wspólnotą etyczną i rewolucją moralną. Na to wszystko nakładał się jeszcze pełen temperamentu polski mesjanizm. Przez fakt, że ruch był tak różnorodny, każdy mógł się w nim odnaleźć i wejść do niego ze swoją tożsamością.
R.W.: – Panie Profesorze, patrzymy w przeszłość i przyszłość Polski, która niedawno obchodziła stulecie odzyskania niepodległości, ale i Europy, która jest naszą wspólnotą. Mam wrażenie, że nie ma jednak jedności w tej wspólnocie. Widzimy podział na nowoczesny, „demokratyczny” Zachód i zacofany, konserwatywny Wschód, widzimy ekspansję ideologii lewicowych, które próbują zepchnąć katolicyzm na margines, widzimy próby stworzenia z Europy czegoś na kształt superpaństwa i marginalizowanie wartości państw narodowych. Wielu się na to nie zgadza. Trudno mówić o solidarności i jedności.
R.B.: – Na początku lat 80. wspólnota europejska, która w tamtym czasie nazywała się rynkiem wspólnym, była bardzo chora. Pojawił się jednak Jan Paweł II. I choć Europie się wydawało, że narody już nie istniały, nie miały znaczenia i umarły, Papież Polak zaczął mówić do serc, do dusz narodów. I te narody się obudziły. I mieliśmy w Europie moment, kiedy podstawowym problemem była walka przeciwko komunizmowi, i okazało się, że można było doprowadzić do jego upadku bez przelewu krwi, przedstawiając jako broń i argument siłę intelektualną i moralną. To był ruch, który nigdy nie rozlał krwi swoich przeciwników, lecz oddał krew swoich własnych męczenników. Kiedy upadł komunizm, najłatwiejszym rozwiązaniem byłaby wojna wszystkich ze wszystkimi. Narody przeciw narodom, osoby przeciw osobom, zemsty, wyrównywanie rachunków, Bałkany. Jan Paweł II skierował duch narodów w kierunku przebaczenia i odbudowy. To był moment dość sporych, dobrych rezultatów i trzeba pamiętać, że to dzięki pracy Helmuta Kohla, który był w stanie skanalizować ten sposób myślenia o wspólnocie europejskiej. Odnieśliśmy wiele zwycięstw, ale w końcu zostaliśmy pobici. Nie mamy konstytucji o wartościach chrześcijańskich. W ogóle nie ma konstytucji. Nie zakończyliśmy procesu wspólnoty ekonomicznej, nie mamy wspólnej polityki zagranicznej, nie mamy wspólnej polityki obronnej, boimy się Putina, bo chociaż jesteśmy o wiele silniejsi, nie jesteśmy zjednoczeni.
O sytuacji w nowym Parlamencie Europejskim z Ryszardem Czarneckim rozmawia Jakub Pacan.
– W ubiegłej kadencji Parlamentu Europejskiego panowała opinia, że Polska jest osamotniona. Zmieniło się coś teraz?
R.C.: – Ta narracja była z gruntu fałszywa i zupełnie nieadekwatna do realiów. Polska ustanowiła swoisty rekord, jeśli chodzi o poparcie udzielane jakiemukolwiek państwu na forum ONZ kandydującemu do Rady Bezpieczeństwa. Poparły nas 182 kraje. Żaden kraj wcześniej i później tego wyniku nie poprawił. To w Polsce w ciągu ośmiu miesięcy zrealizowano trzy wielkie konferencje międzynarodowe, poczynając od Zgromadzenia Parlamentarnego NATO z udziałem blisko 50 państw w lipcu zeszłego roku, szczyt klimatyczny w Katowicach w grudniu 2018 i wreszcie lutową konferencję na temat Iranu w Warszawie, z udziałem bardzo wielu krajów arabskich. To też zaprzecza tezie o izolacji Polski. Także umocowanie naszych ludzi w Prezydium PE i prezydiach komisji PE wskazuje, że nie jesteśmy odstawieni na boczny tor.
– Jak wygląda nasza pozycja w nowym Parlamencie Europejskim?
O gospodarczych efektach wizyty Mike’a Pence'a raportuje Teresa Wójcik.– Mamy zdecydowanie więcej niż poprzednio stanowisk w prezydiach Komisji. W Prezydium PE mamy remis z PO. Kwestor – jeden z pięciu – prof. Karol Karski został wybrany przez aklamację, PO ma wybraną większością głosów Ewę Kopacz, która jest jedną z czternastu wiceprzewodniczących PE. W komisjach europarlamentarnych PiS ma trzech wiceprzewodniczących, ja zresztą jestem wiceszefem Komisji Petycji, Witold Waszczykowski wiceprzewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych i Zdzisław Krasnodębski wiceszefem Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii. PO ma dwóch wiceprzewodniczących. Niebawem odbędą się wybory na szefów delegacji odpowiedzialnych za kontakty z krajami trzecimi i Polacy mają tam spore aspiracje: zapewne przedstawiciele PiS obejmą szefostwo dwóch kluczowych delegacji: UE-Rosja i UE-Ukraina oraz wiceprzewodnictwo kilku istotnych zgromadzeń parlamentarnych.
W ramach roboczej wizyty wiceprezydenta USA Mike’a Pence'a w Polsce delegacje obu państw rozmawiały m.in. o istotnych i pilnych kwestiach gospodarczych oraz o bardzo ważnej współpracy energetycznej. Ramy pakietu gospodarczego wyznaczyły 5G, gazowe memorandum Polska-USA-Ukraina oraz przygotowania do decyzji w sprawie polsko-amerykańskiej współpracy nuklearnej.
Rozmowy były też poświęcone współpracy wojskowej i wspólnym inwestycjom w bezpieczeństwo militarne naszego regionu i całego NATO.
– Chcielibyśmy, by dynamika polskiej gospodarki przełożyła się na amerykańską ofertę inwestycyjną dla Polski. W tym zakresie są czynione duże zabiegi i mam nadzieję, że niedługo będziemy w stanie ogłosić kolejne ważne amerykańskie inwestycje gospodarcze, produkcyjne, które będą miały miejsce w Polsce – podkreślił Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta.
Z pomawianym przez małego świadka koronnego artystą Bonusem RPK rozmawia Bartosz Boruciak.
– Kiedy w Twoim życiu zaczęła się niepewność o jutro?
– Kiedy osiągnąłem popularność i zarzucono mi, że w młodym wieku handlowałem narkotykami na wielką skalę. To podobno było w latach 2008-2010 roku. Wtedy wypuściliśmy pierwszą nielegalną płytę z Dudkiem. Graliśmy mnóstwo koncertów w Warszawie i nie tylko. Ludzie przekonali się do nas. Powstawały pierwsze teledyski. Doszła do tego produkcja ciuchów. Marka RPK i Ciemna Strefa zaczęły być rozpoznawalne. Udało nam się. Ale do tego doszła krytyka z czystej zawiści. Taka jest tego cena.
– Podobno sprzedałeś 26 kg marihuany i 450 g kokainy. I nikt o tym nie wiedział przez tyle lat?
– Jesteś przedsiębiorcą, zatrudniasz ludzi, masz rodzinę. Sąd tego nie dostrzegł, że jesteś porządnym obywatelem, który płaci podatki.– I musiałem to zrobić bezszelestnie. I nigdy nie zostałem złapany. Tak oni sobie to tłumaczą. To jest abstrakcja. W wieku 19 lat miałem się dorobić olbrzymich pieniędzy. „Proces” Kafki, część II.
W numerze również m.in. felietony:– I to duże (śmiech). Mam rodzinę na utrzymaniu, wkrótce na świat przyjdzie moje kolejne dziecko. Straciłem syna, jak miał 8 miesięcy, to było dwa miesiące przed ogłoszeniem wyroku I instancji. Cała moja rodzina to przeżyła. Przede wszystkim moja partnerka, bo jest ze mną na co dzień. Sąd nie zauważył tych rzeczy. Od wielu lat działam charytatywnie. Dla sądu namacalnym dowodem są zeznania bandytów. Oni nie mogą mieć ze sobą kontaktu, a i tak się ze sobą kontaktują, a nawet ustalają zeznania.
Waldemar Biniecki
Paweł Janowski
Mieczysław Gil
Karol Gac
Cezary Krysztopa
Najnowszy numer "TS" (37/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.