Seans nienawiści na pokazie "Smoleńska" w Berlinie.Pijany uczestnik żądał usunięcia z sali Cezarego Gmyza
Zupełnie nie rozumiem ani tego filmu, ani kontekstu, w którym został pokazany. Przecież on już nikogo do siebie nie przekona. Obóz rządzący cieszy się pełnią władzy, nie potrzebuje dziś kolejnego narzędzia do jej zdobycia, do grania na emocjach. Więc pytam: po co państwo przyszliście na ten pokaz? Film był straszny, żenujący, pełen błędów. Brakuje mu uczuciowości, nie nosi żadnej idei (...) Ten film to rodzaj politycznej pornografii.
- mówił Olszówka wzbudzając rechot sali
Film był nie do wytrzymania. Dlatego publiczność tak zareagowała. Jedynym antidotum na tę propagandę jest szczery śmiech. Tylko tak widzowie zdołali wytrzymać do końca filmu. Było mi ich naprawdę żal. A za aktorów jest mi wstyd.
-komentował niemiecki dziennikarz
Wie pan, ja się wstydzę za moich rodaków od trzydziestu lat. Nieustannie i codziennie. Rozumiem widzów. Ich śmiech to naturalna reakcja na ten film.
- mówił historyk sztuki o dziwnie polsko brzmiącym nazwisku
Nie byłem oburzony po berlińskim pokazie „Smoleńska”. Byłem zniesmaczony. Nie byłem też obrażony bo nie byli stanie mnie obrazić. Tyle
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) 7 stycznia 2017
Źródło: Wpolityce, TTNa pokazie „Smoleńska” w Berlinie kompletnie pijany uczestnik zażądał od właściciela kina by mnie usunięto. Na szczęście właściciel odmówił
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) 7 stycznia 2017