Gazeta Obywatelska: Złoty niepokój- Adam Maksymowicz
Nie ma dnia, aby czołowe zachodnie media nie donosiły o sytuacji złota na światowym rynku. Są to rzeczowe informacje o jego cenach, zakupach i coraz bardziej atrakcyjnych inwestycjach związanych z jego wydobyciem.
Z jednej strony to czysty biznes, a cena złota, jeśli nie rośnie, to przynajmniej jest stabilna. Kontrastuje to z oficjalną polityką finansową światowych mocarstw, które największą wagę przywiązują do kursów swojej waluty.
Rezerwa w złocie
Prym w tej materii wiodą Stany Zjednoczone dysponując najważniejszą globalną walutą jaką jest dolar. Złoto w tym kraju uważa się za metal, który jest poddany takim samym transakcjom giełdowym jak wszystkie inne towary.
Dolar ma pokrycie w produkowanym towarze i to wystarcza dla utrzymania dynamiki gospodarczej USA, ale też z tym samym skutkiem sprzyja międzynarodowej wymianie towarowej. Dlatego w polityce finansowej nie przywiązxuje się tam specjalnego znaczenia o wartości złota. Druga strona tego samego medalu jest taka, że mimo deprecjacji znaczenia złota dla USA, kraj ten posiada jego największe rezerwy zgromadzone w Forcie Knox w ilości około 8320 ton. To prawie jedna czwarta wszystkich rezerw tego metalu znajdujących się w bankach pozostałych krajów świata. Wartość tego złota stanowi 75 proc. rezerwy walutowej USA.
Jest to najwyższy poziom tych rezerw w porównaniu do wszystkich innych państw naszego globu. Jest to zrozumiałe, że posiadając prawo emisji dolara, kraj ten nie musi tworzyć rezerwy w tej walucie, która stanowi zabezpieczenie dla innych państw. Ta podwójna polityka USA względem złota wynika również z posiadania żółtego metalu w ilościach nieosiągalnych dla innych krajów. Relacje te nie są żadną tajemnicą i na portalach internetowych zajmujących się złotem pisze się o tym dość często.
Każdorazowo jednak, kiedy sytuacja międzynarodowa staje się napięta cena złota niezależnie od wszelkich innych ocen idzie w górę. Za sprawą gwałtownego wzrostu chińskiej gospodarki, cena złota z 265 dolarów za uncję w 2001 roku w ciągu następnych 10 lat wrosła prawie ośmiokrotnie osiągając górny pułap 1900 USD w 2011 roku. Teraz waha się w granicach 1300 USD z tendencją wzrostową.
Wpływa na to wojna w Syrii, coraz większe napięcie na linii USA – Rosja i Chiny, zmiana prezydenta w USA. To bieżące wydarzenia promujące złoto.
Kilka krajów podejmuje jednak amerykańskie wyzwanie w polityce dotyczącej rezerw złota i są to kolejne elementy przemawiające za stałym wzrostem jego cen i to niezależnie od jego chwilowych, zwykle spekulacyjnych spadków.
Chińsko-rosyjski sojusz
Oficjalne rezerwy złota obu tych krajów są niewielkie w porównaniu do USA. To odpowiednio ok. 1800 ton i 1500 ton. Razem to mniej niż połowa tego co posiada USA. Zakupy nawet po 10-20 ton miesięcznie, jak ma to obecnie miejsce, to okres przynajmniej dwu następnych dziesięcioleci, aby doścignąć USA.
Budzi to jednak niepokój w Stanach Zjednoczonych i wśród ich sojuszników. Dlatego, że w przeciwieństwie do Rosji i Chin kraje te nie powiększają swoich zapasów złota, bazując na tym, co już posiadają. Stwarza to sytuację doganiana ich przez chińsko-rosyjski sojusz. Na tym on jednak nie poprzestanie.
Jest wielce prawdopodobne, że zechce on je pod tym względem prześcignąć i zdominować. Ich celem ma być usunięcie dolara jako globalnej waluty i zastąpienie jej przez jena i rubla opartych na stałym parytecie złota. Zaufanie do nowej waluty ma otworzyć jej drogę do zastąpienia roli, jaką pełni obecnie dolar. Nowe rozwiązanie globalnej waluty ma być bardziej stabilne i ma usunąć Stany Zjednoczone z ich kluczowej roli w gospodarce na naszym globie.
Chiny i Rosja, realizując ten dalekowzroczny scenariusz, nie tylko kupują złoto, ale też stają się największymi na świecie jego górniczymi producentami. Chiny obecnie wydobywają 460 ton, na drugim miejscu jest Australia – 274 ton, na trzecim Rosja – 268 i na czwartym USA – 214 ton. To ścisła czołówka.
Ostatnio zawarty został chińsko-rosyjski „złoty” sojusz, którego celem jest wzrost wydobycia w Rosji do 400 ton, do 2020 roku. Chiny mają dla tego celu udzielić swoich kapitałów, a Rosja swoich złóż i terenów ich poszukiwań na Syberii. Oba te kraje nie sprzedają swojego złota na rynku. Dlatego zachodzą uzasadnione podejrzenia, że ich rzeczywiste rezerwy są znacznie większe.
Niska cena złota
Dość powszechnie uważa się, że światowe banki decydujące o cenie złota, zaniżają jego wartość. Ich decyzje w tej sprawie wynikają z sytuacji na światowym rynku zadłużenia.
Jednym z liderów w tej materii są Stany Zjednoczone. Ich najważniejszym wierzycielem są Chiny, które posiadają około 3,6 biliona USD. Żądanie przez Chiny spłaty tego długu może spowodować bankructwo tego kraju. Jest to jednak mało prawdopodobne, gdyż wtedy te ciężko zapracowane przez Chińczyków 3,6 biliona USD stałyby się bezwartościowym papierem. Aby tak się nie stało, Chiny wymieniają dolary na złoto. Jest to jeden z powodów, dlaczego zdrożało ono ośmiokrotnie w latach 2001-11. To jednak nadal bardzo niska cena w porównaniu z możliwą ceną złota jako waluty światowej. Chiny, dążąc do tego, zainteresowane są jego jak najniższą ceną, aby łatwo wymieniać posiadane dolary na złoto.
Dla tego celu utworzyli oni specjalną Szanghajską Giełdę Złota. Jej obroty biją wszelkie rekordy, znacznie przekraczając roczne wydobycie złota na świecie wynoszące 3200 ton, ponieważ to samo złoto w ciągu roku jest kilkakrotnie sprzedawane na tej samej giełdzie. W przeciwieństwie do wszystkich innych giełd Chińczycy oferują metal, który można odebrać i złożyć w sejfie. Stany Zjednoczone nie mogą jednak znacząco podnosić ceny złota, gdyż wtedy Chińczycy nie będą zainteresowani jego kupnem, a mogą żądać spłaty długu. Jednocześnie Chiny są zainteresowane silnym dolarem, dającym mocną pozycję dla ich długu oraz wynikającą z tego niską ceną złota. Ta zaś jest zawsze odwrotna od jego wartości.
Dlatego podniesienie stóp procentowych przez FED spowoduje wzrost wartości dolara i spadek ceny złota. Nie bez powodu FED zwleka z decyzją w tej sprawie prawie w nieskończoność.
Złoto i kryzys zadłużenia
Produkcja papierowego pieniądza nie nastręcza żadnych kłopotów. Popularne jest powiedzenie, że koszt druku 1 USD i 100 USD jest taki sam. Aby łatwo utrzymać poziom życia, poszczególne kraje, a także ich obywatele zadłużają się w bankach. Ponieważ druk banknotów jest bardzo tani, zadłużenie to nieustannie rośnie. Tylko podczas kadencji prezydenta Obamy w USA wrosło ono prawie o 100 proc., osiągając wielkość bliską 20 bilionów USD.
Inne kraje są pod tym względem nie gorsze, a może nawet jeszcze lepsze. Na liście najbardziej zadłużonych krajów w proporcji do PKB USA jest dopiero na 16 miejscu (233 proc). Pierwsze miejsce zajmuje Japonia z wynikiem 400 proc. Globalny dług wynosi ok. 200 bilionów USD i jest blisko trzykrotnie większy od globalnego PKB. Przeciętnie każdy człowiek na świecie zadłużony jest na 28 000 USD.
GMFS Gold Survey szacuje, że na świecie wydobyto dotychczas 183 600 ton złota (5,6 mld uncji). Jeżeli chcielibyśmy całe to zadłużenie pokryć wartością złota, to jedna uncja powinna kosztować 33 900 USD. Kryzys zadłużenia kiedyś musi się skończyć. Jego pierwsze oznaki nastąpiły w 2008 roku. Wspomniane na wstępie napięcia na świecie powodują, że kryzys ten może wybuchnąć w każdej chwili. Dlatego przezorni wschodni politycy gromadzą złoto, nie zwracając uwagi na krytyczne pod ich adresem uwagi.
Polskie złoto
Nasz kraj żyje jakby na wyspie wszelkiej szczęśliwości i niczym się nie przejmuje. Skromne 100 ton rezerwy walutowej w złocie mamy w Bank of England, który na tę okoliczność daje nam papierowe gwarancje. Na angielskie gwarancje nabraliśmy się już kilkakrotnie. Dotyczyło to znacznie poważniejszych spraw, takich jak udzielenie pomocy militarnej w 1939 roku i sprzedaż naszego kraju do obozu sowieckiego za naszych lotników, którzy ocalili Londyn. Tyle ią warte angielskie gwarancje.
Dawniej Polska była znaczącym producentem tego metalu w Europie. Teraz nawet jego zasoby są oceniane jako szacunkowe i nie są dokładnie badane. Drugie 100 ton złota wstępnie rozpoznano w KGHM, ale i tu zrezygnowano z tych zasobów, zadowalając się tym, co uzyska się z naturalnego procesu rafinacji miedzi (do jednej tony rocznie). Sam KGHM woli za granicą inwestować w ubogie złoża miedzi, aniżeli w bogate złoża złota, co czynią jego konkurenci.
Złoto również w prognozach gospodarczych rządu nie cieszy się zainteresowaniem. Programy surowcowe stawiają je na ostatnim miejscu. Idąc śladem naszych zachodnich sojuszników, nie dokonujemy też jego zakupów dla powiększenia rezerwy walutowej.
Żyjemy, jakby pokój na świecie miał trwać wiecznie. Póki czas warto się zabezpieczyć. Jednym ze sposobów jest gromadzenie złota, o czym dobrze wiedzieli politycy II RP.